tag:blogger.com,1999:blog-1584106498930080612024-03-22T00:45:33.753+01:00Bal uczućUnknownnoreply@blogger.comBlogger45125tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-63297904107496656332017-12-27T18:12:00.002+01:002017-12-27T18:12:29.483+01:00Rozdział 44<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Caine
ubrał się w strój, który przydawał mu dostojeństwa. Biały
garnitur uszyto na podobieństwo żołnierskiej marynarki z
czerwono-złotymi pagonami i białymi spodniami z podobnymi
aplikacjami na nogawkach. Czarne buty wypastowano, a na ramiona
narzucono mu długą pelerynę z gronostajów, brakowało mu tylko
berła i korony, ale te atrybuty dawno zostały oddane do muzeum dla
przyszłych pokoleń. Inni książęta nie zamierzali z tego rezygnować,
ale Cainbrige nie chciał bawić się w podobne przebieranki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Faith
natomiast miała wspaniałą suknię, godną przyszłej Jej Książęcej
Mości. Spódnica składała się z kilku warstw tiulu, szyfonu i
atłasu, tworząc coś na wzór
miękkiej bezy przyozdobionej diamentami. Gorset natomiast
udekorowano koronką, dekolt w kształcie serca podkreślono perłami.
Jasne włosy uformowane na czubku głowy spływały kaskadą na
ramiona i plecy. Wspaniały, długi welon ciągnął się po ziemi.
Hope musiała pomóc, żeby siostra nie oberwała go, szkoda byłoby
sukni i przy okazji fryzury.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kościół
pękał w szwach, bo nie tylko zaproszeni goście przyszli na ten
ślub, ale także inni mieszkańcy Londynu. Każda taka uroczystość
wzbudzała w „pospólstwie” i pomniejszej szlachcie spore
zainteresowanie. Hope wiedziała, że to wydarzenie będzie szeroko
komentowane nie tylko ze względu na mezalians, bo w końcu Faith
mimo wszystko była córką upadłej hrabianki. Nic nie znaczyły dla
nich koligacje z babką, bo przecież Faith powinna stanąć na
ślubnym kobiercu jako druga. Nikt nie powinien dopuścić do czegoś
takiego, lecz oczywiście nie znalazły się tak odważne osoby, aby
wypomnieć przyszywanej rodzinie Faith to <i>faux pas</i>.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ślub
jednak odbywał się w dość radosnej atmosferze, nie licząc kilka
nieprzychylnych spojrzeń ze strony, co bardziej zazdrosnej damy lub
dżentelmena, rzucanych w stronę Hope lub panny młodej. Ta ostatnia
w ogóle nie widziała nic poza swym mężem, który składał
uroczystą przysięgę wierności i miłości. Faith nie mogła
trafić lepiej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Uroczystość
przebiegła w podniosłym tonie, biskup pięknie przemawiał na temat
miłości i pełniących przez młodą żonę obowiązkach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kobieta została stworzona z
żebra Adama, winna więc jest dozgonne posłuszeństwo swemu mężowi,
jako swemu panu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
nie mogła uwierzyć własnym uszom. Ksiądz, który mówił takie
rzeczy sprawił, że dziewczyna zaczęła piorunować go wzrokiem ze
swego miejsca, ale gruby biskup, odziany w piękne i złote szaty nie
widział tego. Zajęło go kazanie, które, w jego mniemaniu, miało
przecież uświadomić „głupią” Faith o losie. Nie sądziła,
by tak właśnie miało być, bo młodsza siostra była zbyt
niezależna, a sam pan młody nie wyglądał na kogoś, kogo można
nazwać panem i władcą własnej żony. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
zerknęła w stronę Lucasa, zobaczyła jak patrzy na nią z nikłym
uśmiechem na ustach. Puścił jej oczko i uniósł lekko lewą brew,
pokazując jej, jak bardzo bawiło go to, co robiła. Przeszyła go
twardym spojrzeniem i odwróciła się tak, by go nie widzieć –
nawet kątem oka. Naprawdę sądził, że nie oburzy się na to, co
mówił kapłan? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Szanowała
bardzo osoby duchowne, wierzyła w Boga, ale nie podobało jej się
to, co mówił o kobiecie – jak o rzeczy, która nie ma prawa głosu
i jej winnością jest służyć swemu mężowi jak pokojówka swemu
pracodawcy. Sprowadzała się do tak marnej roli.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Biskup
skończył mówić, co dziewczyna przyjęła z ulgą, bo już nie
mogła go słuchać. Miała dość jego gadania, więc gdy państwo
młodzi zaczęli składać przysięgę małżeńską, uśmiechnęła
się do siebie. Patrzyła jak młodsza siostra unosi oczy ku mężowi,
a ten wsuwa na palec piękną obrączkę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
uniosła oczy ku wysokiemu sklepieniu. Obraz zamazał jej się
niespodziewanie, gdy uzmysłowiła sobie, że rodzice już ich nie
widzą. Nie mogą być dumni z córek, zwłaszcza z Faith, która
dziś wychodziła za mąż. Na pewno mama płakałaby, patrząc na
nie obie, a tata starałby się ukryć wzruszenie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zacisnęła
wargi i pochyliła głowę, czując smutek, chociaż był to przecież
radosny dzień. Nie mogła cofnąć czasu, mogła tylko cieszyć się
tym, co miała teraz. Jej siostra będzie szczęśliwa, jej życie w
tej chwili na pewno zostanie wypełnione obowiązkami księżnej,
które nie pozwolą się nudzić choćby przez chwilę. Była
żywiołową, młodą kobietą, więc na pewno wszystko będzie
sprawnie działało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zazdrość.
To poczuła niemal przez chwilę, chociaż inaczej wyobrażała sobie
małżeństwo, musiała przyznać sama przed sobą, że nie mogło
ono być złe tu, w Anglii.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Brakowało
tylko najważniejszego mężczyzny w jej życiu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Mimowolnie
spojrzała w stronę Lucasa, który miał opuszczoną głowę.
Uderzyło ją to, że w tej właśnie chwili wydawał się taki
samotny i zrezygnowany. Serce zabiło jej w piersi gwałtownie,
wyrywając się w stronę księcia. Był taki smutny, widok ten
sprawił, że zapragnęła go pocieszyć, powiedzieć mu, że zrobi
wszystko, aby go uszczęśliwić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przygryzła
wargę, zdając sobie sprawę z tego, co właśnie pomyślała. Była
gotowa wybaczyć Lucasowi, porozmawiać z nim i odnowić
narzeczeństwo. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kochała
go.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Była
zadłużona w nim po uszy, a serce wyrywało się do niego, bijąc w
piersiach niespokojnie. Z trudem łapała oddech, czując jak
przyspiesza za każdym razem, gdy książę poruszał się
niespokojnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Po
chwili jej wzrok zamgliły łzy, ale mimo to, wpatrywała się w
byłego narzeczonego i próbowała przywołać go do siebie w
myślach. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Boże,
tak bardzo go kocham. Proszę, spraw, by wszystko ułożyło się
między nami, błagała w myślach Stwórcę. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
mógł skupić się na mszy, nie potrafił oderwać myśli i wzroku
od Hope, która stała w kościele i chociaż na jej twarzy gościła
radość, doskonale widział także smutek, który czaił się pod tą
euforią. Znał ją.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Złocisto-rude
włosy połyskiwały w świetle rzucanym przez lampy i świece.
Słońce przebijało się przez kolorowe witraże i kładło się
tęczą na jej sukni. Westchnął żałośnie, czując się
skończonym głupcem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zawsze
tak było – głupiec, który z niego czasami wychodził przerażał
go. Zawsze był tak rozsądny i twardy, a przy niej zmiękł. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nawet
pobitewne koszmary jakoś mniej go nawiedzały, gdy w jego życiu
pojawiła się panna Winward. Była jak promyk pośród ciemności,
która do tej pory panoszyła się w jego życiu i nie mógł tak po
prostu zrezygnować z tego światła, bo duma mu nie pozwalała na
chwilową słabość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">To
Hope zaczęła stanowić jego siłę. Ona stała się centrum jego
świata.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Para
młoda podeszła do biskupa, który uprzednio upokorzył wszystkiego
damy znajdujące się w kościele i rozpoczęto składanie przysięgi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przymknął
oczy i westchnął, wyobrażając sobie jak to on i jego była
narzeczona stoją przed biskupem, składając przysięgę, patrząc
sobie w oczy, w których błyszczała miłość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zszokowany
zastygł i w bił nieprzytomny wzrok przed siebie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Miłość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nabrał
powietrza i odwrócił głowę w stronę Hope z postanowieniem, iż
naprawi popełniony błąd i zrobi wszystko, żeby mu wybaczyła, bo
chociaż wydawało mu się, że żal jej minął, to jednak wciąż
nie mógł pozbyć się wrażenia, że przed nim znajdowała się
długa i kręta droga. Ale nie takie trudności w życiu pokonywał.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Marzył
o tym, by ceremonia dobiegła końca i w spokoju mogli udać się na
śniadanie, a potem spokojnie przygotować się do balu. Faith
chciała wesela skromnego, na którym zostaną zaproszone tylko i
wyłącznie osoby ważne dla księstwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wilcott
zapragnął jednak być w innym miejscu z Hope, z którą mógłby
spokojnie porozmawiać, ale musiał zacisnąć zęby i wytrwać
śniadanie, a także późniejsze przyjęcie. Dziękował Faith za
to, że nie chciała pokazowej uroczystości na kilkaset osób, jakie
wypadałoby zrobić – w końcu wiele młodych panien pragnęło
uroczystych zaślubin z niemal całym Londynem u drzwi. Spokój jaki
zapewne zapanuje jutro w domu Reaburnów dawał mu nadzieję na to,
że Hope przemyśli wszystko, pozwoli mu zbliżyć się do siebie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Do
tej pory żałował, że zerwał zaręczyny tak szybko, ale wtedy
myślał o tym, że jego ówczesna narzeczona nie zasłużyła na
bycie z kimś takim jak on. Tylko że tęsknił za nią. I nie mógł
żyć z myślą, że kiedyś poślubi ją ktoś inny. Wierzył, że
tak będzie. Była śliczna i mądra, a jej dobre serce na pewno
przyciągnie do niej odpowiedniego dżentelmena, który pozna się na
charakterze młodej damy. Kimś takim okazał się Nicholas, dlatego
nie mógł pozwolić na to, by ich znajomość przerodziła się w
coś więcej, niż tylko salonowe tańce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Potrząsnął
głową. Nie zamierzał o tym myśleć, ponieważ Nicholas, którego
nawet nie znał z nazwiska już się nie liczył, nie kiedy był
przekonany, że Hope da mu szansę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Był
na tyle uparty, że gdyby Nicholas starał się o jej rękę i
wiedziałby o tym, to uczyniłby wszystko, aby przestał to robić.
Hope powinna wrócić do niego. Była jego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>Miejsca
rezydencja księcia Reabourn.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Śniadanie
dobiegało końca, a Lucas siedział jak na szpilkach. Hope
spoczywała blisko panny młodej, a on kilka krzeseł dalej w tym
samym rzędzie, dlatego nie mógł z nią w żaden sposób
porozmawiać. A przecież chciał jak najszybciej zamienić z nią
chociaż parę słów. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Po
śniadaniu para młoda przyjęła raz jeszcze życzenia dobrego
zdrowia i udała się na górę, aby się przebrać i wyruszyć w
swoją podróż poślubną. Caine postanowił zabrać żonę do
Włoch, gdzie miał kilku przyjaciół. Chciał jej pokazać kilka
krajów na kontynencie. Faith oczywiście była zachwycona tak długą
i owocną w przygody wycieczką.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie zapomnij mi przywieść
coś z podróży – przypomniała się Hope, ściskając przebraną
już siostrę. Faith pokiwała głową i spojrzała na męża, który
czekał już przy powozie, rozmawiając jeszcze z księciem Reaburnem
i Lucasem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Gości
zostało już niewielu, obiecali jednak, że wrócą na wieczorny
bal, który miał odbyć się bez państwa młodych. Hope miała już
przygotowaną suknię, a Chairty drżała, aby wszystko poszło jak
najlepiej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Uważajcie na siebie,
dobrze? – Charity próbowała jeszcze matkować, chociaż rodzice
pana młodego też jeszcze stali z nimi i żegnali się z synową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Będziemy, obiecuję –
powiedziała Faith i uśmiechnęła się, a potem przytuliła każdego
po kolei. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">No, żonko, czas ruszyć w
drogę, bo spóźnimy się na statek. – Caine podszedł do nich
spokojnym i statecznym krokiem, a za nim podążali panowie, z
którymi rozmawiał. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Już idę – odparła i
uśmiechnęła się do niego radośnie. Miała błyszczące oczy,
pełne ekscytacji i fascynacji. Nie mogła się doczekać, aż
zejdzie na ląd i pozna Włochy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Goście
żegnali się z młodą parą, wiwatowali i machali, a kiedy powóz
zniknął im z oczu, prawie wszyscy uznali, że czas na nich. Panie
musiały przygotować się do przyjęcia, a panowie załatwić kilka
spraw związanych z interesami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Czy mogę prosić cię o dwa
tańce? – zapytał książę Wilcott, który również postanowił
się pożegnać, ale zamierzał jeszcze porozmawiać choć przez
chwilę z byłą narzeczoną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Och, tak, oczywiście –
odparła, widocznie niepewna i zmieszana, ale uśmiechnęła się do
niego lekko. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
– <span style="font-family: "georgia" , serif;">W
takim razie do zobaczenia wieczorem – pożegnał się, lekko się
kłaniając. Hope dygnęła i pozwoliła mu odejść. Inni również
rozjechali się już do swoich posiadłości i wynajętych domów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Całą
salę udekorowano białymi kwiatami i wstążkami, a także
papierowymi lampionami, specjalnie zamówionymi na ten szczególny
dzień. Widniały inicjały Faith i Caine'a, ale ich już nie było,
pozostali tylko goście, którzy wiwatowali na ich cześć i pili
szampana, jedli i tańczyli.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
stała niedaleko księstwa ubrana we wspaniałą brzoskwiniową
suknię, z okrągłym dekoltem, odsłaniającym biust i ramiona, na
które dodatkowo zarzuciła biały szal. Rudozłote włosy spięła z
tyłu głowy, a pozwijane fale spadały kaskadą na plecy i ramiona.
Kilka mniejszych kosmyków skręcało się przy twarzy. Biżuteria,
którą miała na sobie: kolczyki, naszyjnik i bransoletka nadawały
jej iście królewskiego majestatu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
stał przez chwilę ukryty przed jej wzrokiem i podziwiał jej piękno
oraz melancholię, która uderzyła w niego niczym podmuch lodowatego
powietrza. Smutek był aż nadto widoczny i wiedział czyją on był
sprawką, aż poczuł ból w sercu. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wyszedł z tłumu, aby się
przywitać z gospodarzami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
po zakończonych uprzejmościach z Charity i Gabrielem, podszedł do
Hope, poczuł jak serce przyspiesza mu gwałtownie, tłukąc się
boleśnie o żebra. Westchnął spazmatycznie, tak cicho,
że nikt nie był w stanie go usłyszeć, ale poczuł chwilową ulgę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zielone
oczy Hope patrzyły na niego z takim niewzruszonym spokojem, jakby
wiedziała, co za chwilę się wydarzy. Nie wiedziała i on też nie
miał pojęcia, ale przyszedł tu z nadzieją na to, że wszystko się
ułoży.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Panno Hope – przemówił
do niej cicho i spostrzegł jej nerwową reakcję. Uśmiechnął się
łagodnie, próbując ją w jakiś sposób pokrzepić, ale dziewczyna
zadawała się być rozkojarzona. – Pięknie dziś pani wygląda.
Oszałamiająco. – Jego głos był bardzo wyraźny, wiedział, że
wielu ludzi zebranych w pobliżu na pewno go usłyszało. Wiedzieli,
że się zalecał – ponownie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jutro
wybuchną plotki na temat jego ponownych zalotów, ale miał to
gdzieś. Plotki i skandale były esencją życia towarzyskiego, więc
robiono wszystko, aby ono nie umarło i obierano sobie za cel
praktycznie każdego. On i Hope stanowili w ostatnich miesiąc niemal
gwiazdy towarzyskiego teatru, wystawiali przedstawienie, które miało
swoją liczną publiczność i miał wrażenie, że wciąż
przybywało nowych widzów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Westchnął
ciężko i schował dłonie do kieszeni. Dziewczyna zrobiła mu
miejsce obok siebie, więc mogli spokojnie konwersować w ciszy,
czekając aż zaczną się tańce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
uśmiechnęła się do niego, ale wiedział, że nie jest sobą, że
się zmieniła. Smutne oczy młodej kobiety prześladowały go od
dawna i nic nie mógł na to poradzić, nawet bitwa pod Waterloo
zniknęła w odmętach jego pamięci, bo była narzeczona
rozpanoszyła się w jego umyśle. I sercu. Pragnął zmienić to
spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ciężko
było mu zwalczyć coś, z czym nigdy wcześniej nie miał do
czynienia. Czy był zakochany? Pogubił się we własnych myślach i
pragnieniach. Potrzebował tej dziewczyny do życia i oddychania. To
dzięki niej odnalazł równowagę w świecie pełnym chaosu i
przykrych wspomnień. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Stanął
tuż za nią, obserwując tłum ludzi, którzy zjawili się na
przyjęciu. Gdyby para młoda tu była, na pewno stanowili centrum
zainteresowania. Każdy z gości pragnąłby z nimi porozmawiać,
życząc im przy okazji szczęścia. Ale Caine i Faith wyjechali w
podróż na kontynent, by zwiedzić Włochy. Teraz każdy z nich
musiał zadowolić się księstwem, Hope oraz nim, i chociaż wolał
być w innym miejscu, to nie miał wyboru. Z resztą, z byłą
narzeczoną przy boku, nie czuł się tak źle. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
czuła ciepło bijące z męskiego ciała, znajdującego się tuż za
nią. Uczucie rozlewające się w sercu i gdzieś w dole brzucha,
sprawiło, że przymknęła powieki i lekko odchyliła się do tyłu,
próbując oprzeć się o niego choć przez chwilę. Pragnęła
poczuć się bezpieczna i kochana, bo tego zaczęło jej brakować. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope – usłyszała za sobą
cichy szept Lucasa. Zadrżała, ale nie odsunęła się od niego,
chcąc jeszcze przez chwilę go dotykać. – Proszę, wybacz mi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziewczyna
odwróciła się do niego, zaskoczona jego słowami, ale właśnie w
tym momencie podszedł do niej baron Monford, który poprosił ją do
tańca. Hope kiwnęła głową, wiedząc, że i księżna zgadza się
na jej taniec. Rzuciła Wilcottowi ostatnie spojrzenie i ruszyła do
tańca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jako
że była jedną z ważniejszych osób na przyjęciu, mężczyźni
chcieli z nią tańczyć i rozmawiać, nawet jeśli widzieli, że ona
i książę znacznie się do siebie zbliżyli. Nie byli jednak
ponownie zaręczeni, dlatego każdy wolny hrabia, baron czy nawet
książę żywo się nią interesował. Nie miała posagu, chociaż
wiedziała, że jej opiekunowie zobowiązali się na wyłożenie
odpowiedniej sumy, również Sussex chciał się dołożyć do ich
majątku. Faith walczyła z nimi o to, ale w końcu uległa i
postanowiła przyjąć wszystko, co oferowali. Dłuższy upór
zaczynał być niegrzeczny i przykry dla osób, które naprawdę
chciały dobrze. Hope miała trochę wątpliwości, ale wiedziała
już, że są rzeczy, o które nie warto się spierać. Anglia
rządziła się swoimi prawami, a skoro Faith miała nie wracać już
do Ameryki, to przyjęcie tego, co oferowało im księstwo oraz
Sussex byłoby słuszną decyzją. Rozumiała młodszą siostrę,
która się wahała, ostatecznie były to niemałe pieniądze, a i
Caine chciał dla niej jak najlepiej, ale z drugiej strony miały
również plotkujący ton, który czekał na okazję, aby wbić im
bolesną szpilę i pokazać palcem biedę, mimo że ich babką jest
księżna wdowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
skończyła się skoczna melodia i baron odprowadził ją do
księstwa, podeszła do niej babka, która surowym wzrokiem
wpatrywała się w Lucasa. Nie była mu przychylną od czasu, gdy
zerwał zaręczyny, chociaż rzadko ją widywała, bo po
prostu nie wychodziła już prawie w ogóle. Nie miała dobrego
zdrowia, a i towarzystwo według niej zrobiło się zdeprawowane,
gnuśne i leniwe. Otyli dżentelmenie w sile wieku, pocili się przy
młodziutkich panienkach, szukając okazji, aby zdobyć jak
największą fortunę po to, by ją z niewielkim wysiłkiem
roztrwonić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
jej czasach również kupowano sobie żony czy mężów, ale całość
nie była okraszona tak licznymi skandalami i pomówieniami. Hope
jednak wiedziała swoje, a babka mogła koloryzować po to, by
wytłumaczyć swoją niechęć do obecnego towarzystwa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope, moja droga, skoro
zostałaś już sama, to może odwiedziłabyś mnie w domu na
Berkeley Street. Dom jest duży, a ja się często nudzę. Możesz mi
czytać przy herbacie, jeśli chcesz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Oczywiście
obie wiedziały, że to nie była żadna prośba, lecz rozkaz, który
nie mogła tak po prostu zlekceważyć, tego nie robi się wiekowej
księżnie, nawet jeśli od samego początku patrzyła na nią i jej
młodszą siostrę krzywo. Musiała schować urażoną dumę i
zgodzić na wizytę, mimo że babka zachowywała się tak, jakby jej
słowa o matce nigdy nie padły z jej ust. Westchnęła i skinęła
głową, pozwalając się wciągnąć w niezobowiązującą rozmowę
o pogodzie i nowym powozie starszej pani.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Słyszałam, że twoja
niechęć do koni została już przełamana? – zagadnęła babka i
spojrzała na nią wymownie, sugerując, iż wie kto za tym stoi.
Hope poczerwieniała i kiwnęła głową, czując się coraz bardziej
onieśmieloną. Ta kobieta samym swoim wyglądem przyprawiała ją o
niepokój i pokorę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Tak, już się ich nie boję
i na nowo pokochałam jazdę konną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
– <span style="font-family: "georgia" , serif;">To
dobrze. Wybierzemy się w środę na przejażdżkę, tylko my dwie.
Mam piękną klacz w swej stajni i myślę, że będzie dla ciebie
idealną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Myślę, że panna Hope
będzie bardzo szczęśliwa, przyjmując tak wspaniały prezent. –
Tuż za jej plecami odezwał się ciepłym głosem Lucas. Hope
zadrżała, czując jak jej ciało zareagowało na jego tembr. Znów
poczerwieniała, ale tym razem od gorąca jakie zaczęło wędrować
w środku. Znajome mrowienie w dole brzucha odezwało się i nie
wiedziała już, czy jej reakcja nie była przesadna i nie popełnia
jakiegoś błędu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
powinna wchodzić do tej rzeki drugi raz, skoro wiedziała, że
ostatnim razem mocno się skaleczyła, ale jej nurt był tak spokojny
i czuła się naprawdę bezpieczna przy Lucasie. Zagryzła wargę i
zerknęła na księcia, który uśmiechnął się do niej
porozumiewawczo, puszczając do niej oczko. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Mieli
jechać na piknik. Ale musiała odmówić, skoro babka wręcz żądała
jej obecności podczas przejażdżki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hmm, ty nadal kręcisz się
w jej obecności – burknęła na niego babka, mierząc go twardym
wzrokiem od góry do dołu, ale nawet jeśli jego charakter
pozostawiał wiele do życzenia, to dzisiaj prezentował się wręcz
zabójczo w czarnym fraku i wypastowanych butach. Włosy miał lekko
zaczesane, a pod szyją prezentował się zawiązany w fantazyjne
węzły fular. Aż westchnęła z lekkim uwielbieniem, poniewczasie
uzmysławiając sobie, że obserwuje ją kilka osób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zawstydzona
odwróciła się na pięcie i rzuciła babce zdawkową odpowiedź,
jednocześnie przepraszając wszystkich i uciekając do
przygotowalni, gdzie damy mogły się odświeżyć. Potrzebowała
chwili samotności.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Myśli
biegały ja spłoszone stado ptaków, w żaden sposób nie mogąc się
uspokoić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Chciała,
żeby Lucas kręcił się w jej obecności, zależało jej na tym, by
raz na zawsze odżegnać się od tej przeszłości, która
prawdopodobnie skreśliła ich szczęście.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Doskonale
pamiętała rozmowę z księżną, a zaraz potem ze Skaczącą
Niedźwiedzicą. Chciały, żeby dała byłemu narzeczonemu szansę,
widziały w nim coś więcej, niż ona, ale co takiego? Przecież
pamiętała jak obie były złe, gdy Wilcott odwołał zaręczyny, a
potem zaczęły prosić ją o rozmowę. Żeby dała mu drugą szansę.
O co w tym wszystkim chodziło?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
się uspokoiła i kolor skóry wrócił do normalności, wyszła z
pokoju i weszła na salę balową, rozglądając się za księstwem i
babką. Lucas stał w grupce mężczyzn i sączył powoli alkohol,
zaśmiewając się z czegoś dobrodusznie. Nigdy nie wyglądał na
tak rozluźnionego i szczęśliwego. Ostatnie miesiące bardziej
utwierdziły ją w przekonaniu, że jest raczej ponury i zamyślony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
czy sama nie wyglądała tak samo? </span>
</div>
<br />
<br />
****<br />
<br />
Przepraszam Was, moje drogie, za to, że tak rzadko wrzucam tu rozdziały, ale ostatnio życie mnie trochę sponiewierało i w tej chwili próbuję podnieść się z kolan. Łatwo nie jest, ale robię, co mogę, żeby w końcu wrócić do odpowiedniej równowagi psychicznej.<br />
Moje postanowienie noworoczne to więcej pisać i skończyć jak najszybciej Bal uczuć.<br />
<br />
Życzę Wam w Nowym Roku dużo uśmiechu i zdrowia, niech spełnią się Wasze najskrytsze marzenia, a los niech sprzyja Wam na każdym kroku. Wszystkiego najlepszego! <3Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-34101272747065474402017-08-27T19:41:00.000+02:002017-08-27T19:41:44.595+02:00Rozdział 43<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Książę
skrzywił się, gdy usłyszał obojętność w głosie Hope, ale
jednocześnie ucieszył, bo w jej oczach dostrzegł błysk, błysk,
który już widział kilka razy i wiedział, co on oznacza. Mimo
niechęci, jej ciało pragnęło go, z nim było przecież podobnie,
ale potrafił się kontrolować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Napije się pan kawy? –
zapytała w końcu, gdy cisza jaka zapadła po jej słowach zaczęła
być bardzo krępująca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Tak, poproszę –
odpowiedział w końcu z ciężkim westchnieniem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Oboje
czuli się nieswojo w swoim towarzystwie, między nimi urosła
niepewność i każde miało w pamięci to, co wydarzyło się kilka
miesięcy wcześniej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Podeszła
do ściany, przy której wisiały wstążki, którymi wzywano
służących. Po kilku chwilach zjawił się lokaj, a Hope poprosiła
o kawę i coś lekkiego na śniadanie. Nic nie jadła od rana, bo
wszędzie panował okropny harmider. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lokaj
wyszedł i zostawił ich samych, poczuła dreszcze i nie wiedziała
już, co powinna zrobić. Cała się trzęsła, ale usiadła, dumnie
unosząc głowę i starała się pokazać, że jest całkowicie
obojętna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
nie była. Nie mogła być. Starała się nie patrzeć w jego stronę
tęsknym wzrokiem, ale przyciągał jej spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pięknie wyglądasz, Hope –
odezwał się nagle książę, przerywając dudniącą w uszach
ciszę. Odczuła mimo to ulgę, bo już nie wiedziała, co mogłaby
powiedzieć, żeby to przerwać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziękuję –
odpowiedziała, czując jak rumieńce oblewają jej całą twarz i
dekolt. Skomplementował ją, chociaż jeszcze nie miała na sobie
sukni, którą specjalnie uszyto na tę okazję.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jak się czuje twoja
siostra? Denerwuje się? – dopytywał się książę. Nie
wiedziała, co o tym sądzić, bo przecież ani jej siostra, ani
Lucas nie przepadali za sobą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Trochę, ale to Faith, ona
zawsze podchodziła do takich rzeczy zdecydowanie bardziej spokojniej
ode mnie, więc wiem, że na pewno nie panikuje. Chyba większy
popłoch sieje Charity, która nie chce, żeby coś się nie udało.
Nawet pogoda musi być idealna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Cóż, więc twoja siostra
będzie bardzo pasowała do swego przyszłego męża, bo Caine też
okazuje się być oazą spokoju. Byłem tam przedtem i widziałem jak
kuzyni próbują wyprowadzić go z równowagi, a on w ogóle nie daje
się zwariować. Nie widać po nim żadnego stresu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale dlaczego miałby się
stresować? Bierze ślub z kobietą, którą kocha i która kocha
jego. To jest najważniejsze – odpowiedziała ostrzej niż
zamierzała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Opuściła
ramiona i westchnęła ciężko, zdając sobie sprawę z tego, jak to
zabrzmiało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
chciała wracać do tego, co się wydarzyło między nimi, ale słowa
same z niej wypłynęły. W jakiś sposób pragnęła, by Lucas
powiedział coś na ten temat, była nawet przekonana, że
zgodziłaby się, gdyby tylko zapytał ją, o to, czy chce wrócić
do stanu sprzed tego „incydentu”. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
musiała z nim najpierw porozmawiać, chociaż czuła mdłości na
samą myśl o tym. Obawiała się tego, co mogłaby od niego
usłyszeć, a jedynie czego pragnęła to „kocham cię”.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Próbowała
o tym nie myśleć, ale ciężko było zaprzeczyć własnemu sercu,
zwłaszcza że obiekt jej nieustannych trosk i myśli siedział
niedaleko i wpatrywał się w nią intensywnie. Barwa jego oczu
nabrała głębi, pociemniały mu i teraz wydały jej się niemal
czarne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Masz rację. Miłość jest
najważniejsza... – powiedział, Hope patrzyła na niego, nie mogąc
uwierzyć w to, co usłyszała. W jego ustach takie słowa? Nie
spodziewała się, naprawdę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ja.... Jestem zaskoczona, że
o tym mówisz. Nie sądziłam... – urwała gwałtownie, gdy do
saloniku wszedł książę Reaburn. Rzuciła Lucasowi ostatnie,
niepewne spojrzenie, przygryzła lekko wargę i z uśmiechem zwróciła
się do starszego księcia, który przyglądał im się z uwagą. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zapewne
sądził, że zastanie ich na kłótni, ale Hope nie chciała toczyć
już wojny, nie w dniu, w którym jej młodsza siostra wychodziła za
mąż. To był dzień Faith i nie zamierzała go psuć podobnymi
wyczynami, źle by się potem czuła. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Faith jest już gotowa –
powiadomił ich Gabirel i szybko ulotnił się z saloniku, czym
zaskoczył dziewczynę. Dziś chyba wszyscy chodzili zdenerwowani i
nie potrafili zachowywać się racjonalnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wszyscy wariują – odparła
z przekąsem i zerknęła na młodego księcia, ten jednak milczał i
wpatrywał się w Hope. Ona nie rozumiała jego spojrzenia, chociaż
jego skrzące się oczy wprawiły ją w dziwny niepokój. Znała już
to uczucie, które towarzyszyło jej zawsze, gdy był w pobliżu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Próbowała
uspokoić serce, które zaczęło walić niespodziewanie szybko, ale
na nic zdały się jej próby, bo obecność tego mężczyzny zawsze
doprowadzała ją do niekontrolowanych zachowań. Jej ciało w ogóle
nie chciało współpracować, próbując pokazać jej, co czuła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pragnęła
już odejść z tego salonu, wyjść na świeże powietrze, by
uspokoić skołatane nerwy, ale musiała być tu i patrzeć na tego
człowieka, który tak wiele namieszał w jej życiu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
równocześnie nie mogła zrezygnować z jego widoku i wcale nie
chodziło o jego przystojną twarz, lecz o całość – tęskniła
za nim, jej serce wyrywało się do niego. Pragnęła wtulić się w
jego ramiona i głośno zaszlochać, wypłakać cały ból.
Wybaczyłaby mu wszystko, gdyby tylko pozwolił jej zrozumieć samego
siebie, gdyby zechciał wyjaśnić, co tak naprawdę się stało
tamtego dnia na balu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Myślisz, że po ślubie
Faith mogłabyś wybrać się ze mną na piknik? Powiedzmy w środę,
gdy pogoda pozwoli? – padło nagle pytane, które zaskoczyło pannę
Winward. Nie spodziewała się, iż dostanie zaproszenie na piknik,
nie od Lucasa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Tak, oczywiście, jeśli
pogoda będzie piękna – bąknęła, nagle zdając sobie sprawę,
co właśnie zrobiła. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Otwarła
szeroko oczy i wpatrywała się w lekko uśmiechniętego Wilcotta.
Wyglądał jak piękny anioł, ale oczywiście nim nie był. Okazał
się być szatanem, który rozkochał ją w sobie, rzucił do swych
stóp, a potem z taką łatwością podeptał, jakby była nic nie
znaczącym pyłkiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope, wiem, że między nami
nie jest dobrze, że zrobiłem cię krzywdę, ale czy przez chwilę
możemy udawać, że między nami nie ma żadnego konfliktu? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziewczyna
patrzyła na księcia, czując jak w jej sercu rośnie nadzieja na
coś więcej, niż przelotną znajomość. Czyżby Lucas pragnął
odbudować ich relacje?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Oczywiście nie zamierzam
cię nagabywać o ponowne zaręczyny, ale chciałbym chociaż
pozostać na przyjaznej stopie. Jesteś w stanie przełknąć niechęć
do mnie? Chociaż na chwilę? Po całej uroczystości wszystko ci
wyjaśnię. Obiecuję.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
brzmiał na szczerego, w jego oczach można było dostrzec nawet
desperację, ale wolała już nic nie myśleć, bo wiedziała już,
że ten człowiek był bardzo zwodniczy. Czy rzeczywiście żałował
tego, nie wiedziała, ale chciała w końcu z nim porozmawiać. Serce
wyrywało się do niego, a rozum, jak na złość, milczał i w
żaden sposób nie protestował. Obawiała się, że w ten sposób
popełni głupotę, ale czy nie robiła już tego wcześniej, mimo że
w głowie wciąż słyszała ostrzeżenia?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ponieważ
nie mogli przesiadywać w saloniku zbyt długo bez przyzwoitki,
książę wstał, przepraszając Hope i udał się do Gabriela, by
potem pojechać do Caine'a.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Panna
Winward pożegnała go, obiecując, że na przyjęciu znajdzie dla
niego kilka minut. Książę chciał coś jeszcze powiedzieć, ale
wycofał się z salonu i zamknął drzwi, rzucając jej jeszcze
ostatni spojrzenie, którego nie mogła w żaden sposób
rozszyfrować. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
została sama, dopiero wtedy poczuła jak bardzo była spięta przez
całą ich rozmowę. Nie sądziła, że jeszcze może reagować na
niego w ten sposób, ale z drugiej strony, dlaczego miała
wątpliwości? Przecież cały czas reagowała na niego w taki, a nie
inny sposób i nic nie mogło tego zmienić, mimo że walczyła z
chęcią rzucenia się w jego bezpieczne ramiona, powoli przegrywała
tę bitwę. Obawiała się, że narobi głupot, których potem
będzie żałowała. Nie mogła już wchodzić do tej rzeki po raz
drugi, ale zdawała sobie sprawę z tego w jak beznadziejnym
położeniu się znalazła. Nie mogła się już z niego wyleczyć.
Lucas zbyt głęboko siedział w jej sercu i głowie, aby tak po
prostu mogła o nim zapomnieć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
podobało jej się to, ale miała nadzieję, że po tej rozmowie
wszelkie jej wątpliwości znikną i okaże się, że książę wcale
jej nie chcę. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">I
ta myśl ją zabolała. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
Faith była już gotowa, a pogoda wciąż nie zmieniła swojego
nastroju i lało jak z cebra, Hope uznała, że czas się ubrać.
Kąpiel miała już przygotowaną, pachnącą i ciepłą, więc mogła
przez chwilę się zrelaksować. Przez chwilę tylko nie myślała o
Wilcottcie, bo służąca pomagała jej przy kąpieli i cały czas
trajkotała uradowana, opowiadając o tym, jaki będzie to piękny
ślub. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Z
okazji zamążpójścia, Faith podarowała każdemu służącemu
niewielki torcik i upominek w postaci nowej pary rękawiczek i butów.
Nie była pewna, czy coś takiego każdemu się spodoba, ale
kamerdyner powiedział, że praktyczne prezenty są najlepsze,
dlatego nowe buty i rękawiczki dla każdego będą wyjątkowe. Prócz
tego dostali także dwa dni wolnego. Całe przyjęcie miało odbyć
się u pana młodego, toteż tutaj służący nie musieli trwać na
straży i mogli odpocząć z rodzinami. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">O
wszystkim pomyślano, dlatego Hope z czystym sumieniem mogła
spokojnie przygotowywać się do przyjęcia, chociaż wolałaby
zostać w domu i nigdy już więcej nie patrzeć na Lucasa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ubrała
szmaragdową suknię, która tego dnia przekraczała wszelkie granice
przyzwoitości, przynajmniej według niej, ale Charity uznała, że
ta kreacja ma za zadanie podkreślić jedynie jej urodę. Miała
odkryte ramiona, a piersi ładnie prezentowały się ponad stanikiem sukni. Cały strój w
kolorze szmaragdu mienił się od doszytych na gorsecie i szerokiej
spódnicy kamieni szlachetnych. Na szyi zawiesiła naszyjnik, w uszy wpięła długie kolczyki, a
nadgarstek ozdobiła bransoletką. Wszystko to miało prezentować
się wprost idealnie, lecz Hope czuła się źle w czymś takim.
Miała zbyt osłonięte ramiona, a wisiorek spoczywał na zagłębieniu
między piersiami, przyciągając do nich wzrok. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
musiała przyznać, że wyglądała pięknie, bo całości dopełniała
jeszcze wspaniała fryzura. Misterny kok, upleciony i poprzypinany
pięknymi grzebykami szylkretowymi ze szmaragdami. </span>
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Caine
miał czekać na Faith w kościele św. Pawła, tam właśnie odbywała się ceremonia. Tłumy gości powoli docierały na
miejsce, niecierpliwiąc się i czekając już na słowa młodej
pary, które na zawsze miały przypieczętować ich losy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><i>Ton</i>
oczywiście wraził już swoje zdanie na temat nie tylko Faith, ale
także samego młodego księcia Cainbridge. Wszyscy byli zdumieniem,
gdy okazało się, że dziedzic tytułu żyje i ma się dobrze jako
lokaj! Lokaj! To było niedopuszczalne, by ktoś z wyższych sfer
zniżył się do takiego poziomu. Nikt nie pytał o powód takiego
zachowania, ale ludzi niewiele obchodziły prawdzie motywy działania,
dlatego woleli wydać swoje wyroki niepoparte żadnymi logicznymi
argumentami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">To
od socjety zależało, czy dana osoba miała łatwe życie czy też
każdy bal zmieniał się w istny koszmar. Wielu arystokratów,
zwłaszcza damy, miały do tego skłonność, rozpuszczało w
towarzystwie wymyślone plotki, które niszczyły czyjąś reputację.
Kilka słów rujnowało człowieka lub też wznosiło go na piedestał
i błyszczał wśród innych niczym prawdziwy klejnot.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ślub
Faith, wnuczki księżny-wdowy, był wydarzeniem, które nie mogła
obejść bez echa. Oczywiście była cała masa sceptyków: młodsza
z sióstr złowiła księcia, bo potrafiła uwieść człowieka,
który nie miał zbyt wielu wielu zwolenniczek swej urody, mimo że
przez dłuższy czas ukrywał się jako zwykły służący. W końcu
Caine miał paskudną bliznę na twarzy, ale dziewczyna musiała być
bardzo zdesperowana, aby złowić kogoś takiego. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Żadni
najbliżsi z otoczenia państwa młodych nie słuchali podobnych
bzdur, a sama Faith uważała swego przyszłego męża za
najprzystojniejszego mężczyznę na świecie. Ta blizna, którą
nosił nie miała żadnego znaczenia. Była z nim naprawdę
szczęśliwa, chociaż nie sądziła, że zostanie tu dla człowieka,
który przez kilka tygodni ich znajomości odrzucał ją za każdym
razem, gdy zbliżyła się do niego. Wygrała, a teraz brała z nim
ślub.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Obawiała
się przyszłości, podzieliła się z tym nawet z Hope, ale siostra
uśmiechnęła się pocieszająco i przytuliła ją lekko, mówiąc
cicho:</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Każdy boi się przyszłości.
To coś, czego nigdy nie jesteśmy w stanie zaplanować tak do końca,
bo wiesz, że całe nasze życie ciągle poddawane jest zmianom. Nie
bój się ich, będę przy tobie. Nie mogę ci obiecać, że po
ślubie będziesz codziennie szczęśliwa, ale będziesz miała mnie,
księstwo i Sussex'a, a także swojego ukochanego męża. Masz tylu
ludzi, którzy cię kochają i na pewno zechcą ci pomóc, jeśli
tylko nas o to poprosisz. Nie bój się.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Faith
pocieszyły te słowa, chociaż niepokój wciąż w niej tkwił. Ale
musiała odłożyć troski na później, bo o to zajechał biały,
resorowany powóz. Cztery galante siwki stały i czekały, aż panna
młoda wsiądzie do powozu. Stangret ubrany był w czarny frak z
wysokim cylindrem na głowie i białych rękawiczkach na rękach.
Dwóch forysiów dosiadających równie białych koni jak te przy
powozie, ubrano w liberię należącą do księstwa Reaburn. Wysokie
buty lśniły im, mimo pochmurnej pogody. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
patrzył na to wszystko z zapartym tchem. Całość przypominała
ślub prawdziwej księżniczki, wszystko było piękne, lśniące.
Brzydka pogoda przestała mieć znaczenie, liczył się obecnie
piękny ślub.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Gdy
Faith już została odprowadzona do powozu, suknie wygładzono,
zatrzaśnięto drzwiczki i siwki ruszyły. Hope oraz księstwo
jechało innym powozem, tuż za panią młodą, podobnie było ze
Skaczącą Niedźwiedzicą i jej mężem.. Kobieta ubrała się na tę okazję w strój, który jakby
się mogło wydawać, nie pasował do niej, lecz krawcowa
przygotowała dla niej niebywale piękną, granatową suknię, która
podkreśliła nie tylko barwę jej ciemnych oczu, ale także urodę.
John miał piękną żonę, on sam zresztą również prezentował się
szykownie w czarnym fraku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Konie
wybijały miarowy rytm na kamieniach, a kiedy powozy wytoczyły się
na bruk, stukały podkowami o kocie łby. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Spójrzcie, słońce
wychodzi – zauważyła Hope, gdy wyjrzała przez okno i dostrzegła
jaśniejące niebo. – I jest tęcza!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Rzeczywiście. To dobra
wróżba – powiedziała księżna, a panna Winward zauważyła, że
ta dostojna dama stara się nie patrzeć na nikogo. Miała lekko
zaczerwienione oczy, najwidoczniej płakała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Chairty, czy ty płaczesz? –
zauważyła z lekką kpiną Hope. Chciała się z nią podrażnić,
żeby przestała się już zadręczać, To miał być szczęśliwy
dzień, a łzy były tu niepotrzebne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Oczywiście, że nie –
parsknęła lekko zirytowana i odwróciła głowę, udając, że
rękawiczki mają jakąś plamę. Hope uniosła brwi do góry i
zerknęła w stronę księcia. Ten jednak patrzył na żonę z czułym
uśmiechem, a pannie Winward puścił oczko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Najdroższa, łzy w tym
pięknym dniu są naprawdę nie na miejscu – odpowiedział
dokładnie to samo, co myślała Hope. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Och, przestańcie już! –
Księżna uniosła się, wywołując tym samym śmiech w pozie. Do
końca podróży nie odezwała się już do nikogo.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nim
dojechali do kościoła, słońce na dobre zagościło nad Londynem.
Faith nie musiała się już obawiać, że zmoknie jej suknia lub
fryzura – wychodziło na to, że wszystko miało się udać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Katedra,
w której Faith miała wziąć ślub była okazałą budowlą,
znajdującą się w samym środku City. Architekt tegoż miejsca
wykazał się niezwykłą dbałością o każdy szczegół. Każda
ściana, filar czy kant miała znaczenie, zdawało się, że wszystko
miało swoje odpowiednie miejsce. Filary podtrzymywały nie tylko
portyk, tuż nad wejściem, ale także kolejne piętro zwieńczone
wspaniałą kopułą – znak rozpoznawczy budowli. Przytłaczała
wielkością, Hope czuła się przy niej jak malutki pyłek, który
ledwie wicherek może zmieść z tego miejsca. Pragnęła zadrzeć
wysoko głowę i obejrzeć całość dokładnie, ale nie mogła, bo
tak nie wypadało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Powozy
stały rzędem przed głównym wejściem. Ceremonia miała zacząć
się lada chwila, a Hope czuła się tak, jakby to ona miała
powiedzieć sakramentalne „tak”. Aż łzy zakręciły jej się w
oczach, kiedy uzmysłowiła sobie, że przecież, gdyby los nie był
wobec niej tak okrutny, sama już dawno byłaby mężatką.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Rozejrzała
się wokół. Dostrzegła Lucasa, który stał nieopodal, obok swego
powozu i zamyślony wpatrywał się w dwuskrzydłowe, potężne
drzwi, w tej chwili otwarte na oścież. Mroczne wnętrze
rozświetlane było lampami gazowymi, wielkimi żyrandolami i
milionem świeczek, ale dziewczynę nie interesowało nic innego,
prócz mężczyzny znajdującego się u podnóża katedry i
wpatrującego w jakimś znany jemu punkt. Zagryzła wargi i poruszyła
się, chcąc do niego podejść, ale Faith miała za chwilę wejść
do kościoła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wszyscy
wyszli już z powozów, panna młoda została poratowana przez Johna
i Gabriela, obaj panowie pomogli jej wyjść z powozu, a księżna
przytrzymywała suknię, aby nieostrożna dziewczyna nie oberwała
spódnicy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
natomiast stała jak oczarowana i wpatrywała się w szerokie i
sztywne plecy księcia. Przełknęła ślinę i próbowała ruszyć
się z miejsca, ale widok tego mężczyzny całkowicie ją oszołomił.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Idź do niego. – Tuż nad
uchem rozległ się szept. Odwróciła się do Faith i spojrzała na
jej piękną, rozjaśnioną szczęściem i szerokim uśmiechem twarz.
Przyglądała się siostrze i przez dłuższy czas nie potrafiła
wymówić słowa. Wyglądała jak mama: piękna i dostojna, niczym
dumna hrabina, godna książęcego tytułu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale ślub... –
zaprotestowała a gdy zobaczyła zmarszczone brwi siostry zamilkła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wiesz, że nie przepadam za
nim, bo jest twardy i arogancki. Moim zdaniem kompletnie do niego nie
pasujesz, bo jesteś dobra i miła, masz miękkie serce, a on... Nie
chcę, żeby cię zniszczył, ale widzę jak na niego patrzysz i jak
on patrzy na ciebie. Ta magia, która was przyciąga, to coś
niezwykłego. Nigdy nie widziałam, żebyś tak pięknie uśmiechała
się, do któregokolwiek młodzieńca na balu lub w Great Cove,
dlatego myślę, że powinnaś z nim porozmawiać. Coś się
wydarzyło na tamtym balu, ale my tego nie wiem, wydaję mi się
jednak, że jemu zależy na tobie. Nie wiem czy cię kocha, lecz jego
uczucia muszą być dość silne, bo nie zależałoby mu na twoim
przebaczeniu. Nie chcę, żebyś cierpiała, a od chwili, gdy zerwał
zaręczyny ty tak rzadko się uśmiechasz, że aż serce mnie boli.
Brakuje mi tej radosnej Hope, którą zawsze byłaś. Wróć do nas,
a jeśli on da ci szczęście, to będę się z tobą cieszyła
każdym dniem, ale proszę, porozmawiaj z nim.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Tyrada
jaką wygłosiła Faith zdumiała nie tylko ją, ale także księstwo
i przyjaciół z Ameryki. Starsza panna Winward nie mogła słowa
wykrztusić, a słowa przysłoniły widok jaki miała przed sobą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Tylko nie płacz –
ostrzegła ją panna młoda, lecz głos niebezpiecznie jej zadrżał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
chciała przytulić siostrę, ale Chairty surowo jej zabroniła,
obawiała się o fryzurę i suknie, które mogłyby ulec zniszczeniu.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
– <span style="font-family: "georgia" , serif;">No
idź, ceremonia zaraz się zacznie, więc nie rozmawiajcie zbyt
długo. – Charity pozytywnie nastawiona do pomysłu Faith, wsparła
ją i pokiwała głową w stronę księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
zgodziła się, chociaż serce biło jej jak oszalałe, obawiała się
tej rozmowy, chociaż nie sądziła, by teraz mogli wyjaśnić
cokolwiek. Ale chciała się z nim przywitać. Ponownie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Był
w tej katedrze kilka razy i za każdym razem czuł się przytłoczony
nie tylko jej rozmiarami, ale także pięknem, które epatowało z
każdego centymetra. Nigdy o tym nie mówił, ale właśnie w takich
chwilach czuł się słaby i samotny, a dziś odczuwał to wyjątkowo
boleśnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wydawało
mu się, że już zawsze będzie sam. Kiedy tego pragnął, bo
uważał, że dzięki temu był silny, myślał racjonalnie, a teraz?
Teraz czuł się chory i słaby. Nie rozumiał, dlaczego przez te
kilka lat tak bardzo pragnął niezależności, skoro bycie z drugą
osobą, która kocha człowieka bezwarunkowo, dawało prawdziwą
wolność, niezależność. I siłę. A w tej chwili bardzo mu jej
brakowało. I to nie wina Hope, lecz jego, bo nie potrafił zapobiec
katastrofie. Sophie zniszczyła jego kruche szczęście i pozbawiła
możliwości bycia z kobietą, która uczyniłaby go niewiarygodnie
szczęśliwym.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
poczuł na ramieniu czyjś lekki dotyk, drgnął zaskoczony i
zdumiony tym, że nie słyszał kroków. A kiedy spojrzał, kto do
niego przyszedł, poczuł jak serce bije mu oszalałe. Hope. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Patrzyła
na niego z lekkim uśmiechem na ustach, pięknie wykrojonych i
różowych, tak miękkich i chętnych. Pamiętał jak bywała uległa,
gdy ją całował. Musiał się powstrzymywać całym sobą, żeby
jej teraz nie porwać i nie zacałować aż do utrat tchu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
mogli tego zrobić przed kościołem, ale po mszy jak najbardziej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Piękna katedra –
powiedziała i zadarła głowę, aby spojrzeć na szczyty wież
kościelnych, wbijających się w niebo niczym ostrza szpady. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
patrzył na to, co ona, lecz na pięknie wyeksponowany biust i
gładką, drobną szyję, którą chętnie teraz by całował. Oczami
wyobraźni widział jak sunie wargami po delikatnej skórze,
jednocześnie wdychając jej zapach i słuchając nieśmiałych
jęków. Pragnął jej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
opuściła głowę, udał, że przygląda się zegarowi na wieży i
marszczy w zamyśleniu brwi. Nie chciał, by wiedziała jak bardzo
jej potrzebuje. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Chodźmy już, czas na mszę
– powiedział i wyciągnął w jej stronę ramię, chociaż nie
wiedział, czy je przyjmie. Przyjęła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Delikatny
dotyk jaki poczuł, mimo kilku warstw ubrań, wprawił go w
niesamowite drżenie. Przełknął gwałtownie ślinę i zerknął na
nią, a fular, starannie zawiązany pod szyją, zaczął wbijać mu
się w grdykę. Zrobiło mu się okropnie ciasno. Wszędzie.
Zareagował na nią tak, jak zawsze to robił, gdy stała blisko, a
on wyobrażał sobie ją pod nim, gdy dotykał każdy skrawek nagiego
ciała, gdy ją całował...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pośpieszcie się – ktoś
krzyknął nagle, aż Hope wzdrygnęła się zaskoczona i spojrzała
w stronę rodziny. Faith stała u podnóża schodów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
wypiął dumnie pierś, prezentując się przy tym jak prawdziwy
książę, dziedzic tytułu. Hope natomiast wyglądała jak
księżniczka, jego księżniczka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wszyscy,
prócz panny młodej i Sussex'a, udali się do kościoła. Zajęli
odpowiednie miejsca, a kiedy rozbrzmiała wspaniała melodia,
wygrywana przez organy, każdy odwracał głowę, by ujrzeć panią
młodą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Oczywiście
fakt, że Hope weszła do kościoła z Wilcottem, a nie z Nicholasem,
przyszłym markizem nie przeszedł bez echa. Nigdzie nie było widać
jej ostatniego wielbiciela, co oznaczało, że jednak obecność
Lucasa u boku starszej panny Winward nie była przypadkowa. Szum
podniósł się do tego stopnia, że biskup poprosił wszystkich o
ciszę,</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Każdy
zerkał w stronę panny Hope i księcia, zastanawiając się, co też
z tego wyniknie. Wiadomo jednak było, że oboje mają się ku sobie,
skoro rozmawiają mimo tak dużego rozłamu, jaki między nimi
ostatnio zapanował. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Faith
kroczyła powoli u boku starego księcia, głowę trzymała prosto.
Była dumna jak sama królowa, poważna i zamyślona, ale
jednocześnie promieniało z niej szczęście. Nikt nie miał
wątpliwości, że to małżeństwo będzie nie tylko udanym
kontraktem handlowym, ale także dobrze dobraną parą dwójki
młodych ludzi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
Faith stanęła przed księdzem, rozpoczęła się uroczystość, a
Lucas spojrzał na Hope, pragnąc, by tak samo pięknie wyglądała
na ich ślubie.</span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-60695621682044200992017-05-14T15:06:00.000+02:002017-05-14T15:06:14.018+02:00Rozdział 42<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=WesctGgqlL8" target="_blank">Adrian von Ziegler - Bound </a></div>
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Długo
nie mogła dojść do siebie po tym przypadkowym spotkaniu w Hyde
Parku, ale jednocześnie w ten masochistyczny sposób pragnęła
kolejnego spotkania, tylko po to, by przekonać się, że Lucas nie
jest jej obojętny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kolejne
dni sprowadziły na nią gonitwę myśli i niepokój, który
towarzyszył jej za każdym razem, gdy gdzieś wychodziła. Wciąż
pamiętała o tym, co ją spotkało w parku. Widziała dokładnie, że
dwóch mężczyzn śledziło niemal każdy jej krok. Zapamiętała
każdy ich szczegół, toteż bez trudu rozpoznała ich, gdy umknęli
przed nią, gdy wchodziła ponownie do parku. To nie mógł być
przypadek, wiedziała o tym, ale powstrzymywała się, by ich
odnaleźć. Bała się, więc szybko zawróciła do domu. I nawet
jeśli służący był zdziwiony jej zachowaniem, to nic nie
powiedział. Pokornie spacerował za nią, bez jakiegokolwiek
zainteresowania wpatrując się w niebo i okolicę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
natomiast była cała spięta, aż zaczęła drżeć od tego, ale
dzielnie dotarła do domu, w którym poczuła się bezpiecznie.
Odetchnęła z ulgą i ukryła się w pokoju, aby zapisać ostatnie
myśli i to, co wydarzyło się przed chwilą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Brakuje
mi Lucasa. Nie powinnam za nim tęsknić, przecież tyle razy
pisałam, że mnie zranił, ale nie mogę powstrzymać serca, które
tak ciągle galopuje w jego stronę. Jaka ja jestem głupia. Trudno
jednak inaczej reagować na człowieka, który bardzo szybko zajął
specjalne miejsce w moim życiu. Ujął mnie swą złożoną naturą,
twardym charakterem i szczerością, które inne panie oburzałaby za
każdym razem, lecz dla mnie jest świadectwem na to, że ten
człowiek jest... prawdziwy? Nie umie kłamać, taki szczery człowiek
to prawdziwa rzadkość. Ujął mnie też tym, że jest taki dobry
dla zwierząt, jak kocha konie... Czy człowiek o złym sercu może
odnosić się do koni z taką miłością i delikatnością?</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">(...)</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Dziś
znów mnie śledziło tych dwóch mężczyzn. Nie wiem, o co chodzi,
ale jestem przerażona. Ostatnio ciągle ich widuję i chyba nawet
nie kryją się z tym specjalnie. Chcą chyba, żebym wiedziała, że
jestem śledzona. Kto ich nasłał? Czyżby ten paskudny Westburn?
Nie zrezygnował najwidoczniej, jest uparty i działa z ukrycia,
skoro od tak dawna go nie widziałam. Poczułam się bezpieczna, a on
postanowił o sobie przypomnieć... Nienawidzę tego człowieka i
chociaż nigdy nie gardziłam życiem, które ktoś otrzymał od
Boga, tym razem liczę, że on... Że on po prostu zniknie, bo nie
uwolnię się od niego w żaden sposób.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odłożyła
pióro i westchnęła. Zamknęła pamiętnik i odeszła od
sekretarzyka. Wiedziała, że nikt nie zajrzy do niego, ufała
służącym, Faith również nie grzebała w jej rzeczach, a księstwo
nie interesowało się ich chwilami samotności i tego, co robiły
wtedy. Zwykły notatnik, który nie tak dawno wzięła od Reaburna
zapełniony został już prawie w całości. Musiała poprosić o
następny, chociaż nie wiedziała, czy nie wzbudzi tym pytań. W
końcu w tak krótkim czasie potrafiła zapisać tak wiele kartek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zeszła
na dół, a kiedy weszła do biblioteki stanęła oko w oko z
Lucasem. Myślała o nim, a teraz zmaterializował się tuż przed
nią. Wstrzymała oddech, patrząc na mężczyznę, który wciąż
znaczył dla niej tak wiele. Brązowe oczy księcia wbijały się w
nią z łagodną troską. Czuła jego ciepłe ciało, jakby stał
bardzo blisko niej. Miał lekki zarost, nie golił się od kilku dni;
wyglądał na zmęczonego, znużonego życiem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucas... - szepnęła cicho, starając się schować w głosie
zachwyt i troskę. Nie wiedziała, że przyszedł, bo oczywiście nie
pojawiłaby się wtedy w gabinecie Gabriela. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Serce
tłukło się boleśnie w piersi, wyrywało się do niego. I nie
mogła zaprzeczyć, że nie zrobił na niej żadnego wrażenia.
Zrobił. A ona nie umiała przestać myśleć o tym, jak przystojny
był i jak bardzo za nim tęskniła. To było głupie, ale taka była
prawda. Nic nie mogła na to poradzić, ponieważ tak wyglądała
miłość. Była głupia i niewiele zachowań było logicznych, ale
to uczucie potrafiło zaślepić każdego człowieka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dzień dobry, Hope. Jak się miewasz? - zapytał Lucas, a dziewczyna
poczuła jak zasycha jej w gardle, nogi ugięły się lekko pod nią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dziękuję, dobrze. A Ty? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
skrzywił się lekko, co oczywiście nie było dla niej zrozumiałe,
ale nie wyglądał na złego. Minę miał zmieszaną i niepewną,
jakby nie mógł się zdecydować, co Hope powinna usłyszeć. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Raz gorzej, raz lepiej. Zależy od dnia – mruknął tylko, a Hope
zdała sobie sprawę, że stoi w drzwiach i wpatruje się rozmarzonym
wzrokiem w księcia. Ocknęła się z tego dziwnego stanu i odsunęła
na bok, aby Lucas przeszedł, ale to on wpuścił ją do środka,
dłonią wskazują środek gabinetu. - Wejdź, Hope. Ja już
wychodzę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Już? - zapytała, a potem potrząsnęła głową. - Tak, dobrze.
Dziękuję – odpowiedziała i wmaszerowała do pokoju z podniesioną
głową, jakby dopiero teraz przypomniała sobie, że przecież miała
być wściekła na Lucasa, miała być dla niego przykra i
nieprzyjemna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Miłego dnia, Hope – wymruczał pożegnanie i wyszedł, zamykając
za sobą drzwi. Nawet nie czekał na jej odpowiedź, nie pożegnał
się też z Gabrielem. Opuścił miejską rezydencję księcia bez
słowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
stała chwilę w milczeniu, wpatrując się w drzwi i chciała coś
powiedzieć, zagadnąć go jeszcze, bo okropnie brakowało jej ich
słownych utarczek. Nicholas, który był przecież wiernym jej
towarzyszem, odwiedzał ją dość często, nie mógł zastąpić jej
tego, co czuła, kiedy rozmawiała z księciem. Nie mógł się z nim
równać, choć był przystojny, miły i miał nienaganne maniery.
Był prawdziwym dżentelmenem, który nigdy nie złamałby serca
kobiecie, ale tylko się przyjaźnili, więc nie liczyła na nagły
wybuch miłości. Liczyła jedynie na odrobinę spokoju i na coś, co
pozwoli jej zaleczyć rany po Lucasie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope? - Zza pleców dobiegł ją głos Gabriela. Kiedy odwróciła
się do niego, zobaczyła jego zatroskaną minę. Uśmiechnęła się
do księcia i poprosiła go w końcu o kolejny pusty notatnik. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bardzo dużo piszesz – zauważył Reaburn. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, mam sporo myśli do przelania – odpowiedziała i wstała.
Pożegnała się z księciem, życząc mu miłego dnia i schowała
się w pokoju, gdzie spokojnie mogła zacząć kolejną stronę z
pamiętnika.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Coraz
częściej przebywała sama, rozkoszowała się chwilami, kiedy nie
musiała rozmawiać z Faith, Charity lub Skaczącą Niedźwiedzicą i po prostu z lubością
oddawała się pisaniu pamiętnika, czytaniu książki czy jeździe
konnej w towarzystwie Biszkopta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zauważyła,
że zrobiła się odludkiem, ale nie przeszkadzało jej to zbytnio.
Cieszyła się z tych chwil i musiała się do nich przyzwyczaić, w
końcu jej młodsza siostra wychodziła wkrótce za mąż. Od tej
pory będzie miała znacznie więcej czasu dla siebie, w końcu
Charity miała całe mnóstwo innych obowiązków, które zawsze
zajmują jej większość dnia i zawsze dzieliła się z Faith czasem, który miały dla siebie. Nie będzie mogła już tak często
rozmawiać z młodszą siostrą, tylko poprzez listy, ale w końcu
zostanie żoną księcia Cainbridge, więc na jej głowę spadnie cała
masa nowych obowiązków. A ona? Ona pozostanie tu, w tej rezydencji
i powoli będzie dojrzewać do myśli, że po prostu zostanie starą
panną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zawsze
myślała, że wyjdzie za mąż, urodzi trójkę dzieci i oddając
się w pełni domowym obowiązkom, spędzi całe życie w Great Cove
jako szczęśliwa kobieta. Czy miała jakieś plany na swoją
przyszłość? Nie. Nie szukała przygód na siłę, wiedziała, że
to jedynie spowodowałoby kłopoty, a ona pragnęła spokoju i
stabilizacji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jakoś
myśli same zawędrowały do Lucasa. Umysł stworzył piękny
obrazek. Dwóch chłopców siedziało przed kominkiem i razem z ojcem
czytało powieść o dzielnych szpadach, natomiast ona cerowała
kolejne koszule męża, popatrując jednym okiem na małą
dziewczynkę śpiącą w łóżeczku. Widok rozczulił ją tak
bardzo, że aż wcisnął z jej oczu łzy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Naprawdę sądziła, że jest mądrzejsza, w końcu sama kiedyś powiedziała
księciu, że nie chce mieć z nim nic wspólnego i przecież uznaje
go za nieznajomego, w Hyde Parku również pokłóciła się z nim, a
teraz pragnie, by został ojcem jej dzieci. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odeszła
do sekretarzyka i podeszła do okna i chociaż widok był piękny,
Hope w ogóle nie zwracała uwagi na wybudzoną już z zimowego snu
przyrodę; drzewa wpuściły już listowia, ciesząc oczy jasną
zielenią, trawy wzrastały z każdym dniem, a kwiaty powoli
wypuszczały pąki. To nie było tak ważne, skoro w jej głowie
przesuwały się obrazy zdecydowanie piękniejsze, lecz także
bolesne. Bolało ją to, że prawdopodobnie nigdy nie dostąpi
szczęścia bycia matką, chociaż nikt jeszcze nie powiedział, że
tak nie będzie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Może
rzeczywiście Nicholas zechce się jej oświadczyć? A może kiedyś
pozna kogoś innego?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Było
wiele możliwości, nie musiała przecież od razu wychodzić za mąż.
W końcu jej życie jeszcze się nie kończyło. Lucas nie wchodził
w grę. Zranił ją i nie powinna poświęcać mu nawet kilku sekund
w myślach, nie zasłużył na to.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
widok jego łagodnych, brązowych oczu i przystojnej twarzy był
trudny do zatarcia. Ten człowiek, mimo że w tej chwili nie
zachowywał się jak ten książę, którego poznała, ale nadal był
niebezpieczny. Miał teraz znacznie większą władzę nad jej
sercem. Mógł powiedzieć słowo, a ona prawdopodobnie zgodziłaby
się z nim, chociaż miała go nienawidzić i unikać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jak
bardzo niestała musiała być w swych uczuciach? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hrabia
Westburn zacierał ręce, ponieważ jego plan powoli zbliżał się
do końca, chociaż spodziewał się trudności, wiedział, że
jednak będzie opłacało się czekać. Hope będzie jego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Żonę
już dawno wywiózł do odległego majątku gdzieś przy granicy ze
Szkocją. Tam miała spędzić resztę swych marnych dni, a on skupi
się na Hope Winward i pragnieniu, by ją posiąść.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wiedział
jednak, że będzie się opierała, więc przygotował dla niej
opium, które miało zmiękczyć jej zachowanie, sprawić, by stała
mu się uległa i posłuszna. Przygotował wszystko: starą
rezydencję oddaloną od Londynu kilka godzin jazdy wierzchem.
Niewiele osób będzie jej tam szukało, będzie robił wszystko, by
zatrzeć za sobą ślady, a nim ją znajdą, wyrzuci ją gdzieś w
pobliżu miasta. Nikt nie będzie podejrzewał, że to on porwał
dziewczynę, nikt też nie znajdzie sprawcy. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Opłacił
kilku oprychów do zadania. Wydawało mu się, że zapłacił im
wystarczająco dużo, by wykonali zadanie po cichu i bez
jakiegokolwiek szumu. Wiedział jednak, że jakieś błędy
popełniał, ale miał nadzieję, że jednak nie okażą się tak
duże. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Stary
hrabia nie miał jednak dobrego zmysły stratega, ale wszystko
zrzucał na karb szczęścia i jego nieomylności. Pragnienie, by
posiąść dziwkę z Ameryki było silniejsze niż strach przed
ludźmi, pod opieką których się znajdowała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Musiał
ją mieć, a żadne logiczne argumenty nie działały na niego w
żaden sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Sophie
Lebetkovitz też przestała go interesować, zresztą zauważył, że
zagięła parol już na jakiegoś innego hrabiego i kusiła go na
każdym balu. Obiecała wykonać część swego planu i zrobiła to.
Westburn wiedział, że uwolniła się od niego z ulgą, nie znosiła
go, ale chęć zemsty na Lucasie była silniejsza. Teraz miała czekać
na efekty jego działań i jak wierzył, miały zakończyć się one
sukcesem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Już
niedługo Amerykanka miała być jego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">****</span></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przez
kolejne dni Hope skupiła się głównie na Biszkopcie, któremu nie
poświęcała tak dużo czasu jak tego pragnęła, więc pies miał
teraz możliwość biegania po lasach i łąkach. Hope jechała na
Bezie, a pies biegał razem z nią. Były to kilkugodzinne spacery,
po których padał zmęczony, ale szczęśliwy. Nie szczędziła mu
także pieszczot. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nicholas,
który odwiedzał ją niemal codziennie, również brał w tym
udział; było wesoło, bo mężczyzna sypał żartami jak z rękawa,
odganiał jej czarne myśli. Bezbłędnie potrafił odgadnąć, że
nabawiła się złego humoru i solennie obiecał, że pozbędzie się
gow ciągu godziny. Udało mu się. Była za to wdzięczna. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Mimo
to, Lucas nie odszedł w zapomnienie. Nie pozbyła się z myśli
człowieka, który od samego początku utkwił w jej życiu i chociaż
jego obecność przypominała kolec w palcu, bardzo chciała go raz
jeszcze zobaczyć. Pragnęła nawet, by ten człowiek pojawiał się
w domu Gabriela częściej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
przecież powiedziała mu wtedy na tym balu, że jest dla niej obcym
człowiekiem, a teraz wypatruje go, tęskni za nim i nawet
rozmawia... Chyba naprawdę brakuje jej tego człowieka, mimo że
między nimi nie zawsze się układało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Spodziewała się, że po
ślubie Faith jej dni będą wyglądały tak samo. Kiedy siostra ich
opuści, ona nie będzie miała już wiele rozrywek, prócz spacerów
czy jazdy konnej. Zostały jeszcze książki i pamiętnik, ale to
przecież tak mało zajęć, gdy siostra będzie przebywała w innym
domu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Musiała
znaleźć sobie zajęcie, które zajmie jej cały dzień, żeby nie
miała czasu myśleć o Lucasie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
to nie było łatwe. W końcu czuła do niego coś, co przyprawiało
ją o cierpienie. Zakochała się w nim.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Na
szczęście była sama w zielonym salonie, więc nikt nie słyszał
jej jęku. Zagryzła wargę i zacisnęła mocno powieki. Musiała
się opanować, żeby więcej nie popełniać podobnych błędów. Na
pewno zwróciłaby na siebie uwagę, gdyby w salonie przebywał ktoś
jeszcze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jakie
życie potrafi być skomplikowane, pomyślała zniechęcona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Może
powinna wrócić do Ameryki? Może tam znajdzie ukojenie? Praca w
hotelu Skaczącej Niedźwiedzicy nie będzie trudna, przecież już
tam dorabiała, więc wiedziała, że ciepła posada zawsze się
znajdzie. Szkoda tylko, że tak okrutnie będzie tęskniła za
młodszą siostrą i resztą tego towarzystwa, z którym zdążyła
się zżyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Na
razie jednak nie zamierzała o tym myśleć, to była jeszcze dość
odległa przyszłość,na razie musiała skupić się na dniu
dzisiejszym.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zerknęła
na książkę i westchnęła znudzona. Faith pojechała na obiad do
przyszłych teściów, a Hope nie chciała w tym uczestniczyć. Mimo
wszystko siostra miała już własne życie i nie będzie mogła brać
udziału w każdym jego aspekcie jak było to do tej pory.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dwa
dni przed ślubem Faith okazało się, że sukienka panny młodej
jest nieco krzywo zszyta, co oczywiście wywołało święte
oburzenie i krótki krzyk paniki. Nikt nie chciał tak przykrych
niespodzianek, ale okazało się, że mimo wielu tygodni nerwów,
nieprzespanych nocy i chwilowych napadów paniki, coś musiało pójść
nie tak. Oczywiście krawcowa, która zajmowała się suknią została
porządną reprymendę. Skacząca Niedźwiedzica i Hope starały
załagodzić sytuację słowami otuchy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
współczuła biednej kobiecie, toteż z niezwykłym spokojem
zaproponowała poprawę stroju. Obiecała, że osobiście dopilnuje
szycia, więc Charity uspokoiła się na tyle, by uśmiechnąć się
szeroko. Faith w tym czasie przymierzała klejnoty, które otrzymała
od księcia Sussex'a, księżna trzymała ją z daleka od tego
rozgardiaszu w obawie, że dziewczyna się rozchoruje. Oczywiście
nic jej nie groziło, mimo że również zbyt panikowała, ale
starsza panna Winward wiedziała, iż nic jej nie będzie. Trochę
nerwów nikomu nie zaszkodziło, a Faith była odporna na wszelkie
choroby wywołane stresem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
wzięła zapłakaną krawcową do zielonego salonu, gdzie ugościła
ją ciastkiem i herbatą, a sama poszła do pokoju, w którym
znajdowała się suknia. Charity siedziała w fotelu pod oknem i
załamywała ręce biadoląc nad takim okropnym wydarzeniem. Skacząca
Niedźwiedzica pocieszała ją cicho, ale widać było, że kobieta w
ogóle nie zwraca uwagi na otoczenie. Była załamana.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
Hope zerknęła na Indiankę, ta posłała jej znaczący uśmiech i
pokręciła głową, jakby chciała dać jej znak, że nic nie jest w
stanie ją uspokoić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Myślę, że na miejsce tego szwu można doszyć jakiś kwiat lub
kokardę, która to zakryje, co? - zagadnęła ją, ale księżna w
ogóle nie zwracała na to uwagi. Hope westchnęła sfrustrowana i
podeszła do księżnej, łapiąc ją za ramię. Ta podskoczyła
przestraszona i spojrzała na dziewczynę przepraszająco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mówiłaś coś? - zapytała, czując skruchę. Hope kiwnęła głową
i wskazała na suknię.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mówię, że na miejsce złego szwu można doszyć kwiatka lub
kokardę. Myślę, że będzie to ładnie wyglądało, a tam, gdzie
wystają guziki naszyje się skrawek białej koronki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To... Doskonale! - Księżna klasnęła w dłonie i pędem pobiegła
zadzwonić po służącą. Kiedy kobieta zjawiła się w pokoju,
została poproszona o przyprowadzenie krawcowej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
poradziłaby sobie z tym doskonale, ale nie chciała już narzucać
swojej pomocy. Skacząca Niedźwiedzica oświadczyła, że zajrzy do
Faith i porozmawia z nią o tym małym wypadku. Była dobrą duszą,
prawie niezauważalną, ale zawsze miała dobre słowo dla każdego.
Polubiła Reabournów, więc często wspierała ich dobrym słowem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Księżna
przekazała krawcowej pomysł, a ta z ochotą zgodziła się na
wykonanie poprawki. Ustaliły, że kokardy, które zrobią z
materiału będą pasowały do całość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poprawki
zajęły naprawdę niewiele czasu, toteż przed obiadem krawcowa
opuściła rezydencję z sowitą zapłatą. Hope wiedziała jednak,
że te pieniądze miały udobruchać kobietę. Charity męczyły
wyrzuty sumienia za to jak naskoczyła na nią, więc tak wysokie
wynagrodzenie zadowoliło także nie tylko jedną stronę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wieczorem,
gdy atak paniki został zażegnany, Faith zjawiła się w sypialni
Hope i położyła się obok niej. Obie były już gotowe do
spoczynku, ale jakoś nie miały ochoty kłaść się spać. Musiały
przecież spędzać ze sobą ostatnie chwile, nim rozstaną się na
zawsze. Starsza z sióstr poczuła łzy pod powiekami, gdy zdała
sobie sprawę, że leżą w ten sposób oraz ostatni. Jak to się
stało,że ich życie potoczyło się w ten sposób?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
przypłynęły do Anglii, spodziewały się kilkutygodniowej wizyty,
podczas której miały dowiedzieć się coś o rodzicach. Owszem,
dowiedziały się, ale co z tego, skoro niedługo minie rok od ich
przybycia, a los spłatał im figla. Faith wychodziła za mąż za
angielskiego arystokratę, natomiast Hope kochała człowieka,
którego kochać nie powinna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy Caine powiedział ci,
że jest w tobie zakochany? – zapytała Hope, czując rosnącą w
sercu pustkę. Lucas nigdy by nie powiedział, że ją kocha... Ale
czy on był zdolny do miłości?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: Georgia, serif;">Tego dnia, kiedy wracaliśmy
z domku. To było coś niesamowitego. Patrzyłam na niego, a on
powiedział mi, że zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia.
Śnił o mnie co noc, błagał Boga w modlitwach, by mógł mnie choć
raz pocałować, ale jednocześnie nie chciał mieć ze mną nic
wspólnego. Uważa się za szkaradnego mężczyznę, nie godnego, by
dotykać jakąkolwiek kobietę, zwłaszcza mnie. Ale, rany, w ogóle
nie żałuję, że tamtego dnia...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
słuchała tego z rosnącą zazdrością, ale także radością.
Ukrywała to, że też chciała tak promieniować szczęściem jak
Faith, że zwyczajnie po ludzku zazdrościła jej tego szczęścia.
Ale wiedziała też, że to jest bez sensu. Jej siostra przecież
zasłużyła na to i nie miała prawa psuć tego własnymi
niepowodzeniami, dlatego zarzuciła młodszą siostrę pytaniami o
ich relacje, chociaż przecież pytała ją o to sto razy, a ona za
każdym razem odpowiadała tak samo roześmiana i szczęśliwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">To
był najpiękniejszy widok na świecie!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jedyną
przeszkodą na drodze do szczęścia młodszej panny Winward mogła
zostać pogoda, która akurat tego przypomniała jej, że przecież
nad pogodą nie można zapanować, więc tak naprawdę nie wszystko
może się udać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zrozpaczona
Faith stała w oknie i patrzyła na strugi deszczu spływające po
szybie. Nie wiedziała czy krzyczeć z rozpaczy, czy może raczej
płakać i dopasować się ponurym nastrojem do pogody. Hope robiła
wszystko, aby ją pocieszyć, w końcu ona też czuła złość na
samą myśl o okropnej ulewie jaka właśnie prezentowała się przed
nimi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Charity
dostała prawie załamania nerwowego, ale tylko prawie, bo kiedy już
miała zacząć wylewać rzewne łzy, kamerdyner zapukał do drzwi i
oznajmił przybycie gościa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
zerknęła na straszą siostrę i niepewnie przygryzła wargę. Po
jej spojrzeniu Hope wywnioskowała, że coś się święci, a kiedy i
Charity spojrzała na nią w dość dziwny sposób, to jasne było,
że coś wykombinowały. Jedynie Skacząca Niedźwiedzica nie
zachowywała się jakby coś ukrywała. Z namysłem patrzyła na
Faith, a potem podobne spojrzenie przeniosła na starszą siostrę,
która wyglądała jakby próbowała ułożyć w głowie trudną
zagadkę, jednak brakowało jej ostatniej układanki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
– <span style="font-family: Georgia, serif;">Co
to za gościa mamy? – zapytała Hope drżącym głosem. Obawiała
się odpowiedzi, ale musiała ją poznać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie złość się, ale
pomyśleliśmy, że mimo tego, co Lucas...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie! – krzyknęła Hope,
przerywając tym samym wypowiedź Charity. W innej sytuacji ktoś
uznałby to za dość niegrzeczne zachowanie, ale w tym wypadku nikt
nie zwrócił na to uwagi. – Zaprosiliście go na ślub Faith?
Dlaczego? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
– <span style="font-family: Georgia, serif;">Bo
jest moim bratankiem. Ton oczekuje tego wydarzenia właśnie,
dlatego, by zobaczyć czy Lucas będzie na tym ślubie. Gdybym go nie
zaprosiła, to oznaczałoby, że nie chce mieć z nim nic wspólnego,
a to z kolei mogłoby popsuć jego interesy. Nie chcę, by z mojej
winy zbankrutował.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Oczywiście
była to dość mocno naciągana prawda i wszyscy o tym wiedzieli,
ale Hope w końcu skapitulowała. Mogła być zła za to, że on tu
przyszedł, ale z drugiej strony Charity miała rację. Jednak
należał on do jej rodziny, był ważnym członkiem, więc kim była,
aby zabraniać zapraszania księcia na ślub?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope? Mogłabyś go ugościć?
Musimy przygotować Faith – poprosiła ją Charity. Skacząca
Niedźwiedzica spojrzała na nią z troską, ale dziewczyna
wyprostowała się dumnie i nie zważając na dziwne spojrzenia,
wyszła z pokoju.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jasne,
da radę go powitać jak normalnego człowieka, powtarzała sobie w
myślach, ale wiedziała, że jej ciało już reagowało inaczej, że
drżało i niecierpliwiło się. Poczuła sensacje w brzuchu. Bała
się tego spotkania, ale jednocześnie nie mogła doczekać się, aż
go zobaczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Statecznym
krokiem weszła do zielonego salonu, bo tam został wprowadzony
książę. Hope starała się zakopać w sercu uczucia, które w niej
wzbudzał ten mężczyzna. Nie mogła pozwolić mu dojrzeć, że jest
w nim zakochana, że tak naprawdę pragnęła mu wybaczyć to, co
zrobił i chciała wyjaśnić wszystko: tu i teraz. Ale nie był to
odpowiedni czas. Może kiedyś, kiedy przestanie reagować na niego w
ten sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dzień dobry, Hope –
przywitał się głębokim, gardłowym głosem, od którego przeszły
ją dreszcze w wzdłuż kręgosłupa. Miała tylko nadzieję, że on
nic nie dostrzegł, ale nie wyglądał, jakby zdawał sobie sprawę z
tego, jak na niego reagowała.</span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
–
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dzień dobry, Wasza Książęca
Mość – odpowiedziała lekkim skinieniem głowy jak dumna królowa,
która wita swego niesubordynowanego podwładnego.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-82405822842365370242017-03-01T10:07:00.000+01:002017-03-01T10:07:09.334+01:00Rozdział 41<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
patrzył za odchodzącą Hope. Westchnął i zwrócił się do
pozostałych pań. Faith zdecydowanie go nienawidziła, nawet tego
nie ukrywała, świdrując go złym spojrzeniem. Charity natomiast
wyglądała na zatroskaną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Daj jej czas. Rozmawiałam z nią ostatnio. Ma wątpliwości, zapewne
niedługo zechce z tobą porozmawiać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie wiem, czy w ogóle jest sens. Uważam, że za późno
na coś takiego. Ostatecznie uczyniłem jej wielką krzywdę i nie
zasłużyłem na to, by ją prosić o wybaczenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ale powinieneś spróbować. Wiesz dlaczego? Bo pasujecie do
siebie. Oboje dalibyście sobie szczęście, gdybyście chcieli.
Chociaż macie różne charaktery, żadne z was nie chciałoby
świadomie skrzywdzić drugiego człowieka... Miłość bywa
kapryśna, nie zawsze ją dostrzegamy. Chowa się przed człowiekiem,
grając w nim grę, w której wygranym jest ten, kto pierwszy
zrozumie, co czuje. Bo nie jest żadną ujmą kochać i powiedzieć o
tym. Większym wstydem jest ukrywać to w sobie z obawy o zranienie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Charity
zostawiła go pod schodami. Był zdumiony jej słowami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
się ocknął, dostrzegł, że był sam. Pospieszył więc do środka,
ponieważ kamerdyner już czekał na niego, pilnując otwartych
drzwi. Wszedł do foyer z lekkim podmuchem wiatru, zapowiadającym
wiosnę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przywitał
go Gabriel, który wyszedł z gabinetu akurat w chwili, gdy
Wilcott zamierzał wejść do zielonego salonu w którym
oczekiwała go księżna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Cóż za niespodzianka! - zawołał zaskoczony starszy książę
i podszedł do niego z lekkim uśmiechem na ustach. Panowie podali
sobie dłonie, uważnie mierząc się spojrzeniami. - Niedawno był
tu twój ojciec. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Doprawdy? A czegóż on tu szukał? - mruknął niechętnie młody książę i natychmiast stracił zainteresowanie, gdy u
szczytów schodów dojrzał Hope. Rozmawiała ze służącą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
pewnym momencie spojrzała na niego z góry, a Lucas poczuł
jak wzdłuż kręgosłupa przeszywają go gorące dreszcze. Serce
zabiło mu gwałtownie w piersi, a w gardle poczuł nagłą suchość.
Nigdy w całym swoim życiu nie spodziewał się, że na widok
kobiety poczuje się tak, jakby dostał obuchem w głowę. Nogi
również miał miękkie. Taka słabość u mężczyzny była
idiotyczna i dla niego uwłaczająca godności, dlatego otrząsnął
się z tego wrażenia i zmarszczył brwi, spodziewając się, że
dojdzie do siebie bardzo szybko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
tak nie było. Zdumiony tym niepomiernie wszedł do salonu, w którym
zazwyczaj księżna przyjmowała gości, czekał aż serce się
uspokoi, a nogi przestaną być tak miękkie. To było takie dziwne
uczucie, że przez chwilę nie słyszał tego, co mówiła do
niego Charity. Ocknął się, gdy ktoś zamknął drzwi do salonu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Lucasie, dobrze się czujesz? - zapytała go ciotka. Książę
spojrzał na nią i kiwnął w końcu głową, wypuszczając z płuc
powietrze. Westchnienie jednak było ciche, niezauważalne dla
innych. - Wyglądasz marnie. Schudłeś chyba i zbladłeś... </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W powietrzu zawisło pytanie, na które zapewne ona i Gabriel chcieli znać
odpowiedź. Ale nikt nie odważył się wypytać go o powód
jego przybycia i jego zachowania, które niewątpliwie
wzbudzało w nich wiele wątpliwości, a może i nawet niepokoju.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dużo pracuję. Stocznia zajmuje coraz więcej mojego czasu, a
jeszcze mam obowiązki względem majątków i innych interesów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Zwolnij, chłopcze. Jesteś zbyt młody, aby się tak zapracowywać –
rzekł w końcu Gabriel. Lucas spojrzał i wzruszył ramionami. Cóż
innego mógłby mu powiedzieć? Nic. Nie chciał się spowiadać
ze swych bolączek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Pracuję póki mam siły. Nie znoszę bezczynności – odparł.
W tym momencie lokaj wszedł do środka i postawił na stoliku tacę
z zastawą. Lucas przyjął od pani domu filiżankę kawy, mocnej,
słodzonej dwoma łyżkami cukru.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nikt nie każe ci wylegiwać się całymi dniami, ale przynajmniej
teraz dałbyś odpocząć ciału i umysłowi. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Odpocznę, kiedy stocznia będzie gotowa. Przyjąłem już dwa
zamówienia i ludzie będą mieli pracę przynajmniej na
najbliższe trzy lata. - Książę puchł z dumy, gdy opowiadał o
swym najnowszym interesie. Sutton także chodził dumny i radosny z
tego powodu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Może skoro pomyślałeś o ludziach, którzy potrzebują
pracy, to czas najwyższy pomyśleć o sobie? - zagadnęła
delikatnie Charity, niemal nieśmiało wtrącając się do rozmowy.
Lucas zerknął na nią, a potem sięgnęła po filiżankę, którą
wcześniej odstawił na stolik.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wiem do czego zmierzasz... - zaczął książę i spojrzał na drzwi,
mając nadzieję, że ujrzy w nich obiekt jego nieustannych marzeń i
snów. Od kilku miesięcy Hope zagnieździła się w jego
głowie i nie chciała jej opuścić. Była jak kolec, ale taki,
który dawał nie tylko nieugaszone pragnienie, ale także
słodycz i nadzieję.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
podejrzewał się o coś takiego, ale jednak stało się tak, że opętała go myśl o kobiecie, która w tej chwili bardzo
nim pogardzała. Gdyby wiedziała jak on siebie nienawidził w tej
chwili, może zmieniałby zdanie, może okazałaby mu trochę
litości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Chciałabym, żeby między wami w końcu się ułożyło. Tak bardzo
pasujecie do siebie, że jeśli nie zjedziecie się w końcu, to
zwątpię w istnienie miłości – jęknęła smutno Charity,
spoglądając na poważnego i surowego jak zawsze księcia Wilcott.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dobrze wiesz, że to nie o miłość chodzi. Nie pasuje do mnie to
słowo. Hope przydałby się mężczyzna pokroju Nicholasa. On da jej
szczęście. Ja byłbym dla niej zbyt twardym mężczyzną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Proszę cię, jeśli myślisz, że byłaby z nim szczęśliwa, to
grubo się mylisz. Owszem, lubią się, nie będę cię okłamywać.
Nicholas jest gogusiem, wychowanym we Francji. Nie jest dla niej
odpowiedni jako kandydat na męża. Uwierz mi, znam się na tym i
widzę, że między nimi prócz szczerej przyjaźni nic nie ma
– perorowała dalej Charity, nie zważając na ostrzegawcze
spojrzenia męża. Była pewna i kierując się żelaznym
przekonaniem nie pozwoliła się stłamsić. - Hope i ty pasujecie do
siebie i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Oczywiście,
że do niego pasowała. Nie widział przecież innej kobiety u swego
boku niż Hope Winward, ale w obecnej sytuacji nie można było
mówić, by oboje mieli jakąkolwiek przyszłość. Zranił ją,
bo zerwał zaręczyny. Wystawił ją na pośmiewisko, pozwalając jej
zmagać się z szyderczymi spojrzeniami. Nie mógł jej już w
żaden sposób osłonić przed plotkami. Czy istniało
jakiekolwiek zadośćuczynienie? Nie. Dla siebie nie widział
żadnego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jak się miewa Biszkopt i Beza? - zapytał po chwili milczenia.
Oczywiście był pewny, że Hope z wielkim sercem wypełnionym po
brzegi miłością, nie była w stanie skrzywdzić zwierząt, które
jej podarował, ale był ciekaw czy zajmowała się nimi, czy może
ignorowała je uparcie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Och, Biszkopt cały czas siedzi na zewnątrz. To wielki pies, niszczy
wszystko po drodze. Hope uznała, że stwarza poważne zagrożenie
dla służących. Nie martw się. I klacz i pies miewają się
dobrze. Hope otoczyła ich troską, kocha je i ciągle poświęca im
swój wolny czas. - Do rozmowy w końcu wtrącił się Gabriel
i posłał Lucasowi uspokajające spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wiem, że Hope nigdy nie skrzywdziłaby zwierzęcia – odparł, a
potem wstał. Nie mógł już dłużej siedzieć. I tak
zobaczył ją, nacieszył oczy jej widokiem, więc na razie powinno
mu to wystarczyć. Przynajmniej na jakiś czas. Dopóki znów
nie poczuje tej cholernej tęsknoty, z którą nie potrafił
walczyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Co
się z nim działo? Od kiedy stał się takim mięczakiem? Złościło
go to okropnie, ale jednocześnie nie wiedział jak temu zaradzić.
Nie, chociaż wiedział, że jedynie ślub z Hope byłby w stanie go
uspokoić. Ale oczywiście pewnie nigdy do tego nie dojdzie, więc
jak ostatni szczeniak, zadłużony w kobiecie, musiał po prostu
napawać się jej widokiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
wychodził, Reaburn poprosił go na chwilę do gabinetu. Charity
uśmiechnęła się do niego, a potem odeszła, zostawiając ich
samych. Gabriel nie usiadł, ale dłonią wskazał mu fotel naprzeciw
biurka. Nie skorzystał. I tak pewnie ich rozmowa nie potrwa długo.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Czy nie zamierzasz powiedzieć Hope, że to, co wydarzyło się wtedy
na balu nie było tym, o czym ludzie plotkują? - zagadnął go, nie
bawiąc się w żadne przemowy. Młody książę westchnął, zdając
sobie sprawę, że ta sprawa chyba już nigdy nie opuści.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
A czy to coś zmieni? Myślisz, że mi uwierzy? Jestem ostatnią
osobą, której kiedykolwiek zaufa, więc nawet nie widzę
powodu, aby to robić. - Nawet nie ukrywał swego rozżalenia swoją
sytuacją. Przed Gabrielem mógł się otworzyć, na chwilę
tylko pokazać targające nim uczucia. - Zresztą, nie widzę już
powodu, żeby przejmować się nią.- Machnął ręką i skierował
się do wyjścia, ale przystanął, żeby przekonać księcia, że
wcale nie przejmuje się całą sprawą tak bardzo. - Poza tym,
zawsze chciałem się od niej uwolnić, prawda? W końcu mogę robić,
co tylko zechcę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Gabriel
zadumał się na chwilę nad tym, co powiedział Wilcott. Nie wierzył
mu w ani jedno słowo. Ostatnie zdania nie pasowały do jego
spojrzenia, którym obdarował dziewczynę w foyer. Książę
był przekonany, że Lucas nie chciał uwalniać się od Hope. </span>
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ślubne przygotowania trwały
w najlepsze. Hope i Faith razem z Charity wciąż odwiedzały
modystki, szukając dla siebie sukni. Oczywiście młodsza panna
Winward nie musiała tego robić, jej suknia ślubna była już
gotowa. Znalazły naprawdę dobrą krawcową, która w krótkim
czasie postarała się dla dziewczyny o wspaniałą kreację. Teraz
przyszła panna towarzyszyła paniom w zakupach, doradzając i
wspierając je.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
zdała się na Charity, która zadecydowała, że wspaniała
szmaragdowa suknia z krótkimi rękawkami i dość głębokim
dekoltem w serek będzie dla niej odpowiednia. Oczywiście dziewczyna
miała poważne wątpliwości, czy tak spory dekolt, który
dodatkowo odsłaniał sporą część ramion był odpowiedni dla
niej. Wstydziła się, że pokazuje aż tyle, ale księżna zapewniła
ją, iż jej strój mieści się w granicach przyzwoitości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przystała
więc na nią, a kiedy spojrzała na siebie w lustrze wstrzymała
oddech. Kreacja była wprost niewiarygodnie piękna. Mile połechtała
kobiece ego, chociaż nigdy nie sądziła, że mogłaby pomyśleć o
sobie w tak odważny sposób. W tej sukni wyglądała
oszołamiająco. I zamierzała zawrócić w głowie kilku
dżentelmenom, tylko po to, by przekonać się, czy jest w stanie to
zrobić. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przez
chwilę przemknęła jej myśl, że bardzo chętnie chciałaby
zobaczyć reakcję księcia Wilcotta. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Potrząsnęła
jednak głową, wyrzucając z głowy obraz Lucasa. Nie chciała o nim
myśleć. Miała go już serdecznie dość, chociaż niemal
codziennie poświęcała kilka chwil na myślenie o nim. Czasami
nawet tęskniła za ich słownymi utarczkami, chociaż wielokrotnie
ranił ją dogłębnie. Mimo to... Ten spokój jaki odczuwała
przy Nicholasie był taki nieznośny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lubiła
go, była nawet skłonna powiedzieć, że uwielbiała, ale przy nim
czuła lekką nudę i bezpieczeństwo. Tego właśnie potrzebowała i
szukała, a kiedy to dostała okazało się, że wcale nie czuje się
zadowolona z tego powodu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
znosiła się za to, bo to było niesprawiedliwe wobec Nicholasa. I
miała wyrzuty sumienia z tego powodu. Dlatego chętnie zgadzała się
na spotkania, bale i przejażdżki po Hyde Parku właśnie z nim.
Uznała, że w ten sposób wynagrodzi mu to, co czasami odczuwa
we własnym sercu, gdy kładła się spać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przecież
właśnie tego pragnęła. Mężczyzny, przy którym dożyje
spokojnej starości. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
Lucas kompletnie pomieszał jej w głowie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">I
teraz nie wiedziała już nic.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
dzielnie znosiła ekscytację siostry i Charity. W końcu ślub
zbliżał się wielkimi krokami, a księżna panikowała, że coś
może się nie udać. Hope wątpiła w to, ale nie chciała już
prowokować biednej opiekunki i pozwoliła jej myśleć, że jednak
nic może się nie udać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Cieszyła
się szczęściem młodszej siostry, również czuła
podekscytowanie, ale większość zadań została powierzona
kompetentnej służbie, która miała dopilnować przybrania,
jedzenia i wielu innych rzeczy, dlatego nie bała się, by przyjęcie
miało się nie udać. Przezornie milczała, umilając sobie czas na
krótkich przejażdżkach, długich godzinach spędzonych na
czytaniu oraz spacerach po parku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hyde
Park kwitł, nęcił ludzi zieleniącymi się trawnikami czy
drzewami, które niedługo miały także wypuścić pierwsze
kwiecie. Hope cieszyła się pogodą, chociaż już po południu
spodziewano się deszczu. Słońce ładnie przygrzewało, ale gdzieś
nad głowami wisiała zapowiedź powrotu deszczu i wiatrów. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Anglia
nigdy nie należała do słonecznych krajów. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
sunęła po chodnikach, ścieżkach, między drzewami, niczym zjawa.
Na plecach czuła ciepły oddech słońca, słyszała wesołe rozmowy
ludzi, którzy przechadzali się obok niej. Stukot końskich
kopyt wybijał rytm jej serca. Czuła się otoczona przyrodą i
arystokracją, ale jednocześnie miała wrażenie, że pośrodku tego
wszystkiego jest całkowicie sama. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Z
tyłu podążał za nią lokaj, którego poprosiła o
towarzyszenie. Faith spędzała czas na kolejnych przymiarkach, a ona
nie chciała przeszkadzać i brać w tym udziału. Pragnęła
oddychać świeżym powietrzem. Musiała zebrać myśli, poukładać
je w odpowiednie miejsca i przyznać przed samą sobą, że jednak
Lucas był w jakiś sposób dla niej ważny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Gdy
tak spacerowała, mijając wszystkich wokół i automatycznie
odpowiadając na pozdrowienia znajomych osób, miała wrażenie,
że jej życie skręciło w dziwną drogę, której w ogóle
nie mogła pojąć. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wzdychała
raz po raz. Odsuwała się od ludzi coraz bardziej, aż skręciła w
ścieżkę, która prowadziła przez tę najmniej uczęszczaną
część parku. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
pewnym momencie zauważyła dwóch mężczyzn przemykających
między drzewami. Ubrani byli w grube spodnie, ciężkie buty i
brązowe kurtki. Zmarszczyła brwi i przyjrzała im się uważniej.
Wyglądali jakby chowali się przed kimś. Rozejrzała się wokół,
lecz nie dostrzegła żadnych innych osób, dlatego naszła ją
niebezpieczna myśl, iż może chodzić o nią. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lokaj,
który podążał za nią wyglądał na znudzonego spacerem i
nie zainteresowanego tym, co dzieje się wokół. Patrzył w
ziemię i ziewał szeroko. Hope uznała, że nie widział tych panów,
chociaż ci oddaleni byli od nich kilkanaście kroków. W końcu
zniknęli jej z oczu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Szybko
umknęła z tego zakątka, lecz poczuła nieprzyjemne dreszcze na
plecach. Obejrzała się za siebie i wtedy zwróciła uwagę na
to, że ci dwaj panowie również idą w tym samym kierunku, co
ona. Śledzili ją. Przełknęła ślinę. Przyspieszyła kroku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wracajmy już – poprosiła cicho lokaja, który odetchnął z
wyraźną ulgą. Pospiesznie wyszła z tej części parku, a kiedy
znalazła się na głównej ścieżce przeznaczonej dla
spacerowiczów, ucieszyła się na widok tylu ludzi, którzy
korzystali ze słońca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wtem
zamarła widząc, jak z przeciwnej strony, na ścieżce dla jeźdźców
na swym karym ogierze jedzie Lucas. Nocny Tancerz kłusował, lecz po
chwili książę zwolnił go do leniwego stępa. Spanikowana szukała
drogi ucieczki. Nie chciała, by ją zauważył, ale było już za
późno.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
skierował na nią wzrok i kiwnął delikatnie głową. Podjechał
bliżej, a potem przeciął pas zieleni i zeskoczył z ogiera tuż
przed nią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry, Hope – przywitał się cicho i spojrzał na nią w
oczekiwaniu. Dziewczyna nie wiedziała, czego od niej chce, ale po
chwili spąsowiała. Zrozumiała, że powinna była podać mu dłoń
do pocałowania. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
chciała, by jej dotykał, ale w tej chwili i tak ludzie patrzyli na
nich z jawną ciekawością. Rozejrzała się wokół i
niektórzy w oczekiwaniu stali niedaleko, spodziewając się
małego skandaliku. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
podała księciu dłoń, a ten delikatnie złapał ją w palce i
musnął ją wargami, i chociaż miała rękawiczki, poczuła gorąco
spływające po skórze. Miejsce, w którym jej dotknął
pulsowało delikatnie ciepłem. Zadrżała, ale dumnie uniosła
głowę, przeciwstawiając się nagłemu pragnieniu, by wpaść w
jego ramiona i wypłakać cały swój żal.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dzielnie
opanowała tę nagłą chęć i spojrzała w łagodne oczy księcia.
Zaskoczyło ją to. Nie wyglądał na rozbawionego cynika, lecz na
kogoś innego. Nie potrafiła jednak określić kim on teraz był.
Ale jego zachowanie świadczyło, że zeszła w nim niespodziewana
zmiana.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry, Wasza Książęca Mość – przywitała się, wciąż
pamiętając o konwenansach. Musiała go tytułować, tak samo jak on
powinien powiedzieć „panno Hope”, ale nie zrobił tego. Poczuła
lekki dreszcz, gdy uzmysłowiła sobie, że zabrzmiało to w jakiś
sposób intymnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jak przygotowania do ślubu? - zapytał i skrzywił się lekko, jakby
nagle coś mu się nie spodobało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wiedziała
co. Ich ślub miał już dawno się odbyć, ale Lucas zawiódł
i musieli wszystko odwołać. Również się skrzywiła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dobrze. W domu panuje trochę szaleństwa, ale Faith i Charity są w
siódmym niebie. Reszta domowników i Caine muszą to
jakoś znosić – odpowiedziała. Jej wypowiedź pozbawiona była
jakichkolwiek uczuć. Nie był to zamierzony efekt, ale jednocześnie
nie chciała, aby myślał, że czuje do niego coś więcej. I wcale
nie chodziło o nienawiść, lecz o uczucia, które rosły w
niej z każdym dniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
A ty, jak odnajdujesz się w tym całym rozgardiaszu? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">To
było niewinne pytanie, nic nieznaczące, ale Hope zirytowała się.
Może chodziło o to, że nagle zaczął udawać troskliwego
dżentelmena. Jakoś wcześniej go nie obchodziła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zmarszczyła
brwi i rzuciła mu gniewne, wyniosłe spojrzenie. Uniosła głowę do
góry i przeszła obok niego, na odchodnym rzucając tylko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dlaczego nagle zaczęłam cię obchodzić? - warknęła i ruszyła do
domu, lecz po chwili poczuła jak książę łapie delikatnie ją za
łokieć i nie przejmując się widownią, jaką mieli od jakiegoś
czasu, po prostu przyciągnął ją do siebie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Hope, nie myśl sobie, że przestałaś mnie interesować – zaczął,
ale urwał, gdy zobaczył jej gniewną minę. Westchnął głośno i
znów podjął temat, chociaż Hope nie chciała już o tym
rozmawiać. - Nie będę ci prawił gładkich słówek, bo mi i
tak nie uwierzysz. Zależy mi tylko na tym, byś nie żywiła już do
mnie urazy. Proszę, nie nienawidź mnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Powiem ci coś. Kiedy byłam wtedy na wsi, a ty zostałeś w Londynie
pod koniec pobyty, myślałam tylko o tym, że znów cię
zobaczę. Uśmiechałam się na myśl o naszej rozmowie i nie mogłam
się doczekać, kiedy znów zaczniesz mi dokuczać, a ja będę
próbować odpowiadać ci kąśliwą uwagą, a potem okazało
się, że po prostu obściskiwałeś się ze swoją byłą
kurtyzaną... Wiesz jak mnie to zabolało? Gdyby nie to, że cię nie
kocham, złamałabyś mi serce – wyrzuciła z siebie wszystkie
słowa, które spływały wprost na usta, chociaż serce i
umysł krzyczały, że to nie o to chodziło. Nie o te słowa im
chodziło. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
nie czekając na jego reakcję, po prostu uciekła od niego. Zaczęła
biec, chociaż powinna zachowywać się dostojnie jak dama, której
nic nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi. Ale w tej
chwili musiała od niego uciec. Paliło ją uczucie w sercu, które
omal nie wypowiedziała na głos.</span></div>
<span style="font-family: georgia, serif;">Bo
nagle zdała sobie sprawę, że Lucas złamał jej serce, bo była w
nim zakochana. Obdarzyła go uczuciem, pomimo jej protestów.
Serce wybrało za nią.</span>Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-74599242694941882252016-12-08T10:35:00.001+01:002016-12-08T10:35:56.781+01:00Rozdział 40<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=4-s37bxw4FE" target="_blank">Peter Gundry - A Peculiar Passing</a></div>
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Im
dłużej myślała o tym, co powiedziała jej Skacząca Niedźwiedzica
i Charity, tym coraz więcej miała wątpliwości. Pomijając już
fakt, iż te całe ich odwiedziny dnia poprzedniego wyglądały
zdecydowanie na umówione, jakby chciały wspólnymi
siłami przemówić jej do rozumu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nawet
nie rozumiała dlaczego miało im na tym zależeć, skoro wiedziały,
co zrobił. Były nawet oburzone i nie sądziły, że mógł
dopuścić się podobnego uczynku. Teraz jednak zmieniły zdanie,
przynajmniej tak to wyglądało. Nie podobało jej się to, ale ich
słowa brzmiały dość logicznie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
rozumiała, dlaczego Lucas tak szybko zmienił zdanie, co do niej,
dlaczego ją zdradził. Nawet niczego jej nie wyjaśnił, a przecież
zawsze był taki prawdomówny. Nigdy nie zdarzyło mu się
skłamać. Dlaczego miałby więc ją oszukiwać i zdradzić? Nie
mieściło jej się to w głowie... A może po prostu nie znała go i
uroiła sobie, że się dobrze dogadywali? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
takim razie nikt go nie znał, skoro księżna nalegała na to, by
się zastanowiła. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Rzucając
się po łóżku, próbowała pozbierać myśli w całość,
ale wychodziła tylko coraz większa plątanina.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jak
inaczej mogłaby dowiedzieć się o tym, co się właściwie
wydarzyło podczas jej pobytu na ws? Dlaczego tak nagle Lucas
ją zdradził? Co go do tego skłoniło? Przecież między nimi coś
powstawało...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Musiała
go zapytać. Miała tylko nadzieję, że nie zostanie zbyta ogólną
odpowiedzią, bo skoro obie kobiety przeprowadziły z nią taką
rozmowę, to coś to musiało znaczyć. Obie był mądre, więc nie
mogła ich zignorować. Ale nawiedziło ją tyle wątpliwości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Czy
to w ogóle miało sens? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Rozgrzebywanie
rany, która nie zdążyła się porządnie zasklepić było
ryzykownym posunięciem, ale nie miała innego wyjścia. Zbyt dużo
wątpliwości miała, by mogła to zignorować. Musiała także
odznaczać się swoistym masochizmem, skoro chciała rozmawiać z
księciem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
musiała to zrobić. Jeszcze raz pragnęła usłyszeć, że została
zdradzona, tym razem od samego Lucasa Westlanda, księcia Wilcott.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Książę
Sussex, który w ostatnich tygodniach rzadko udzielał się
towarzysko, postanowił w końcu odwiedzić syna. Nie wychodził z
domu od dłuższego czasu, ale mimo to doskonale znał najnowsze
plotki. Służba nieustannie raczyła go wieściami z towarzystwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Miał
nadzieję, że syn przyjmie go spokojnie i uprzejmie. Lekarz zabronił
mu się się denerwować, by nie wywoływać kolejnych ataków
zawału, ale obawiał się, że ta rozmowa nie skończy się za
dobrze. Musiał jednak porozmawiać z synem... Odkładanie tego w
nieskończoność nic dobrego mu nie przyniesie. A obawiał się, że
im bliżej wiosny, tym większa szansa, że to młody hrabia Severn
oświadczy się Hope i to on zostanie jej mężem. Oczywiście życzył
jej jak najlepiej, biedne dziecko zasłużyło na szczęście, a
młody dziedzic był dobrze wychowany, raczej niewiele plotek o nim
krążyło po Londynie, toteż miał spokojną głowę, ale to
Lucasowi została ona przeznaczona. Nie chciał na siłę ich swatać,
ale gdy zobaczył jak pięknie razem wyglądali, jak, mimo różnic,
pięknie zostali dopasowani do siebie, zrozumiał, że są dla siebie
stworzeni. Nie obawiał się wielkiej wojny między tą dwójką,
ponieważ Lucas nigdy nie wykazywał się agresją wobec kobiet.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pannę
Hope otoczył troską, chociaż ciągle się kłócili, książę
Sussex widział jak w tej dwójce rodzi się miłość. Czyż
nie było tak? Żadne z nich nie podejrzewało, że obdarzyło to
drugie czymś głębszym niż sympatia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lokaj
otworzył staremu księciu i natychmiast wpuścił go do środka.
Doskonale wiedział kim jest, rozumiał też w jakim był stanie,
dlatego bez zbędnych pytań i życzliwości, zaprowadził słabego
mężczyznę do gabinetu, gdzie pracował jego pan.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wilcott
siedział za biurkiem i składał zamszysty podpis na jednym z
listów. Uniósł głowę, gdy drzwi skrzypnęły. Brwi
podjechały mu do połowy czoła, gdy zaskoczony stwierdził, że
gościem był jego ojciec. Nie spodziewał się go tu, bo ostatnio
bardzo źle się czuł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry, Lucasie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry – odparł i odsunął od siebie kartkę papieru oraz
pióro. - Przynieś dla mnie kawę, a księciu proszę podaj
herbatę z miodem i coś ciepłego do jedzenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie fatyguj służących, wpadłem tylko na chwilę – powiedział,
kręcąc głową, ale jego serce zabiło radośnie, gdy syn mimo
wszystko wykazał się wobec niego niewielką troską.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie czujesz się zbyt dobrze, a zima wciąż daje się we znaki.
Musisz zjeść coś ciepłego – odpowiedział stanowczym głosem,
na co stary książę kiwnął już tylko głową. Wiedział, że
jego syn był zbyt uparty, aby z nim dyskutować. Westchnął ciężko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nim
przyszedł lokaj z tacą wypełnioną filiżankami oraz talerzem z
parującym posiłkiem: owsianką, obficie polaną miodem. Herbata
miała cudowny smak i przyjemnie rozgrzewała w środku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Smacznego – powiedział Wilcott i wrócił do pisania
kolejnego listu, pozwolił księciu zjeść ciepły posiłek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Co robisz? - zapytał Sussex, ciekaw synowskich spraw.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Właśnie pisze listy do dostawców z materiałów na
stocznię. Niedługo kończę, ale są mi jeszcze potrzebne
materiały. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Stocznia jest potrzebna, zwłaszcza tak duża. Osobiście popieram tę
inwestycję i może kiedyś sam zainwestuję w coś takiego... -
zaczął, ale urwał, gdy napotkał badawczy, nieufny wzrok syna. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Będziemy rozmawiać o mojej stoczni, czy przejdziesz do konkretów?
- zapytał w końcu młody książę i odrzucił pióro na bok.
Splótł palce na wysokości ust, a oczy zmrużył, wbijając w
ojca ostre spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">To,
że uraczył go ciepłym posiłkiem nie oznaczało, że zaczął
kochać tego człowieka. Ledwie znosił obecność ojca w gabinecie,
ale nie był aż tak okrutny, by go denerwować. Nie chciał go mieć
na sumieniu, dlatego powściągnął swe emocje i przyglądał się
mu z ciekawością.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jak zwykle konkretny – zaśmiał się Sussex i odłożył talerz na
biurko. Upił ciepłej herbaty i wygodnie usadowił się na miękkim
fotelu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie lubię trwonić czasu na bzdury. Powiesz mi, o co chodzi? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Oczywiście, chociaż powinieneś się domyślić...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Chwila
ciszy wystarczyła, by Lucas rzucił Sussex'owi znaczące spojrzenie.
Domyślił się, że chodziło Hope i to, co jej zrobił. Gdyby jego
ojciec był zdrowszy, na pewno kazałby mu się wynosić z tego domu,
ale nie chciał denerwować go niepotrzebnie, narzucił sobie żelazną
kontrolę i panując nad gniewem, postanowił wysłuchać
wszystkiego, co miał mu do powiedzenia ten człowiek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Mów, wysłucham cię – odparł Lucas i odchylił się do
tyłu, założył ręce za głową i czekał na przemowę ojca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jest mi przykro, że potraktowałeś Hope w ten sposób.
Wydawało mi się, że zaczęliście się dogadywać. A nagle słyszę,
że miałeś romans... Jak mogłeś jej to zrobić? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
siedział przez chwilę w milczeniu. Jak mógł jej to zrobić?
No właśnie, gdyby był odrobinę mądrzejszy zapewne teraz leżałby
z nią w łóżku, trzymałby ją w ramionach i na wszystkie
znane mu sposoby dawałby rozkosz młodej kobiecie. Byliby już dawno
po ślubie, cieszyłby się jej obecnością w dużym łożu, a teraz
był sam. Nikt nie ogrzewał go drobnym ciałem, a on nie robił tego
samego swoim. Nie wyjaśnił tego należycie, nie pozwolił jej
zrozumieć istoty problemu i pod wpływem chwili zerwał zaręczyny.
Teraz tego żałował.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Żałował,
bo nie mógł odzyskać zaufania Hope. Gdyby byli razem, to na
pewno udałoby mu się to wszystko wytłumaczyć. A teraz został
sam.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Problem w tym, że nie miałem żadnego romansu od chwili, gdy
poznałem Hope – wyznał szczerze. Sam siebie zaskoczył tą
szczerością, jego ojciec również wydał się taki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Co? Co ty powiedziałeś? - wydukał, a potem potrząsnął głową.
- Ale przecież niemal wszyscy widzieli cię wtedy na tym balu z tą
całą panią Lebetkovitz!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
No właśnie, widzieli mnie jak wychodzę z ciemnego korytarza, ale
nikt nie widział, co tam robiłem. Sophie uczepiła się mnie, bo
najwidoczniej właśnie o to jej chodziło! Chciała wywołać
skandal i doskonale się jej to udało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Więc, na litość boską, dlaczego zerwałeś z Hope zaręczyny?! -
zawołał w przypływie gniewu Sussex.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
No to co ty zrobiłbyś na moim miejscu? Prędzej czy później
plotka dotarłaby do Hope i na pewno towarzystwo nie omieszkałoby ją
uraczyć szczegółami, które nigdy nie miały miejsca.
Wolałem oszczędzić jej bólu i upokorzenia...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
I naraziłeś ją na jeszcze większe upokorzenie! Nie poznaję cię,
Lucasie. Wcześniej podejmowałeś racjonalne, przemyślane decyzje,
a w tej chwili popełniasz błędy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
mierzył się z ojcem wzrokiem, ale nie odpuścił. W końcu Sussex
odwrócił głowę i udał, że przygląda się swoim
paznokciom. Wilcott odchylił się do tyłu i rozmyślał nad tym, co
powiedział mężczyzna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Miał
rację, chociaż ciężko było mu się do tego przyznać, ale miał
rację. Zazwyczaj podejmował racjonalne, dobrze przemyślane
decyzje, które kwitowały potem sukcesem, lecz zerwanie
zaręczyn było nieprzemyślaną decyzją, której żałował.
Nie mógł teraz zdobyć zaufania Hope, więc niemal wszystko
przepadło.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Na
początku był wściekły na ojca za to, że zaręczył go z
Amerykanką, jak ją nazywał, a potem ich związek zaczął
przypominać coś więcej niż tylko układ zawarty bez ich zgody. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Najwidoczniej panna Hope zawróciła mi w głowie bardziej niż
bym sobie tego życzył – odparł z przekąsem, nie do końca
zdając sobie sprawę z tego, co mówi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Sussex
uniósł w zdziwieniu brwi i przyjrzał się synowi. Po chwili
jego poszarzałą od choroby twarz rozjaśnił uśmiech, który
wypłynął nie tylko na usta, ale dostrzec go można było także w
oczach. Pokiwał głową i wstał. Nie mógł się doczekać,
kiedy opowie wszystko Reaburnom. Musiał im zdać relację i pomyśleć
nad rozwiązaniem tej sprawy. W końcu to on ich połączył, teraz
znów musiał to zrobić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pożegnał
się z synem, życząc mu sukcesów przy stoczni, a także
dobrego dnia. W duchu jednak życzył mu, by w końcu zdecydował się
na Hope i poszedł do niej, wyjaśniając wszystko. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
była bardzo zaskoczona, kiedy zobaczyła księcia Sussex'a w domu
Reaburnów. Nie spodziewała się go tu, ponieważ mężczyzna
od tamtego dnia był bardzo słaby i niewiele podróżował.
Starała się go odwiedzać, ale przeważnie wizyty te były bardzo
rzadkie i krótkie. Chodziły na bale, spotkania i rauty, więc
nie mogła go tak często odwiedzać jakby chciała, ale książę
zawsze zapewniał ją, że nie ma o to żalu. Mimo to, widok Sussex'a
w miejskiej rezydencji Gabriela i Charity wprawił ją w szok. Szybko
jednak się pozbierała i z radością wsunęła się w ramiona
mężczyzny. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie powinieneś tu być – powiedziała w końcu, gdy odsunęła się
od niego i przyjrzała mu się uważnie. - Jesteś bardzo chory.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ach, nic mi nie będzie. Bardzo się za wami stęskniłem i musiałem
was zobaczyć. Z każdym dniem jesteś coraz piękniejsza. To czysta
przyjemność móc na ciebie patrzyć – odparł, na co z tyłu
w odpowiedzi rozległ się rozbawiony głos Gabriela.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ty stary draniu, wciąż wiesz jak zdobyć serce damy samymi tylko
słowami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Sussex
zaśmiał się dobrodusznie, Gabriel również dołączył,
jedynie Hope wydawała się zniesmaczona słowami księcia, ale nic
nie odpowiedziała. Nie chciała się wtrącać do ich rozmowy,
chociaż bardzo jej się to nie spodobało, co powiedział książę.
Ale najwidoczniej mężczyźni lubili do siebie tak mówić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Panowie
przywitali się i wkrótce zamknęli się w bibliotece,
przepraszając ją za to. Mieli swoje sprawy, które musieli
omówić. Zrozumiała aluzję. Były to sprawy, które
jej nie dotyczyły.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Postanowiła
więc, że pójdzie na spacer do Hyde Parku. Faith i Charity
przebywały w swych pokojach, więc udała się do nich. Obie się
zgodziły. Pogoda zachęcała do tego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Słońce
wyszło, chociaż na niebie już zbierały się ciemnie chmury. Na
razie jednak nic nie zapowiadało deszczu czy też śniegu. Mogły
spokojnie pospacerować kilka minut na świeżym, nieco ostrym
powietrzu. Hope szła po lewej stronie opiekunki, natomiast Hope
zajęła jej prawą stronę. Gawędziły wesoło, nie wchodząc na
tematy, które mogłyby popsuć ich dobre humory, chociaż
starsza panna Winward koniecznie chciała porozmawiać o Lucasie i
zapytać obie rozmówczynie, czy próba porozmawiania z
księciem będzie miała sens. Nie chciała cierpieć, ale
jednocześnie miała coraz więcej wątpliwości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ostatnim
razem nie pozwoliła mu wiele wytłumaczyć, toteż nie wiedziała
dokładnie, co się stało, ale jednocześnie nie była pewna czy
powinna wiedzieć. Mimo wszystko jego postępek był potworny. Zranił
jej serce i pozbawił wszelkiej ufności i godności. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Trzy
panie dzielnie sobie maszerowały, gdy nagle na ich drodze zatrzymał
się średniej wielkości powóz zaprzężony w dwa gniadosze. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Charity
wysunęła się na przód i oczekiwała, aż gość ujawni swe
oblicze. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Po
chwili z pojazdu wychyliła się siwa głowa, a Hope poczuła mdłości
na widok mężczyzny siedzącego w powozie. Westburn.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Odwróciła
gwałtownie wzrok, blednąc na obliczu. Nie zamierzała na niego
patrzeć, lecz wiedziała iż będzie musiała przyjąć pozdrowienie
i odpowiedzieć z miłym uśmiechem. Patrzenie na tego człowieka
sprawiło, że ochota na spacer ulotniła się w mgnieniu oka. Nie mogła znieść jego obecności w parku, niedaleko
niej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przypomniała
sobie wszystkie sytuacje z nim na balu, zwłaszcza tę w ogrodzie,
kiedy zaczął ją obłapiać. Jego dłonie na jej ciele do tej pory
przyprawiały ją o dreszcze. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Witam, drogie panie – zawołał wesoło. Pochylił głowę i Hope
zerknęła w jego stronę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Spojrzenie
hrabiego natychmiast pofrunęło w stronę dziewczyny, która
zapłonęła nienawiścią do tego człowieka, nawet nie specjalnie
się z tym kryjąc. On najwidoczniej był tym rozbawiony, nie przejął
się, że niemal miażdżyła go spojrzeniem. Ten mężczyzna nie
powinien w ogóle się do nich zwracać. Wyglądał na
radosnego, starszego pana, a tak naprawdę był paskudną poczwarką.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry – odpowiedziała Charity i kiwnęła szanowanemu
hrabiemu głową. Na jej ustach błąkał się lekki, przyjazny
uśmieszek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jak się panie miewają? Pogoda dość mroźna, prawda? - zagadnął
przyjaźnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
czuła coraz większe mdłości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Tak, zdecydowanie. Wiosna jeszcze się nie rozgościła na dobre w
Londynie, ale miejmy nadzieję, że najbliższe dni będą słoneczne
– odparła Charity, która głównie miała nadzieję,
że ślub Faith odbędzie się bez żadnych komplikacji, nawet pogoda
musi być idealna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Rozumiem, że zbliża się ślub pani podopiecznej? - zagadnął
niby od niechcenia, ale Hope wiedziała, że za tym kryje się coś
więcej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Oczywiście. Niedługo rozsyłamy zaproszenia, niech czuję się pan
zaproszony na ślub.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
patrzyła z przerażeniem na swą opiekunkę, a potem niechętnie
przeniosła oczy na Westburna. Zrobiło jej się niedobrze od
uśmiechu, jakim obdarzył Charity. Już widziała jak dopada ją w
ciemnym kącie i próbuje ją obłapiać. Jak miała przekonać,
by księżna nie zapraszała tego człowieka, jednocześnie nie
wyjawiając powodu swej niechęci do starego hrabiego?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
słowo się rzekło, a ona zamierzała to przetrwać. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
powóz hrabiego odjechał, Hope zwróciła się do
Charity.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dlaczego go zaprosiłaś? - zapytała, starając się ukryć
wylewającą się z jej ust niechęć do mężczyzny. Księżna
spojrzała na nią z ciekawością, ale uśmiechnęła się
pocieszająco. Nie wyglądała na osobę, która wietrzyłaby w
jej słowach coś więcej, niż tylko ciekawość. Może udawała
tylko, ale Hope odetchnęła z ulgą, że nie zadała jej pytania o
Westburna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wcale go nie zaprosiłam. Widzicie, moje kochane... On wie, że go
nie zaprosiłam. To była tylko zwykła grzecznościowa formułka.
Liczy się to, czy dostanie zaproszenie, ale ja nie zamierzam gościć
tego człowieka w moim domu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
jeszcze nigdy nie czuła tak dużej ulgi. Słowa księżnej
całkowicie ją uspokoiły. Najwidoczniej nie tylko ona nie chciała
go widzieć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pod
koniec spaceru, Hope całkowicie się rozluźniła. Przestała
rozglądać się na boki w poszukiwaniu Westburna. Kiedy wychodziły
z parku, odniosła wrażenie, że kilku mężczyzn zbyt nachalnie się
jej przygląda. Zmarszczyła brwi i już chciała powiedzieć o tym
księżnej, gdy drogę przeciął im powóz z pięknym herbem
na drzwiach. Zmarła widząc w oknie księcia Wilcotta. Siedział
lekko pochylony do przodu, a kiedy zastukał i konie stanęły,
pochylił się w ich stronę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Był
zmęczony. Hope zaskoczyła samą siebie, gdy to dostrzegła. Nie
spodziewała się po sobie takiej wnikliwości, ale jego wygląd
świadczył o tym, że w ostatnich dniach bardzo ciężko pracował.
Miał lekko zapadnięte policzki, podkrążone oczy i smętny wyraz
twarzy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry paniom – przywitał się cicho chropowatym głosem, od
którego Hope poczuła przyjemne dreszcze. Dość niechętnie
przyjęła ich obecność, ale jej ciało zareagowało w ten sposób,
iż nie była w stanie je kontrolować. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przymknęła
powieki pozwalając na chwilę popłynąć uczuciom. Serce przez
jedna chwilę wyrywało się do niego, lecz umysł szybko przywrócił
je do porządku. Zdradził i oszukał – mówił. Hope otwarła
oczy i spojrzała wprost na księcia, który nie spuszczał z
niej wzroku. Jego osobliwe spojrzenie przewiercało młodą kobietę
niemal na wskroś. Patrzył na nią ze znanym jej już łaknieniem.
Nie wiedzieć czemu przypomniała jej się tamta noc w Silverstone,
gdy ją całował i dotykał. Oblała się rumieńcem i umknęła
spojrzeniem w bok.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Księżna
powitała Lucasa, chociaż mogła tego nie robić, lecz mimo wszystko
był on jej bratankiem, którego nie zamierzała ignorować.
Hope nie miała prawa zabraniać jej z nim rozmawiać, czy nawet
widzieć się z nim. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Panna
Winward nie spodziewała się jednak, że książę zaproponuje im
wspólną podróż powozem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Zmierzałem do was. Mam nadzieję, że zechcą panie ze mną
pojechać? Panno Hope, czy zgodzi się pani? - zapytał, a ona
drgnęła, nie spodziewając się pytania. W odrętwieniu spojrzała
na Charity. Ta uniosła brwi, najwidoczniej nie chciała w żaden
sposób pomagać podopiecznej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jeśli księżna i moja siostra nie wyrażą sprzeciwu, to chyba nie
mam innego wyjścia, prawda? - odparła, krzywiąc się przy tym.
Zabrzmiała zbyt ostro, z wyrzutem... Nie to, że chciała jechać z
nim, lecz chciała mu pokazać jak bardzo jest jej obojętny. A takie
gwałtowne słowa mogły mu jasno powiedzieć, że jednak zranił ją
i czuła więcej niż powinna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Księżna,
ku jej rozczarowaniu, wyraziła zgodę, Faith również kiwnęła
głową, ale nie ukrywała swej złości na księcia. Hope natomiast
przybrała obojętny wyraz twarzy, starając się wyglądać na
śmiertelnie znudzoną. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Chyba
nie do końca jej się to udało, bo Lucas spojrzał na nią, a potem
westchnął cicho. Dostrzegła to, chociaż przecież nie powinna.
Zwracała uwagę na coś takiego. Wcale tego nie chciała! Sapnęła
i zwróciła spojrzenie w stronę okna. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziękowała
Bogu za to, że to stangret pomagał jej wsiąść do powozu, inaczej
nie byłaby tak opanowana. Zaczęłaby krzyczeć albo rzucać się,
gdyby to Lucas jej dotknął. Miała mętlik w głowie, a jej ciało
dziwnie na niego reagowało, więc wolała żyć w słodkiej
niewiedzy, co by się stało, gdyby ich ciała zaczęły się
dotykać. Nawet jeśli tylko przez chwilę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
powozie zapadła cisza, dość przytłaczająca, ale Hope o to nie
dbała. Nie obchodziło ją to, czy Lucas zacznie coś mówić,
czy nie. Tak sobie wmawiała, bo kiedy tylko przemówił,
poczuła przeszywające na całym ciele dreszcze. Były jak lodowe
sople wbijające się w plecy, choć czuła od nich gorąco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Książę
miał chropowaty głos, choć brzmiał tak miękko i łagodnie.
Przymknęła powieki, starając się odrzucić od siebie uczucia,
które dobijały się do niej od chwili, gdy tylko do nich
przemówił. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Powinna
być zła na Charity, że się zgodziła, ale nie mogła. Lucas był
jej bratankiem i nawet, jeśli miała do niego pretensje o to jak ją
potraktował, to był dla niej rodziną, a ona nie miała prawa żądać
odcięcia się od niego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Była
już dorosłą kobietą. Mogła przecież zachowywać się jak na
damę przystało i po prostu zignorować go, chociaż to on ją
upokorzył i zdradził. Miała prawo być na niego wściekła i
unikać go za wszelką cenę, ale równie dobrze mogła także
udawać, że nie istnieje, chociaż znajdował się na wyciągnięcie
ręki. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Z
westchnieniem ulgi przyjęła wieść, iż są na miejscu. Zajechali
pod miejską rezydencję księstwa Reaburn. Hope poczekała, aż
Lucas wysiądzie, ale nie wyobrażała sobie, by miała podać mu
dłoń. Nie miała zamiaru go dotykać. Uniosła dumnie głową i
ignorując wyciągniętą rękę w jej stronę, zebrała spódnice
i najdostojniej jak tylko potrafiła wysiadła z powozu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
było łatwo, byłaby się potknęła, ale w końcu pewnie stanęła
na nogach i ignorując wszelkie dobre maniery pierwsza udała się do
domu.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-83828390712254468882016-09-24T19:43:00.000+02:002016-09-24T19:43:03.931+02:00Rozdział 39<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=XlVmJjnm3cU" target="_blank">Dyathon - Mistakes</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
nie pokazała się aż do obiadu. Udało jej się dokończyć
książkę, którą zaczęła czytać jakiś czas temu. Litery
zlewały się w jedno, a ona wciąż rozgrywała w umyśle sceny z
wczorajszego balu, ale w końcu przeczytała powieść. Mimo że nie
pamiętała większości tekstu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
zaglądała do niej, ale szybko czmychała na dół, gdzie
czekał na nią Cain. Doskonale wiedziała, że Hope chce zostać
sama, więc nie przeszkadzała jej zbytnio. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Panna
Winward szukała ukojenia w samotności, ale nie sądziła, że
kiedyś uda jej się wrócić do tej równowagi
emocjonalnej. Po prostu jej spokój skończył się z chwilą
poznania Lucasa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Tęskniła
za tym...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Uświadomiła
sobie, że w rzeczywistości te sprzeczki, po których
wielokrotnie czuła, że nienawidzi tego człowieka, jednocześnie
były sposobem na to, by uzależnić ją od niego. Jak to zrobił?
Nie miała pojęcia, ponieważ Lucas posiadał dość skomplikowany
charakter. Jego umysł pracował inaczej niż umysły innych ludzi...
A ona zastanawiała się, co takiego robił, że teraz, pomimo ich
licznych niesnasków, tak bardzo chciała, by był przy niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">A
potem, gdy odsunęła od siebie wspomnienia kłótni,
przypomniała sobie te wszystkie dobre rzeczy, które dla niej
uczynił. Oczy momentalnie zaszkliły się, próbowała być
silną i nie rozpłakać się, ale to było ponad jej siły. Czuła
się wyczerpana psychicznie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ułożyła
się na łóżku, czekając na sen, który, ku jej
irytacji, w ogóle nie chciał przyjść. Jakby uznał, że nie
powinna iść spać, choć była wykończona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poranek
okazał się trudny. Nie miała siły, aby wstać, nie miała nawet
ochoty, by zejść na dół i przywitać się z siostrą oraz
księstwem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
kilku godzinach takiego istnienia, do sypialni weszła Charity. Hope
podniosła się z posłania i spojrzała w kierunku kobiety.
Dostrzegła, że dama była zmartwiona, ale także zła. Panienka nie
wiedziała jednak, z jakiego powodu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bardzo niepokoi mnie twoje zachowanie. Co się takiego stało na
ostatnim balu, że jesteś taka... przygaszona? - zapytała, wahając
się przy ostatnim słowie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Panna
Winward usiadła i objęła się ramionami, ale nie spojrzała na
swoją rozmówczynię. Obawiała się tego, co mogłaby
wyczytać z jej twarzy. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Rozmawiałam z Lucasem – rzuciła szybko, nawet nie próbując
ukryć faktu, iż powiedziała mu po imieniu, nie szanując jego
tytułu. Spojrzała na księżnę, a gdy ta wciąż milczała
wyraźnie zaskoczona, dodała: - Na balu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och... Och! - odpowiedziała. Tylko tyle była w stanie wypowiedzieć.
Zaskoczyła ją ta wiadomość. - O czym? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie pamiętam już... - Spojrzała kobiecie prosto w oczy i
zmarszczyła brwi. Rzeczywiście jakoś ta cała rozmowa uleciała
jej z głowy. - Chyba chciał wszystko wyjaśnić, ale zbyłam go...
Dla mnie to już nie ma żadnego znaczenia. To chore, że łudziłam
się na więź między nami. Sądziłam, że jakoś się dogadamy, a
kiedy zaczynałam za nim tęsknić on postanowił... Poszedł do tej
kobiety. Jest potworem – rzuciła na końcu, bardziej wściekła
niż smutna. Nie sądziła, że nadal będzie to tak przeżywała,
ale kiedy otrząsnęła się z szoku, tliły się w niej emocje silne
i gwałtowne, które czekały tylko na uwolnienie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mój bratanek to bardzo skomplikowany człowiek. Ma trudny
charakter i tak naprawdę nikt go nie rozumie, ale zauważyłam, że
masz na niego dobry wpływ, wiesz? - Hope spojrzała na kobietę i
uniosła zdumiona brwi. Słowa księżnej wyrwały ją z myśli, w
które zaczęła odpływać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Miała
na niego dobry wpływ? Naprawdę? Ciekawe jaki? Przecież nie
zauważyła, że się poprawił.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Coś
z jej myśli musiało odbić się na twarzy, ponieważ Charity po
prostu pochyliła się w jej stronę i z uśmiechem na ustach
odpowiedziała:</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucas złagodniał przy tobie, chociaż wciąż zachowywał się jak
gbur, to jednak jego uwagi nie były już tak ostre i nieprzyjemne. I
uśmiechał się, a przed twoim pojawieniem się w Anglii, w ogóle
tego nie robił. Żałuję, że stało się tak jak się stało.
Uważam, że pasowałaś do niego, a on do ciebie. On miał także
wpływ na ciebie. Jesteś pewniejsza siebie i odważniejsza.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
kiwnęła głową, bo tylko na to było ją stać. Nie chciała psuć
dobrego humoru Charity. Uznała, że ma prawo do własnego zdania.
Poza tym, jej oczekiwania względem ich ślubu zostały zawiedzione,
dlatego nie chciała dokładać jeszcze zmartwień, wyrażając swoje
zdanie na ten temat. Przecież tyle dla niej mogła zrobić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
mimo pewności, że nic nie znaczyła dla Lucasa, słowa księżnej
obudziły w niej wątpliwości, co do tej pewności. Przecież ich
opiekunka była bystrą i spostrzegawczą osobą: przekonała się o
tym wielokrotnie podczas licznych balów, więc uznała, że
może coś w tym być. Jeśli o nią chodziło, miała rację. Stała
się nieco pewniejsza siebie. Może rzeczywiście miał na nią taki
wpływ? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
chciała jednak roztrząsać tego dłużej. Bała się, że im więcej
będzie myślała o nim, tym mocniej będzie tęskniła za księciem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">I
pomyśleć, że byliby już dawno po ślubie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Westchnęła
smętnie i spojrzała na Charity, ta z kolei pokiwała głową na
niemą prośbę i wstała ze swego miejsca, uprzednio poklepując ją
pocieszająco po dłoni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać. Wiem, że czujesz się
zraniona, a zerwanie zaręczyn wiążę się naprawdę z wielkimi
komplikacjami towarzyskimi, ale pomyśl sobie, że może on chce ci
powiedzieć coś jeszcze? Pomyśl nad tym. Książę Wilcott to
honorowy człowiek, miałaś przecież okazję przekonać się o tym,
dlatego poproś go o spotkanie. Proszę. Nie unoś się dumą, jeśli
masz wątpliwości, co do występku Lucasa. Zrób to, a może
okazać się, że książę został niesłusznie oskarżony?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nim
Hope zdołała odpowiedzieć, księżna zniknęła za drzwiami.
Pozostawiła ją z mętlikiem w głowie i złością wywołaną przez
słowa kobiety. Nie potrafiła ochłonąć, aż do późnych
godzin wieczornych. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dopiero
pojawienie się służącej z tacą wypełnioną kolacją, a także
obecnością Skaczącej Niedźwiedzicy sprawiło, że na chwilę
odsunęła od siebie wszelkie złe emocje. Po wyjściu pokojówki,
Indianka usiadła na łóżku, blisko dziewczyny i spojrzała
na nią poważnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chcesz ze mną porozmawiać? - zapytała ciekawa Hope i czekała, aż
towarzyszka pokiwa głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak bardzo cię zranił książę Wilcott? - zapytała w pewnym
momencie Skacząca Niedźwiedzica. Hope patrzyła na nią zdumiona i
zastanawiała się, co powiedzieć. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ja
bardzo ją zranił? Bardzo. Nawet nie spodziewała się, że tak
będzie cierpiała, ale pytanie i tak było zaskakujące. Nie
spodziewała się tego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie potrafię tego opisać, ale bardzo... - odparła w końcu, gdy
zrozumiała, że jej milczenie zbytnio się przeciągnęło.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A co do niego czujesz? - padło kolejne pytanie – tego również
się nie spodziewała, ale to wymagało dłuższego zastanawiania
się. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
miała pojęcia. W jej głowie, a przede wszystkim w sercu przewijała
się cała masa uczuć, o których nie miała pojęcia. Co do
niego czuła? W tej chwili pałała nienawiścią i pogardą, ale
przecież zanim ją tak potwornie upokorzył, jej emocje i myśli
były dla niej niejasne i nie wiedziała, czy bardziej go lubi, czy
może nie znosi. A ten ich ostatni pocałunek? Gdyby nie zerwał
zaręczyn, prawdopodobnie do dziś miałaby kłopoty z zachowaniem
zdrowego rozsądku, gdyby książę znajdowałby się w pobliżu.
Dzięki Bogu nie musiała teraz przez to przechodzić, ale
jednocześnie miała wrażenie, że będzie jej tego brakować. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jak
to możliwe? Przecież nie mogli się porozumieć w żaden sposób,
a ona myślała tylko o jego ustach... O pocałunkach, które
obudziły w niej dziwne pragnienie posiadania go... </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Od
kiedy przestała być tak pruderyjna? Łaknęła powrotu tych
cudownych chwil, chociaż dobrze wiedziała, że niezamężnej
kobiecie nie przystoją takie myśli, a nie mówiąc o
uczynkach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, sama nie wiem! Nie mam pojęcia, co czułam do niego nim mnie
oszukał... Tak wiele emocji zawsze mi towarzyszyło, gdy go
widziałam, a teraz nienawidzę. Gardzę jego zwierzęcą rządzą!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Z
każdym kolejnym słowem czuła rozpierającą ją złość. Miała
ochotę zacząć krzyczeć z bezsilności. Poczucie zdrady sprawiło,
że obecnie ze stanu melancholijnego smutku przeszła w gwałtowną
złość, nieświadomie podsycaną przez najbliższych ludzi. Nie
winiła ich za to, w końcu byli ciekawi i okazywali jej troskę,
dlatego stłamsiła w sobie nagły wybuch gniewu i spojrzała
zrezygnowana na kobietę. Ta z kolei przypatrywała jej się z
nieodgadnionym wyrazem twarzy, a potem pokiwała głową, jakby nagle
zrozumiała coś ważnego. Hope nie wiedziała dokładnie, o co jej
chodzi, a ponieważ milczała, nie dopytywała się. Mogło jej się
tylko wydawać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Posłuchaj mnie – rzekła w końcu. Głos miała poważny, nieco
tylko surowy, ale Hope usadowiła się wygodnie na łóżku i
nastawiła uszu. - To, co w tej chwili czujesz, to wielka plątanina
uczuć, których nie jesteś w stanie nazwać, ale wiedz, że
one prowadzą w jedną stronę. Zastanów się i powiedz mi,
czy gdybyś nie kochała go choć trochę, to przeżywałabyś jego
zdradę tak mocno? Nie odpowiadaj mi teraz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Indianka
wstała i podeszła do drzwi, zostawiając Hope w szoku.
Niedowierzanie malowało się na jej ślicznej twarzy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Kiedy będziesz gotowa, odpowiedz – poprosiła cicho i zamknęła
za sobą drzwi, pozostawiając ją samą, z myślami dudniącymi w
głowie i sercem bijącym gwałtownie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Skacząca
Niedźwiedzica sprawiła, że poczuła się tak, jakby ktoś uderzył
ją ciężkim młotem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Czy
go kochała? Och, to chyba było za mocne słowo, ale jednak, w jej
sercu kiełkowało coś, co mogłaby nazwać miłością. Ale czy nią
było?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Rzuciła
się na łóżko, wpatrując się przed siebie. Wzrok utkwiła
w jednym punkcie. Myślała nad słowami Charity i Indianki, ale nie
uzyskała jeszcze żadnej odpowiedzi, bowiem nadal czuła, że
uczucia jakie nią targały są dość niejasne, choć gwałtowne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Miotała
się przez całą noc. Nie potrafiła znaleźć wygodnej pozycji,
która ułatwiłaby jej roztrząsanie po raz wtóry tego
samego problemu. W końcu nad ranem zmorzył ją sen.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
była już w stanie dłużej patrzeć w ciemność. Powieki same
opadały jej ze zmęczenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Skacząca
Niedźwiedzica oraz jej mąż obiecali zostać do ślubu Faith. Nie
chcieli wracać już i potem płynąć raz jeszcze. Hotel, który
należał do nich, został pod opieką kuzynki Johna. Obiecała
zajmować się nim troskliwie przez kilka następnych miesięcy.
Oboje ufali bezgranicznie dziewczynie, ponieważ już wielokrotnie
pomagała im w prowadzeniu hotelu i nikt nie miał do nich
zastrzeżeń.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Siostry
cieszyły się, że zostaną z nimi tak długo, również
księstwo było rade z ich obecności, ponieważ oboje okazali się
inspirujący. John i Gabriel dyskutowali zawzięcie na wszystkie
tematy, a Skacząca Niedźwiedzica opowiadała paniom przeróżne
indiańskie historie. Charity, która nigdy nie miała
styczności z kulturą rdzennych mieszkańców Ameryki była
wprost oczarowana nie tylko językiem towarzyszki, ale także
historiami opowiadanymi z wielką pasją.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
odnajdywała się pomiędzy powolnymi przygotowaniami do ślubu, a
zajęciami, które wyszukiwała sobie między jednym balem, a
drugim. Wieczorki muzyczne w okrojonym towarzystwie, przechadzki po
Hyde Parku czy wypady na małe zakupy, a także zagłębianie się w
lektury stanowiły jedyną rozrywkę dla porzuconej damy. Pisała
także listy do Cassandry, z którą dogadywała się wprost
cudownie. Przyjaciółka na każdym kroku wynajdowała jej
kolejne przyjęcia, w których mogłyby uczestniczyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Prócz
tego wszystkiego znajdowała czas także dla Nicholasa. Młody
dziedzic odwiedzał ją w każdej wolnej chwili, zabierał ją na
krótkie przejażdżki. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zaprosił
ją także na konną wyprawę poza obręb Londynu. Towarzyszyła im
także Faith z narzeczonym. Siostra nie była zadowolona z tego, że
musiała wybrać się na przejażdżkę. Nie przepadała za końmi,
ale nie skarżyła się. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wszyscy
dobrze się bawili. Nicholas raczył Hope wesołymi opowieściami,
zaprzątał całą jej uwagę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
nigdy nie czuła się tak dobrze w towarzystwie mężczyzny, ale
jednocześnie była boleśnie świadoma, że jednak... Nicholas był
całkiem normalny i to chyba była jego największa wada. Nie czuła
przy nim nic. Owszem, bawiła się świetnie, bardzo go lubiła, ale
nie odczuwała żadnych sensacji w ciele. Serce nie było jej
gwałtownie, nawet nie drażnił ją tak, jak robił to Lucas. Nie
powinna porównywać tych dwóch mężczyzn, ale to było
silniejsze od niej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nicholas
siedział wyprostowany na dumnym gniadym ogierze. Jechał obok niej
powoli, w niedużej odległości. Od czasu do czasu pochylał się w
jej stronę, by szepnąć kilka zabawnych słów. Była mu
wdzięczna za to, że tak dobrze zajmował się nią podczas
spędzanych wspólnie chwil.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przed
powrotem jakoś tak wyszło, że Hope jechała dobiła do Faith, a
Cain znalazł się u boku Nicholasa. Panowie jechali z tyłu, dlatego
siostry mogły swobodnie rozmawiać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nicholas pasuje do ciebie idealnie – powiedziała w pewnym momencie
Faith, czym zaskoczyła starszą siostrę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Może, ale... - zaczęła, ale po chwili urwała i westchnęła
zrezygnowana. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale co? Nie lubisz go? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co? Nie, oczywiście, że nie. Lubię go, nawet bardzo, ale jakoś
nie czuję się przy nim specjalnie. Sama nie wiem, czego chcę, ale
nawet jeśli między mną, a Nicholasem coś jest, to nie jest to na
pewno coś głębokiego. Przyjaźnimy się. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bredzisz. On naprawdę cię lubi. Widzę jak na ciebie patrzy. Myślę,
że ci się oświadczy - zakomunikowała starszej Hope. Starsza
panna Winward zerknęła na nią, przygryzając wargę. Potrząsnęła
po chwili głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Na pewno nie. Za krótko się znamy. Poza tym... Nie chcę, by
to robił. On jest dziedzicem tytułu, a ja dziewczyną z Ameryki,
której dobre imię jest plamione raz za razem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Może właśnie dlatego powinnaś wziąć pod uwagę to, że jego
nazwisko mogłoby cię ochronić przed kolejnym plotkami? Albo
przynajmniej trochę je powstrzymać?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zaraz, dlaczego my właściwie o tym rozmawiamy? Przecież nikt nie
powiedział, że mi się oświadczy. Nie musimy z góry
zakładać, że tak się stanie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A ja myślę, że tak właśnie będzie. Nie zaprzeczaj, tylko czekaj
na to, aż uklęknie przed tobą...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie, nie rozmawiajmy już na ten temat, dobrze? Nie chcę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W porządku, jak chcesz, ale...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith – zaczęła Hope, starając się brzmieć jak najbardziej
poważnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, no dobra... - mruknęła tylko i zerknęła do tyłu. - Ale
pasujecie do siebie! - powiedziała szybko i odjechała od siostry,
nim ta zdążyła jej coś powiedzieć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
pokręciła głową i zaśmiała się do siebie. Zatrzymała Bezę i
poczekała, aż panowie do niej dołączą. Kawałek dalej stała
Faith i machała im.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego się uśmiechasz, pani? - zapytał Nicholas, gdy tylko
znalazł się blisko niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Z Faith, jest czasami naprawdę niemożliwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Potwierdzam – mruknął Caine i pokręcił głową, ale nie widać
było na jego twarzy żadnych negatywnych uczuć. Hope dałaby sobie
uciąć palec za to, że widziała na jego ustach lekki uśmieszek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pośpieszcie się! Zaraz zacznie padać! - krzyknęła Faith, gdy
pozostałą trójka wolno parła do przodu. Wszyscy
przyspieszyli. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Rzeczywiście,
po niebie płynęły kłębiaste chmury, które niosły w swych
brzuchach deszcz. Nikt nie chciał zmoknąć, lecz wjeżdżając na
podwórko przed rezydencją, zaczęło siąpić deszczem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Muszę się z wami tu pożegnać. Wracam do domu, ojciec chciał,
żebym przyjrzał się kilku księgom z posiadłości na wsi. Są
jakieś nieprawidłowości w księgowaniu – mruknął Nicholas i z
nieukrywanym żalem spojrzał w stronę starszej z sióstr.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
kiwnęła mu głową, czując rozczarowanie, ponieważ sądziła, że
zostanie na herbacie. Lubiła spędzać z nim czas.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Odwiedzę cię jutro, panno Hope – zapowiedział młody dziedzic i
skinął głową. Szybko zawrócił gniadosza i pognał do
bramy, by uciec przed większym deszczem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Caine
postanowił jeszcze zostać, jak sam stwierdził, dziś zbyt mało
dręczył swoją narzeczoną. Faith prychnęła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Stajenni
zabrali ich konie, więc cała trójka szybko uciekła do domu.
W salonie powitała ich herbata, kawa oraz pyszne ciasto śliwkowe.
Caine nałożył sobie dwa spore kawałki, bo uwielbiał takie
słodycze. Hope odmówiła i zadowoliła się tylko ciepłą
herbatą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gawędzili
wesoło we trójkę, ale po chwili dołączyło do nich
księstwo oraz John z żoną. Skacząca Niedźwiedzica wypytywała
Caine'a o plany na przyszłość. Dostawała rzeczowe, poważne
odpowiedzi świadczące o tym, że młody książę myśli na kilka
lat do przodu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Głównie chciałbym trochę podreperować kilka starych
majątków i udoskonalić rolnictwo. Prosperuje dobrze, ale
brak mu nowych maszyn. To ciężki i żmudny proces, ale myślę, że
będzie się opłacało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gabriel
i John wciągnęli się Caine'a do męskiej rozmowy o wszystkim tym,
co nie interesowało damy. Panie skupiły się na plotkowaniu,
wymieniając się różnymi historiami zasłyszanymi gdzieś
tam na spacerze lub na balu. Głównie opowiadała Charity.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
jechał przez Hyde Park i mimowolnie wzrokiem przeczesywał osoby
spacerujące po parku. Miał wrażenie, że widział Hope, ale zaraz
potem dama odwracała twarz i przekonywał się, że to nie ona. Sam
siebie nie podejrzewał, że mógłby za nią tęsknić... A
jednak – tęsknił. Brakowało mu ich rozmów, które
pod koniec przypominały nierówną walkę na polu bitwy, gdzie
każdy bronił swego zdania. Ale właśnie te słowne potyczki
sprawiały, że nie potrafił przestać o niej myśleć, a dodając
do tego jeszcze urok i urodę, był nią tak cholernie oczarowany.
Jego oczy same kierowały się w stronę panny Winward, myśli
krążyły wokół jej postaci, a nawet serce, o istnienie,
którego się nie podejrzewał – biło szybko i gwałtownie.
Obawiał się tego, ale nie potrafił z tym walczyć, dlatego kolejne
dni przypominały udrękę... Bolesne tortury zadawane przez umysł i
serce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
spodziewał się, że jedna mała kobietka tak bardzo przewróci
jego życie do góry nogami, przestawi wartości i sprawi, że
zacznie zupełnie inaczej postrzegać świat.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Co
było z nim nie tak? Co się z nim działo?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Westchnął
zdenerwowany i spojrzał na stertę papierów, które
piętrzyły się przed nim każdego dnia... Nawet noce spędzał w
gabinecie, próbując zebrać się w całość i zawzięcie
pracować, ale nie potrafił. Sutton ciągle miał do niego
pretensje, ale chyba już nieco rozumiał jego postępowanie.
Współczuł mu. Wiedział, że wydarzyło się coś, na co nie
miał wpływu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Widziałem dziś Hope – zaczął w pewnym momencie mężczyzna. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
dość nerwowo poruszył się na fotelu i wbił uważne spojrzenie w
przyjaciela. Ten, widząc jego ciekawość, uśmiechnął się lekko.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wyglądała ślicznie. I uśmiechała się, chociaż mam wrażenie,
że robiła to tylko na pokaz. Brak jej było tego ognia, który
nosiła w sobie, kiedy była z tobą. Jest smutna, mimo że śmieje
się pięknie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To moja wina. Jestem podły, chociaż od początku byłem przeciwny
tej znajomości. Sussex mnie w to wciągnął. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucasie, przecież sam znasz siebie najlepiej. Gdyby Hope nie skradła
ci serca, to nigdy w życiu nie ciągnąłbyś tej znajomości.
Wyjechałbyś do Silverstone na kilka miesięcy, żeby mieć spokój.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
wpatrywał się chwilę w Suttona, a potem westchnął ciężko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Może masz rację. Może jestem większym głupcem niż myślałem?
Owszem, spodobała mi się od samego początku, ale nie traktowałem
jej poważnie. Zwłaszcza, że nie spodobało mi się to, iż miała
grać rolę mojej narzeczonej. Byłem wściekły, często jej
dokuczałem. Kłóciliśmy się, bo każde z nas ma inne
spojrzenie na świat. Ona należy do tych kobiet o romantycznym
umyśle, sercem przepełnionym miłością, a ja? A ja jestem twardy
i zimny... Nie ruszają mnie żadne miłostki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlatego ona myśli, że ją zdradziłeś. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Właśnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
wiedział, że w tej chwili przegrał. I chociaż go to bolało,
musiał się z tym pogodzić. Nienawidził być tym, który
traci, ale w tym wypadku pogodzenie się z porażką było chyba
najlepszym rozwiązaniem. Bo cóż mógłby zaoferować
Hope? Gorące noce, wypełnione miłosnymi uniesieniami? Piękne
pokoje rażące w oczy przepychem? Czy może futra, diamenty i inne
drogie prezenty?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
należała do materialistek, które oddałby się staremu
markizowi za kufry wypełnione szlachetnymi kamieniami. Musiał ją
podejść z zupełnie innej strony, jeśli chciał zdobyć jej serce.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
czy chciał? Zdobywanie serca Hope wiązało się z oddaniem także
swojego, a w tej chwili nie był pewny czy dobrze się na to
przygotował.</span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Unknownnoreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-44884565751237490902016-07-10T10:32:00.001+02:002016-08-02T17:34:53.862+02:00Rozdział 38<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=XE1u7crjIG4" target="_blank">Dyathon - Hope</a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
bawiła się tak dobrze na przyjęciu, że zapomniała o tym, z kim
tu przyszła. Niemal cały czas rozmawiała z Nicholasem. Przerywała
jedynie wtedy, gdy musiała zatańczyć lub odwiedzić pokój
specjalnie przystosowany dla pań.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Szybko
jednak wracała do niego i dalej zagłębiała się w rozmowę. A im
dłużej z nim rozmawiała, tym lepiej się czuła w jego towarzystwie.
Odkryła w sobie to, co zniknęło z niej w ciągu tych paru
tygodni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Bal
trwał w najlepsze, rozmowy i plotki na temat Hope przechodziły z
ust do ust, ale ona w ogóle się tym nie przejmowała.
Machnęła ręką na ich znaczące spojrzenia i kpiące uśmieszki.
Odcięła się od gwaru rozmów i skupiła się na rozmowie z
Nicholasem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
jej dobry nastrój kiedyś musiał się skończyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Karnet
miała już pełny, więc innych mężczyzn raczyła tylko kilkoma
miłymi słowami. Nic innego jej nie pozostało. Dżentelmeni
odchodzili jak nie pyszni od grupki, z której składała się
Hope, jej siostra z narzeczonym, księstwo Reabourn oraz Nicholas i
hrabiostwo Severn. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nicholasie – zaczęła jego matka, gdy nagle zapadła cisza między
nimi. - Chyba powinieneś sprawdzić, co u innych gości, nieprawdaż?
- zapytała go lekkim tonem. Hope spojrzała na młodego mężczyznę,
który spojrzał na matkę z ledwie tłumioną złością. Nic
jednak nie powiedział. Przeprosił pannę Winward i wmieszał się w
tłum.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
W tym roku Nicholas odziedziczy tytuł markiza Lyonwood. Po moim ojcu
– dodała jeszcze kobieta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hrabina
Severn sprawiała wrażenie miłej osoby, ale traciła w oczach przy
bliższym poznaniu. Była nieco zarozumiała, przechwalała się
sukcesami syna i osiągnięciami męża, a Hope nie lubiła, gdy ktoś
tak pływał nad innymi z głową wysoko uniesioną. Rozumiała dumę,
która ją rozpierała z powodu syna, ale to, co robiła lady
Elizabeth było niesmaczne. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Natomiast
mąż tej kobiety był ponury i zamknięty w sobie. Małe oczka
łypały na każdego z wyraźną niechęcią, chociaż na księstwo
Reaburn spoglądał znacznie życzliwiej, a nawet dało się dostrzec
na jego ustach nikły uśmiech, gdy Gabriel szepnął mu kilka uwag.
Widocznie bardzo polubił księcia, bo zupełnie inaczej z nim
rozmawiał. Nie mogła jednak ocenić, czy większą część tego
miłego zachowania Reabourn zawdzięcza swojemu tytułowi, czy też
może rzeczywiście hrabia go polubił. Wolała jednak nie oceniać
tego mężczyzny. Nie znała go i nie wiedziała jaki jest naprawdę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pozbawiona
towarzystwa Nicholasa, rozglądała się po tłumie gości.
Dostrzegła ich ciekawskie spojrzenia, które nie odstępowały
ją od chwili, gdy została głośno przedstawiona. Nie miała wyboru
i musiała dzielnie je znosić. Ale lepiej sobie radziła z nimi, gdy
w pobliżu znajdował się Nicholas. Całą swą uwagę poświęcała
synowi hrabiego. Między jednym tańcem, a drugim, gdy oboje nie
mieli już żadnych partnerów, z którymi mogliby
zatańczyć, rozmawiali bez przerwy, dlatego właśnie teraz poczuła
się samotna i zobaczyła jak wielu ludzi się nią interesuje.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ogarnęła
ją złość i wstyd. Nie chciała być nieustannym obiektem
obserwacji i plotek. Była tym także zmęczona. Nie wiedząc, co ze
sobą począć, przeprosiła okrojone towarzystwo i poszła do
przygotowalni, gdzie kobiety w spokoju mogły poprawić fryzurę,
trochę wygładzić pomięty materiał sukni i ochłonąć. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Na
zewnątrz było zbyt zimno i nie mogła wyjść do ogrodu, więc
musiała zadowolić się takim pomieszczeniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Było
dobrze oświetlone lampami gazowymi, kandelabrami i świecami ustawionymi w różnych miejscach, a w
kominku płonął ogień rzucając pomarańczowe światło na ciemną
podłogę. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pokój
był duży, zastawiony kilkoma stolikami wokół których
stały sofy, szezlongi, pufy i fotele. Przed kominkiem znajdowała się
niska ława, a u jej szczytów stały krzesła z
pluszowym obiciem. Hope usiadła dalej od kominka, wdzięczna losowi
za to, że pokój był pusty. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Fotel
był miękki i wygodny, a ona pragnęła zagłębić się w nim i
odpocząć. Nie była zmęczona fizycznie, przynajmniej nie tak
bardzo. Głównie ucierpiały jej emocje, nadwyrężone od
ciągłego ściskania i utrzymywania ich na wodzy. To ją tak
wyczerpało, dlatego chwila samotności była czymś zbawiennym.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Długo
jednak nie pobyła sama, bo za chwilę otworzyły się drzwi. Hope
nie zwracała sobie głowy gościem, bo tu każda dama mogła wejść,
kiedy chciała. Nie miała tego pomieszczenia na wyłączność.
Wyciągnęła wachlarz i ochłodziła sobie twarz. Spoglądała w
stronę okien, za którymi nie widziała nic, prócz
ciemności. Długie zasłony w kolorze ciemnozielonym, spływały
miękkimi fałdami aż do ziemi, tam zostały ładnie udrapowane i
udekorowane wstęgami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Hope – słyszała nagle stanowczy, dobrze znany głos.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Odwróciła
głowę w jego stronę i dostrzegła mężczyznę stojącego pod
drzwiami. Z wrażenie zaschło jej w ustach, nagle poczuła, że
odrywa się od rzeczywistości i wszystko stapia się w jedno. A
potem nagle to się urywło i jakby niewidzialna ręka cisnęła nią w
taflę zimnej wody. Obudziła się z lekkiego zdumienia i zapłonęła
w niej gorąca furia. Tak dzika i niepokonana, że byłaby w stanie
zniszczyć wszystko, co podsunięto by jej w dłonie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ty! - powiedziała głośno, cedząc słowo przez zęby. Gardło
miała tak ściśnięte, że nie była w stanie nic więcej
powiedzieć, ale ton jej głosu brzmiał, jakby wypowiedziała
obelgę. - Ty obrzydliwy rozpustniku! - wrzasnęła w końcu, nie
potrafiąc dłużej tłumić ani złości, ani urazy. I choć
zawahała się przed wypowiadaniem tych słów, po chwili
poczuła ulgę. Może nie było to, co chciała
mu powiedzieć, ale wystarczyło, by uwolnić ją od tego, co w
środku ją dręczyło. - Jak śmiałeś w ogóle tu przyjść
za mną?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Uspokój się, Hope! - przemówił Lucas, a Hope wstała
gwałtownie, dysząc ciężko. Nie mogła już w stanie dłużej
siedzieć spokojnie i patrzeć na niego. Nie po tym, jak potraktował
ją w tak perfidny sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Po co tu przyszedłeś? By upewnić się, że twoje dzieło się
dokonało? - zakpiła i skrzyżowała ramiona na piersiach. Wbiła w
niego lodowate spojrzenie, chociaż wszystko w niej krzyczało i
próbowało wydostać się na zewnątrz w postaci łez. Nie
mogła płakać. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jakie dzieło, Hope? - zapytał cicho, marszcząc brwi w zaskoczeniu i
niepewności.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
na chwilę przymknęła powieki, czując słodycz spływającą do
serca, gdy wymówił jej imię. Nie chciała, by ono brzmiało
tak cudownie, jakby dopiero uczył się je wymawiać. Wolała go
nienawidzić, ale siła przyciągania zaczęła działać. Przezornie
odsunęła się od niego na dwa kroki, a ten posłał jej dziwne
spojrzenie. Nie potrafiła go rozszyfrować, ale w świetle rzucanym
przez liczne kandelabry i świece jego oczy błyszczały w złowrogi
sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jesteś bezczelny – odpowiedziała, czując w gardle zbierający
śmiech. - Naprawdę masz mnie za idiotkę? - Prychnęła na końcu,
czując się coraz mocniej zaniepokojona jego spokojem. Lucas nadal
wyglądał jakby nie wiedział, o czym mówił.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie wiem, o co ci chodzi, ale...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ale? Lucas, to ty zerwałeś ze mną zaręczyny tłumacząc się, że
tak będzie lepiej. Miałam kompletny mętlik w głowie! Myślałam,
że to moja wina, bo tak źle cię traktowałam, a okazało się, że
ty zabawiałeś się z tą swoją...matresą! Jak mogłeś?! -
krzyknęła w końcu, dając upust wściekłości na myśl o zdradzie
księcia. Bolało ją to, nieważne jak źle między nimi się
układało. - Jesteś perfidny! Podły i perfidny!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Więc myślisz, że to, co zrobiłem miało w celu jedynie cię
upokorzyć? - zapytał twardym, pozbawionym głosem emocji. Hope nie
była pewna czego się spodziewać, dlatego wpatrywała się w niego
uważnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jego
surowa mina nagle złagodniała, na twarzy pojawił się dziwny
wyraz, ale Hope była zbyt pochłonięta swym gniewem, by dłużej
zastanawiać się nad tym. Ale Lucas wyglądał zupełnie inaczej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
końcu, po kilku chwilach wpatrywania się w nią, pokręcił głową.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Zabrzmi to banalnie, ale to, co się wydarzyło między mną a
Sophie, to nie jest tak jak myślisz. To tylko głupie plotki i
przypuszczenia!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ach, tak? To jak mam rozumieć, to co powiedziałeś mi wtedy, gdy
zerwałeś zaręczyny? „Nie jestem odpowiednim mężczyzną dla
ciebie”, tak to powiedziałeś! - przypomniała mu drżącym
głosem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wiem to, ale nie o to mi chodziło – powiedział i zbliżył się
do niej, lecz Hope odsunęła się od niego na kilka kroków.
Nie potrafiła stać przed nim spokojnie. Zbyt wiele nerwów ją
to kosztowało i jeszcze to dziwne przyciąganie. </span><span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Nie
chciała, by tak było, dlatego przygładziła suknię, a potem
skierowała się do wyjścia, unosząc wysoko głowę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie chcę cię więcej widzieć. Jesteś już dla mnie nieznajomym –
odparła z godnością i wyszła, a młody książę stał w tym
samym miejscu i nie ruszał się. Kiedy zamykała drzwi, rzuciła mu
ostatnie spojrzenie i napotkała jego wzrok. Szybko zamknęła za
sobą drzwi, nie mogąc dłużej znieść tego gorącego spojrzenia
jakie jej posłał. Nie była pewna swoich uczuć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dobrze się czujesz? - usłyszała ciche pytanie siostry, która
obserwowała ją od jakiegoś czasu. Minęło kilkanaście minut od
jej spotkania z Lucasem, ale wciąż czuła całą masę uczuć,
które nią targały. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Chciała
się ich pozbyć, ale to było trudniejsze niż myślała. I jeszcze
te wszystkie spojrzenia obcych jej osób – jakby wiedzieli o
tym, co zaszło między nią a Lucasem w tamtym pokoju. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Przepraszam, ale rozbolała mnie już głowa od tego całego tłumu i
gorąca – wyjaśniła spokojnie, patrząc na Faith. Siostra
przyjrzała jej się z troską.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Och, moja biedna – odpowiedziała, klepiąc ją delikatnie po
dłoni. Hope złapała ją mocno, czując potrzebę bliskości z
młodszą siostrą. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Poczuła
się zdecydowanie lepiej, zwłaszcza że na horyzoncie pojawił się
Nicholas, który zmarszczył brwi, gdy tylko ją zobaczył.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wszystko w porządku, panno Hope? - zapytał z wyraźną troską i
niepokojem. Hope uśmiechnęła się do niego pocieszająco i kiwnęła
głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Oczywiście – odparła jeszcze, a Nicholas podał jej ramię, gdy
rozbrzmiała nagle muzyka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Chyba nasz ostatni taniec, panno Hope.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziewczyna
z radością ułożyła dłoń w zagłębieniu jego ręki i pozwoliła
się poprowadzić na parkiet.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Muzyka
była płynna, lekka i swobodna Pary tańczyły w równych
rzędach. Hope odetchnęła w końcu z ulgą, gdy znalazła się
pośród tańczących ludzi. Przed sobą miała uśmiechniętego
Nicholasa, który wprawiał ją w taki dziwny spokój,
jakiego jeszcze nie zaznała od przyjazdu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Czy mówiłem już pani jak pięknie dziś wygląda? -
zagadnął, gdy cisza między nimi powoli zaczęła być krępująca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Hm, chyba tak. Dwa lub trzy razy – odparła, uśmiechając się do
niego lekko. Nicholas pokiwał głową z głośnym śmiechem, czym
zwrócił uwagę innych.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
No tak, mam bardzo krótką pamięć – odpowiedział
zaglądając jej w oczy. Śmiał się do niej nie tylko ustami, ale
także spojrzeniem, całym sobą. </span><span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Ten
mężczyzna był tak radośnie nastawiony do życia, że nie sposób
było go nie polubić. Zarażał swym optymizmem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ale dziękuję bardzo w takim razie – odpowiedziała. Młody
mężczyzna kiwnął głową, a potem spojrzał w bok, zmarszczył
brwi i znów spojrzał na nią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Pani, twój były narzeczony świdruje nas takim spojrzeniem
jakby próbował mnie zamordować. Czy mam odpowiedzieć mu tym
samym? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
spojrzała na niego zdumiona, ale nie rozglądała się na boki,
chociaż bardzo chciała zobaczyć Lucasa. Jednak po ich ostatniej
rozmowie uznała, że nie ma sensu już zwracać na tego mężczyznę
uwagi. Po co? Czy to coś zmieni? Czy cofnie się czas? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Miała
przy boku Nicholasa, który starał się jak mógł, aby
poprawić jej humor. Prawił jej komplementy, zasypywał małymi
anegdotkami z Paryża i robił wszystko, aby nie zboczyła z obranego
kursu i nie pogrążyła się w smutku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
taniec dobiegł końca, Hope wróciła do księstwa. Tuż za
nią przyszła także Faith i jej narzeczony. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Bal
powoli dobiegał końca, toteż księstwo oznajmiło, że wracają do
domu. Hope poczuła osłabiającą ulgę, ponieważ miała już dość
przyjęcia, na którym była pod ciągłą obserwacją. Nie
potrafiła znieść ich ciekawskich lub pełnych drwin spojrzeń,
drwiących uśmieszków i ukradkowych szeptów. A gdy
zjawił się na sali Lucas, wszyscy przestali być dyskretni i po
prostu wgapiali się w nią jak w dziwne monstrum.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Chyba
nikomu nie umknęło, że księstwo, a także ich dwie podopieczne
stali się niemal gośćmi honorowymi, chociaż nigdy ich znajomość
nie wykraczała poza kilka bali i zdawkowych słów. Dziś
jednak wszystko się zmieniło i to za sprawą Hope, która po
zerwaniu zaręczyn z księciem Wilcott w końcu pokazała się
publicznie i od razu podbiła serce Nicholasa, dziedzica tytułu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
jednak już nawet nie zagłębiała się w ten problem. Doskonale
zdawała sobie sprawę, że stała się tematem do wielotygodniowych,
jeśli nie miesięcznych plotek. I chociaż było jej z tego powodu
przykro, ciągle wmawiała sobie, że przecież to nic dla niej nie
znaczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
wychodzili z sali i kierowali swe kroki do powozu, Hope spostrzegła,
że i także Lucas postanowił już wyjść. Właśnie zajechał jego
powóz zaprzężony w dwa galante ogiery. Ich siwa maść
odróżniała się od pozostałych powozów i koni. Hope
przystanęła na chwilę, a wtedy mężczyzna czekający, aż
stangret zatrzyma pojazd, odwrócił się i przeszył ją
głębokim, niezbadanym spojrzeniem. Wstrzymała oddech, wpatrując
się w jego oczy. Szukała w nich śladów jakiegokolwiek żalu,
żalu lub chociażby smutku. Coś mignęło w jego wzroku, ale nie
była pewna, co to było. Mimo wszystko na zewnątrz było ciemno, lampiony
i latarnie nie rozświetlały mroku zbyt dobrze, a i odległość ich
dzieląca również nie pomagała. Ale widząc go, stojącego
samotnego na podjeździe otoczonego delikatnym, pomarańczowych
światłem, poczuła w sercu ból. Odwróciła od niego
oczy, w których zebrały się łzy. Wypuściła gwałtownie
powietrze, starając się zapanować nad emocjami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Był
taki... Opuszczony. Ta myśl przeszyła ją niczym lodowata strzała.
Odwróciła się raz jeszcze w jego stronę, ale wsiadł już
do powozu i stangret strzelił batem. Kiedy zniknął za rogiem, Hope
pomyślała, że Lucas wydał jej się taki osamotniony, że
przyszedł tu, ale tak naprawdę z nikim nie rozmawiał, nawet nie
widziała, by flirtował z jakąś damą. Po prostu przyszedł. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Hope? - Odwróciła się, kiedy padło jej imię. Otrząsnęła
się z myśli i skupiła się na towarzystwie, chociaż w głowie
wciąż miała obraz księcia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nicholas
pożegnał się z nią wylewnie, nieustannie prawiąc jej komplementy
i drocząc się z nią. Nawet nie dał po sobie poznać, że
dostrzegł jej smutek czy też łzy. Rozweselał ją i za to była mu
wdzięczna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dziękuję panu za towarzystwo – powiedziała w końcu, gdy powóz
już podjechał pod nich.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ależ cała przyjemność po mojej stronie, panno Hope. Jeszcze nigdy
tak dobrze nie spędziłem żadnego balu. Pani towarzystwo sprawiło,
że się nie nudziłem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nicholas
patrzył na nią z uśmiechem, a jego słowa sprawiły, że panna
Winward zarumieniła się nieznacznie i chociaż było ciemno i nikt
nie widział jej rumieńca, starała się go ukryć. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pożegnali
się w końcu, a hrabiowski syn obiecał, że ją odwiedzi jutro w
południe. Księżna Reaboun wyraziła zgodę, gdy zwrócono się do niej z zapytaniem, czy mężczyzna może to zrobić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
milczeniu wrócili do rezydencji, w milczeniu także każdy
skierował się do swych pokoi. Wszyscy byli zmęczeni wieczorem,
toteż ich kroki szybko urwały się w pokojach,</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Rano
natomiast, przy śniadaniu, każdy rozprawiał o balu. Hope włączyła
się do dyskusji, gdy panie zaczęły wychwalać Nicholasa. Skacząca Niedźwiedzica oraz jej mąż nie mieli pojęcia, o kim mówili toteż nie wtrącali się do dyskusji. Słuchali uważnie rozmowy, poznając wszystkie szczegóły wczorajszego balu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Cóż, muszę przyznać, że jest bardzo przystojny. I jaki
miły – dodała Faith, która mimo że spędziła cały
wieczór z narzeczonym, chociaż niepisane zasady <i>ton</i>
jasno mówiły, że tak być nie powinno, zdążyła uważnie
zaobserwować to, co się działo wokół niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Tak, na szczęście dla niego, że wychowywała go ciotka we Francji.
Znam ją, to kobieta o złotym sercu, więc i Nicholas nie może być
inny – odparła Charity, co Hope przyjęła z kiwnięciem głowy.
Cieszyła się, że księżna tak o nim myśli i może przedstawić
jej fakty, które potwierdzają jego charakter. Przecież ona
znała wiele osób z towarzystwa i przeważnie nie myliła się co do nich, dlatego panna Winward zaufała jej bezgranicznie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Naprawdę. Jest taki
opiekuńczy i nie... - zacięła się nagle, gdy uzmysłowiła sobie,
co chciała powiedzieć. Zacisnęła usta i kontynuowała wypowiedź,
ale zmieniła słowa. - Myślę, że to czarujący dżentelmen.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
A jak na ciebie patrzył! Wszystkie panny na wydaniu prychały z
oburzeniem, że poświęcał ci tak wiele uwagi! - zawołała
radośnie Faith. Charity również jej zawtórowała, a
Hope spłonęła rumieńcem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
I co z tego? W końcu i tak nie będę mogła liczyć na jego
oświadczyny. Według opinii tych rozpuszczonych do granic możliwości
panienek jestem amerykańską dziwką, niczym więcej. - Wstała od
stołu, ignorując pomruki dezaprobaty ze strony Gabriela oraz
morderczy wzrok Charity. Goście z Ameryki patrzyli strwożeni na rozłoszczoną Hope. Skacząca Niedźwiedzica chciała coś powiedzieć, ale kiedy dostrzegła spojrzenie starszej z sióstr Winward, zrezygnowała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dama
nie powinna wyrażać się w tak ordynarny sposób przy stole.
Dama w ogóle nie powinna się tak wyrażać! Ale Hope o to nie
dbała. Rzuciła siostrze ostatnie spojrzenie, w którym
zawarła cały przekaz, by nie szła za nią i uciekła z jadalni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dobry
nastrój prysł w mgnieniu oka. Nie spodziewała się, że ta
rozmowa zakończy się w ten sposób, ale to, co powiedziała
było prawdą. Nikt nie wierzył w to, że była niewinna. Nikt.
Podejrzewała, że niemal wszyscy określili ją właśnie w ten
sposób. Dziwka z Ameryki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">I
rzeczywiście się tak poczuła, gdy przypomniała sobie, że
pozwoliła się dotykać i pieścić Lucasowi w Silverstone.
Zapłonęła żywym rumieńcem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Czy
kiedyś przestanie być głupia i naiwna? Czy może zostanie tą
idiotką, która przypłynęła do Anglii, nawet nie próbując
być miłą? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Sama
nie wiedziała, co powinna zrobić. Pogubiła się w tym trochę. Nie
mogła odszukać sensu w całym swoim życiu, bo nagle Lucas ją
zdradził, a teraz była sama i brakowało jej tych wszystkich
emocji, tych sprzeczek i kłótni jakie toczyły się między
nimi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">A
teraz nie było tego i już sama nie wiedziała kim jest, bo Lucas
Westland, książę Wilcott uzupełniał ją w każdy możliwy
sposób.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-27537707162564036822016-06-25T18:32:00.002+02:002018-02-11T12:24:22.756+01:00Rozdział 37<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=lEcvP7zAx94" target="_blank">Belle Mosique D'amour au Piano - Love</a></div>
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
nastał dwudziesty czwarty grudzień, mimo wszystko Hope czuła
święta. W całym domu pachniało świerkiem, cynamonem i pieczonymi
jabłkami. A także piernikami, które po ostygnięciu lokaje
zawieszali na choinki przyozdobione także wstążkami i innymi
papierowymi ozdobami. Hope pomagała im, ponieważ to zajęcie wydało
jej się naprawdę wspaniałe i pociągające, zwłaszcza że w domu,
gdy rodzice jeszcze żyli, robiła to z tatą. Faith głównie
pomagała i przeszkadzała w kuchni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Obie
na czas świątecznych porządków robiły wszystko, by ulżyć
zapracowanej mamie i tacie. Piekły więc ciasta i gotowały potrawy
na świąteczne obiady, a bawiły się przy tym doskonale. Dlatego,
gdy służba wykonywała większą część prac, Hope zwyczajnie się
nudziła, chociaż głowę miała nabitą myślami o księciu, z
którym brałaby dzisiaj ślub w kościele.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Na
wspomnienie tego, co zrobił, znów zapiekło ją serce i
chociaż od ostatniego razu, kiedy go widziała minęło dwa tygodnie
nie było jej łatwo przyswoić się do myśli o zerwanych
zaręczynach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ubierała
więc choinkę, słuchając wesołej rozmowy Caina i Faith, którzy
jak zwykle po chwili zaczęli się kłócić. Oboje mieli
twarde charaktery, więc starsza panna Winward przymykała oko na ich
swary. Ale nie była ślepa i widziała jak oboje ciągnie do siebie,
więc nie bała się o to, że Cain zrani jej siostrę i na odwrót.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
zasadzie cieszyła się ich szczęściem, które kwitło powoli
jak rzadki okaz kwiatu. Dobrze było widzieć Faith, która
tryskała szczęściem i uśmiechała się szeroko. Nawet już nie
podchodziła do wielu spraw z takim buntem. Faith po prostu się
zakochała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ubieranie
sporego świerka dobiegło już końca, na szczęście obyło się
bez potłuczonych szklanych ozdób, które stanowiły
cenną pamiątkę rodzinną księcia Reabourna. Hope patrzyła z dumą
na dzieło, które stworzyła razem z dwoma lokajami. Oba
młodzieńcy chwalili pod niebiosa dzieło panny Winward.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ach, nie mówcie tak jakby to ja tylko ubierała tę choinkę.
W dużej mierze to także wasza zasługa. To cud, że nie rozbiłam
szklanej gwiazdy – powiedziała tylko i machnęła ręką na ich
gorące protesty. Obaj ośmieleni jej uśmiechami śpieszyli się z
komplementami, co przyjmowała z uroczym rumieńcem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Choinka
błyszczała wieloma barwami, nadawała salonowi wystrój,
który jedynie dopełniał także klawikord wstawiony na czas
kolędowania. Usunięto zbędne meble, a kilka krzeseł ustawiono
tak, by podziwiać osobę grającą na tym instrumencie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Charity
zadecydowała, że nie będą korzystać z pokoju muzycznego, który
jest zbyt duży i zimny dla kilku osób, a zielony salon
nadawał się idealnie do niedużych koncercików. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
żałowała, że nie potrafi grać, ale lubiła śpiewać, choć jej
głos brzmiał trochę chropowato, na tle melodyjnego śpiewu Charity
i Faith. Ale śpiewała razem z nimi i czuła, że z każdym tonem
jej serce oczyszcza się ze smutku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Twardo
postanowiła sobie, że nie będzie się smucić w święta. To w
końcu święta, czas wielkiej radości i rodzinnego szczęścia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dobrze
się bawiła w towarzystwie Caina, poznała także jego ojca
Christophera McRoy'a, księcia Cainbrige. Był to wysoki, nieco
pompatyczny mężczyzna o gęstych włosach przyprószonych
siwizną. Nie był zbyt rozmowny, ale za to jego nieduża żona
stanowiła całkowite jego przeciwieństwo. Szczebiotała, chichotała
i opowiadała całą masę przezabawnych anegdotek, z których
śmiali się wszyscy domownicy. Lady Jennifer zjednała sobie serca
obu sióstr. Hope cieszyła się z tego, że Faith będzie
miała taką miłą teściową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Większość
czasu przy wieczerzy spędzili na głośnych rozmowach i planowaniu
ślubu. Cain i młodsza z sióstr przerzucali się argumentami
i żadne nie zgadzało się na ustępstwa. Hope słuchała tego z
lekkim zażenowaniem, ale najwidoczniej reszta towarzystwa dobrze się
bawiła, a Faith nie zwracała uwagi na innych.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
dostała miejsce obok księcia Sussex'a, który w spokoju jadł
kolację. Wyglądał już całkiem dobrze, nawet wieść o odwołanym
ślubie nie podziałała na niego źle. Przyjął to ze smutnym
skinieniem głowy, którą dla efektu jeszcze pokręcił,
podkreślając tym samym swoją dezaprobatę. Przeprosił jedynie w
imieniu syna, ale Hope machnęła na to ręką.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie przepraszaj mnie za to, co zrobił Lucas. To nie twoja wina –
wyjaśniła mu wtedy szybko i zmieniła temat, nie chcąc rozpłakać
się przed ojcem człowieka, który ją tak strasznie
upokorzył.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pod
koniec kolacji Hope czuła się tak dobrze, iż na chwilę zapomniała
o całym tym nieszczęściu pokusiła się o występ solo.
Zaśpiewała krótką i skoczną kolędę, a całe towarzystwo
przyjęło jej śpiew gromkimi brawami. Skłoniła się nisko i
zasiadła na krześle obok księcia Sussex'a. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Mężczyzna
poklepał ją po dłoni, a ona odpowiedziała mu uśmiechem. Dobrze
się czuła przy tym samotnym człowieku, który musiał
walczyć z nienawiścią syna. Współczuła i jednocześnie
życzyła mu, by w końcu udało mu się pojednać z młodym
księciem. Nie wspominała imienia tego człowieka, ale Henry dobrze
zrozumiał, o kogo jej chodzi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
rodzinny wieczór dobiegł końca, wszyscy domownicy odetchnęli
z niejaką ulgą, gdy ostatni z gości w końcu wyszedł. Nikt już
nie był w stanie przełknąć kęsa, było zresztą za późno
na jedzenie, więc każdy udał się do swoich pokoi. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Służba,
która pracowała cały czas, dostała kilka luźniejszych dni
na to, by każdy mógł odpocząć i nacieszyć się świętami.
Część wyjechała do rodzin, inni odwiedzali się w Londynie, a
księstwo jak i siostry Winward przez te cztery dni musieli obejść
się bez ich pomocy. I nie było tak źle, atmosfera sprzyjała do
żartów i lenistwa, które w tych dniach dopadło także
Gabriela. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">I
chociaż Hope śmiała się z innymi, to powoli wracała do tego
smutku, który jej towarzyszył od dwóch tygodni. Nie
chciała się nad sobą użalać, ale jednak kobieta, która
została oszukana przez mężczyznę nie jest w stanie tak łatwo się
z tego otrząsnąć, nawet taka, która uważa się za twardą, przeżywa to w głębi serca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przez
kolejne dni, kiedy w domu panował spokój. Hope szukała sobie
zajęć, które zajmowałby cały jej czas. Po śniegu nie było
ani śladu, więc spokojnie mogła wybierać się na przejażdżki,
jeśli nie padał deszcz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nad
Londynem zawisły ciężkie chmury, które stłumiły światło
słońca. Odezwała się londyńska aura: deszczowa i pochmurna. Nikt
nie miał ochoty wychodzić na taką pogodę, ale kiedy tylko sklepy
na powrót zostały otwarte po świętach, Charity zabrała
obie siostry do modystki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Za dwa tygodnie odbędzie się bal u hrabiny Severn. Musimy wyglądać
ładnie – powiedziała w salonie, gdy w końcu wszystkie zebrały
się na herbacie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Faith
przyjęła to z kiwnięciem głowy i szerokim uśmiechem, a Hope
wyraziła niechęć do wychodzenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Hope, musisz zacząć bywać. Nie możesz tak po prostu zniknąć z
towarzystwa. Nie pozwól na to, by uczynek Lucasa zrobił z
ciebie załamaną kobietą. Taka słabość zostanie źle przyjęta w
towarzystwie – wytłumaczyła jej księżna, ale dziewczyna nie
czuła się na siłach, by spierać się z nią. I tak milczała na
ten temat wystarczająco dużo czasu i pozwalała jej uniknąć kilku
przyjęć, a także wieczorków muzycznych. - Nie możesz
ciągle o tym myśleć, stoisz przez to w miejscu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Masz rację, ale... Zrozum mnie, że jestem rozgoryczona zdradą
Lucasa. Mimo że nie układało się nam najlepiej, zaczęłam się
do niego przywiązywać – szepnęła ledwie dosłyszalnie, ale
Charity i tak to usłyszała. Kiwnęła głową ze smutkiem, ale nie
pozwoliła jej zostać w domu,</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wybrały
się więc do modystki, aby zakupić materiał na suknię. Hope
dzięki temu wypadowi przez chwilę znów odżyła i poczuła
się tak, jak wcześniej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Oglądały
materiały, mierzyły suknie i porównywały kroje z nowego
katalogu przywiezionego wprost z Francji. Hope wybrała w końcu dla
siebie suknię z zielonego jedwabiu indyjskiego z krótkimi
bufiastymi rękawkami i dekoltem w kształcie serca. Krawcowa
zapisała wszystkie życzenia księżny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Suknia
dla Hope miała mieć krótkie bufiaste rękawki, dekolt w
serek i gorset z tłocznym wzorem, wokół tali obszyty złotą
tasiemką. Dół sukni miał falami opadać na kolejne warstwy
przypięty różami oraz małymi szmaragdami. Z tyłu natomiast
miała widnieć wspaniała kokarda. Do tego dobrały jeszcze
pończochy, tasiemki do gorsetu, rękawiczki, szal do całości oraz
nową wełnianą torebkę. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Faith
zdecydowała się na jasnoniebieską suknię z okrągłym dekoltem i
gładkim gorsetem, wykończonym białą koronką na górze i
rękawkach. Góra sukni była w kolorze gorsetu, ale kolejne
jej warstwy przechodziły w coraz jaśniejsze tony, aż cały dół
był miękkim, białym atłasem. Również dobrały do tego
bieliznę i dodatki, a kiedy i Charity zdecydowała się na wspaniałą
kreację w kolorze burgundu, wyszły zadowolone ze sklepu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Charity
po drodze zabrała je jeszcze księgarni, gdzie każda z pań
zakupiła po dwie książki, które się jej spodobały i
zadowolone w końcu poszły do powozu, który czekał na rogu
ulicy. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wsiadły,
ułożyły obok siebie paczki i Charity dała znak stangretowi, by
ruszył. Panie całą drogę do posiadłości za miastem przebyły w
milczeniu. Każda zatopiła się we własnych myślach. Hope jak
zwykle starała się ze wszystkich sił nie myśleć o Lucasie, i
chociaż było ciężko z miłym zaskoczeniem stwierdziła, że już
coraz łatwiej udaje jej się spychać go w kąt umysłu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Gdy
wróciły już z zakupów, okazało się, że na Hope
czeka gość w salonie. Nie była pewna, kto taki, ale kamerdyner
powiedział, że Jego Książęca Mość. Poczuła jak policzki
płonął jej żywym ogniem. Więc śmiał tu przyjść? Tchórz,
który ukrywał się od dwóch tygodni i nie był zdolny
do spojrzenia jej prosto w oczy?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nawet
nie zdjęła płaszczyka i rękawiczek, tylko pognała do zielonego
salonu, lecz zatrzymała się gwałtownie w progu pokoju, kiedy
zrozumiała, że to nie książę Wilcott na nią czeka, lecz
Ashbrook. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przyjrzała
mu się uważnie, spoglądając na jego poczciwą twarz, łagodne
oczy i szczupłą sylwetkę. Kiedy ich spojrzenia skrzyżowały się,
poczerwieniała lekko. Przypomniała sobie sytuację sprzed paru
miesięcy, gdy Wilcott odprawił go bezceremonialnie, naśmiewając
się z jego uczucia, a także z niej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jej
mina szybko złagodniała i uśmiechnęła się do niego blado. Widok
tego uroczego mężczyzny wprawił ją w melancholijny, nieco smutny
nastrój. Ale Ashbrook nie uśmiechnął się na jej widok,
przynajmniej nie zrobił to w taki szczery i piękny sposób
jak robił to przed tamtym felernym dniem, gdy się jej oświadczył.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Książę Ashbrook – szepnęła zaskoczona, gdy w końcu mogła już
mówić. Mimo wszystko ucieszyła się na jego widok. Był
takim dobrym i miłym człowiekiem, że ciężko jej było nie
patrzeć na niego w ciepły i radosny sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dz-dzień do-obry panno Ho-ope! - wydukał i skłonił się nisko,
przykładając dłoń do serca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jak się pan miewa w ten okropny dzień? - zapytała już całkiem
racjonalnie i w końcu zdjęła z siebie wierzchnie odzienie.
Zaczynało być jej gorąco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
D-dobrze, a-a pan-ni? - zacisnął usta i zmarszczył brwi. Kiedy
ponownie się odezwał zabrzmiał niezwykle przyjaźnie i gładko. -
Wilcott jest głupcem, że panią zdradził! - powiedział nagle z
pasją, co wprawiło Hope w zdumienie. Zazwyczaj się jąkał i
dłużej schodziło mu z wymówieniem jednego prostego zdania,
ale tym razem słowa wyfrunęły z jego ust z taką łatwością i
pewnością, jakby nigdy nie miał problemów z mową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie rozmawiajmy o tym, dobrze? - zapytała cicho, gdy w końcu udało
jej się dojść do słowa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Podeszła
do ściany i zadzwoniła po służbę. Po chwili zjawił się
kamerdyner i na prośbę Hope wycofał się z saloniku, by przysłać
służącego z herbatą i poczęstunkiem. Ashbrook stał w milczeniu,
a gdy w końcu zajęła miejsce naprzeciwko niej, wyglądał jakby
chciał jej coś powiedzieć, choć sam nie wiedział jak ubrać to w
słowa. Hope uśmiechnęła się do niego łagodnie, próbując
zachęcić go do mówienia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie widziałam pana od... od bardzo dawna. Co się z panem działo? -
zagadnęła go, gdy mężczyzna wciąż nic nie mówił. Młoda
dama myślała, że już nic nie powie, ale w końcu Ashbrook zebrał
się w sobie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wy-wyjeżdżam do Ind-dii – wykrztusił z siebie w końcu i zamknął
oczy, po chwili je otworzył. Były pełne ufności i uwielbienia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Do Indii? Na litość boską, dlaczego aż tam? - Hope nawet nie
próbowała ukryć zaskoczenia. Jego decyzja była naprawdę
szokująca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Mu-muszę dopilnowa-ać waw-ważnych spraw – odpowiedział i wstał
nagle. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Skłonił
się przed nią nisko, a potem wyprostował się i spojrzał na nią
z bezgranicznym uwielbieniem, od którego aż zrobiła się
czerwona. Naprawdę nie zasługiwała na to, by ten człowiek tak ją
traktował. Była ostatnią kobietą, by przyjmować jego adorację.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Że-egnaj, pa-nno Hope! Ży-czę ci wszystkiego dobrego! Ob-byś
zna-lazła szczęście.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Och, ja również panu życzę wszystkiego dobrego. Niech pan
znajdzie szczęście i miłość w ramionach kobiety godnej pańskiego
uczucia. Zasłużył pan na to, bo jest pan dobrym i uczciwym
człowiekiem – odpowiedziała z uśmiechem i w przypływie nagłego
impulsu wstała, a potem cmoknęła go w ogolony policzek. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zaskoczony
mężczyzna złapał ją za łokcie i przytulił ją do siebie tak
mocno, że niemal wycisnął jej całe powietrze z płuc. Ale nie
odsunęła się od niego. Pozwoliła mu się tulić, bo wiedziała,
że on tego potrzebuje. Chociaż tyle mogła mu dać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Puścił
ją w końcu i skinął głową. Jeszcze raz jąkając się życzył
jej wszystkiego, co najlepsze, a potem wyszedł. Hope patrzyła za
nim, gdy znikał na korytarzu, a potem z westchnieniem opadła na
sofę. Ukryła twarz w dłoniach czując jak znów napływają
w jej stronę emocję, których, jak sądziła, pozbyła się
na jakiś czas. Nie udało jej się, a wizyta młodego księcia
jedyni sprawiła, że przypomniała sobie jak Wilcott przeszkodził
Ashbrookowi w oświadczynach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Od
tamtego dnia wszystko się zmieniło, nawet ona uległa przemianie,
chociaż sądziła, że już do tego nie dojdzie, ale jednak. Wciąż
odkrywała siebie na nowo, a kolejne wydarzenia pozostawały w niej
niewielkie piętno. Czuła się inaczej, ale wciąż miała serce
Hope z Great Cove: naiwne i pragnące miłości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
otrząsnęła się w końcu z amoku, wstała i wyszła. Oddała
płaszczyk i rękawiczki kamerdynerowi i poszła do siebie. Przebrała
się w miękką, muślinową suknię w kolorze słońca i zeszła na
dół. Po drodze wstąpiła do Faith, ale tej nie było w
pokoju.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Udała
się więc na dół. Salon był pusty, ale za to gabinet został
zajęty przez młodszą siostrę, a także Charity. Gdy weszła do
środka, obie urwały rozmowę i posłały jej drżące uśmiechy.
Nie wznowiły tematu, a Hope nie dopytywała się, o co im chodzi. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wzięła
książkę, którą kupiła w księgarni i zajęła się
czytaniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Na
dwa dni przed balem u hrabiny Severn, młode damy otrzymały suknie.
Natychmiast po rozpakowaniu ich, przymierzyły je i każda z dziewcząt
prezentowała się wprost prześlicznie. Kolorowe materiały
podkreślały ich oczy i cerę, a kroje wydobywały ze skromnych
sylwetek wszystkie kobiece walory. Hope patrzyła na swoją kreację
i czuła się naprawdę piękna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jak piękna suknia może poprawić kobiecie nastrój –
powiedziała do siebie, przeglądając się w lustrze. Pokojówka
potwierdziła jej słowa, nie mogąc się nachwalić pięknej
kreacji. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
pomyślała, że Charity dobrze zrobiła namawiając ją na ten bal.
Rozerwie się i potańczy, i chociaż ludzie będą patrzeć na nią
z litością i żalem nie będzie się nimi przejmować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Tak
postanowiła, pomyślała, że to dla jej dobra. Była już dorosłą
kobietą i nie powinna rozpaczać jak mała dziewczynka po utracie
ukochanej zabawki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nadszedł
dzień balu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zaraz
po obiedzie damy udały się do swoich pokoi, by przygotować się do
przyjęcia. Jak zwykle poddały się starannym zabiegom. Najpierw
wzięły gorące kąpiele, umyły włosy, a kiedy już ich ciała
zostały osuszone przez ręczniki, wklepały i wtarły w ciało
pachnące kremy i balsamy. Potem powoli zakładały bieliznę i całą
resztę, aż czas przyszedł na suknię i fryzurę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Na
godzinę przed wyjściem były już gotowe, więc wszyscy zebrali się
w salonie. Gabriel nie mógł przestać zachwycać się
wyglądem jego podopiecznych, które olśniewały strojami i
fryzurami. Również Skacząca Niedźwiedzica i John wyrazili
swoje zachwyty. Oni jednak zostali w domu, w żaden sposób nie
wykazywali chęci na londyńskie zabawy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziewczęta
podziękowały uśmiechami i w końcu wszyscy zebrali się do
wyjścia, gdy zegar zaczął wskazywać godzinę dziewiętnastą. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Na
zewnątrz było ciemno i bardzo zimno. Panie otulone płaszczami i
szalami czekały, aż Gabriel pomoże im wejść do powozu. Na niebie
nie było widać gwiazd i księżyca. Gęste chmury przysłoniły
całe niebo. Hope zadrżała, gdy uniosła wzrok i napotkała
bezdenną ciemność nad głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wsiadła
w końcu do powozu i otuliła się połami płaszcza. Gdy wszyscy
byli już na miejscu, Gabriel zastukał w ściankę powozu i po
chwili powóz zakołysał się gwałtownie, gdy konie ruszyły
ostrym galopem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Po
półgodzinnej jeździe dojechali w końcu do celu. Dom
hrabiostwa znajdował się na ulicy nowo powstałej ulicy zakończonej
kilka miesięcy wcześniej. Hope nie dostrzegała żadnych walorów
tego miejsca z powodu ciemności, chociaż na ulicy stały lampy
gazowe i rzucały trochę światła wokół. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Powóz
nagle zatrzymał się, dało się słyszeć krótką wymianę
zdań i konie znów ruszyły. Po niedługiej chwili znów
się zatrzymali, ale tym razem Gabriel wyskoczył i przytrzymując
swym ciałem drzwiczki pomagał paniom wysiąść.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dom
okazał się rozległą, dwuskrzydłową rezydencją. Jedna część
domostwa została rzęsiście oświetlona i to tam odbywał się bal,
druga natomiast pozostała w głębokiej ciemności, niedostępna dla
przypadkowych gości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ku
zaskoczeniu dziewcząt, zostały poprowadzone nie do głównego
wejścia, lecz alejką biegnącą wzdłuż ściany. Dotarcie na
miejsce zajęło im bardzo niewiele czasu, do ich uszu dotarł gwar,
śmiechy i próby muzyków zamówionych na ten
wieczór. Hope dostrzegła licznych ludzi, stojących na
szerokich schodach. Śmiali się i głośno rozmawiali. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">I
właśnie ten widok sprawił, że poczuła jak żołądek zawiązał
jej się w supeł. Nie była pewna czy będzie w stanie wytrwać tu
kilka godzin, jeśli ludzie zaczną o nie mówić za jej
plecami. Nie była nawet pewna czy przyjście tutaj było właściwe.
Zawierzyła słowom księżnej, ale ona zawsze robiła dla nich
wszystko, co tylko mogłaby poczuły się pewnie i dobrze. Hope nie
chciała się znów stać osobą, przez którą ucierpi
nazwisko Gabriela. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ustawili
się w kolejce do prezentacji, ale panna Winward dostrzegła jak
kilka pań odwraca się w jej stronę i mierzy ją wzrokiem pełnym
litości. Odwzajemniła im się twardym i zdeterminowanym
spojrzeniem. Odwróciły głowy, a wtedy Hope poczuła się jak
przekłuty balonik: pozbawiona tchu i siły. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zaczęła
drżeć i to nie z zimna, które napływało falami od strony
ogrodów, ale to zimno, które wypełniało człowieka po
brzegi, gdy znalazł się w sytuacji, która przyprawiała go o burzę emocji. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
nadszedł czas prezentacji, skupiła się jedynie na tym, by wraz z
Faith dostać się do miejsca, w którym mogłaby usiąść.
Kręciło jej się w głowie, a tłum napierających ludzi sprawiał,
że zaczęło brakować jej powietrza. Nim jednak usiadła, księstwo
dokonało prezentacji. Hope poznała hrabiostwo Severn oraz ich syna
i dziedzica tytułu Nicholasa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nicholas
był wysokim, szczupłym mężczyzną o kędzierzawej grzywie
brązowych włosów. Pod krzaczastymi brwiami dostrzegła
piękne, błękitne jak wiosenne niebo oczy. Patrzyły na nią
zafascynowany, nie kryjąc się z tym, jakie wywarła na nim
wrażenie. Jego gesty, drżące wąskie usta pod wpływem nagłego uśmiechu sprawiły, żę Hope doszła właśnie do takich wniosków.
On również przypadł jej do gustu. Był przystojny, o
kwadratowej szczęce, stanowczo zarysowanym podbródku, ładnych
ustach, chociaż nie była pewna, czy w ten sposób mogłaby
określić jego wargi. Nos miał za to jak typowy arystokrata:
kanciasty, nieco długi – nadający mu charakteru. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Piękne
oczy błyszczały zawadiacko, a jego usta w końcu rozciągnęły się
w szerokim uśmiechu, gdy podała mu dłoń do pocałowania. Miała
wrażenie, że Nicholas zatrzymał się nad jej dłonią znacznie
dłużej niż powinien, ale to wrażenie szybko minęło, gdy nagle
do ich małego towarzystwa doszedł narzeczony Faith.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hrabiostwo
zaczęło rozmawiać z księstwem, Faith witała się z Cainem, a
Hope pozostawiona samej sobie, stanowiła parę dla dziedzica
hrabiowskiego tytułu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Pani? Pozwolisz? - zagadnął ją, gdy w końcu cisza stała się
zbyt krępująca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Podał
jej rękę, a ona chętnie ją przyjęła. Miał smukłe dłonie o
długich palcach. Na jednym z nich dostrzegła rodowy sygnet. Uścisk
miał zdecydowany, chociaż dotykał ją bardzo delikatnie. Nawet
poprzez materiał rękawiczek czuła ciepło bijące z jego ciała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Zapewne muszę wpisać się w karnet, bym mógł z panią
zatańczyć? - zapytał miękkim, zamszowym głosem. Skojarzył jej
się z lejącym się miodem. Miękkim i słodkim.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Och, chyba tak – odparła i zarumieniła się, gdy posłał jej
szeroki uśmiech.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Drżącymi
dłońmi wyjęła karnecik z torebeczki i podała mu razem z małym
ołóweczkiem. Wpisał swoje nazwisko do pierwszego tańca i do
ostatniego. Kiwnęła mu głową z podziękowaniem, posłała lekki
uśmiech i pozwoliła się poprowadzić do miejsca, w którym
stały ustawione krzesła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Usiedli
na nich i Hope pozwoliła na to, by Nicholas prowadził rozmowę. Był
doskonałym towarzyszem do pogawędki. Okazało się, że jest
miłośnikiem książek, koni oraz interesuje się architekturą i
sztuką. Pochwalił się także, że uwielbia malować obrazy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Przez wiele lat mieszkałem z ciotką we Francji, a tam czerpałem
garściami, co oferował mi francuski <i>ton. </i>Moi
przyjaciele to w większości malarze, architekci i aktorzy, więc ja
nasiąkłem tym, czym oni się pasjonowali. Odkryłem w sobie liczne
talenty – powiedział. Nie przybrał jednak tonu pyszałka, który
uwielbia na prawo i lewo rozprawiać o swoich uzdolnieniach, lecz
mówił o tym w tak niedbały i nieco lekceważący sposób,
iż Hope z miejsca go polubiła. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
To niesamowite. Co pan lubi malować najbardziej? - zagadnęła, a on
posłał jej rozbawione spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Kobiety, oczywiście. Stanowią dla mnie źródło
niewyczerpanej inspiracji. Są muzami, bez których ten świat
nie byłby tak wspaniały. Przecież powstaje tyle pięknych dzieł
właśnie dzięki kobietom. No i konie, to najpiękniejsze stworzenia na ziemi po kobietach oczywiście.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
zasłuchała się w jego głosie, mówił pięknie i poetycko,
słyszała w nim francuski akcent, co jedynie podkreślało jego
walory. Oczarował ją.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
nastał pierwszy taniec, poderwała się z miejsca zaskoczona, że
zagłębiając się w rozmowę z młodym dziedzicem kompletnie
zapomniała o reszcie towarzystwa. Nicholas zaprowadził ją na
parkiet, a ona po drodze dostrzegała całą masę różnych
spojrzeć. Księstwo Reaburn, a także Faith popatrywali na nią z
zainteresowaniem i lekkim zaskoczeniem. Wzruszyła ramionami i
pozwoliła się ustawić na parkiecie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Taniec
z Nicholasem okazał się być tak samo przyjemny jak rozmowa.
Tańczył wspaniale, z męską gracją, która na pewno
wprawiała w zachwyt niejedną damę. </span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
połowie balu ze zdumieniem zrozumiała, że właśnie tego było jej
trzeba. Siedzenie i myślenie o Lucasie wprawiało ją w podły
nastrój, a ten bal i niemal nieodłączone towarzystwo
Nicholasa sprawiło, że przestała się smucić i niemal wyparła z
siebie myśli o byłym narzeczonym.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-7601298768916249432016-06-04T17:35:00.003+02:002016-06-04T17:35:23.900+02:00Rozdział 36<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=cLQW_FZsXb0" target="_blank">Adrian von Ziegler - Ashes</a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przyjazd
Skaczącej Niedźwiedzicy i Johna był nie w porę, ale Hope nie
planowała tego, dlatego gorąco ich przepraszała za kłopot, choć
powinien to zrobić ktoś inny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, nawet tak nie mów. Bardzo się za wami stęskniliśmy.
Brakuje mi was, ale widzę, że wasze życie jest tutaj – szepnęła
kobieta i uśmiechnęła się do niej pocieszająco. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Myślę, że lepiej będzie, jeśli wyjadę razem z wami –
przemówiła w końcu Hope, a wszyscy zebrani w salonie
zwrócili swe zaskoczone spojrzenia w jej stronę. Od kilku dni
mówiła tak mało, iż Charity zaczęła się zastanawiać,
czy biedna dziewczyna nie doznała jakiejś traumy i straciła nagle
mowę. Ale na szczęście się myliła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie możesz Hope! - zaprotestowała Faith, która jako jedna z
nielicznych tu osób traktowała jej milczenie jak swego
rodzaju mur ochronny. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mogę. Nie widzę powodu, żeby tu tkwić. Oczywiście jesteś ty, to
nie podlega żadnej dyskusji, ale wyjdziesz za Caina, a ja zostanę
tu na utrzymaniu Charity i Gabriela. Nie chcę być dla nikogo
ciężarem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, przestań bredzić, Hope! - powiedziała oburzona księżna i
spiorunowała go wzrokiem. - Będziemy z radością cię tu gościć.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
zamilkła wiedząc, że nie będzie w stanie ich przekonać do
swojego pomysłu. Nie pozwolą jej wyjechać. Ale nie chciała tu już
być. Przecież Lucas ją zostawił i nie miała już żadnego
powodu, by pozostawać tu i narzucać innym swej obecności. Nie
chciała tego robić, ale świadomość, że nie wnosi do rodziny
Reaburnów nic więcej uwierała ją tak, jak uwiera mały
kamyczek w trzewiku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
źle się z tym czuła, że Lucas tak zostawił ją bez słowa
wyjaśnienia, bo chociaż wyraził jasno, że nie powinna się z nim
wiązać, to tak naprawdę nie rozumiała jego powodów. Co nim
wtedy kierowało? Wyglądał okropnie tego dnia, gdy do niej
przyszedł. Może był chory? Może powinna go zapytać o to w
liście? Nic już nie wiedziała i nie miała pojęcia, czy zechce ją
jeszcze widzieć. Bo ona, jak na ironię losu, chciała go zobaczyć,
choć przez chwilę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
została sama, usiadła ciężko na łóżku, myśląc nad
swoją sytuacją. Nie dochodziła do żadnych wniosków,
jedynie utwierdzała się w przekonaniu, że jeśli wyjdzie to nie
będzie tak widywała często Faith, a listy to nie to samo, co
rozmowa w cztery oczy. Musiała więc tu zostać, właśnie ze
względu na siostrę. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poprosiła
Sam, by przygotowała dla niej gorącą kąpiel. Już na nic innego
nie miała siły. Zrobiła się otępiała, pozbawiona nawet tego
żalu do księcia. A kiedy wystygła woda, ona również
zrobiła się w środku jakby zimna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
podjęła decyzję, że te dwa dni po zerwaniu zaręczyn przez
Wilcotta wystarczyły jej na użalanie się, jutro rano wstanie jak
zawsze: pełna energii. Pobyt w Swindon jednak coś jej dał,
pozwolił jej przemyśleć to i owo, więc nie bała się, że coś
pójdzie nie tak. W obecnej sytuacji nie miała nic do
stracenia. I nawet nie obchodziło ją to zbytnio. Na pewno wybuchnie
skandal, ale czy to miało jakieś znacznie? Powinna była
przyzwyczaić się do tego, ponieważ nieustannie ludzie szeptali za
jej plecami o niej, jej rodzinie i jej zachowaniu, więc obecnie
mogła jedynie przyjąć to ze wzruszeniem ramion. Mogła, ale nie
była pewna czy będzie w stanie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
długo jednak leżała w nocy i twardo nastawiała samą siebie do
stanowczości i chłodnego wyrafinowania – taka właśnie chciała
być. Miała już dość bycia tą zakochaną, naiwną romantyczką,
która, wierzyła w szczęście jakie może dać mężczyzna.
Musiała znaleźć coś innego, co sprawi, że poświęci temu całą
uwagę. Jakąś pasję lub zajęcie. Wyszywanie nie wchodziło w grę,
tak samo gotowanie, chociaż lubiła to robić, ale kucharka księstwa
nie pozwoliłaby jej na zabawy z garnkami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Pozostawały
jej tylko książki, no i jeszcze Biszkopt, który mimowolnie
wywoływał u niej lekkie skurcze w sercu. Nie chciała traktować
psa jako coś, co przypominało jej o byłym narzeczonym, bo kochała
go całym swoim sercem i cieszyła się z jego obecności w domu.
Kiedy noce były zimne on ogrzewał ją swym ciałem, kładąc się
obok niej, a ona przytulała go, wdychając zapach jego świeżo
umytej sierści.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kilka
dni po przyjeździe z Swindon wieść o tym, że zaręczyny Hope
Winward z księciem Wilcottem zostały zerwane, a ślub odwołany,
doszła do uszu wszystkich zainteresowanych – wybuchł nieduży
skandal i wznowiono plotki o Hope. Ta dzielnie znosiła znaczące
spojrzenia jakimi została obsypywana przy każdym publicznym
wystąpieniu. I nie ważne, czy to był park czy wyjście do teatru.
Ludzie patrzyli na nią z jawnym zainteresowaniem. A ona miała już
dość tego, choć dawno powinna nauczyć się ignorować takie
gesty, nie potrafiła. Bolało ją to, że większość spacerujących
po Hyde Parku dam rzucała jej litościwe, nieco prześmiewcze
spojrzenia, a ona czuła się jak tarcza do strzał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chodźmy już stąd – powiedziała w końcu Hope z rosnącą
irytacją, a kiedy przechodziły obok nich dwie młode damy, które
rzucały jej dziwne spojrzenia. - Mam dość tych wszystkich idiotek
– powiedziała to tak głośno, by damy stojące z boku dobrze ją
usłyszały. Na ich bladych twarzyczkach odbiło się zdumienie.
Spłonęły obfitym rumieńcem i przyspieszyły kroku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
z satysfakcją obserwowała jak odchodzą oburzone. Poczuła się
naprawdę dobrze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
i Charity zgodziły się z Hope i panie wróciły w końcu do
rezydencji, chociaż ta ostatnia nie sądziła, by to miejsce miało
ukoić jej zszargane nerwy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Każda
z pań poszła odświeżyć się po spacerze i w różnych
nastrojach zeszły do salonu, gdzie czekały na nich gorąca
czekolada oraz ciepłe babeczki cytrynowe i jagodowe. Hope odmówiła
słodkości, ale z chęcią ogrzała sobie zmarznięte dłonie na
filiżance z czekoladą. Upajała się także zapachem. Cynamon,
czekolada – to, co kochała najbardziej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Im
więcej piła tego zbawczego płynu, tym lepiej się czuła i chociaż
nie wierzyła, by przygnębienie opuściło ją na zawsze, to
cieszyła się odrobiną chwili, kiedy nie przejmowała się całą
tą sytuacją. Odcisnęła na niej piętno i chociaż ich relacje
zawsze były dość napięte, to jednak nie była w stanie pozbyć
się przeświadczenia, że książę ją najzwyczajniej w świecie
oszukał. A ona z taką łatwością dała się omotać, chociaż
nieustannie się spierali.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Coraz bardziej nie znoszę spacerów po Hyde Parku –
wykrztusiła Hope, gdy Skacząca Niedźwiedzica wypytywała je o park
i spacer.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://www.blogger.com/null" name="t.C3.AAte-.C3.A0-t.C3.AAte_.28j.C4.99zyk_angielski.29"></a>
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;">Skandal. To słowo idealnie
opisywało dokładnie to, co się rozpętało na salonach. Skandal z
udziałem Lucasa, księcia Wilcott i Hope Winward z Ameryki wprawił
ludzi w ożywienie. Plotkowali, snuli domysły i śmiali się za ich
plecami. Wszyscy jednak zgodnie uznali, że to właśnie Amerykanka
zerwała z nim zaręczyny, ponieważ dowiedziała się o jego małym</span><span style="font-size: small;"><i>
</i></span><span style="color: black;"><span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>tête-à-tête</i></span></span></span><span style="font-size: small;"><i>.
</i></span><span style="font-size: small;">Ludzie
przestali w końcu szeptać i zaczęli głośno rozmawiać na temat,
których ich nurtował. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wilcott
nie pojawiał się na balach, na których bywali Reaburnowie, a
i Hope również przestała bywać, co jednoznacznie dało do
zrozumienia, że oboje żyją w głębokim konflikcie i unikają się
jak ognia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Westburn
jak i Lebetkovitz zacierali ręce. Intryga, którą uknuli dla
własnych celów układała się lepiej, niż się spodziewali,
chociaż stary hrabia był wściekły, że metresa tak wcześnie
poczyniła kroki, ale w tej chwili i tak już nie był na nią zły.
Hope została bez opieki. Uśmiechał się sam do siebie, gdy
pomyślał o tych chwilach, kiedy znajdzie się blisko tej
amerykańskiej dziwki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nastroił
się na to, że ją zdobędzie. Wydawała się taka słodka i
niewinna. Jej duże, zielone oczy błyszczały, a patrzyły w taki
sposób, że miał ochotę zaciągnąć ją do ciemnego pokoju
i po prostu ją brać do ostatniego tchu. Prowokowała go i nawet
fakt, że miał żonę, którą swoją drogą pogardzał, nie
przeszkadzał mu zbytnio. Żona, którą wybrał kilka lat temu
nie byłą dla niego tak interesująca jak ta rudowłosa piękność
z Ameryki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Myślał
o niej całymi dniami i nocami, pragnął jej i nieustannie
zastanawiał się jak ją zdobyć tylko dla siebie. W końcu wpadł
na pomysł, który, jak mu się zdawało, był genialny w swej
prostocie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Westburn
zbyt skupił się na swym celu, by przemyśleć wszystko od początku
i podjąć racjonalne kroki. Liczyło się to, że jego myśli
krążyły teraz wokół Hope i tego, co zamierzał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jakoś
dwa dni przed świętami Hope zrozumiała w końcu, że Lucas
naprawdę zerwał z nią zaręczyny i chociaż nadal nie mieściło
jej się to w głowie, to wciąż zastanawiała się, co zrobiła
źle. Może wyjazd pod Swindon nie był dobrym pomysłem? Może
powinna była być dla niego milsza? Zarzucała się podobnymi
pytaniami i chociaż w jej sercu gościł żal i rozczarowanie nie
myślała już o sobie jak o ostatniej ofierze losu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">I
mimo tego, że tak po prostu zostawił ją wtedy w tym gabinecie,
chciała go zobaczyć, choć przez chwilę, chciała się przekonać,
że on jeszcze żyje i ma się dobrze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Miotała
się między stertą uczuć, które wciąż próbowała
rozplątać, ale szło jej dość marnie. Nadal nie wiedziała, co
czuje i co powinna czuć do niego, a każdy kolejny dzień przynosił
coraz więcej wątpliwości. Mimo to żyła nadal. Trzymała się
zaskakująco dobrze i uśmiechała się do każdego, kto tylko
uśmiechnął się do niej. Jadała posiłki i odwiedzała znajomych
Charity, co prawda każda taka wyprawa kończyła się jedynie jej
irytacją, ale tak często spotykała się z ciekawskimi
spojrzeniami, podchwytliwymi pytaniami, że po kilku dniach potrafiła
je zręcznie omijać Stała się wręcz mistrzynią w unikaniu
odpowiedzi. Niektórzy byli bardzo bezpośredni i nie wahali
się przed zadawaniem pytań, na które naprawdę nie znała
odpowiedzi. Cóż mogłaby im rzec, kiedy sama nie miała
pojęcia, co tak naprawdę się stało? I chociaż słyszała
nieustannie, że całkiem rozsądnie, że zerwała z księciem
zaręczyny, ona nadal nie miała pojęcia dlaczego tak uważano. Nie
prostowała tego i jakoś nikt inny też się do tego nie kwapił.
Ale kolejne słowa rodziły kolejne pytania, a ona już nie miała
siły o tym myśleć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
dopiero wizyta Cassie rozjaśniła jej wszystko, wtedy jednak już
wiedziała, co czuła do księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Cassie
zapowiedziała się zaraz po dwunastej, akurat wtedy, gdy księżna
wychodziła, by zrobić ostatnie zakupy przedświąteczne. Hope i
Faith już dawno takowe poczyniły, lecz Charity nie zdążyła
zakupić prezentów dla służby i męża.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
i Hope usiadły na szezlongu, a Cassie skromnie przycupnęła w
fotelu, przy kominku. Ogrzewała sobie dłonie, które mimo
ciepłych rękawiczek, zmarzły jej okropnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nienawidzę zimy! - mruknęła gniewnie, ale w końcu usiadła,
czując w końcu ciepło bijące od wesoło płonącego ognia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, chyba podzielam twoje uczucia – odpowiedziała Faith i
sięgnęła po filiżankę herbaty. Cassie również sięgnęła
po filiżankę i tylko Hope tego nie zrobiła. Nie miała ochoty na
żadne napoje.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przepraszam, że tak późno was odwiedziłam, ale byliśmy
kilka tygodni poza Londynem, więc nie wiedziałam nic, aż
przyjechałam i osaczyły mnie wszystkie znane mi dziewczęta i
zaczęły opowiadać o tym jak to książę Wilcott pod nieobecność
swojej narzeczonej wrócił w ramiona byłej kochanki, dlatego
musiałam od razu tu przyjechać, żeby cię jakoś pocieszyć –
mówiła, nie zdając sobie ze swoich słów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
siedziała osłupiała, próbując sobie przyswoić to, co
przed chwilą usłyszała. Patrzyła i milczała, a im dłużej to
robiła w tym coraz większe niedowierzanie ją ogarniało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co... Co ty powiedziałaś? - wydukała w końcu Faith, która
również nie mogła uwierzyć w słowa przyjaciółki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
No, że... Och! - krzyknęła nagle zaskoczona, patrząc na szeroko
otwarte oczy i usta sióstr. Hope jednak wyglądała
zdecydowanie gorzej. - My... Myślałam, że wiesz... Że
dowiedziałaś się o tym jak... - urwała, kręcąc głową i w
myślach złorzecząc na własną głupotę. - Nic nie wiedziałaś –
szepnęła w końcu pokonana. W jej błękitnych oczach zebrały się
łzy. - Przepraszam! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nic nie szkodzi. Dobrze, że mi powiedziałaś, bo jakoś nikt nie
raczył tego zrobić! - krzyknęła oburzona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poczerwieniała
ze złości, krew szumiała w jej uszach, a oczy zrobiły się
okrągłe. Nawet nie spodziewała się, że za jego postawą stał
romans! Nigdy nie podejrzewałaby o to Lucasa. Wszak to on pragnął
jej wierności i obiecywał, że też będzie jej wierny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
ślubie!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Pomyślała
to i zrobiło jej się gorąco. Po ślubie. O tym mówił,
kiedy rozmawiali w Silverstone podczas jej pobytu. Nic nie wspomniał
o tym, że tej wierności będzie dotrzymywał w czasie ich zaręczyn.
Przypomniała sobie słowa, które padły z jego ust w czasie
ich ostatniej rozmowy. Mówił rozgorączkowanym tonem o tym
jak myślał o niej, jak nie mógł doczekać się ich ślubu.
Mówił o pożądaniu! Dlatego postanowił spotkać się z tą
kobietą, dlatego wystawił ją na pośmiewisko!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Więc
bawił się nią cały czas?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Im
dłużej o tym myślała tym większą złość odczuwała, a jej
ruchy były energicznie. Spacerowała po pokoju, czując mieszaninę
niedowierzania i bólu, a także złości i nienawiści do
człowieka, który okazał się być zupełnie inny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak mi przykro! - szeptała rozżalona Cassie, która połykała
kolejne łzy. - Błagam cię, nie bądź na mnie zła. Myślałam, że
właśnie dlatego zerwałaś z nim te zaręczyny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To nie ja odwołałam nasz ślub tylko on – odpowiedziała w końcu,
kiedy była pewna, że głos jej się nie załamie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
opowiedziała Cassie całą rozmowę z Lucasem, a ta raz po raz
wydawała z siebie okrzyki oburzenia lub niedowierzania. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale wiesz, to bardzo dziwne, bo podczas waszego narzeczeństwa nie
spotykał się z nikim. Jestem tego pewna. Towarzystwo na pewno by
coś wiedziało na ten temat, a i sama Sophie nie byłaby w stanie na
ten temat milczeć. To okropna plotkara – dorzuciła jeszcze, czym
jedynie zdenerwowała Hope. Nie chciała już o tym rozmawiać. Nie
mieściło jej się w głowie i sprawa była zbyt świeża, by mogła
wszystko przemyśleć na spokojnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Skąd ją znasz? - zapytała w końcu Faith. Do tej pory milczała
zszokowana rewelacjami przekazanych przez ich przyjaciółkę. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wszyscy ją znają. To piękna, zjawiskowa kobieta, która
nigdy nie ukrywała, że jest kurtyzaną. Lubi się chwalić swoją...
profesją, ale bywa także bardzo mściwa – rzekła Cassandra i
sięgnęła po filiżankę herbaty. Już się uspokoiła, chociaż
wciąż miała mokre oczy od łez. - Hope, widziałaś ją kiedyś.
Pamiętasz? To był wieczór, w którym się, powiedzmy,
poznałyśmy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pamiętam! - krzyknęła nagle, zaskoczona wyrazistymi wspomnieniami
z tamtego balu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Sophie
była rzeczywiście piękna. Oszałamiająca. W czerwonej sukni i
czarnych włosach wyglądała jak królowa Cyganów. Nic
dziwnego, że Lucas nie potrafił przerwać z nią romansu. A kim ona
była? W porównaniu do tej kobiety wypadało dość blado ze
swoimi rudymi włosami, bladą, usianą piegami cerą i szczupłą
kibicią. Kobiece kształty zostały jej poskąpione. Nie mogła się
równać z kimś takim jak Sophie – utrzymanką Lucasa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wcale się nie dziwię, że Lu... Jego Książęca Mość nie
przerwał romansu. To naprawdę zapierająca dech w piersiach kobieta
– mruknęła niechętnie Hope i w końcu usiadła obok siostry.
Wykręcając palce, mnąc materiał sukni zwiesiła głowę i
zatopiła się w myślach tak bolesnych, że ból jaki
odczuwała w sercu zdawał się promieniować na całe ciało. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, ale to ty byłaś jego narzeczoną! - krzyknęła oburzona
Faith. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
podniosła się powoli ze swego miejsca i spojrzała na siostrę
smutno.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie zapominajmy, że to ja zawsze tak źle o nim mówiłam, że
odnosiłam się do niego okropnie. Ciągle złorzeczyłam na niego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale co to ma wspólnego z jego zdradą? - zakpiła Cassandra
Barton.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiele – odparła Hope i ruszyła w stronę drzwi. - Wybaczcie mi,
ale chyba się położę, bo od tych nowości rozbolała mnie głowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W porządku. Odpocznij – odparła Faith.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
wyszła z salonu, od razu skierowała się do pokoju. Przywołała
służąca i poprosiła ją o pomoc przy ubiorze stroju do jazdy
konnej. Mimo wcześniejszych słów, postanowiła jednak wybrać
się na przejażdżkę. Sprawdzić się w siodle na dłuższy
dystans, bo dawno tego nie robiła. Beza na pewno czuła się
zaniedbana, chociaż stajenni starali się utrzymywać konie w formie
i sami na nich jeździli.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak pojadę w pola, to może wiatr wywieje mi z głowy te myśli –
mruknęła do siebie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Sam
pomogła jej wybrać strój. Granatowa prosta suknia z wełny,
żakiet oraz długi ciepły płaszcz miały chronić ją przed
mrozem, ale i tak nie był w stanie osłonić ją przed chłodem
panującym w jej sercu. To było więcej niż zimowe podmuchy
ciskające do oczu płatki śniegu, to lód, który
obrastał jej serce za każdym razem, gdy pomyślała o zdradzie
Lucasa i topniejący w chwili, gdy przypomniała sobie jego gorące
pocałunki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gorąco
i zimno. To właśnie czuła, a kiedy zobaczyła śnieżnobiałą
klacz pod męskim siodłem poczuła ukłucie w sercu. Prezent od
niego. Piękne stworzenie, które pokochała całym sercem i
nie była w stanie je oddać. Beza ucieszyła się na jej widok,
wyciągnęła pysk, lecz Hope nie wzięła dla niej marchewki. Więc
pozwoliła jej przeżuwać wędziło.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Z
pomocą stajennego, który zajmował się klaczą podczas jej
pobytu w Swindon, pomógł jej wsiąść na męskie siodło.
Już się przyzwyczaił, że panienka Hope woli tak jeździć konno.
Z jednej strony pochwalał to, bo przynajmniej miał pewność, że
nie skręci sobie karku, ale z drugiej zaś strony było to bardzo
nieprzyzwoite. Kobieta nie powinna siedzieć okrakiem na koniu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
nic nie mówił, a Hope była mu za to wdzięczna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Cieszyła
się, że przenieśli się do posiadłości poza centrum miasta.
Dzięki temu mogła wjechać do lasu i cieszyć się spokojem i nie
musiała prosić służącego o towarzystwo. Obecnie wolała być
sama i nawet, jeśli stajenny trzymałby się z daleka, to nawet sama
myśl o tym, że kilka metrów dalej podąża za nią niczym
cień ktoś ze służby, działała na nią zniechęcająco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Pomimo
wiatru parła do przodu, myśląc o tym, by uciec od Lucasa. Bolała
ją sama myśl o tym, co zrobił. I chociaż nie była dla niego
miła, to jednak miała wrażenie, że książę odegrał się na
niej za to. Postanowił ją zdradzić i to w dodatku tak, by wszyscy
o tym wiedzieli. Jeśli to była zemsta, to mogła mu jedynie
pogratulować tej wymyślnej perfidii. Udało mu się ją upokorzyć.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
po powrocie do domu udała się do pokoju. Tam, nie nagabywana przez
nikogo, mogła w końcu wypłakać cały swój żal i złość,
i chociaż nie wiedziała kto bardziej zasłużył na jej gniew –
Lucas, który ją oszukał, czy ona sama – za swoją naiwność
i niezdecydowanie, nie mogła przestać się złościć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wszystko
w niej pęczniało i sprawiało, że czuła się coraz gorzej. Pękało
jej serce, a myśli krążyły wokół jednego człowieka.
Człowieka, który wprawiła ją w drżenie, sprawiał, iż jej
serce łomotało gwałtownie jak przerażony ptak w klatce. A
jednocześnie denerwował ją i nieustannie dokuczał. Jak miała
nazwać to, co się z nią działo za każdym razem, gdy go widziała?
I jak miała nazwać to, co czuła teraz? Miała całą masę pytań
bez odpowiedzi i nic nie zanosiło się na to, by kiedykolwiek mogła
je uzyskać. Chyba że kiedyś uda jej się porozmawiać z księciem,
ale nie była pewna, czy wtedy będzie w stanie nawet na niego
spojrzeć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
późnym wieczorem zajrzała do niej siostra, Hope przełknęła
gorzkie łzy i pozwoliła siostrze wejść do środka, chociaż nie
miała ochoty na towarzystwo. Faith nie zabawiła jednak u niej długo
i już po chwili opuściła jej pokój, wymawiając się
zmęczeniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
wiedziała, że młodsza siostra po prostu wyczuła jej chęć
pozostania samotną. Jej jedynym towarzyszem był Biszkopt, który
wyglądał na smutnego i chociaż nie była pewna, czy wiedział, co
się dzieje, czuła się znacznie lepiej, gdy miała go przy sobie.
Wmawiała sobie, że pies w jakiś sposób stara się ją
pocieszyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przytuliła
się do jego ciepłego ciała i pozwoliła się lizać po twarzy i
dłoniach. A potem przez resztę nocy próbowała zasnąć.
Wierciła się i kręciła na łóżku, a głowa coraz bardziej
pulsowała bólem, którego w żaden sposób nie
była w stanie pokonać. I chociaż przymykała oczy i liczyła
powoli owce, to jednak to nic nie dawało. Zacisnęła w końcu zęby
i wstała. W pokoju panował chłód, chociaż kominek nie
zdążył całkiem wygasnąć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Potrafiła
palić w kominku, dlatego szybko udało jej się wzniecić ogień i
dołożyć resztę drwa, które leżało w wiklinowym koszyku
obok paleniska. Do rana powinno wystarczyć jej ciężkich kłód.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Leżała
w łóżku, a smutek i ból dudniły w niej jednostajnym
rytmem. Zgrały się ze sobą idealnie. Nie powinna czuć się taka
smutna, ale była i nie potrafiła nad tym zapanować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
nastał poranek, Hope była po prostu zmęczona całonocnym gdybaniem
i myśleniem. Nie potrafiła zasnąć, a im bardziej tego pragnęła
tym w coraz większy smutek popadała. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
końcu, kiedy Samantha opuściła jej pokój, Hope postanowiła
wstać. Wcześniej odesłała pokojówkę, ponieważ nie
chciała żadnego towarzystwa. Służąca wiedziała o tym, co się
stało i bez protestu zgodziła się, by panienka ubrała się i
uczesała sama. Hope widziała jej wzrok, ale nie zareagowała na
pełne współczucia spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Naprawdę
tego nie chciała. Im mniej ludzi będzie patrzyło nią w ten
sposób, tym szybciej dojdzie do siebie. Musiała się
otrząsnąć z tego jak najszybciej, bo zamierzała żyć dalej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
okazał się podły, a ona nie chciała stracić kolejnych miesięcy,
by zastanawiać się nad tym, dlaczego zabawił się nią tak
okrutnie. Miała tylko nadzieję na to, że już nigdy więcej go nie
spotka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
zapatrzył się na pustą butelkę po szkockiej. W zasadzie już
dawno powinna wylądować w koszu w śmieciach, ale nie miał odwagi
jej stąd zabrać. Uznał, że pusta butelka stojąca na biurku
pośród papierów sprawi, że nie sięgnie po kolejną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lubił
pić, ale robił to tylko wtedy, gdy naprawdę dni były ciężkie. I
zawsze to było dwie szklanki, nie więcej. Ale teraz... Teraz wypił
znacznie więcej, niż powinien. I budził się z kacem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Sytuacja,
w której obecnie się znajdował przyprawiała go o zgryzotę.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Za
każdym razem, gdy zamykał oczy widział Hope, która całowała
go tego dnia, gdy zerwał z nią zaręczyny. Do tej pory miał
wrażenie, że czuł na ustach jej wargi, które całowały go
tak niepewnie i niewinnie. Do tej pory płonął, gdy przypomniał
sobie jak dotykał jej ciała, a ona tuliła się do niego
instynktownie i szukała w jego ramionach ukojenia. Pragnęła go
wtedy, gdy tak niespodziewanie obdarzył ją pocałunkiem, ale on
chciał jej w każdej sekundzie, każdego dnia. Nie było chwili, by
nie przestał o niej myśleć, chociaż jeszcze nie tak dawno oboje
kłócili się zawzięcie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Co
było z nim nie tak? Jak mógł tak szybko ulec tej
dziewczynie?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
nie wiedział jak odpowiedzieć sobie na te pytania i chociaż
wytężał umysł, żadne wyjaśnienia nie przychodziły mu do głowy.
Cholernie żałował, że to wszystko się tak potoczyło, bo już za
kilka dni Hope Winward, ta niewinna, niezepsuta przez społeczeństwo
dziewczyna, stanęłaby na ślubnym kobiercu. Zostałaby jego żoną,
a on obsypałby ją klejnotami. Nie mógłby dać jej miłości,
ale na pewno podarowałby jej wiele. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Z
wściekłością, która od kilku dni dudniła mu w piersi
zrzucił wszystko, co znajdowało się na biurku. Po błyszczącej
podłodze posypały się papiery: dokumenty, które potrzebne
mu były do interesów, fiolka z atramentem wylała się na
dywan, a piasek do posypywania papieru rozsypał się po lśniącej
podłodze. Na biurku zrobiło się nagle pusto, lecz gwałtowny
wybuch wcale nie sprawił, że poczuł się lepiej.</span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Całym
sobą nienawidził Sophie Lebetkovitz, która zniszczyła jego
relację z Hope Winawrd. Teraz jednak było za późno na to,
by naprawić cokolwiek. </span>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-50215009036563792882016-05-15T12:35:00.000+02:002016-05-15T12:35:49.003+02:00Rozdział 35<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=v11idZS_y4s" target="_blank"><br /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=v11idZS_y4s" target="_blank">Mattia Cupelli - Despair</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Słodycz
jaka płynęła z listów Hope Winward, sprawiła że twarde
serce księcia Wilcott zaczęło powoli mięknąć. Nie mógł
z tym walczyć w żaden sposób. To był jak ciepły podmuch
wiatru niosący ze sobą obietnicę zmian. Zmian, które
wolałby, by nigdy nie nastąpiły, ale jednocześnie były takie
kuszące.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
jego poukładanym życiu nastąpiło już zbyt wiele ewolucji. Hope
wywróciła jego życie do góry nogami i teraz musiał
robić wszystko, by utrzymać ten prowizoryczny porządek. Jego
zdrowy rozsądek teraz nieco kulał, ponieważ zaczął przyłapywać
się na tym, iż każdą czynności lub przedsięwzięcie zawsze
zaczynał od pytania: a co powiedziałaby na to Hope?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">To
zaczynało przekraczać wszelkie granice, a on, jako zawsze twardo
stąpający po ziemi i trzeźwo myślący, traktował to jako absurd.
Nigdy nie uzależniał swych poczynań od opinii innych ludzi, a jego
mała narzeczona jednak zaczynała znaczyć trochę więcej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Któregoś
dnia wybrał się na bal, i chociaż nie podobało mu się to, że
nie mógł nacieszyć oczy Hope, starał się zachowywać
pozory uprzejmego zainteresowania tym, co działo się wokół
niego. Kobiety wydały mu się mdłe, nawet nie miał ochoty ich
obrażać, ponieważ żadna z nich nie mogłaby się równać
ze zmiennymi nastrojami Hope – nie lubił tego w kobietach, ale
jednak jeśli chodziło o jego narzeczoną, to wydawało mu się, iż
bez swoich wrażliwych uczuć i humorków nie byłaby tak
ciekawa. Zawsze czekał na każde jej słowo, trochę ze
zniecierpliwieniem, bo nie wiedział czego się po niej spodziewać.
Ona o sobie myślała, że jest nudna i romantyczna, ale on
dostrzegał w niej iskierkę uporu i buntu. Spodziewał się nawet,
że będzie mu się sprzeciwiać, walczyć o swoje. Uśmiechał się
na samą myśl o jej powrocie. Już nie mógł się doczekać,
kiedy będzie mógł w końcu nieco ją poirytować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kobiety
tańczyły z nim w jakiś dziwny sposób. Nie podobało mu się
to, że żadna nie potrafi poruszać z wrodzoną lekkością. Była
niewielka część, która grację i lekkość miały wpisaną
w krew, ale jednak... Brakowało im czegoś. I nagle zdał sobie
sprawę, że tak naprawdę żadna z owych dam, czy nawet debiutantek
nie byłaby dobrą żoną dla niego. Każdej czegoś brakowało, a on
począł odczuwać coraz większą irytację, że szukał kobiet
podobnych do panny Winward.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Proszę, proszę – usłyszał nagle za plecami znajomy głos,
obecnie dość mu nienawistny. - Któż zawitał na ten bal? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Odwrócił
się w stronę kobiety, która powitała go lekkim, nieco
ironicznym uśmiechem. W dłoni trzymała kieliszek z winem.
Zachwycała swoim wyglądem, ubrana w szkarłatną suknię z
dekoltem w kształcie serca. Piersi uniesione przez ciasno zawiązany
gorset wystawały poza obręb materiału i kusiły męski wzrok.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jak widzisz chodzę na bale. Co ty tu robisz? - zapytał przyglądając
się jej bacznie. Ona stanęła tuż obok niego i obserwowała go
spod wysoko uniesionej brwi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
To samo co ty... Dobrze się bawię – odparła cicho i przysunęła
się do niego jeszcze bliżej. Lucas, który nie znosił zbyt
natarczywej obecności, odsunął się od niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Sophie, odsuń się ode mnie – warknął w końcu. Kobieta zaśmiała
się głośno, co przyciągnęło uwagę kilku osób. Lucas
zerknął na nich, lecz ci, mimo jego groźnego spojrzenia,
przypatrywali się im z zaciekawieniem. W końcu nie od dziś <i>ton
</i>wiedział, iż Sophie
Lebetkovitz grzała mu łoże. Teraz wszyscy byli ciekawi, czy
rzeczywiście jeszcze ją odwiedza. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało – powiedziała,
podnosząc głos. Ludzie nadstawili uszu, ciekawi reakcji księcia.
Ten jednak w milczeniu złapał ją za łokieć, ścisnął mocno i
przedzierając się przez zaciekawiony tłum, wyszedł z nią na
korytarz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Bawisz się ze mną w te swoje gierki? - syknął wściekły, choć
na twarzy nie pojawił mu się żaden grymas.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Gierki? - zakpiła, a potem wyciągnęła dłoń w stronę jego
twarzy i długim paznokciem przesunęła po brodzie, na chwilę
zatrzymała się na ustach, lecz mężczyzna złapał ją za
nadgarstek i odsunął ją od siebie. - Lucasie, gdybyś wiedział...
Kiedy teraz z tobą rozmawiam jestem taka mokra... Może zrobisz coś,
bym przestała...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Zejdź mi z oczu! - powiedział w końcu, przerywając jej wypowiedź.
Nie czekał jednak, aż odprawiona kurtyzana odejdzie od niego. Sam
poszedł. Wmieszał się w tłum, chociaż zaczęło go irytować
coraz więcej ciekawskich spojrzeń rzucanych w jego stronę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zobaczył
byłą kochankę jak wychodzi z ciemnego korytarza i aż zazgrzytał
zębami, gdy dostrzegł jej strój i fryzurę w nieładzie.
Nawet pomalowane na czerwono usta wyglądały tak, jakby ktoś przed
chwilą ją całował. Przymknął oczy i pozwolił, by zimna furia
zalała go ryczącą falą. Był wściekły na nią za to, co
zrobiła, a także na siebie, że dał się jej sprowokować. Chciała
się na nim odegrać, więc uczyniła wszystko, by to zrobić. Udało
jej się, a on, jak pierwszy lepszy naiwny szczeniak, po prostu
pozwolił jej na to! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Poczuł
do siebie obrzydzenie, ale już nie chodziło o niego, lecz o Hope.
Przecież sam wymógł na niej, by dotrzymywała mu wierności,
przegonił też Ashbrooka, a teraz, kiedy ona wyjechała na kilka
tygodni on postanowił podważyć własne słowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Był
okropnym głupcem! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Plotki
na pewno do niej dotrą, a jakiekolwiek próby zdobycia jej
zaufania w tej chwili zostały pogrzebane i zrobił to osobiście.
Sophia nie przepuści okazji do tego, by roznieś po całym Londynie
obrzydliwe kłamstwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Szybko
uciekł z balu księżnej Brydone. Nie miał zamiaru tkwić w tym
rozgardiaszu. Sądził też, iż uda mu się uniknąć plotkom, ale
bardzo się pomylił.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
tylko Sophie zorientowała się, że książę Wilcott zniknął z
balu, natychmiast postanowiła to wykorzystać i zasugerowała innym
damom, które podeszły do niej, by porozmawiać, że nie może
dłużej już tu tkwić. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Mam też inne obowiązki – uśmiechnęła się, rozejrzała się po
sali jeszcze tęsknym wzrokiem, a potem umknęła z domu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wrzawa
jaka podniosła się po zniknięciu Wilcotta i jego byłej kochanki
była okropna. Przerzucano się teoriami, roznoszono coraz więcej
plotek na temat tego, co dziś wydarzyło się na balu. Sophia i
Lucas stali się gorącą parą, o której, jak miał się
niedługo przekonać sam zainteresowany, nie przestawano mówić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
szybko powrócił do swej miejskiej rezydencji i nawet czując
potworną senność nie położył się spać. Postanowił się
napić, chociaż nie wiedział, czy mocna szkocka mogłaby tu pomóc.
Musiał podjąć jakieś kroki w sprawie rozwiązania tego problemu.
Piwo, które naważył było gorzkie, ale musiał je wypić. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Starannie
budowana więź z Hope zawali się z chwilą, gdy dowie się o tym,
co działo się na tym cholernym balu. Powinien był zostać, ale nie
wiedział, czy jego obecność nie pogorszy jeszcze sytuacji. Jedno z
pozoru niewinne spotkanie z Sophie przerodziło się w coś, co dla
<i>ton </i>świadczyło o ich
głębokiej zażyłości. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co
się stało. Najgorsze jednak było to, że nie wiedział odwrotu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ty cholerny głupcze! - przeklinał się między jednym łykiem, a
drugim. Alkohol nie smakował mu zbytnio, ale pił, bo czuł coraz
większe rozluźnienie i ciepło rozchodzące się po ciele.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kilkoma
niezdarnymi ruchami pozbył się fulara, rozpiął surdut i
kamizelkę, potem zdjął buty. Po godzinie raczenia się
bursztynowym płynem został już tylko w koszuli i spodniach. Reszta
leżała bez ładu na ziemi, obok fotela. Obawiał się gniewu
lokaja, który zajmował się jego ubraniami. Był pedantyczny
aż do przesady, a takie potraktowanie ubrań było haniebne. Ale nie
dbał o to, teraz jego wieczorowy strój był najmniejszym
problemem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dźwignął
się ociężale z fotela. Wziął do ręki szklankę i resztę
koniaku i zataczając się poszedł do siebie. Rzucił się na łóżko
i popijając w ciszy alkohol już myślał o tym, co zrobić, by
zniwelować szkody jakich wyrządził. Musiał mieć na poczekaniu
kilka wersji wyjaśnień, które brzmiałby wiarygodnie i
sprawiały, by Hope uwierzyła mu w każde słowo. Obawiał się
jednak, że nie uda mu się zatrzeć smrodu jaki zostawią plotki, a
co za tym idzie, jego narzeczona dowie się o wszystkim z zupełnie
niepewnego źródła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Długo
nie musiał czekać, by dowiedzieć, co takiego narobił. Około
południa, gdy udało mu się już zwalczyć dudnienie w głowie,
zszedł na dół, akurat w tym samym momencie, w którym
do foyer wparował rozgniewany Sutton.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
zacisnął usta, mierząc się z jego gniewem i bez słowa obaj udali
się go gabinetu. Poprosił kamerdynera o przyniesienia dla niego
szklanki soku. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
służący opuścił gabinet, Sutton przystanął przed jego biurkiem
i eksplodował gniewem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Coś ty najlepszego uczynił?! - wydarł się, aż młody książę
poczuł pulsowanie z tyłu głowy. Skrzywił się lekko, lecz nic nie
powiedział. Pokiwał głową i wskazał mu miejsce na fotelu. Lord
chętnie skorzystał z zaproszenia, ale po chwili znów wstał.
Lucas pierwszy raz widział go takim zdenerwowanym. - Nie wiem, co
tobą kierowało, gdy spotkałeś z tą wywłoką, ale mam nadzieję,
że warta tego była. Szkoda mi tylko Hope, która nie
zasłużyła na to, byś traktował ją w ten sposób!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
A według ciebie, jak ją traktuję? - zapytał z pozornym spokojem.
Jedynie oczy błyszczały mu gniewnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Źle! Karygodnie! Na litość boską, Lucasie, co ci odbiło?
Sądziłem...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
To źle sądziłeś w takim razie, Sutton. A teraz wyjdź i zostaw
mnie w spokoju – mruknął złowieszczo cichym głosem i wstał od
biurka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
gabinecie zapadła cisza, którą przerwało wejście
kamerdynera. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie spodziewałem się, że z taką łatwością odtrącisz kobietę,
która mogłaby dać ci miłość i szczęście.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
nie odpowiedział. Kiedy jego wspólnik odszedł, Wilcott
odwrócił się do służącego. Ten patrzył na niego w taki
sposób, jakby zamordował kogoś z jego rodziny. Ze srebrnej
tacy złapał szklankę soku i jednym haustem ją opróżnił.
Nie był to alkohol, ale nie chciał już tak szarżować jak
poprzedniej nocy. Przełknął resztki napoju i odesłała
kamerdynera z powrotem do jego zajęć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Sophia
musiała postarać się o to, by cały Londyn dowiedział się o ich
domniemanym <i>t</i><span style="font-family: "georgia" , serif;"><i>è</i></span><i>te-</i><span style="font-family: "georgia" , serif;"><i>à</i></span><i>-t</i><span style="font-family: "georgia" , serif;"><i>è</i></span><i>te</i>.
Na pewno ten cholerny Times ze swą rubryką towarzyską również
musiał coś napisać, bo przecież Sutton nie od razu przyszedłby
do niego. Gdyby dowiedziałby się o tym kilku dżentelmenów w
klubie zapewne nie miałby to dla niego wielkiego znaczenia, ale
gazety również musiały coś o tym napomknąć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Musiał
to sprawdzić, bo może nie jest tak źle jak myślał, że jest. Ale
było. Odnalazł dzisiejszą gazetę i przeczytał niewielką
wzmiankę o tym, jak to książę Wilcott zatęsknił do dawnej
utrzymanki. Rzucił szmatławcem o stół i wyszedł z
gabinetu, po drodze potrącając służącego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
przeprosił.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Udał
się do stajni, osiodłał Tancerza i wskoczył na siodło, a potem
wyjechał z niej, nie zważając na stajennych, którzy wieźli
taczki z obornikiem. Nocny Tancerz gnał jak czarny wicher po
brukowanych ulicach miasta, Lucas ufał koniowi, ale nie ufał
ludziom poruszającym się po Lonydnie, toteż zwolnił tempo i
dopiero, gdy znalazł się poza granicami miasta, przyspieszył.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ogier,
który stał kilka dni w boksie energicznie uderzał kopytami o
zmarzniętą ziemię. Zima zewsząd ich otaczała. Wysokie zaspy
pokonywali susami, a liczne rowy brał sobie za przeszkody. I
dopiero, gdy znalazł się w szczerym polu zwolnił, a potem
zatrzymał się. Zeskoczył z konia i padł na kolana, aż poczuł
jak śnieg moczy bryczesy, wpada za sztyblety. Nie obchodziło go to.
Był taki wściekły, że nie byłby gotów popełnić
głupstwo, żeby tylko sobie ulżyć. Ale nie mógł. Nie
wiedział też, czy istniał sposób na odegranie się na
Sophie za to, co zrobiła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pochylił
się i nabrał w dłonie śniegu, a potem natarł nim twarz. Kiedy
wstał, poczuł się o wiele lepiej. Postanowił wrócić,
chociaż mdliło go na samą myśl o tym. Nawet nie chciał wiedzieć,
co go czeka po powrocie Hope. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Tak
cholernie ją to zrani, upokorzy i znów naśle na nią bandę
wygłodniałych plotkarzy, którzy będą szargać jej dobre
imię, zastanawiać się, dlaczego postanowił zdradzić własną
narzeczoną. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Pieprzeni hipokryci! - warknął, gdy udało mu się już opuścić
nieznane łąki. Wjechał na znajome tereny, ale już nie gnał jak
na złamanie karku. Pozwolił odpocząć wierzchowcowi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
przejeżdżał obok Hyde Parku dostrzegał morze głów
odwracających się w jego stronę. Zignorował to, chociaż każdemu
z osobna chciał ukręcić łeb, by i plotki przestały już
rozchodzić się po towarzystwie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Po
powrocie do domu, zamknął się w gabinecie i zabronił
kamerdynerowi wchodzić do niego, chyba że będzie się paliło albo
nastąpi koniec świata. Z szuflady przy biurku wyjął ostatnie dwa
listy jakie otrzymał od Hope i zaczął je czytać. Napawał się
jej słowami, chociaż to tylko słowa na papierze. Wolałby ją
usłyszeć, dotknąć, a nawet pocałować, by ostatni raz móc
się nacieszyć. Decyzja jaką podjął była trudna, ale lepsze
teraz, póki Hope nie była w nim zadłużona, a ich relacje
trochę chwiejne. Da jej wszystko czego będzie potrzebowała, ale
nie zostanie jej mężem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Książę
Wilcott był pewny, że odwołanie ślubu w tej chwili będzie dobrą
decyzją, choć późną, ale dobrą. Na pewno znajdzie
szczęście u boki Ashbrooka, który przecież deklarował jej
miłość. Gdyby pozwolił mu na adorowanie Hope, zapewne próbowałaby
zerwać zaręczyny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Powrót
Hope zbiegł się akurat z przypłynięciem Skaczącej Niedźwiedzicy
i jej męża. Ich pojawienie się w Londynie okazało się być dla
dziewcząt okazją do przypomnienia sobie skąd tak naprawdę
pochodzą. Hope i Faith ze łzami wzruszenia przytuliły się do
małżeństwa, gdy pojawili się w miejskiej rezydencji księstwa
Reaburn. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Tak się cieszę, że was widzę – mruknęła kobieta. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
z miejsca poczuła się tak, jakby cofnęła się o kilka miesięcy
wcześniej, kiedy Indianka i John żegnali je w porcie, życząc
szczęśliwej drogi. Oboje twierdzili też, że będą za nimi
tęsknić, a te kilka listów, które udało im się
wymienić potwierdzały tylko ich słowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jakie wy obie śliczne jesteście – szepnął John, zachwycony
strojami sióstr. Obie zdążyły wypocząć po podróży.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jesteś jak zwykle czarujący – mruknęła Faith, ale uściskała
go jeszcze raz. Z tęsknotą spojrzała na oboje i westchnęła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
stała ciągle uśmiechnięta i niedowierzała ich widokowi, chociaż
wiedziała, że przypłyną na ślub. Była ciekawa, co małżeństwo
pomyśli o Lucasie, ale nie mogła się doczekać, kiedy go ich
przedstawi. Miała nadzieję, że wkrótce się zjawi u nich,
bo doskonale wiedział o dacie ich powrotu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Chciałabym w końcu poznać twojego narzeczonego – szepnęła
Indianka i spojrzała na Hope.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
I mojego też – wtrąciła nieśmiało Faith. Jakoś do tej pory
nikt nie wspomniał im w listach, że i Faith się zaręczyła,
dlatego oboje nie mogli wyrazić swojego zdziwienia. Ale ucieszyli
się i również i wyrazili chęć poznania tego tajemniczego
mężczyzny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
i pozostali nieświadomi skandalu, jaki wywołał młody książę,
oczekiwali jego pojawienia się. A kiedy się zjawił nie wyglądał
najlepiej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kamerdyner
oznajmił z dziwną miną, iż zjawił się książę Wilcott. Hope
poczuła lekką ekscytację na wieść o wizycie narzeczonego, ale
gdy tylko wszedł do saloniku, w którym przebywali, wszyscy
spojrzeli na niego zaskoczeni. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Panna
Winward miała wrażenie, że Lucas schudł, jego policzki zapadły
się lekko, a pod brązowymi oczami widniały głębokie cienie. Jego
oblicze wyrażało zatroskanie i obawy. Nigdy wcześniej nie widziała
go takiM, a to oznaczało, że stało się coś złego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry – przywitał się z wszystkimi. Jego oczy na chwilę
spoczęły na nowych gościach, ale szybko przeniósł wzrok na
Hope. Uśmiechnął się do niej z wyraźną czułością. - Czy
mógłby na chwilę porozmawiać z Hope na osobności?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
zerknęła na Charity, ta wydała pozwolenie powolnym kiwnięciem
głowy. Wstała szybko, czując coraz większy niepokój. Lucas
zachowywał się dość nietypowo, więc im szybciej dowie się, o co
mu chodzi tym lepiej. Chociaż nie chciała się sugerować jego
wyglądem i miną, to musiała przyznać, że widząc go takim
poczuła się mniej... stabilnie. Jakby utrata pewności przez niego
w jakiś sposób podziałała i na nią i na jej poczucie
bezpieczeństwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zaprowadziła
go do gabinetu i zamknęła starannie drzwi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
zajął miejsce przy oknie, a kiedy podeszła do niego złapał ją
nagle za ramiona i przycisnął do siebie, pochylając głowę do
pocałunku. Spodziewała się gwałtownego i natarczywego, ale nie
protestowała i czekała. Tymczasem książę musnął jej wargi i
delikatnie wodził ustami po jej ustach, aż była gotowa zatracić
się w tej chwili. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
sądziła, że kiedyś do tego dojdzie, iż będzie tak chętnie go
całować, że pozwoli mu na to bez słowa protestu. Nie chciała
robić mu przykrości, przecież kilka tygodni temu powiedziała mu o
parę słów za dużo i cierpiała od tamtej chwili z powodów
wyrzutów sumienia. Dlatego odpowiadała na jego pocałunek,
aby w jakiś sposób mu to wszystko wynagrodzić. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Gorąco
rosło w niej z każdą mijaną chwilą, zaciskała dłonie na jego
ramionach, potem przesunęła je do przodu, opierając się całym
swym ciałem o jego tors, a Lucas całował ją i całował i nie
chciał kończyć tego tak szybko. Ona również nie, a kiedy
już myślała, że nie jest w stanie dłużej utrzymać się na
nogach z powodu emocji jakie ją ogarnęły, książę odsunął ją
od siebie i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w nią z
błyszczącymi jak w gorączce oczami. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Lucasie? - zagadnęła go, czując mętlik w głowie. Starała się
także zapanować nad ciałem, które nagle zatęskniło za
ciepłem jego ramion, za lekkim dotykiem dłoni i słodyczą jego
pocałunków. Nawet tych, którymi ją obdarował w jego
posiadłości kilka miesięcy wcześniej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Boże, Hope, sądziłem, że anioły nie istnieją, ale jestem
cholernym głupcem. Właśnie trzymam jednego w ramionach – rzucił
szorstko, a potem odsunął ją na bok i skierował się do biurka
Gabriela, nie zasiadł za nim, lecz przysiadł na blacie, wyprostował
nogi i skrzyżował je w kostkach, dłonie oparł o kant i patrzył
na nią, a Hope nadal nie wiedziała, co o tym ma myśleć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Hmm, dziękuję ci za ten komplement, choć nie ukrywam, że mnie
zaskoczyłeś. Jesteś... poruszony– zaczęła, myśląc, że tym
samym jednak uda jej się sprowadzić go na właściwy temat rozmowy,
one jednak uparcie milczał, ale w końcu postanowił przemówić
do niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nim się zjawiłaś w Londynie, sądziłem, że życie bez kobiety
jest dobrym wyborem, że nie chcę żony, której nie będę
nawet szanował. Wybrałem kochankę, bo było mi łatwiej, a potem
zjawiłaś się ty – poprzestawiałaś moje wartości i mój
świat tak bardzo, że zacząłem się gubić w nim. Nie wiem jak to
się stało, ale stałaś się moją obsesją. Śniłem o tobie
nieustannie, a także o tej nocy, kiedy poddałaś się moim
pieszczotom, dlatego nie mogłem się doczekać tego ślubu, by móc
wziąć cię w ramiona, nacieszyć się tobą, twoim ciałem... -
urwał nagle i odepchnął się do biurka. Schował dłonie do
kieszeni ciemnozielonych bryczesów, a potem przespacerował
się parę kroków po pokoju. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Oszołomiona
kobieta słuchała jego zaskakujących słów i nie mogła
uwierzyć, że ten człowiek, który nerwowo dreptał po
dywanie, to ten sam człowiek, z którym darła koty i nie
mogła się porozumieć. Jeśli myślała wcześniej, że nie potrafi
pojąć jego zachowania, to w tej chwili nawet już nie wiedziała,
czy w ogóle powinna to robić. Był nieobliczalny! Przyglądała
mu się w milczeniu wciąż czekając na jego reakcję, ale on już
nic nie mówił. Przystawał by popatrzeć na nią, a potem
znów wznawiał swój marsz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Lucasie, ja kompletnie nie pojmuję, o co ci teraz chodzi. Prawisz mi
komplementy, otwierasz się przede mną, a ja mam wrażenie, że
kryję się za tym coś więcej. Boję się tego, bo jeszcze nigdy
nie widziałam cię takiego... niespokojnego. Jesteś wytrącony z
równowagi – przerwała w końcu to milczenie i sprawiła, że
jej słowa wyrwały go z letargu. Potrząsnął głową tylko i w
końcu Hope dostrzegła na jego obliczu zarys dawnego Lucasa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Układałem sobie w głowie to, co miałbym ci powiedzieć.
Wymyślałem sto różnych sposobów, żeby jednak tego
nie robić, ale muszę i chociaż wiem, że cię to zrani, to nie mam
innego wyjścia – zatrzymał się nagle, ale ruchem dłoni
powstrzymał narzeczoną przed kolejnymi słowami. - Nie przerywaj
mi, proszę, moja piękna. Zrywam nasze zaręczyny i odwołuję cały
ślub. Uznałem, że tak będzie lepiej. Jeśli Ashbrook chcę cię
poślubić, to nie będę wam przeciwny, nawet dostaniecie moje
błogosławieństwo. - Słowa wypłynęły z jego ust tak
niespodziewanie, iż Hope przez kilka minut zastanawiała się nad
tym, co do niej powiedział.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Proszę?! - krzyknęła zaskoczona w końcu, gdy poukładała sobie w
głowie wszystko. I chociaż już wiedziała, co powiedział Lucas,
to jakoś nadal miała wrażenie, że wybełkotał te słowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Hope, tak będzie lepiej dla ciebie. Wszystkie fundusze wydane przez
Gabriela na ten ślub zwrócę, ale... Nie mogę pozwolić na
to, byś zmarnowała sobie życie z takim człowiekiem jak ja. Nie
mogę, Hope! - odparł z mocą i nawet nie czekając na jej dalsze
słowa, czy jakąkolwiek reakcję po prostu wyszedł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziewczyna
stała oszołomiona, ale łzy napływały jej do oczu, aż spłynęły
po policzkach. Poczuła jak fala zimna zalewa jej serce. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
O Boże – szepnęła cicho, nawet nie wiedząc jak powinna się
teraz czuć. Oszukał ją, zwodził przez ostatnie miesiące, a
teraz, kiedy tak naprawdę zaczęła o nim inaczej myśleć on
postanowił zerwać z nią zaręczyny. Nie mieściło jej się to w
głowie. Oszołomienie przez długi czas jej nie opuszczało, aż w
końcu zjawili się w gabinecie wszyscy, którzy znajdowali się
w saloniku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Faith
pierwsza dopadła do niej i mocno ją przytuliła. Nie pytała ją o
nic, choć zżerała ją ciekawość. Wszyscy byli ciekawi, a ona nie
miała pojęcia, jakim to powiedzieć. Lucas zostawił ją na pastwę
ich pytań i chociaż chciała im wszystko powiedzieć, to nie
rozumiała, dlaczego miałaby to sama zrobić, tym bardziej że nie
rozumiała jego motywów. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
końcu doszła jakoś do siebie i mogła już normalnie z nimi
rozmawiać. Było to trudne, zważywszy, że przecież nikt nie
spodziewał się takiej decyzji po Lucasie. Ona zresztą tym bardziej
nie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Lucas zerwał ze mną zaręczyny, odwołał ślub – powiedziała
szybko i zacisnęła wargi, bo na usta cisnęły jej się już tylko
same ordynarne wyrażenia. W gabinecie zapadła cisza, przerywana
głośnym tykaniem zegara stojącego gdzieś w kącie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jak to zerwał? - zapytała Charity wstrząśnięta. Nie tego
spodziewała się usłyszeć. Przecież ślub miał się odbyć lada
dzień! - Przecież to niemożliwe! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ja też w to nie mogłam uwierzyć – szepnęła Hope i usiadła na
fotelu. Wszyscy wokół niej zebrali się, tworząc ciasny
krąg. Brakowało jej powietrza, ale nie miała siły, by ich od
siebie odsunąć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Co ci powiedział? - zapytał Gabriel. Hope zerknęła na niego i
westchnęła, dokładnie pamiętając każde słowo, jakie od niego
usłyszała kilka chwil wcześniej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Że powinnam wyjść za Ashbrooka, że nie powinnam marnować życia
z kimś takim jak on... Nawet nie wiem dlaczego! Akurat teraz,
kiedy... - urwała i znów przygryzła wargę. Chciała
powiedzieć, że akurat teraz, kiedy jej uczucia z dala od niego
zaczęły się klarować, że zaczęła się w nim zakochiwać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Na litość boską, co ten człowiek znowu wymyślił! - oburzył się
Gabriel, a potem skierował się do wyjścia. - Pojadę do niego,
zapytam, o co mu chodzi i przytargam go za uszy, jeśli będzie
trzeba.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wyszedł
żegnany skinieniami głowy i milczeniem. Frontowe drzwi trzasnęły
głośno, a wszyscy zebrani w spokoju przyjęli ten jawny dowód
wzburzenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
liczyła na to, że książę przyjedzie z Lucasem, ale wrócił
bez niego. Liczyła także, że powie jej, dlaczego zerwał
zaręczyny, ale Gabriel jedynie wzruszył ramionami, uśmiechnął
się do niej smutno i rzucił tylko:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Może to i lepiej Hope? Może Lucas rzeczywiście nie jest dla
ciebie?</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-33435623002895818992016-04-05T23:09:00.000+02:002016-04-05T23:09:24.614+02:00Rozdział 34<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=eJJ6mRnOQn4" target="_blank">Mattia Cupelli - Love Lost</a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zgodnie
z obietnicą księżny Reabourn, zaraz po balu wyjechali do wiejskiej
posiadłości aż pod Swindon w hrabstwie Wiltshire. Nieduże miasto,
jak wyjaśniła Charity, jest urocze, ale nie oferowało tak barwnego
wachlarza rozrywek, co Londyn, ale Hope to nie przeszkadzało.
Chodzenie do teatrów czy oper było wspaniałym przeżyciem,
ale czasami sztuki się powtarzały i nie mogła już patrzeć na
wydzierających się kastratów. Osobiście nie rozumiała, co
jest pięknego w śpiewie dorosłego mężczyzny brzmiącego jak mały
chłopiec lub kobieta. Wolała zdecydowanie sztuki, gdzie aktorzy
nie śpiewali zbyt profesjonalnie, ale mieli piękne, mocne głosy.
Rozrywki Londynu przestały ją zachwycać już jakiś czas temu,
kiedy zrozumiała, że chodzą do teatru nie po to, by nacieszyć
oczy pięknymi scenami wypełnionymi po brzegi barwnymi dekoracjami, czy pięknymi strojami, ale po to, by
móc plotkować i patrzeć na innych z góry.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Swindon
było zaledwie kilku tysięcznym miasteczkiem, a utrzymywało się
głównie z handlu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
jednak nie była wymagająca i nie potrzebowała barwnych markiz oraz
pięknie zdobionych szyldów, by czuć się szczęśliwą i
spełnioną. W głównej mierze chodziło jej o to, by w
Wiltshire znaleźć spokój i pozbierać myśli.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czym się martwisz, moja droga? - zapytała w końcu Charity, która
od dłuższego czasu przyglądała się podopiecznej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ach, nic, nie ważne – machnęła ręką i pokręciła głową,
próbując odsunąć od księżnej temat jej myśli. Nie
chciała jej się zwierzać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Powiedz, co cię gnębi – naciskała łagodnie, ale Hope wymigiwała
się od rozmowy. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
chciała powierzać jej swych myśli, gdyż to, co roztrząsała nie
było tematem do rozmowy. Wolała sama dojść do odpowiednich
wniosków, jej uczucia musiały się wyklarować, choć teraz
obawiała się, że jej droga wiedzie ku jednemu. Na razie wolała
jednak nie myśleć o tym, bo to było trochę niezrozumiałe.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jechali
przez łąki i lasy, wzgórza porośnięte kępami drzew. Trawa
na pofałdowanym terenie już dawno straciła swój zielony
kolor, a drzewa stały gołe i takie smętne. Cały krajobraz
wyglądał bardzo ponuro, dlatego i jej myśli schodziły na co raz
smutniejsze tory. Nie potrafiła otrząsnąć się z tego, dlatego
widok wiejskiej posiadłości Gabriela nie zachwycił ją tak, jak
powinien. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dom
stał na wzniesieniu, otoczony schodzącymi coraz niżej tarasami.
Wiosną kwitły tu przeróżne kwiaty i krzewy, a szeroka aleja
wiła się ku górze otoczona szpalerem wierzb. </span><span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Faith
wydała z siebie okrzyk zaskoczenia i po chwili zaczęła trajkotać
o tym, jak wspaniały jest budowla i jej okolice. </span><span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Hope
również dołączyła się do komplementów, ale
wyraziła je zdawkowo, wciąż przebywając poza granicami hrabstwa.
Myśli ulatywały jej w stronę mężczyzny, który został w
Londynie. Gdyby nie stocznia zapewne przyjechałby tu razem z nimi i
próbował ją przepraszać na sto różnych sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
cenił czyny, a nie puste słowa. To, co człowiek mówił nie zawsze pokrywało się z
tym, co robił. Wilcott był człowiekiem czynu. Ale to nie zmieniało faktu, że ją obraził. Chciała się podroczyć, powiedzieć mu
kilka miłych słów, a on od razu przypisał jej interesowność
z powodu klejnotów. Czy naprawdę mógł pomyśleć, że
jest mila, bo dał jej prezent? Na litość boską, w jaki inny
sposób mogłaby mu podziękować?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
wysiedli z powozu, Hope uniosła głowę, patrząc na wiejski domek.
Nie tak sobie go wyobrażała, ale w tych murach mogła odnaleźć spokój i równowagę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Może
pogoda i pora nie zachęcała do spacerów, ale potrzebna jej
była chłosta w postaci zimnego wiatru jaki zaczął hulać nad
majątkiem, pozbywając drzew i resztę roślin resztkę tych liści,
które smętnie zwisały na gałęziach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Smutny
i brzydki krajobraz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szybko
się rozgościli, panie poszły się odświeżyć, a pan domu zaszył
się w bibliotece, by tam spędzić resztę dania wśród
grubych tomów filozofii i politycznych bełkotów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
nalegała również na to, by książę Sussex udał się z
nimi w taką podróż, lecz doktor zabronił mu. Musiał
wypoczywać w spokoju i ciszy, a podróż w trzęsącym się
powozie nie naprawiłaby w tej chwili wątłego zdrowia. Jego
zasłabnięcie poważnie zaniepokoiło jego rodzinę, dlatego Hope
kazała przysiąc Lucasowi, że zaopiekuje się nim. Książę
zgodził się, choć było mu to nie w smak.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Uspokojona
i pewna, że stary książę będzie miał opiekę syna, a także
lekarza mogła pojechać na odpoczynek. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
posiadłości spędzała każdy dzień na podobnych czynności,
monotonia sprawiła, że wstawała wcześniej, a czasami nawet
budziła się w nocy. Zapalała wtedy świece i czytała książki,
lecz zawsze gdzieś na obrzeżach umysłu pojawiał się Lucas, a
kiedy raz o nim pomyślała, nie mogła go wypędzić. Zakotwiczył
się w niej głęboko i po kilku dniach sprawiła, że był
nieustannie w jej głowie. Traktowała to już jak oddychanie,
niezbędne do przeżycia. Nie rozumiała siebie, ani tego, co się z
nią działo w ostatnim czasie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Chęć
wybaczenia mu podobnych słów z każdym dniem rosła i rosła,
i chociaż wyjaśnili sobie wszystko, czuła że nie powiedziała mu
wszystkiego. Że liczył on na coś więcej, niż tylko parę słów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Siadła
więc do pisania. Znalazła papier i pióro, ale nie znalazła
atramentu. Szybko zeszła na dół do biblioteki, gdzie
urzędował Gabriel i poprosiła go o potrzebne przybory.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zasiadła
przy długim stole stojącym pod oknem i zagłębiła się w pisanie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
skończyła, odsapnęła. Napisała trzy strony i miała nadzieję,
że to powinno wystarczyć, bo ręka rozbolała ją od ciągłego
pisania. Zapisaną papeterię wsunęła do białej koperty i
zaadresowała ją. Nie wiedziała tylko, czy list dotrze do Lucasa,
bo mógł w tej chwili przebywać albo w miejskiej posiadłości
albo odpoczywał poza Londynem. Wybrała pierwszą możliwość.
Skoro wymówił się od wyjazdu stocznią, zapewne będzie w
mieście.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Gabrielu, proszę cię, podaj ten list dalej, kiedy będziesz wysłał
swoje.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście, moja droga – odpowiedział i wziął od niej list. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dziękuję ci. - Chciała już wyjść, ale zatrzymał ją zatroskany
głos księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co się dzieje, Hope? Nie wyglądasz na szczęśliwą – zagadnął
ją. Hope odwróciła się do niego i spojrzała, wzdychając
ciężko. Przycupnęła na fotelu i wzruszyła ramionami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ślub się zbliża... - zaczęła, a Gabriel pokiwał głową.
Uśmiechnął się do niej i wstał zza biurka, a potem usiadł na
fotelu obok.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Boisz się tego? Przeraża cię myśl o spędzeniu całe życia z
człowiekiem, którego nie znasz? - Zaskoczył ją trafnymi
spostrzeżeniami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czułeś to samego, gdy żeniłeś się z Charity?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak. Do końca życia nie zapomnę, jak bardzo byłem przerażony
myślą o tym, że mam poślubić kobietę taką jak jest Charity.
Nie znałem jej, ale słyszałem, że jest jędzą. Nie wiedziałem,
czy będę w stanie poskromić złośnicę. Pierwsze miesiące
naszego małżeństwa były koszmarem. Charity odmawiała mi
wszystkiego, rzucała we mnie butami i wazami, aż któregoś
dnia po prostu złapałem ją, wywiozłem do starego majątku. Tam
spędziliśmy niemal pół roku, aż w końcu nauczyła się
akceptować mnie i nasze małżeństwo. Zaraz potem przyszła na
świat nasza córka Christine. No cóż, bywały trudne
dni, ale udało nam się jakoś porozumieć, a teraz – sama
widzisz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale co to ma wspólnego ze mną?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bo obie te sytuacje są trochę podobne. Nie znacie się, będziesz
szczęśliwa, jeśli oboje dacie sobie odrobinę czasu. Nie próbuj
zrozumieć Lucasa, bo to nic nie da. On sam musi otworzyć się przed
tobą, pozwolić ci zrozumieć siebie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
I ile mam na to czekać? Miesiąc? Rok? Całe życie?! Ja nie chcę
zadręczać się całe życie myślą, że muszę czekać, aż Lucas
powie mi, co czuje. Nie chcę tego. Jestem cierpliwa, ale nie aż
tak. - Pokręciła głową i wstała. - Wiem, że chciałeś dobrze,
ale w naszym przypadku czekanie nie jest dobre.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Daj mu szansę. Nie możesz myśleć, że twój narzeczony tak
szybko się przed tobą otworzy. Nigdy tego nie robił, może nawet
nie wie jak to uczynić. Nie dziw mu się, zawsze był sam, więc
obecnie ty teraz będziesz bliżej, niż my wszyscy kiedykolwiek
byliśmy. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Żeby to było taki proste. Czasami mówi takie rzeczy...
Czasami wolałabym, żeby w ogóle nic nie mówił –
jęknęła przejęta i niemal załamała ręce w geście kompletnej
rezygnacji. Powstrzymał ją śmiech Gabriela. - Co w tym takiego
śmiesznego? - bąknęła zmieszana. Ona raczej nie dostrzegała w
tym nic zabawnego. Jej sytuacja raczej malowała w ciemnych barwach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie przejmuj się tym, aż tak bardzo. Rzeczywiście, czasami lepiej,
żeby nic nie mówił, ale on to robi tylko z jednego powodu.
Broni się – dodał tajemniczo. Hope spojrzała na niego nic nie
rozumiejąc.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przed czym? - zapytała i wyczekiwała odpowiedzi, lecz jej nie
otrzymała. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
pokręcił głową tylko i znów się zaśmiał. Nie uzyskała
odpowiedzi na pytanie, więc się pożegnała. Książę skinął jej
głową i w milczeniu pozwolił jej opuścić pokój.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przed
czym miałby się bronić książę Wilcott?, pomyślała i ta myśl
zaczęła jej towarzyszyć przez następne dni i tygodnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przez
szyby w oknach oglądała jak jesień schodzi ze sceny, a wkracza na
nią zima – piękna dama odziana w płatki śniegu, mroźne dni i
wietrzne noce. Ponura aura jaka zapanowała nad majątkiem wprawiła
ją w niezbyt wesoły nastrój, lecz gdy spadł pierwszy śnieg,
wybiegła na dwór i pozwoliła sobie ma odrobinę dziecinnej
radości płynącej z lepienia bałwana i rzucaniem śnieżkami w
Faith. Obie z siostrą nie przejmowały się ani służącymi, którzy
spoglądali na nie z zaskoczeniem, ani także księstwem, które
stało w oknie i patrzyło na nie z góry. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Oderwanie
się, choć na chwilę, od życia codziennego i jego trosk było
czymś w rodzaju lekarstwem na ból. Potrzebowała tego od
dłuższego czasu, a możliwość spędzenia tych kilku tygodni z
siostrą doda jej jeszcze energii i w końcu także naprawi popsute
relacje z Faith. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiesz, dawno nie rozmawiałyśmy ze sobą szczerze – rzuciła nagle
Faith, jakby wiedziała, o czym myśli starsza siostra.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
wstała ze śniegu, otrzepała się i z pomocą Faith uporządkowała
także płaszczyk, a potem spojrzała na anioła jakiego udało jej
się wyryć w pierwszej warstwie śniegu. Nie był on zbyt udany, ale
podobał jej się, bo to pierwszy anioł jakiego udało jej się
zobaczyć w Anglii.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiem, Faith. Ale nie miejmy do siebie o to pretensji. Żadna z nas
nie planowała czegoś takiego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Może i tak. Wiesz, podziwiam cię. Po tym wszystkim, co się
wydarzyło, ty wciąż mnie kochasz i próbujesz nawet pokochać
księcia. Gdzie ty mieścisz tyle miłości? - młodsza siostra
złapała ją za ręce. - Ja niestety nie mam aż tak dużego serca.
Mogę teraz kochać tylko ciebie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A co z Cainem? - zapytała Hope, krzywiąc się lekko na wspomnienie
Wilcotta. Wolała nie rozważać jego problemu, w końcu sama nie
wiedziała, czy to, co czuła można było nazwać miłością.
Raczej spodziewała się, że jest to uczucie nieco inne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cóż, ja i przyszły książę musimy się ze sobą namęczyć.
Jest nam ciężko, bo ciągle się spieramy, wiesz przecież –
mruknęła Faih, kręcąc z niechęcią głową. Hope spojrzała
rozbawiona na młodszą siostrę i poklepała ją po ramieniu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przykro mi, kochana siostrzyczko, ale musicie się jeszcze ze sobą
pomęczyć. Obie będziemy musiały uzbroić się w cierpliwość.
Tak mi się wydaję. Małżeństwo to ciężka praca obojgu ludzi,
którzy muszą się wspierać, kochać się i szanować. Każdy
z osobna powinien akceptować wady tej drugiej osoby. Chociaż w Londynie nie widuję takich związków jak Gabriela i Charity, to i tak chyba lepiej trafiłyśmy, prawda?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie masz wątpliwości? No wiesz, że jednak nie będziesz w stanie
porozumieć się z Wilcottem – zapytała z wahaniem. Spojrzała na
siostrę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
powiodła nieobecnym wzrokiem w dal i zapatrzyła się na bliżej
nieokreślony punkt. Na jej twarzy pojawił się jakiś cień,
którego Faith nie mogła odgadnąć, ale też nie próbowała.
Widziała jednak, że jej starsza siostra jest przygnębiona i coś
ją gryzie, ale nie chciała naciskać na zwierzenia. Była pewna, że
w końcu sama się dzisiaj otworzy i wyrzuci z siebie to, co ją
gryzło. Głównym powodem jej
zachowania był oczywiście arogancki narzeczony, który
zapewne ciągle dawał jej powody do zmartwień.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Martwiło
ją to, że ukochana siostra trafiła na kogoś tak stalowego.
Tak twardego, że byłby gotów zdominować ją tylko po to, by
myślała tak jak on.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
mogła na to pozwolić, ale nie miała wpływu na siostrę, która
najwidoczniej coś czuła do narzeczonego. Nie mogła jej zabronić
zakochać się w nim, ale nie chciała też by cierpiała. I choć
sama tkwiła w podobnym związku, to jednak chciała, aby
narzeczeństwo jej siostry wyglądało inaczej – lepiej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
myślała o Hope, a Hope myślała o Faith. Ich myśli były
podobne, i każda martwiła się o siostrę, lecz żadna nie
powiedziała na głos swych obawy, aby nie przestraszyć tej drugiej.
Wszelkie wątpliwości wolały zostawić sobie. Czasami jedno
nieopaczne słowo może wywołać lawinę, której nie jest się
w stanie powstrzymać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy wiesz już może, czy będziemy musieli śpieszyć się ze
ślubem? - zapytała z wahaniem starsza panna Winward. Faith
spojrzała na nią, a potem westchnęła, co młoda kobieta przyjęła
ze zgrozą. Tego się właśnie obawiała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jeszcze nie, jutro ci powiem. Zawsze miesięczne krwawienie
dostawałam regularnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W porządku, ale pamiętaj, że cokolwiek się stanie, cokolwiek
postanowisz będę cię wspierała i chcę, żebyś była szczęśliwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiem o tym i postaram się już zachowywać jak dojrzała młoda
dama. Nie chcę być dla nikogo problemem czy ciężarem. Chociaż
lubię być przekorna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
roześmiała się i pokiwała głową. Wiedziała o tym doskonale,
ale słowa siostry sprawiły, że i ona podjęła taką samą
decyzję. Czas stać się kobietą dojrzałą i godną tytułu,
chociaż nie wiedziała, czy na dłuższą metę uda jej się taką
być. Z młodym księciem było to nie lada wyzwanie, skoro wzbudzał
w niej całą gamę różnych uczuć. A ona nie wiedziała, co
czuje kiedy go nie ma lub kiedy znajduje się blisko niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
końcu wróciły do domu, zrobiło zbyt zimno, aby dalej
spacerować i rozmawiać. Służący zabrali ich płaszcze, zdjęły
buty i jak za dawnych czasów, na bosaka pognały do swoich
pokoi, śmiejąc się przy tym radośnie i głośno.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Księżna
zawitała potem do Hope, a kilka minut później Faith również
zastukała do drzwi pokoju starszej siostry. Trzy damy siedziały
przed rozpalonym kominkiem i rozmawiały na temat związany ze ślubem
Hope. Charity była podekscytowana. Obie dziewczyny podchodziły do
tego mniej entuzjastycznie, ale nic nie mówiły. Nie chciały
psuć kobiecie humoru. Ostatnio były okropne, więc chciały choć
raz nie robić jej przykrości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Długi
wieczór szybko upłynął im na miłej pogawędce. Charity w
końcu zostawiła siostry, a i Faith długo nie zabawiła u Hope.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
Hope została sama, rozebrała się z sukni. Już dawno wzięła
kąpiel, więc teraz narzuciła na siebie lekką koszulę nocną i
wskoczyła do nagrzanego cegłami łóżka. W nogach miała
także ułożone termofory, a Biszkopt, który przybył tu
razem z nimi grzał jej miejsce na poduszkach. Przytuliła się do
niego i powolnymi ruchami zaczęła gładzić go pysku i grzbiecie.
Nim zasnęła pomyślała przez chwilę o Lucasie i o tym, że tęskni
za nim. Potem jednak pochłonął ją sen.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Rano
obudziła ją służąca. Rozsunęła długie zasłony, zapaliła w
kominku i wypuściła psa na korytarz. Hope wstała, przesunęła
dłońmi po oczach i w końcu przeciągnęła się.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zaczynała
zachowywać się jak angielska paniusia. Nigdy nie przyszło jej do
głowy, by wysługiwać się innymi. Poczuła się okropnie.
Samantha, która również z nimi tu przyjechała, nie
wyglądała jednak na nieszczęśliwą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mogę cię o coś zapytać? - zapytała w końcu, gdy przemyślała
sobie kilka spraw.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście, panienko. O co chodzi? - odparła uczynna pokojówka
i przystanęła w końcu przy łóżku. Była ciepłą i
serdeczną kobietą. Praca, którą wykonywała nie uczyniła
jej nieszczęśliwej, choć przecież tak powinna się czuć,
pracując dla ludzi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy jesteś szczęśliwa? Czy uważasz, że zasłużyłaś na lepsze
życie? - dopytywała się. Usiadła na łóżku i spojrzała z
wyczekiwaniem na Samanthę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A co to znaczy lepsze życie? Jestem szczęśliwa, bo mam kochającą
rodzinę, piękne i zdrowe dzieci. Oboje z mężem zarabiamy na
siebie i jesteśmy w stanie się utrzymać. Uważam, że nic lepszego
nie mogło mnie spotkać. - Odpowiedź służącej zaskoczyła ją,
ale także zawstydziła. Przecież ona marzyła o tym samym! Zawsze
chciała mieć niewiele, ale być szczęśliwą u boku kochającego
męża i dzieci. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A nie przeszkadza ci to, że służysz księstwu? Że musisz po nich
sprzątać? - Przygryzła wargę i zerknęła na nią niepewnie. Sam
uśmiechnęła się do niej tylko i potrząsnęła głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A skąd. Taka praca. Cieszę się, że mogę to robić, poza tym
księstwo jest dla nas bardzo dobre, a nie zawsze chlebodawca
interesuje się służbą tak, jak robi to Jego Książęca Mość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ze
słów jasno wynikało, że kobieta darzy księstwo ogromnym
szacunkiem i szczerz ich lubi. Hope uspokoiła się trochę, lecz
wciąż miała wyrzuty, że zapomniała o tym, jak żyła wcześniej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czym się panienka martwi? - Hope spojrzała na zatroskaną Sam i
westchnęła ciężko. Postanowiła być z nią szczera, musiała z
kimś o tym porozmawiać. A pokojówka mogłaby ją zrozumieć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zanim tu przyjechałam, byłam zwykłą dziewczyną wychowaną na
wsi, a dziś... Mieszkam w pięknych pokojach, ubieram się jak
prawdziwa księżniczka i wychodzę za mąż za księcia. To nie tak
miało wyglądać...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Życie bywa zaskakujące. Jest jak silny prąd na morzu. Zawsze rzuca
nas w miejsca, w których nie chcemy być.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie o to chodzi, że nie chcę tu być, bo w sumie polubiłam Londyn
i księstwo Reabourn, ale... Przestałam być tą Hopę, którą
byłam na początku, stałam się jak typowa angielska panna. Nie
chcę tego!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To niech panienka nią nie będzie – odpowiedziała Sam na pełen
wzburzenia wywód Hope. Dziewczyna pokręciła głową
sfrustrowana.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To nie takie proste. Muszę chyba przyjąć to, co oferuje mi to moje
życie i zaakceptować zmiany we mnie zachodzące – szepnęła
zniechęcona. Pokojówka obdarzyła ją lekkim
uśmiechem, który dodał jej nieco siły i chęci.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak też można, ale niech panienka nie zapomina tego kim była
wcześniej. Ta nowa Hope Winward nie może być złą osobą, prawda?
- zapytała miękko i odwróciła się na pięcie, by wejść
do garderoby. - Jaką suknię chcę dziś panienka założyć?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
milczała przez chwilę, aż w końcu wstała i podeszła do
pokojówki. Uśmiechnęła się do niej i weszła do garderoby.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zrób sobie dziś wolne. Możesz spędzić ten dzień jak
chcesz i z kim chcesz. Przecież wcześniej nie mieszkałam w pałacu
ze służbą, więc musiałam sama sobie radzić, więc teraz też
sobie poradzę. Naprawdę. Nie protestuj, Samantho. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Panienko, ale tak nie można... - szepnęła nieco przerażona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Można. Ty też czasami masz ochotę odpocząć, prawda?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Samantha
kiwnęła lekko głową, chociaż na jej twarzy wciąż malował się
szok i lekki strach. W jej oczach dostrzegła także niepewność.
Hope próbowała ją przekonać, że przecież ma się czego
obawiać, lecz pokojówka wciąż nie mogła pozwolić na to,
by panienka Winward sama sobie radziła w czynnościach, w których
zazwyczaj jej pomagała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Sam, proszę, nie kłóć się ze mną. Po prostu chcę być
dla ciebie miła. Pozwól mi zrobić dla ciebie prezent, proszę
– rzekła jeszcze i w końcu służąca uległa. Upór damy
był nie do pokonania, a wyglądała na zdecydowaną, aby ją odesłać
na cały dzień.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
Hope została w końcu sama, weszła do garderoby by znaleźć
odpowiedni strój na dzisiejszy dzień. Po kilku chwilach
wahania wybrała lawendową suknię, prostą w kroju. Przyozdobioną
jedynie przy rękawach i dekolcie białą koronką. Nie ubierała
biżuterii, a włosy zaplotła w luźny warkocz. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Śniadanie
rozpoczęło jak zwykle, zdawkowymi powitaniami i uwagami na temat
pogody, a także omawianiem ostatecznego terminu wyjazdu do Londynu.
Hope jednak czekała na Faith, która nie schodziła na dół,
a to było do niej niepodobne. W końcu do jadalni weszła pokojówka
Faith, która oznajmiła, iż panienka będzie śniadała w
sypialni. Charity i Hope wymieniły znaczące spojrzenia, a potem
jednocześnie wstały i udały się na górę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
powitała je szerokim uśmiechem, otoczona przez poduszki i zapach
suszonej lawendy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mam nadzieję, że ten uśmiech oznacza tylko tyle, że nie musimy
śpieszyć się ze ślubem - mruknęła Charity i usiadła na brzegu
łóżka. Hope natomiast zajęła miejsce w nogach. Z góry
patrzyła na szczęśliwą siostrę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, na szczęście tak – odparła i westchnęła na koniec z
ogromnej ulgi. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To dobrze. Po przyjeździe zaczniemy wszystko powoli planować i
układać tak, by nikt nie sądził, że między wami doszło do
czegoś więcej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W porządku, zgadzam się na wszystko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
spojrzała na Faith, która jeszcze nigdy nie była tak
posłuszna od dnia przyjazdu. Cieszyła się jednak, że ominął ich
skandal. Już wystarczająco dużo problemów sprawiła ona
sama, nie chciała więc, by i Faith miała swój udział w
szarganiu dobrego imienia Reabournów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
postanowiła spędzić dni miesięcznego krwawienia w łóżku,
toteż Hope naznosiła jej całą masę książek, starała się, by
nic jej nie zabrakło: jedzenia oraz towarzystwa. Pomogła także
ułożyć żartobliwy list do Caina. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Teraz możesz sprawić, by Cain zakochiwał się w tobie powoli –
podpowiedziała jej, gdy młodsza panna Winward kończyła ostatnie
zdanie. Obie miały przy pisaniu zabawy co niemiara.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy ja wiem? Nie wymagam tego od niego, ważne by przestał mnie tak
okropnie złościć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mężczyźni muszą to mieć w genach. Lucas przecież robi to
nieustannie – mruknęła tylko, przypominając sobie dzień, w
którym zasugerował jej interesowność. Chciała pożartować,
a skończyło się na tym, że wybiegła z salonu wściekła i
upokorzona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
rozumiała jego zachowania, ale zagłębianie się w jego naturę
mogło i tak nic nie pomóc. Obawiała się, że zaplątałaby
się w wątpliwości jeszcze bardziej, dlatego skupiała się na jego
zachowaniu, które miała sposobność zobaczyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
jakimś czasie zostawiła siostrę samą, aby udać się do siebie i
napisać list. Jak zwykle towarzyszył jej Biszkopt. Pies już był
tak duży, że koszyk specjalnie dla niego przygotowany był dla
niego zbyt ciasny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Usiadła
przy sekretarzyku, wyjęła papier i atrament. Ręka zawisła jej nad
kartką. Nie wiedziała, co napisać. Zerknęła na wpatrującego się
w nią Biszkopta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co mam mu napisać?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Postukała
się palcem w brodę i w końcu zaczęła list. Zostawiła miejsce na
nagłówek, bo nie wiedziała jak zacząć list. Wciąż miała
z tym problemy, nie chciała pisać zbyt oficjalnie, ale jednocześnie
ich relacje nie były tak zażyłe, by mogła pokusić się o „drogi
Lucasie”. </span><span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">W
końcu jednak dopisała ten uroczy zwrot na górze i pomyślała,
że to może jakoś ich zbliży do siebie. Oby tylko uznał to za
uroczy zwrot.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-34328353218433754412016-02-16T10:03:00.001+01:002016-02-16T10:03:47.378+01:00Rozdział 33<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=1-bnCpqCfVI" target="_blank"><br /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=1-bnCpqCfVI" target="_blank">Adrian von Ziegler - Eternal Ice</a></div>
<i><b><br /></b></i>
<i><b><br /></b></i>
<i><b><br /></b></i>
<i><b>Z dedykacją dla Elle z okazji urodzin. Wszystkiego najlepszego, kochana!</b></i><br />
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
po swoim ostatnim wybryku w żaden sposób nie potrafił
dotrzeć do Hope. Przez dwa kolejne tygodnie odrzucała każdą
sposobność rozmowy. Prezenty wysyłała biednym, przeznaczała je
na bezdomne dzieci i samotne matki. Wiedział jednak, że ją uraził
i dość długo będzie wypominała mu nierozważne słowa.
Traktowanie jej jak każdą inną kobietę było kuriozalnym błędem.
Nie zasługiwała na to.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
musiał zmierzyć się z wyzwaniem jakie otworzyło się przed nim.
Musiał postarać się odzyskać względy narzeczonej. Przyjęcie
zaręczynowe zbliżało się wielkimi krokami i nie chciał, by
towarzystwo zobaczyło, że między nimi się nie układa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
każdy list był mu zwracany w stanie nienaruszanym i nawet
interwencja Charity nie pomagała. Hope była niezwykle dumna i
uparta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Był
w kropce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
znosił takich sytuacji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
pragnęła by ten dzień nigdy nie nadszedł. By dzień jej zaręczyn
w ogóle się nie wydarzył. Sama myśl o tym, że stanie się
obiektem zainteresowania wielu ludzi doprowadzała ją do staniu
paniki i wstrętu. Cieszyła się jednak, że to będzie wybrane
towarzystwo. Większość arystokratów zaproszonych na bal
żyła w przyjaznych stosunkach z księstwem dlatego nie obawiała
się plotek czy pomówień, choć byli tylko ludźmi, a kobiety
uwielbiały roznosić pogłoski. Dlatego będzie musiała wytężyć
wszystkie swoje siły i zrobić wszystko, by ludzie zmienili o nich
zdanie. O niej i jej siostrze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Co
do Faith, to ona sama uznała, że nie chce przyjęcia zaręczynowego,
choć każdy upierał się, by wyprawić nawet skromny bal. Ona
jednak wolała zwykłą wzmiankę w gazecie, bo i też sytuacja w
jakiej się znaleźli nie sprzyjała przyjęciu. Mogła być w ciąży,
więc lepiej będzie jeśli wszystko odbędzie się po cichu i bez
zbędnych ceregieli. Hope liczyła, że siostra zechce zmienić
zdanie, ale tym razem nikt nie nalegał i nawet przyznali jej rację.
I tak wzbudzi sensacje, jeśli ogłoszą, że zaręczyła się z
zaginionym księciem. Jego powrót odbił się szerokim echem i
Cain nie miał ani chwili spokoju, a Faith jako jego narzeczona
również musiałaby sporo przejść. To jednak był i tak
najmniejszy problem, bo jeśli okaże się, że jest w ciąży będą
musieli zorganizować szybki ślub.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Suknia
na przyjęcie przyjechała wieczorem, tuż przed kolacją. Panie
zabrały ją do pokoju Hope i z zachwytem wpatrywały się w dzieło
sztuki, jak to określiła Fatith. Strój rzeczywiście
wyglądał jak dzieło sztuki. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Cały
krój był dopasowany do jej figury: ciasny gorset w
szmaragdowym kolorze obszyty równymi rzędami malutkich
diamencików mienił się w blasku lampy. Spódnica
idealnie w komponowana w górę mieniła się również
niedużymi klejnocikami rozsypanymi po całej szerokości materiału
niczym magiczny śnieg, który się nie topił. Dekolt a także
dół obszyto francuską koronką i złotymi nićmi. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
wiedziała, że ten strój miał zwrócić na nią uwagę,
dlatego musiała dobrać do nich odpowiednie klejnoty i chociaż nie
miała na to ochoty wybrała te, które kiedyś podarował jej
Lucas. Skrzywiła się, gdy pomyślała o nim, ale szybko odpędziła
od siebie niepożądane myśli. Przecież i tak będzie musiała
spędzić z nim całe życie, więc te kilka dni może po prostu nie
dręczyć się jego słowami. Oczywiście nie miała zamiaru
przyznawać mu racji i nigdy więcej już tego nie zrobi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przestanie
być potulną panienką, głupią naiwniaczką czekającą, aż
zatwardziałe serce księcia pęknie i ukażę się jego środek. Nie
potrzebowała tego. Przy takim księciu stanie się silną i prawie
niezależną kobietą, a przecież o to chodziło. Po ślubie
popłynie do Great Cove i spędzi kilka tygodniu u Skaczącej
Niedźwiedzicy, a Jego Książęca Mość może robić, co będzie mu
się żywnie podobało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jednak
teraz musiała się skupić na przyjęciu zaręczynowym.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zjedli
lekki obiad składający się z zupy i chleba, i każdy zaszył się
we własnym kącie. Panie poszły na górę, aby solennie
przygotować się do balu, a Gabriel udał się jeszcze do gabinetu i
skupił się nad pracą. Ostatecznie był tylko mężczyzną, więc
mimo wszystko nie potrzebował tak wielu przygotowań.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
rozebrała się i weszła do metalowej balii wypełnionej ciepłą
wodą. Służąca wlała do niej kilka ładnie pachnących fiolek. Z
przyjemnością zanurzyła się w takiej kąpieli i leżała przez
chwilę. Ciało rozluźniało się, napięte ze zdenerwowania mięśnie
wiotczały, aż w końcu poczuła się lekka i przestała się
przejmować. Co będzie, to będzie, pomyślała Hope i w końcu
zaczęła się szorować. Samantha pomogła umyć jej także włosy,
a po kąpieli dokładnie je rozczesać, a przeważnie miała z tym
problem. Wtarła w skórę głowy pachnący olejek i gęstym
grzebieniem zabrała się do pracy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
wolała robić wszystko sama, ale rozczesywanie włosów
należało do najmniej przyjemnych czynności, więc pomoc drugiej
osoby była jej na rękę. Kiedy udało im się pokonać rudozłote
kołtuny, odetchnęła z ulgą i wzięła do ręki małe drewniane
pudełeczko. Znajdował się w nim balsam, który miał nadać
jej skórze delikatności i miękkości. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
pokoju rozniosły się subtelne zapachy balsamów, kremów
i perfum. Przez jakąś godzinę musiała siedzieć w pokoju z
narzuconą na siebie koszulą nocną, by wszystkie te specyfiki
wchłonęły się w skórę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
została sama, mogła w końcu pomyśleć o przyjęciu. Nie powinna
się nim martwić, powinna potraktować to jako jedno z wielu
przyjęć. Ale czy była w stanie? U jej boku stanie Lucas, na
którego w tej chwili była zła, a udawanie przed wieloma
gośćmi, że między nimi układa się doskonale jest za trudne dla
niej. Nie była aktorką, nie potrafiła udawać, lecz w tym
przypadku musiała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
Sam wróciła, by pomóc jej w dalszych przygotowaniach,
włosy prawie jej wyschły, dlatego zajęły się ubieraniem. Suknia
zupełnie inaczej prezentowała się na niej. Była jeszcze
piękniejsza, choć nieco ciężka i ciasna, ale już zdążyła się
przyzwyczaić do angielskich strojów. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ciasne
gorsety miały za zadanie wyszczuplić sylwetkę i podnieść piersi,
by panowie patrzyli tylko na kobiece walory i nie zwracali na głupotę
niektórych dam. Tak to widziała. Osobiście nienawidziła
tego elementu stroju. Źle się w nich siedziało i tańczyło. Kiedy
w końcu zostanie żoną Lucasa, pozwoli sobie na większą swobodę
i zaprzestanie się uciskać tym okropieństwem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Suknia
falowała wokół kostek, gdy powoli się obracała. Przyjemnie
szeleściła i lśniła w świetle lamp, ale by strój był w
całości, musiała w końcu zasiąść przed lustrem i pozwolić, by
pokojówka zrobiła jej piękną fryzurę i założyła
odpowiednie klejnoty. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Samantha
długo się męczyła z jej włosami, aż udało jej się stworzyć
piękny, luźno upięty kok. Kilka spirali opadało jej na ramiona i
kręciło się wokół twarzy, a reszta podtrzymywana była
spinkami i wstążkami. Starała się zbytnio nie potrząsać głową,
bo to mogło źle wpłynąć na jakoś koka, ale całość i tak
mocno się trzymała. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Na
uszy, nadgarstek i szyję założyła te same szmaragdy, które
stały się kością niezgody między nią a Lucasem. Zrobiła to
tylko dlatego, by pamiętać o tym, co ich poróżniło.
Uśmiechnęła się, czując przypływ adrenaliny. Dziś stoczy z nim
prawdziwą batalię, bo on będzie chciał grać jak najlepszą parę,
a ona nie miała zamiaru go słuchać. I nigdy już tego nie zrobi.
Już kiedyś tak mówiła, ale szybko uległa jego urokowi,
Myślała, że jednak może uda jej się przebić przez tę skorupę
okalającą jego zatwardziałe serce. Bardzo się pomyliła i nie
miała już zamiaru tego robić. Lucas sam musi się pozbyć tej
zbroi, a ona mogła jedynie cierpliwie czekać i walczyć z nim o
swoje zdanie. Jej małżeństwo nie będzie usłane różami,
lecz ostrymi kamieniami, więc będzie musiała ubrać trzewiki na
grubej podeszwie, by przejść trudną drogę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
była już gotowa do przyjęcia, ono trwało już od kilkunastu
minut. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wstała,
by ocenić całość i wtedy do pokoju cicho zapukała Charity.
Wsunęła głowę do środka i poprosiła ją o pośpiech, bo goście
już przyszli, a i Lucas na nią czeka u szczytu schodów, by
sprowadzić ją na dół.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Trzymaj za mnie kciuki, Samantho – poprosiła cicho i wyszła z
sypialni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Czuła
się tak, jak na balu, w którym miała swój debiut.
Ludzie będą na nią patrzeć, a ktoś z jej bliskiego otoczenia
wygłosi mowę. Przerażała ją to, że w taki sposób zwraca
na siebie uwagę, że jej życie zwiążę się z mężczyzną, który
tak naprawdę do tej pory nie dał się usidlić żadnej kobiecie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
pragnęła, by obarczał ją potem winą za to, że musi spędzać
swoje najlepsze lata w małżeństwie z kobietą, którą nawet
nie kochał ani nie darzył żadnym głębszym uczuciem, że marnuje
się, bo musi żyć z Amerykanką, która nigdy nie miała
bladego pojęcia o prawdziwym, ciężkim życiu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gdy
ujrzała go na końcu korytarza, złość i nienawiść zapłonęła
w niej na nowo jak ogień, który tylko się tlił nim ktoś go
rozniecił. Wyprostowała się dumnie, na twarz przybrała obojętność
i ruszyła powoli w jego stronę. Czuła się tak, jakby stąpała po
kruchym lodzie, nawet słyszała pękające podłoże. Ale udało jej
się dotrzeć do księcia. Nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem.
Stanęła obok niego i czekała, aż weźmie jej dłoń i sprowadzi
na dół.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Słyszała
głosy dobiegające z sali gdzieś na dole: śmiechy, pobrzękiwanie
szkła i muzyków, którzy stroili instrumenty. Za chwilę
rozpocznie się melodia, która miała wprowadzić ją do
salonu pełnego gości. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dobry wieczór, moja piękna – przywitał się z nią książę,
wyczuła w jego głosie zaczepny ton. Chciał ją sprowokować, ale
ona będzie zimna i obojętna jak on.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dobry wieczór, Wasza Książęca Mość – odparła chłodno
i wysunęła dłoń, aby położyć ją na zgięciu łokcia, lecz
Wilcott złapał ją i pochylił się nad nią. Ustami musnął
nadgarstek schowany pod jedwabnym materiałem białej rękawiczki. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A niech mnie! Myślałem, że oddałaś te szmaragdy – rzekł z
rozbawieniem, gdy dostrzegł, co miała na szyi i nadgarstkach. -
Założyłaś je dzisiaj. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście, Wasza Książęca Mość. Założyłam je dziś tylko po
to, by przypominały mi, że zaręczyłam się z człowiekiem,
którego nienawidzę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ta
odpowiedź musiała go zirytować, bo jedynie, co usłyszała to
świst wciąganego powietrza. Chciał odpowiedzi, to ją dostał! Nie
był małym chłopcem, któremu nie można było nic
powiedzieć. Dorosły mężczyzna może znieść każdą ilość
przykrych słów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chodźmy już, czekają na nas. - Z boku wyrosła nagle Charity.
Przyjrzała się obojgu uważnie i ręką wskazała, by ruszyli po
schodach. A melodia idealnie wkomponowała się w ich kroki. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Księżna
zeszła pierwsza, a tuż za nią kroczyło narzeczeństwo. Hope w
mgnieniu oka zmieniła się w uśmiechniętą, lekko zdenerwowaną
młodą damę. Nawet sama nie przypuszczała, że może wydobyć z
siebie jakikolwiek ciepły gest. Ale udało się. I teraz musiała
sprawdzić jak dobrą jest aktorką i jak długo uda jej się zwodzić
zaproszonych gości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
Sussex miał wygłosić przemówienie, lecz na jego miejsce
wszedł Reabourn, co zaniepokoiło Hope. Sussex nigdy nie odmówiłby
jej czegoś takiego, dlatego tym dziwniejsze jej się wydało, że
oddał pole Gabrielowi. Zmarszczyła brwi i wysunęła się z uścisku
Wilcotta, by podejść do Henry'ego. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wszystko w porządku? - zapytała, widząc jego skwaszoną minę.
Przyjrzała mu się i dostrzegła poszarzałą cerę i więcej
zmarszczek. Uśmiechnął się jednak, lecz uśmiech ten był słaby
i drżący.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wyglądał
źle, wyglądał na chorego. Złapała go za łokieć i odciągnęła
go do tyłu, tak by nikt im nie przeszkadzał. Najwidoczniej ścisk
źle na niego działał, bo po chwili jego spojrzenie nabrało
ożywienia, choć nadal twarz była szara.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co się dzieje? - zapytał Lucas, który w końcu przedostał
się przez napierający tłum. Ciężko było mu dogonić
narzeczoną, której było łatwiej lawirować między gośćmi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Trochę mi słabo – odparł Henry i przetarł spocone czoło białą
chusteczką.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Powinniśmy wyjść na zewnątrz. Zimne powietrze na pewno ci pomoże
– zaproponowała Hope nie zwracając uwagi na księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie możemy opuścić przemówienia Gabe'a – zaprotestował
mężczyzna i nie zgodził się nigdzie wyjść. Chociaż Hope
nalegała, Sussex uparł się i został w sali. Narzeczeni udali się
pod podest, który został już zajęty przez księcia
Reabourna - zaczął przemawiać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Z radością informujemy, że książę Wilcott poprosił o rękę
pannę Hope Winward. Cieszmy się ogromnie i życzymy im dużo
szczęścia! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ludzie
odsunęli się od nich i zaczęli bić brawa. Hope rozejrzała się
wokół, patrząc na twarze, które w większości nie
znała. Ludzie uśmiechali się do niej i oklaskiwali wspaniałą
wiadomość, lecz nagle zdała sobie sprawę z tego, że przecież
była córką kobiety, która zhańbiła ród, a
dowodem na to była babka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Starsza
pani stała nieopodal, ale nie wyglądała na zadowoloną z jej
zaręczyn. Czyżby nie chciała, aby wżeniła się w dobry ród?
Patrzyła na nią w napięciu, a potem zrozumiała, że porównuje
ją do matki, do Mirabelli. Była tak sama. Obie z Faith przyjechały
tu na chwilę, ale zostaną tu na zawsze, bo zbyt łatwo poddały się
namiętnościom, bo uległy mężczyźnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wyrwała
się Lucasowi i w chwili, gdy rozbrzmiały pierwsze takty tańca,
zniknęła w tłumie. Musiała na chwilę wyjść na balkon. Dusiła
się tu, w gardle poczuła niesamowite pieczenie, a żołądek
zacisnął się w ciasny, bolesny supeł. Nie mogła już tego
znieść!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dopadła
do najbliższych drzwi i weszła prosto w zimną, listopadową noc.
Przymknęła powieki i pozwoliła sobie na to, by lekki wiatr smagał
ją lekko po twarzy, dekolcie i ramionach. Spędzanie czasu w takim
towarzystwie doprowadzało ją do kompletnej destrukcji, dlatego
cieszyła się, że ich przyjęcie zaręczynowe było ostatnim przed
zakończeniem tego krótkiego, jesiennego sezonu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Charity
zapowiedziała im, że zaraz po balu wyruszą do ich wiejskiej
posiadłości gdzieś pod Swindon. Z ulgą przyjęła to
oświadczenie. Teraz była już jedną nogą w uroczym domku na wsi.
Chociaż nie wiedziała, jak wyglądał majątek, pozwoliła sobie
snuć marzenia, że zostaje tam na zawsze – sama.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Z
tyłu usłyszała stanowcze kroki – Lucas. Niechętnie odwróciła
się do przybysza. Szedł w jej stronę, a z tyłu oświetlało go
słabe światło dobiegające z krótkiego korytarza. Muzyka
płynęła łagodnie w jej stronę, ale nic nie mogło ukoić jej
złości i poszarpanych nerwów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zatańcz ze mną, Hope – poprosił łagodnie i wyciągnął do niej
dłoń. Pokręciła głową i odwróciła się do niego
plecami. Przymknęła powieki i próbowała pochłonąć jak
najwięcej tego zimna, które ją opływało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Żałuję, że wtedy poszłam do ogrodu – powiedziała nagle, kiedy
w końcu jakoś udało jej się dojść z emocjami do porządku,
chociaż nadal brakowało jej odpowiedniej równowagi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A ja nie – odpowiedział książę i złapał ją za łokieć. Na
nagiej skórze poczuła przyjemne ciepło, które po
chwili zaczęło promieniować na całe ciało. Znów
przymknęła powieki, rozkoszując się tym doznaniem, choć powinna
pozostać obojętną na niego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
końcu odwróciła się do niego, a w oczach miała łzy.
Wyrzuty sumienia zaatakowały ją, gdy uzmysłowiła sobie, jak
dzielnie stał przy niej niemal przez cały wieczór.
Towarzyszył jej cały czas, odsuwając ją od ciekawskich spojrzeń,
a ona powiedziała mu, że go nienawidzi. Jak mogła być tak podła?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Proszę, wybacz mi wcześniejsze słowa. Nigdy... Nie mam zwyczaju
nienawidzić ludzi, choćby bardzo mnie zranili. Ja nie jestem taka.
Nie chowaj do mnie urazy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
nagle podszedł do niej i otoczył ją ramionami. Przylgnęła do
niego, spragniona bliskości drugiego człowieka. Jego mocne ciało
sprawiło, że znów potrafiła poczuć się przy nim
bezpiecznie. Naszły ją jednak wątpliwości. Na jak długo? Aż
znów powie coś przykrego. Odsunęła się od mężczyzny i
odstąpiła od niego kilka kroków.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie mam do ciebie żalu – odparł. - W pełni zasłużyłem na
twoją nienawiść.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie chcę, by nasze małżeństwo przypominało nieustanną wojnę –
obiecaliśmy to sobie, pamiętasz może?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
spojrzał na nią i kiwnął głową. Podziwiał ją za to, że tak
dzielnie próbuje stawić czoła jego arogancji. Do końca
życia będzie składał jej hołdy za to, że pomimo kłód
rzucanych jej pod nogi stara się zawsze dostrzec dobro. Nawet w nim.
Chociaż on sam siebie już dawno skreślił i uznał, że nie ma w
nim, co mogłoby przyciągnąć taką kobietę jaką jest Hope. Ranił
ją, a przecież solennie obiecywał, że tego już nie będzie
robił. Zawsze uważał się za honorowego mężczyznę, ale
najwidoczniej tak nie było, skoro takiej niewielkiej obietnicy nie
potrafił dotrzymać. Zrobiło mu się żal dziewczyny. Nie zasłużyła
na to, dlatego, jeśli uda mu się w końcu odzyskać jej zaufanie,
postara się uczynić jej życie pełnym radości i wygody.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiem, dlatego żałuję tego, co powiedziałem tamtego dnia. Jeśli
mi nie wybaczysz, dobrze zrobisz, ale zrób to, a zobaczysz, że
uczynię twoje życie wspaniałym i pięknym. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ta
obietnica sprawiła, że Hope zaniemówiła. Kiwnęła głową
skuszona jego słowami. Potrafił ją uwieść każdym najmniejszym
słowem, a ona tak naiwnie poddawała się ich magii. Westchnęła
zrezygnowana, doskonale wiedząc, że tak naprawdę stoczą jeszcze
wiele podobnych potyczek słownych, dlatego lepiej będzie, jeśli po
prostu pogodzi się z tym i pozwoli się wodzić za nos. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oby to nie były tylko piękne słowa – mruknęła tylko i
skierowała się do drzwi, przez które dostrzegła bawiących
się ludzi. Wszyscy ustawili się w dwóch rzędach po
przeciwnych stronach sali i oczekiwali na pierwsze takty melodii.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zazwyczaj nie jestem gołosłowny, uważam się za człowieka
honorowego, dlatego tym razem nie złamię danego ci słowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
starała się ze wszystkich sił uwierzyć w to, co mówił,
ale nie była pewna, czy powinna w ogóle to robić, ale od
czegoś powinni zacząć. Nie od razu uda im się porozumieć,
dlatego powinna wykazać się ogromną cierpliwością. Musiała
poczekać, aż któregoś dnia zobaczy efekty ich współpracy,
bo właśnie takie będzie ich małżeństwo – współpracą
obojga. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wygrało
serce, które nieustannie podpowiadało jej, że nie będzie
źle, choć rozum krzyczał, że zaufanie temu człowiekowi może ją
sporo kosztować. Już teraz wiedziała jaki jest.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chyba nie mam innego wyjścia, co? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie, nie masz – uśmiechnął się i podał jej ramie. Oparła się
na nim i ruszyli w stronę bawiących się gości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Chciała,
by ten bal się skończył i mogła wreszcie pójść do łóżka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Męczyło
ją to towarzystwo i to ich udawanie, że jej zaręczyny z księciem
są czymś wspaniałym. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wilcott – usłyszeli nagle, gdy w końcu pojawili się w sali. Głos
dobiegł ich z boku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
spojrzała w tamtym kierunku i dostrzegła księżną-wdowę siedzącą
na wygodnym fotelu i popatrującą w ich stronę z dość gniewną
miną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, <i>madame</i>? - zagadnął uprzejmie młody człowiek i
skierował się z Hope właśnie do niej, choć panienka Winward nie
miała ochoty na rozmowę z surową starszą panią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy mógłbyś w końcu przestać uwodzić moją wnuczkę?
Poczekaj z tym aż do nocy poślubnej! - ofuknęła go, dość
niesłusznie, lecz mężczyzna przyjął na siebie ten niespodziewany
cios ze stoickim uśmiechem i łobuzerskim błyskiem w oku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Staram się trzymać ręce przy sobie, kiedy tylko mogę... -
zawiesił głos, by kobieta doszła sama do odpowiednich wniosków.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
szarpnęła się lekko, gdy sama zrozumiała, co chciał przekazać
babce. Przerażona spojrzała na niego, lecz ten kiwnął w jej
stronę uspokajająco. Delikatnie poklepał ją po drżącej dłoni.
Młoda kobieta nie chciała, żeby księżna-wdowa uznała, iż to
ona prowokuje go do odpowiednich zachowań.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy dla swojej uroczej narzeczonej też jesteś taki arogancki?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie, <i>madame</i>, oczywiście, że
nie. Hope jest przeze mnie wielbiona tak, jak na to zasłużyła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Stara
księżna prychnęła lekceważąco i lekkim machnięciem dłoni
kazała im odejść, by w samotności móc oglądać tańczące
pary.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Kłamca – szepnęła Hope, na co Lucas zareagował dudniącym
śmiechem. Tym samym zwrócił na siebie uwagę kilku osób,
którzy nie spodziewali się takiego wybuchu ze strony ponurego
księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope! Dobrze, że jesteś! - Faith przeciskała się przez tłum w
jej stronę. W oczach miała przerażenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co się stało? - zapytał Lucas, ale nie doczekał się odpowiedzi.
Faith złapała siostrę za rękę i pociągnęła ją w nieznanym im
kierunku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Podążali przez tłum, co
chwilę przystając, by odpowiedzieć na kilka uwag wypowiedzianych
przez gości. W końcu udało im się wyjść z sali i skierować się
na pierwsze piętro, w stronę pokoi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith, możesz mi wyjaśnić, gdzie nas prowadzisz? - dopytywała się
Hope.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Książę Sussex poczuł się źle. Zasłabł i musieli go
wyprowadzić! - powiedziała panna Winward i w końcu wpadła do
pokoju, w którym znajdowała się także przestraszona
Charity, niespokojny Gabriel, a także Cain. Wszyscy stali wokół
łóżka, na którym leżał Henry i jęczał coś pod
nosem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
O Boże! - szepnęła Hope i szybko podbiegła do Sussex'a. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, Hope, dobrze, że jesteś – uśmiechnął się do niej słabo
i wyciągnął dłoń, dziewczyna złapała ją i przytrzymała. Był
słaby i drżący.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie mów tak, bo wydaję mi się, że chcesz się pożegnać –
szepnęła przerażona własną myślą. Mimo wszystko zżyła się z
tym człowiekiem i uważała go za kogoś z rodziny, traktowała go
jak wujka, którego nigdy nie miała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nawet
John, mąż Skaczącej Niedźwiedzicy, nie był im tak bliski jak
Sussex, dlatego jego zły stan zdrowia był dla niej i Faith powodem
do zmartwienia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ktoś posłał po lekarza? - zapytała i odwróciła się w
stronę Charity i Gabriela. Oboje kiwnęli głowami. Odetchnęła z
ulgą, zdając sobie sprawę, że chyba najgorsze minęło. Możliwe,
ze teraz Henry będzie czuł się lepiej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
czekali długo, gdy w pokoju zjawił się niewysoki człowieczek.
Przytaszczył ze sobą wielką, skórzaną torbę, w której
trzymał wszystkie potrzebne mu medykamenty i sprzęt medyczny
przydatny do odpowiednich badań podczas domowych wizyt.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Medyk
kazał im opuścić pokój i zostawić go samego z chorym.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ktoś powinien zejść do gościu – poinformowała ich księżna. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ja i Hope zbawimy ich, a wy dajcie nam znać, co z księciem –
odparł Lucas i wyciągnął dłoń w stronę narzeczonej. Hope dość
niechętnie ruszyła z Wilcottem do sali balowej, ale jeśli zejdzie
na dół, to przestanie o tym myśleć i zadręczać się
czarnymi wizjami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Goście
wymagali jej nieustannej uwagi, każdy chciał porozmawiać z nią
lub księciem, dlatego przechadzali się po sali i zagadywali do
każdego. I chociaż się starali, wielu z zaproszonych arystokratów
nie mogło uwierzyć, że oboje są tak zadowoleni ze swych zaręczyn,
że książę nie żywi żadnych pretensji o załatwienie wszystkiego
za jego plecami. Nie byli tak naiwni, by wierzyć, iż między tą
dwójką panują dobre stosunki, choć nie mogło być znów
tak źle. Panna Winward nie wyglądała na nieszczęśliwą, może
trochę była przygnębiona, ale dopiero rok minął od śmierci
rodziców, na pewno jeszcze nosiła żałobę po nich.</span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
goście w końcu zaczęli powoli wychodzić, Hope odczuwała ulgę.
Było jej śpieszno do starego księcia.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-76811624058420051792016-01-31T16:38:00.002+01:002018-02-12T09:36:56.278+01:00Rozdział 32<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=FCVFMUAdGI0" target="_blank"><br /></a>
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=FCVFMUAdGI0" target="_blank">Tracey Chattaway - Come Away With Me</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Panienko? - usłyszała cichy głos tuż za drzwiami. Podniosła
głowę i zaprosiła głos do środka. Do pokoju wszedł kamerdyner.
Kiwnął głową, gdy wszedł i stanął w progu wyprostowany jak
struna. Uśmiechał się do niej, na co Hope również
odpowiedziała uśmiechem. - Ma panienka gościa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Tak? Jakiego? - zapytała ciekawa tego, kto mógł przyjść.
Najchętniej widziałaby Cassie, a najmniej Lucasa, bo nie była
gotowa na rozmowę z nim. Wciąż nie mogła przejść do prządku
dziennego nad słowami Caina. Po prostu wiedziała, że on nie będzie
potrzebował żadnego potwierdzenia, by dowiedzieć się, że Cain
wszystko jej powiedział.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Książę Wilcott, panienko Winward – odpowiedział spokojnie, lecz
Hope poczuła przerażenie. To niemożliwe! Od kilku dni go nie
widziała i teraz postanowił do niej przyjść?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Och – mruknęła w końcu, ale postanowiła dzielnie stawić czoła
narzeczonemu. Może w końcu nie będzie tak źle? Wyolbrzymiała
niepotrzebnie problem. - Już idę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Schodziła
na dół z duszą na ramieniu. Serce trzepotało jej w piersi
niczym przerażony ptak uwięziony w ciasnej klatce. Wstrzymała
oddech nim weszła do salonu, w którym znajdował się książę.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Mężczyzna
siedział rozparty na fotelu i popijał coś w porcelanowej
filiżance, zapewne kawę, bo za herbatą nie przepadał. Weszła do
środka stukając cicho obcasami o podłogę. Lucas wstał, gdy ją
ujrzał i posłał jej szeroki szczery uśmiech, który zaczął
siać spustoszenie w jej ciele i umyśle. Serce zaczęło bić
nienormalnie szybko, żołądek zawiązał się w ciasny supeł, a
myśli po prostu rozpłynęły się w niebyt. Przełknęła gulę w
gardle, ale miała już suche uta i poczuła tylko nieprzyjemne
drapanie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Książę
ukłonił się elegancko, a ona odkłoniła mu się, lekko pochylając
się do przodu. Kiedy uniosła spojrzenie, zamarła widząc jego
pociemniałe oczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry, Hope – przywitał się z nią cichym, zamszowym
głosem. Poczuła jak przepływa przez nią fala ciepła. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry, Lucasie – odpowiedziała chrappliwie. Lekko
odchrząknęła, próbując przywrócić głosowi
odpowiednie brzmienie. - Jak minął ci dzień?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
W porządku, bardzo pracujący. Stocznia potrzebuje mojej nieustannej
uwagi. - Hope pokiwała głową, bojąc spojrzeć się w jego stronę.
- O co chodzi, Hope? Dlaczego nie chcesz na mnie spojrzeć?
Dowiedziałem się, że nie chciałaś się z nikim widzieć. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Doprawdy? A kto ci to powiedział? - zagadnęła, wytrącona z
równowagi. Była ciekawa, kto też mógł mu powiedzieć
o jej chwilowej niechęci do odwiedzin.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Charity wysłała mi wiadomość – odparł po prostu i poczuła na
sobie jego wzrok. Jakoś podświadomie zawsze potrafiła wyczuć, że
na nią patrzy w danej chwili.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
spojrzała na niego, ale poczerwieniała i robiła wszystko, aby
uniknąć patrzenia na niego, chociaż nie zrobił nic, co mogłoby
ją zawstydzić. Zachowywał się nienagannie, więc w ten sposób
zwracała na siebie uwagę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie wiem, co ci napisała, ale po prostu źle się czułam –
odparła, wzruszając ramionami. W końcu nie było o czym rozmawiać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Doprawdy? Nie wyglądasz na chorą. Powiedziałbym, że czujesz się
dobrze, choć zastanawiają mnie twoje zaczerwione oczy i lekko
opuchnięte powieki. Płakałaś, moja pani? - zapytał troskliwie.
Hope poczuła, że zaraz się rozpłaczę. Westchnęła zirytowana
własnym zachowaniem i potrząsnęła głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Bolała mnie głowa i po prostu łzy same mi leciały, to wszystko –
odparła, przeganiając dławienie w gardle. Nie mogła się przecież
wzruszać za każdym razem, gdy Lucas okaże jej odrobinę troski! Na
litość boską, od kiedy to stała mażącą się babą?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Na pewno? - Nie wyglądał na przekonanego, ale postanowiła
pozostawić mu domysły. Nie będzie nic wyjaśniała i w końcu on
sam dojdzie do wniosków, że to tylko kobiece humory. Taką
miała nadzieję.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Tak, na pewno. I proszę cię, nie przynoś mi żadnych szczeniaków.
Biszkopt jest niemożliwy i Gabriel mógłby cię już nie
wpuścić do domu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Książę
się zaśmiał, a Hope jedynie uśmiechnęła. Biszkopt robił
czasami taką rewolucję, że za karę Charity kazała go trzymać na
zewnątrz. Hope nie chciała, aby pies skończył w ten sposób,
ale nie wiedziała jak zapanować nad jego wybrykami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziewczyna
zastanawiała się, w jakim celu przyszedł książę. Nie chciał
jeździć, gdy go o to zapytała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
A czy nie mogę spędzić z tobą kilku chwila sam na sam? Tak po
prostu porozmawiać o pogodzie? - zapytał i w końcu usiedli. Ona na
szezlongu, a on w fotelu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Faith zgodziła się wyjść za mąż za Caina – poinformowała go,
wyrzucając z siebie słowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Cudownie. Twoja siostra naprawdę powinna już dawno podjąć tą
decyzję – mruknął wyraźne zadowolony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ona... Potrzebowała impulsu i tyle. Myślisz, że było jej łatwo?
Wciąż cierpi po śmierci rodziców, ja zresztą też, dlatego
czuje się zagubiona i pokazuje to właśnie w ten sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Czasami
miała już dość tłumaczenia każdemu z osobna, że Faith czuje
się tak i tak. Obie straciły rodziców, powinni o tym
pamiętać, a wychodziło na to, że każdy kieruje się tym, że to
Anglia jedynie miała tak znaczący wpływ na ich zachowanie. Nie
mogła zaprzeczyć, ale nie są już tymi samymi kobietami po
odejściu tak ważnych dla nich osób. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
W porządku, nie będę już krytykował twojej siostry, bo mnie
zawsze potrafisz zagdakać. Koniec tematu. Powiedz mi lepiej, czy
lista gości na przyjęcie zaręczynowe jest już zamknięta. -
Szybko zmienił temat, a Hope przyjęła to z ulgą. Nie chciała się
kłócić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Opowiedziała
mu o przygotowaniach i o sukni, którą krawcowa dla niej
uszyła. Wychwalając ją ponad wszystko na chwilę się zapomniała
i powiedziała coś, czego tak naprawdę się nie spodziewała po
sobie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Kiedy mnie zobaczysz w tej sukni z miejsca się we mnie zakochasz –
odparła rezolutnie, po chwili otwierając usta z niedowierzania.
Szybko pokryła się czerwonymi plamami. Przymknęła oczy, czując
się po prostu głupio. Jakoś nie pasowało jej to do Lucasa, to że
mógłby się w niej zakochać tak po prostu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Obiecujesz mi czy grozisz? - zapytał wesoło kompletnie nieprzejęty
Lucas. Hope spojrzała na niego, lecz nie wydał jej się poruszony
jej słowami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Czy ty odbierasz to w ten sposób? Jako groźbę? - Chyba nie
mogła być bardziej zszokowana niż w tej chwili. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Miłość nie jest tym czego pragnę najbardziej, Hope. To jest
uczucie dla... Dla kogoś kto.. Po prostu jest komplikacją.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Komplikacją? Lucasie, ty chyba nie mówisz poważnie. A co
zrobisz, jeśli ci powiem, że cię kocham? - niemal krzyknęła,
zapominając, że ten człowiek przecież przeżył piekło wojny,
jedna bitwa mogła zabić w nim człowieka zdolnego do miłości. Nie
miała prawa wymagać od niego, aby skierował swe serce ku niej. Kim
była, aby rozporządzać jego uczuciami?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie proszę cię o miłość, jedynie o szacunek i wierność. Nie
chcę, byś się we mnie zakochiwała. Nie chcę, żebyś widziała
we mnie człowieka, który nie istnieje. Oszukiwanie samej
siebie nie jest...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nieważne, zapomnijmy o tym, co powiedziałam – odparła z goryczą,
przerywając mu w pół zdania.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Postaraj się mnie zrozumieć! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dobrze, nie unoś się, rozumiem cię doskonale.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Rozumiała
go, ale jednak gorycz pozostała. Niesmak po całej tej rozmowie był
dla niej jak przyciasny pantofelek, nie mogła go wyrzucić, ale
bardzo ją to uwierało, dlatego wolała już nie rozmawiać księciem
o uczuciach. On miał swój pogląd na to, a ona swój.
Nie mogła zmuszać mężczyzny do miłości, jeśli on sam nigdy nie
wykazywał chęci, aby pokochać kogokolwiek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jednak
po tej rozmowie narodziły się w niej pewne wątpliwości. Czy
rzeczywiście go kochała? Czy była w stanie oddać serce temu
mężczyźnie? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dzień
po tym jak Lucas złożył jej oświadczenie, Hope otrzymała od
niego prezent. Oczywiście on sam nie był w stanie go dostarczyć,
gdyż kontrolował powstawanie stoczni. Prezent opakowany w złoty
papier przyniósł mały chłopiec, ten sam, który
kiedyś dostarczał jej listy od niego. Zaskoczona odebrała pakunek
od chłopca, ale jednocześnie zaprosiła go do kuchni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Proszę, poczęstuj się tymi ciastkami. - Dłonią wskazała chłopcu
talerzyk ciastek, który stał na stole. Mały listonosz wziął
do ręki dwa pysznie wyglądające ciasteczka, podziękował jej
wylewnie i szybko uciekł z posiadłości. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
odprowadziła go aż pod same drzwi i przekonała się, że posłaniec
nie przyszedł tu na piechotę. Na podjeździe czekał na niego
powóz. Pomachała mu na pożegnanie, a potem szybko uciekła
do swojego pokoju.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Otworzyła
prezent. Jej oczom ukazało się dość duże, płaskie pudełeczko
obciągnięte skórą. Otworzyła wieczko i jej oczom ukazał
się zapierający dech w piersiach widok. Na czerwonym atłasie
leżała wspaniała kolia. Brylanty oraz indyjskie szmaragdy idealnie
komponowały się na srebrnym łańcuszku, obok ułożono do kompletu
bransoletkę i skromne kolczyki wykonane w podobnym stylu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
O mój Boże – szepnęła zupełnie oczarowana tak wspaniałym
prezentem, chociaż kompletnie nie wiedziała, czy klejnoty powinna.
Postanowiła przymierzyć biżuterię.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kolia
składała się ze srebrnych łańcuszków skręconych ze sobą.
Na dole brylanty oraz szmaragdy układały się w kształt
przypominający kwiaty – celem tej wspaniałej biżuterii miało
być podkreślenie nie tylko kobiecych walorów, ale także
uwydatnienie urody posiadaczki. Hope nie była pewna, czy
kiedykolwiek zakładając ten prezent jej twarz nie zostanie
przyćmiona i każdy jej rozmówca nie będzie spoglądał na
dekolt, nadgarstek lub uszy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
mogła przyjąć tak drogiego prezentu, źle się czuła ze
świadomością, że Lucas wykosztował się na coś takiego, ale
jednocześnie obudziła się w niej kobieta żądna podobnych
podarunków. No bo, dlaczego miałaby oddać te błyskotki?
Ładnie podkreślały jej oczy. Lucas musiał wiedzieć, co wybierać.
Nie podarowałby jej szafirów, które były niebieskie i
zdecydowanie do niej nie pasowały.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zdjęła
klejnoty i ułożyła je na atłasie. Westchnęła i zamknęła
puzderko. Od kiedy to lubowała się w tak drogich prezentach?
Przecież nigdy nie pragnęła klejnotów, by połechtać
kobiecą próżność.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Długo
myślała, co zrobić z tym podarunkiem, bo nie sądziła, że
przyjmie go tak po prostu, bez jakiegokolwiek słowa podziękowania.
Postanowiła więc napisać do Lucasa wiadomość, w końcu należały
mu się podziękowania. Nie wiedziała tylko jak zacząć wiadomość.
Nie mogła tak po prostu napisać „Drogi Lucasie”, a tytułując
go księciem wyda się zbyt zdystansowana i chłodna. Ostatecznie
wybrała formę, którą na pewno nie przypadnie mu do gustu,
ale na pewno sprawi, że do niej przybędzie i osobiście podziękuje
za prezent.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>Długo
myślałam, jak rozpocząć do Ciebie ten list, ostatecznie uznałam,
że lepiej będzie, jeśli bez zbędnych grzecznościowych formułek
przejdę do rzeczy. </i></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>Dziękuję
Ci za prezent, chociaż wydaję mi się, że przesadziłeś,
naprawdę. Powinnam zwrócić Ci ten prezent. Nie jestem
kobietą, której pasują takie błyskotki. </i></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przez
chwilę tylko chciała kartkę podrzeć i wyrzucić do kosza.
Powstrzymała się. Chyba brakowało jej piątej klepki, skoro
chciała wysłać mu taką wiadomość. Znała go na tyle, by
wiedzieć, że się zirytuje. Przyjedzie do niej z całą masą
argumentów, aż w końcu przyjmie od niego szmaragdy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
to, co zrobiła powiedziało jej jedynie, że powoli uzależniała
się od jego widoku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Długo
nie musiała czekać na odpowiedź narzeczonego. Przezornie
poprosiła, by jak tylko zjawi się książę Wilcott podać ciasto
oraz coś do picia, dla niej herbatę, a dla jej narzeczonego coś
mocniejszego. Usiadła w salonie z książką. Kilka razy zmieniała
pozycję, aż w końcu udało jej się usiąść wygodnie. Książkę
trzymała wysoko przed oczami i powoli przewracała strony. Treść
kolejnych rozdziałów okazała się być niezwykle zajmująca,
niemal zapomniała po co tu siedzi, dlatego drgnęła, gdy kamerdyner
wszedł do salonu, a tuż za nim wpadł książę Wilcott. Nie
wyglądał na zadowolonego, musiała zdusić uśmiech, który
cisnął jej się na usta. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dech
zapierało jej na jego widok. Był wspaniały. Na ramiona zarzucił
długi czarny płaszcz, a brązowe bryczesy opinały się na
umięśnionych udach. Hope westchnęła, choć w tej chwili nie
powinna była zachowywać się w ten sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">To
źle o niej świadczyło. Chyba. Nie była normalna, skoro uśmiechała
się na widok zagniewanego narzeczonego. Powinna się przestraszyć,
ale wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy. Przecież jej nie uderzy.
Tylko skąd brała tą pewność? Bo już zaczynała mu ufać?
Raczej gdzieś tam w środku przeczuwała, że w gruncie rzeczy Lucas
ma wiele wad, ale przecież i składał się również z zalet.
Powinna ciągle o tym pamiętać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry, Lucasie – przywitała się, dygając lekko, z
opuszczoną głową. Wciąż próbowała ukryć uśmieszek
zadowolenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dzień dobry, moja piękna – wypalił przyciszonym głosem. Nie
brzmiał zbyt łagodnie, chropowaty głos sprawił, że jego słowa
zabrzmiały jak cichy pomruk grzmotu w oddali, jak groźba, a nie jak
komplement.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
ugięła się, nie przestraszyła. Spojrzała prosto w oczy i
czekała, aż mężczyzna coś powie, ale on stał i milczała
gdzieś za jego plecami kręcił się zawstydzony kamerdyner. Wzięła
się w garść. Rzuciła krótkie spojrzenie na służącego i
uśmiechnęła się w jego stronę. Ostatecznie nie chciała, by czuł
się przez nią skrępowany.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Czy mogę prosić o poczęstunek dla księcia? - zapytała.
Kamerdyner skinął głową i wyszedł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziewczyna
usiadła i wskazała dłonią fotel, aby książę spoczął na nim i
zaczął mówić, chociaż spodziewała się, że będzie to
raczej lekka nagana za wiadomość jaką my wysłała. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie rozumiem twojego uśmieszku, moja pani. Czyżbym był taki
śmieszny? - zapytał w końcu drwiąco. Hope spojrzała na niego
zakłopotana. Nie potrafiła się już kontrolować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wiesz, w tej chwili nie jesteś śmieszny – odparła i usadowiła
się wygodnie na szezlongu. Książę pochylił się do przodu i
przeszył ją chłodnym spojrzeniem. - Uśmiecham się, bo ucieszyłam
się na twój widok. Trochę tęskniłam za tobą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jej
odpowiedź zrobiła coś takiego z twarzą Lucasa, iż zrozumiała
jak postępować z tym twardym księciem. Oczy mu zapłonęły
ciepłym blaskiem i złagodniały, podobnie jak cała twarz. Wyglądał
młodo i niezwykle atrakcyjnie. Patrzył na nią ciepło, a na ustach
igrał mu półuśmieszek. Odwzajemniła jego nikły gest.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Doprawdy? - zapytał miękko, choć nagle w jego oczach zapłonęło
rozbawienie. Nie przejęła się tym, lecz dalej postanowiła raczyć
go miłymi słowami, aż w końcu uda jej się roztopić ten lód
skuwający jego gorące serce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Tak. Brakuje mi naszych słownych przepychanek. Nie nudzę się,
kiedy jestem z tobą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
pokoju zapadło milczenie, przerwane wejściem służby. Lokaj
przyjęty na miejsce Caina rozłożył zastawę i szklankę z napojem
dla księcia. Hope pozwoliła się obsłużyć, by zyskać na czasie.
Chciała wiedzieć, co odpowie jej Lucas.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
zostali sami, książę sięgnął po alkohol. Przyjrzał się
uważnie napojowi w szklanicy i przez chwilę bełtał nim, jakby
chciał wydobyć z niego coś więcej. Hope cierpliwie czekała na
jego odpowiedź, lecz długo nie nadchodziła, a potem, gdy w końcu
przemyślał to, co chciał powiedzieć, zgasił jej wszelki
entuzjazm i na nowo próbował wzbudzić w niej złość. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nigdy wcześniej nie słyszałem tego od ciebie, moja piękna. Czyżby
zadziałała magiczna siła klejnotów? - był ironiczny, na
powrót stał się okropnym cynikiem, który lubieżnie
niszczy jej dobry nastrój.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jej
dobry humor zgasł natychmiast jak świeczka od lodowatego podmuchu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zacisnęła
mocno usta, łzy upokorzenia zmąciły jej wzrok. Wstała dumnie,
uniosła wysoko brodę i rzuciła mu pogardliwie, pełne nienawiści
spojrzenie, choć wiedziała, że i tak sobie z tego nic nie zrobi.
Nie spodziewała się, że ich rozmowa skończy się tak szybko i tak
brutalnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jeśli myślisz o mnie w ten sposób, Wasza Książęca Mość,
to nie widzę powodu by mi dawać podobne bzdury. Najwidoczniej
jeszcze żadnej kobiety nie uszczęśliwiły, skoro mężczyźni
wypowiadają się o nich w tak podły i nikczemny sposób!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Moja...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Jeszcze nie jestem twoja, więc racz zważać na to, co mówisz,
Wasza Książęca Mość, bo może się okazać, że w charakterze
jestem podobna do matki i ucieknę nim się obejrzysz! - przerwała
mu ostro, choć głos drżał jej lekko od łez. Nienawidziła go za
to, że potrafił ją tak ranić, a jeszcze bardziej nienawidziła
siebie za to, że robiła wszystko, aby potem zdobyć jego serce.
Była słaba i naiwna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
umiała walczyć z kimś takim jak Lucas, książę Wilcott, Był
dojrzałym mężczyzną, doświadczonym i pozbawionym mrzonek o
miłości, a ona młoda i naiwna. Jak mogła zdobyć jego serce,
kiedy nawet w takich sytuacjach jak ta, wytrącał ją z równowagi,
doprowadzał do płaczu? Czyżby miała już polec i zostać potulną
żoną u boku władczego męża?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
doczekała się odpowiedzi – wyszła. Zostawiła go w salonie z tym
łajdackim wyrazem twarzy. Właśnie tym był. Łajdakiem. Faith
miała rację, a ona tak dzielnie go broniła! Naraziła się na
gniew siostry, chociaż to ona powinna była ją strofować. Była
młodszą siostrą i jej należały się reprymendy, ale w istocie,
Faith wykazała się większym rozumem niż ona sama. Może jej
siostra trafiła lepiej? Cain nie wyglądał na cynika pozbawionego
serca, lecz na kogoś kto bardzo łatwo zakocha się w jej małej
siostrze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Uciekła
do góry, po drodze natykając się na kamerdynera.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Proszę wyprosić księcia z salonu. Nie wpuszczajcie go przez jakiś
czas, a prezenty od niego proszę dawać ubogim.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Służący
przyjął jej wiadomość ze skinieniem głowy, a gdy książę
wyszedł z salonu udał się w jego kierunku. Hope natomiast uciekła
na górę. Obawiała się, że jeśli odwróci się w
jego stronę, to wydrapie mu oczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
na jego biurko padł długi cień nie spodziewał się, że będzie
to jego ojciec, książę Sussex, odwiedzi go późnego
wieczoru.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Co ty tu robisz? - zapytał ostro i nawet nie miał zamiaru
zaproponować staremu księciu by spoczął na fotelu przed biurkiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Odwiedzam cię – odparł i usiadł ciężko na fotelu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
spojrzał na ojca i zmarszczył brwi. Od jakiegoś czasu nie widywał
go, a teraz, gdy książę siedział w fotelu i lampy rzucały
migotliwe światło, wyglądał dość dziwnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Postarzałeś się – mruknął, wciąż przyglądając mu się z
ciekawością. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jego
twarz jakby poszarzała, nabawił się więcej zmarszczek i
posmutniał. Zapadł się w sobie, coś go dręczyło. Sussex
uśmiechnął się blado i pokiwał głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Przecież nie młodnieję. Cały czas się starzeję.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Po co tu przyszedłeś? - zapytał nagle książę. Wyprostował się
w fotelu i zmierzył obojętnym wzrokiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Co ty znowu zrobiłeś? - zapytał ojciec i spojrzał na przeraźliwie
obojętnego syna. - Co ty wyprawiasz?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
O co ci chodzi? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
O Hope! Na litość boską! - zdenerwowany Sussex zamilkł nagle,
lecz po chwili znów podjął przerwany wątek. - Z tego, co mi
Charity powiedziała, to Hope jest czymś mocno urażona. Kamerdyner
powiedział jej, że panienka nie życzy sobie twoich odwiedzić
przez najbliższe dwa tygodnie. Jeszcze nigdy nie była taka
wściekła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wydaję mi się, że to, o czym rozmawiam z narzeczoną, to wyłącznie
moja sprawa. Pilnujcie wszyscy swoich spraw – warknął zirytowany.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Był
ciekaw tego, co Hope mogła im powiedzieć, ale ostatecznie
zdecydował, że nie była taka. Na pewno nie rozprawiała na prawo i
lewo, że okazał się gamoniem, który nie potrafił trzymać
języka za zębami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Do
dziś żałował tego, co powiedział. Nie przemyślał tego, nawet
nie sądził, że coś takiego wyjdzie z jego ust. Był osłem.
Zranił ją i choć pragnął naprawić swój błąd, to
wiedział, że w tej chwili Hope była gotowa wydrapać mu oczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie unoś się gniewem, po prostu martwię się tym, że nie
potraficie się porozumieć. Zależy mi na tym, żeby wam się
układało, Lucasie. Kocham Hope jak własną córkę, dlatego
chcę dla niej jak najlepiej. Dla ciebie też – dodał, widząc
skwaszoną minę syna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Prawda
była taka, że nie był najlepszym ojcem, on sam doskonale to
wiedział, ale Lucas nie pozwolił mu na to, by naprawić swój
błąd. Przyjął tytuł Wilcott, ale to wszystko, co zrobił. Nie
był nawet pewny, czy kiedyś uda im się pokonać dzielącą ich
odległość. Do końca życia będzie walczył z niechęcią
własnego syna. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Chociaż
serce mu krwawiło od obojętności i nienawiści syna, musiał
odsunąć na razie swoje problemy – obecnie ważne było to, by
Lucas przestał być tak gruboskórny wobec własnej
narzeczonej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Spóźniona troska – odparł w końcu młody książę
nawiązując do ostatniego zdania i wrócił do dokumentów,
które koniecznie musiał przejrzeć. Nie obchodziło go to, co
chciał mu powiedzieć, nie widział więc sensu, by dalej z nim
rozmawiać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
wstał, Lucas podniósł na niego wzrok. Obaj spojrzeli na
siebie. Każdy z nich miał twardy wzrok, żaden nie potrafił
odpuścić. Pierwszy zrobił to Sussex, odwrócił się plecami
do syna i wyprostował się, dokładnie tak samo jak Wilcott.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Lucas
dostrzegł uderzające podobieństwo do Sussex'a. Ojciec i syn. Tym
właśnie byli. Łączyły ich niezniszczalne więzy krwi, musiał to
zaakceptować, chociaż pałał do tego mężczyzny jawną
nienawiścią. Nie chciał mieć nic wspólnego z kimś, kto
całe życie wiódł beztroskie życie i płodził dzieci
wszędzie, gdzie rzuciło go życie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Młoda
i naiwna aktoreczka była łatwym celem dla rozpuszczonego księcia.
Oboje jednak nie spodziewali się, że powołają do życia chłopca,
który potem przez resztę życia będzie czuł się jak
wyrzutek. Nie pasujący nigdzie próbował odszukać własne
miejsce, dom w którym będzie czuł się kochany. Teraz jednak
nie chciał niczego, nikogo nie potrzebował. Sam sobie świetnie
radził, a to, że księcia męczyły wyrzuty sumienia nie miało dla
niego żadnego znaczenia,</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedy
jego ojciec w końcu opuścił jego posiadłość mógł skupić
się na raportach od Billa Wellinga. Uśmiechnął się do siebie,
gdy okazało się, że sprawy za oceanem układały się po jego
myśli. Jego interesy rozkwitały coraz lepiej, jego starania nie
szły na marne, dlatego każda inwestycja kończyła się
spektakularnym sukcesem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie
chodziło o majątek, chodziło o poczucie, że taki śmieć jak on
mógł uzyskać więcej niż ci, którzy od wieków
posiadali w swych rodzinach niezliczone dobra przynoszące im niezłe
sumy. Nikt nie powinien wyznaczać ludziom granicy urodzenia. Każdy
miał prawo do sukcesu, bez względu na pochodzenie. W końcu wszyscy
umierali, śmierć nie omijała nawet wielkich królów,
dlaczego więc majątki mogli zbijać ci, co posiadali tytuł?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Sam
się przekonał, że arystokraci bywali pozbawieni serca i
współczucia. Ich podłość nie znała granic, a znęcanie
się nad innymi traktowali jak rozrywkę należącą im się z racji
urodzenia. Nienawidził tego, chociaż nic nie mógł na to
poradzić, jedyne co mu pozostało to robić wszystko, aby nie być
takim jak oni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pracę
nad listami i poleceniami przeciągnął do późnych godzin.
Kiedy wpadał w rytm pracy, nie potrafił oderwać się od niej przez
wiele godzin. Dopiero, gdy wybiła dwunasta w nocy zorientował się,
że dziś zdecydowanie przeholował. Szybko udał się na górę,
wziął już zimną kąpiel. Tu przed pójściem do łóżka
dołożył jeszcze do drwa do kominka, tak by przez całą noc paliło
się i ogrzewało pokój. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Poranek
nadszedł zbyt szybko. Sen nie przychodził do niego, aż w końcu
padł zmęczony przewracaniem się z boku na bok. Wściekły na cały
świat zjadł śniadanie i udał się na plac budowy. Stocznia rosła
w oczach, ale im bliżej było do końca tym więcej wymagała jego
uwagi, chociaż teraz wolał być gdzieś indziej. Pragnął ujrzeć
Hope – jej zielone oczy, które błyszczały za każdym
razem, gdy w jej wnętrzu igrały jakieś emocje. Uwielbiał patrzeć
na jej uśmiech, nie wymuszony gest wyczyniał z nim przeróżne
rewelacje. Uwielbiam to, choć nie znosił poczucia słabości, ale
dla tych chwil był zdolny zaryzykować wiele. Hope nie musiała o
tym wiedzieć, on mógł spokojnie upajać się tym, co
odczuwał. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
musiał się pilnować, bo im dłuższa była ich znajomość, tym
coraz więcej pragnął zdobyć serce Hope, a nie chciał w zamian
oddawać swojego. Taka wymiana nie wchodziła w grę.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-58906229805320754112015-12-24T22:00:00.001+01:002018-02-12T09:17:40.002+01:00Rozdział 31<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><a href="https://www.youtube.com/watch?v=8DSeZji2x-Y" target="_blank"><br /></a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><a href="https://www.youtube.com/watch?v=8DSeZji2x-Y" target="_blank">Tracey Chattaway - Nightsky</a></span></div>
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Sprawa
z Faith ciągnęła się przez kolejne dni. Na złość wszystkim nie
wychodziła z pokoju i z nikim nie chciała się widzieć. Cain
niemal nocował u jej drzwi próbując przekonać do zmiany
zdania. Obiecywał jej życie w dostatku, obiecywał także
niezależność i dość sporą sumę do własnej dyspozycji, ale
Faith zawsze odpowiadała jednym słowem – nie. Hope kręciła
głową zmartwiona i próbowała porozmawiać z nią, ale i z
nią Faith nie zamierzała dyskutować. Czuła się oszukana
przez Caina, więc chciała mu pokazać, że nie można z nią tak
pogrywać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
nie przesiadywała jednak pod drzwiami siostry. Musiała jej dać
czas do namysłu i chwilę spokoju, dlatego postanowiła pogłębiać
więź z Bezą. Klacz była kochana i bardzo ufna, ale musiały się
do siebie przekonać. Dziewczyna koniecznie chciała nauczyć się
jej ufać i lepiej jeździć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W
stajni odnalazła jednego ze służących i poprosiła o osiodłanie
klaczy, ale zasugerowała męskie siodło. Chciała spróbować
jeździć inaczej, niż robiła to dotychczas. Na pewno sposób
w jaki mężczyźni dosiadali konie był wygodniejszy i
bezpieczniejszy. I na pewno lepiej kierowało się wierzchowcem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Stajenny,
jeśli był zaskoczony, to nie dał po sobie niczego poznać. Wybrał
najlżejsze siodło i podkładkę, by klacz miała miękko. Hope
stała z tyłu i patrzyła jak Beza spokojnie znosi wszystkie zabiegi
koniuszego. Była już wyczyszczona i najedzona, jej spokój
świadczył tylko o zrównoważonym charakterze, ale wiedziała,
że gdy popuści jej wodze, klacz na pewno będzie ostro galopować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Z
pomocą chłopaka wsiadła na jej grzbiet, gdy wyprowadził ją z
boksu i spokojnym stępem wyjechała ze stajni. Dziwnie się czuła,
gdy nie miała u swego boku narzeczonego, ale nie chciała wiecznie
korzystać z jego pomocy. Musiała w końcu być niezależną,
przynajmniej w tych dziedzinach, w których mogła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Klacz
szła spokojnie drogą prowadzącą poza majątek Reabourna, a Hope
nie ponaglała jej. Musiała oswoić się z myślą, że Lucas jej
nie pomoże, jeśli coś pójdzie nie tak. Kiedy zobaczyła
furtę, przez którą się wyjeżdżało z posiadłości,
przystanęła i odetchnęła głęboko, czując zapach lasu i jesieni
w powietrzu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kolorowe
liście opadały z drzewa, niczym barwny kobierzec ścieląc się na
ziemi i pokrywając wszystko. Nad polami widocznymi między rzadkim
lasem wisiał mgła. Opatulona w ciepły płaszczyk nie czuła
chłodu, ale nie zamierzała zbyt długo przebywać na zewnątrz.
Niedługo zapadnie zmierzch, a ona nie zamierzała spędzać wtedy
czasu poza domem, w dodatku w środku lasu. Ruszyła spokojnie, wzrokiem wytyczając sobie trasę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wróciła
do posiadłości, ale żałowała, że nie mogła dłużej pojeździć.
Nie poznała jeszcze możliwości klaczy, ale obiecała sobie, że
wkrótce to zrobi – sama, bez bojaźni o swoje życie. Beza
nie była w stanie jej skrzywdzić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Było
już całkiem ciemno, gdy wchodziła do domu. Natychmiast udała się
do gabinetu, gdzie spodziewała się zastać Gabriela oraz Charity.</span> <span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Za
wielkim biurkiem siedział książę. Pisał coś zawzięcie, a cały
gabinet rozświetlony był kandelabrami i lampami gazowymi. Nie
zwrócił na nią uwagi, dopóki nie podeszła do niego i
nie rzuciła cienia na biurko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Och, Hope, witam - powitał ją przelotnym uśmiechem i wrócił
do papierów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
zmarszczyła czoło, poczuła się zignorowana, ale nie zamierzała
dać się zbyć. Chciała porozmawiać z księciem o Faith. Nadal nic
nie ustalili, a przecież musieli działać. Zależało jej na tym,
by Faith nie padła ofiarą skandalu, który mógłby ją
całkowicie pogrążyć. Wierzyła w to, że będzie szczęśliwa.
Cain na pewno da jej tyle szczęścia ile tylko będzie chciała –
tak czuła. Była o tym przekonana, chociaż do niedawna myślała,
że oboje darzą się głęboką antypatią. Faith była trudną
damą, ale nie była znów tak nieczuła i zbuntowana.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Po
śmierci rodziców łaknęła miłości i kogoś, kto otoczyłby
ją opieką. Cain nadawał się wprost idealnie. Potrafił być czuły
i opiekuńczy, ale jednocześnie był kimś, komu jej młodsza
siostra mogłaby wejść na głowę, a to było ważne. Uśmiechnęła
się, ciesząc się, że chociaż jedna z nich będzie szczęśliwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Gabriel
w końcu zwrócił się do niej przepraszając ją za to, że
musiała czekać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Miałem pilny list do napisania – odparł ze skruchą i posłał
jej pokrzepiający uśmiech. Hope kiwnęła głową i usiadła na
fotelu, czekając aż książę poświęci jej całkowitą uwagę.
Wiedziała, że znajdą jakieś porozumienie, bo w końcu Gabriel
słynął ze swej chłodnej kalkulacji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Książę
podszedł do ściany ukrytej między drzwiami, a etażerką i
zadzwonił po kamerdynera. Mężczyzna zjawił się bardzo szybko i
wziął od chlebodawcy kopertę z cennym listem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
No dobrze, moja droga, a teraz mi powiedz, co cię do mnie sprawdza.
Słusznie myślę, że chodzi o Faith, tak? - zagadnął w końcu
sadowiąc się wygodnie w głębokim fotelu. Panna Winward kiwnęła
głową i również umościła się wygodnie spodziewając się
długiej rozmowy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Tak, właśnie. Nie wiem, co robić. Nie wiem, dlaczego akurat ona
zrobiła coś takiego, skoro zawsze uważałam ją za racjonalną i
rozsądną. No dobrze, czasami bywała kapryśna i lubi psocić,
ale... Wiesz, Anglia nas zmieniła, to znaczy mnie i Faith. Obie
stałyśmy się zupełnie inne i nie jestem w stanie już wrócić
do tej dawnej Hope jaką jeszcze byłam, gdy zamieszkałam u księcia
Sussex'a.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Cóż ci mogę powiedzieć? Byłbym bardziej zdziwiony, gdybyś
się nie zmieniła. Obie z siostrą żyłyście w maleńkiej wiosce,
nieświadome życia jakie toczyło się tu w Anglii. Londyn na pewno
wywarł na was złe wrażenie, ale za to jedynie mogę przeprosić.
<i>Ton</i> ma znaczący wpływ na ludzi takich jak ty i Faith.
Jesteście wrażliwe i dobre i wejście do świata arystokracji miało
na was wpływ. Rozumiem cię doskonale, bo sam często uważam, że
ludzie noszący tytuły zachowują się karygodnie. Nic innego nie
mogę ci powiedzieć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
kiwała głową i uśmiechała się z wdzięcznością. Książę
powiedział kilka miłych słów, od których zrobiło
jej się ciepło. Mimo wszystko dobrze wiedzieć było, co myśli
Gabriel.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ale
mimo wszystko przyszła tu tylko po to, by porozmawiać o młodszej
siostrze. Faith potrzebowała pomocy, nawet jeśli myślała inaczej.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
No dobrze, co z Faith? Jak mamy jej pomóc? - westchnęła
zrezygnowana. Reabourn uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie przejmuj się tym, moja droga. Pozwól, że się tym
zajmę. Sądzę, że znalazłem rozwiązanie, ale obiecaj mi, że nie
będziesz się do tego mieszać, dobrze? - Panna Winward spojrzała
na niego zaskoczona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Naprawdę? Jak to chcesz zrobić?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Tym się nie kłopocz. Na pewno dowiesz się wszystkiego w swoim
czasie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
milczała zaskoczona i choć gdzieś w serce i umysł wkradał się
niepokój wierzyła, że książę zrobi wszystko, by Faith w
końcu zechciała poślubić McRoy'a. Bardzo tego pragnęła, bo
pasowali do siebie jak mało kto. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wkrótce
opuściła gabinet i udała się do sypialni, by tam przygotować się
do kolacji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Powoli
zapominała jak żyło jej się w Ameryce, ale wciąż pamiętała o
Skaczącej Niedźwiedzicy i jej mężu, dlatego wysłała jej
zaproszenie na ślub. Marzyła o tym, by Indianka i John przypłynęli
do Anglii. Mimo wszystko wiele im zawdzięczała. Po śmierci
rodziców, za którymi ciągle tęskniła, Skacząca
Niedźwiedzica i John stali się dla niej i Faith wielką podporą.
Jak mogłaby o nich zapomnieć? Koniecznie musiała zobaczyć reakcję
kobiety na widok jej narzeczonego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Na
pewno doceni jego wygląd i zachowanie, niekoniecznie charakter, ale
spodziewała się, iż młody książce zechce zrobić dobre wrażenie
na jej przyjaciołach, chociaż nie wiedział, jaką rolę odegrali w
jej życiu po śmierci rodziców.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Na
wspomnienie rodziców poczuła rozdzierającą serce tęsknotę.
Gdyby żyli nie doszłoby do sytuacji, w jakiej znalazły się obie z
Faith, a przede wszystkim nie znalazłaby się w tym miejscu. Anglia
miała swój urok i pod wieloma względami zachwycała, bo
różniła się od bostońskiego życia, ale jednak – nie była
tym miejscem, w którym spędziły całe życie. W Great Cove
żyła przez dwadzieścia lat i sądziła, że tam już zostanie, ale
przewrotne życie skierowało ją zupełnie na inną drogę, do
kraju, który znała z tęsknych opowieści matki i oszczędnych
informacji ojca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wspomnienia
ojczyzny i ukochanych rodziców wprawiły ją w melancholijny
nastrój, który utrzymywał się przez kilka następnych
dni i nic nie było w stanie ją wyciągnąć z tego stanu, nawet
zaczepki Wilcotta i karczemna awantura Faith, kiedy Cain wdarł się
do jej sypialni siłą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Faith
okazała się być prawdziwą złośnicą. Hope widziała jak rzucała
wszystkim, co miała pod ręką w stronę Caina. Biedny mężczyzna
nie zdołał uchronić się przed lecącym w jego kierunku butem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Na litość boską, ty zawzięta babo! - krzyknął w końcu,
rozcierając bolące miejsce. Trafiła w głowę. Hope stała za
progiem z szeroko otwartymi ustami nie wierząc w to, co widziała,
ale nic nie powiedziała, bo i też nie wiedziała, co mogłaby
powiedzieć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wynoś się z mojego pokoju! - wrzasnęła Faith i oparła zaciśnięte
pięści na biodrach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Chcę porozmawiać, idiotko! Nie zachowuj się jak rozwydrzony bachor
– warknął w końcu, próbując obłaskawić złość
malującą się na jego twarzy. Oddychał ciężko, a policzki
płonęły mu od burzy uczuć jaka niewątpliwie szalała w jego
wnętrzu.</span> <span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Hope
pokręciła głową i poszła dalej. Nie miała zamiaru mieszać do
ich spraw, tym bardziej, że Faith zapowiedziała, by tego nie
robiła. Uszanuje jej słowo i nic nie powie. Po co zresztą? Czy
sytuacja nie była już skomplikowana? Jej słowa nic nowego nie
wniosą, a mogą jedynie rozzłościć Faith.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zeszła
na dół, do dziennego saloniku, gdzie zazwyczaj przesiadywały
i przyjmowały gości, lecz nie zastała w nim nikogo. Charity
wyjechała rano do miasta, by załatwić kilka spraw, a one zostały
w posiadłości.</span> <span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Nudziła
się jak prawdziwa dama, nie miała pojęcia, co robić, bo obecnie
nie miała ochoty na czytanie ani wyjście na dwór, wychodząc
na wiatr i zacinający w oczy deszcz należało zdecydowanie do
szalonych pomysłów, dlatego siedziała i myślała, tęskniła
za rodzicami i za Great Cove, choć powoli uczyła się żyć ze
świadomością, iż dom ma teraz tu, a życie będzie dzielić z
Lucasem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nagle
do salonu wszedł wściekły Cain. Usiadł gwałtownie w fotelu i
potarł bolące miejsce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Twoja siostra jest wredną zołzą – mruknął niewyraźnie i
westchnął. Spojrzał na nią, a potem przeniósł wzrok na
skrzyżowane nogi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
To dlaczego odebrałeś jej niewinność? - zapytała i rozsiadła
się wygodnie, była ciekawa tego, co miał do powiedzenia. Krępował
ją ten temat, ale chciała się dowiedzieć, co czuł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Od
chwili, gdy wszystko wyszło na jaw, że nie jest zwykłym lokajem,
lecz ukrywającym się księciem, musiał się wyprowadzić i pokazać
się ojcu. Wrzawa jaka zapanowała wokół niego po ujawnieniu
się była ogromna, co świadczyło o tym, iż był naprawdę sławny
pośród socjety. Jego ród, jak się dowiedziała, był
stary i bardzo ważny na królewskim dworze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Wiesz, nie gniewaj się za to, co powiem, ale wydaję mi się, że wy
wszyscy traktujecie ją jak rozbrykaną małą dziewczynkę, która
bardziej skłonna jest do psot niż do poważnego zachowania. Wszyscy
traktujecie ją z góry i pozbawiacie ją możliwości
wykazania się czymś więcej. Nie jest złą osobą, choć na taką
pozuje.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Tak? Ale to chyba ty nie byłeś dla niej zbyt miły, prawda? Nie
uważasz, że ta ocena jest niesprawiedliwa? - zapytała Hope, w
ogóle nie gniewając się na niego za to, co powiedział. Miał
absolutną rację i dopiero teraz dostrzegła, że nie zachowywała
się zbyt dobrze wobec Faith.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Więc dlaczego taki byłem? Bo wiedziałem, że nie mogę dać Faith
tego, czego pragnie. Jeszcze przed całą tą aferą sądziłem, że
raczej się nie ujawnię i na zawsze zostanę lokajem u Reaburna, ale
niestety, tak się nie stało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dlaczego się chowałeś? I skąd znasz Lucasa... To znaczy księcia
Wilcotta? - poprawiła się szybko, gdy dostrzegła jego zaskoczoną,
pełną rozbawienia minę. Uniósł wysoko brwi i przyglądał
jej się z ciekawością, a potem westchnął, jakby nagle
przypomniał sobie, o co go pytała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nasza znajomość sięga bitwy pod Waterloo. Tam się poznaliśmy. On
był młodym, zbuntowanym żołnierzem, ja natomiast byłem oficerem,
chociaż wolałem, jak Lucas, stać w pierwszym szeregu, a nie z
tyłu, za żołnierzami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Dlaczego? - Hope poczuła rosnącą ekscytację, bo ich rozmowa
zaczęła rozwijać się w dość ciekawym kierunku – zaczęła
dotyczyć Lucasa, mogła dowiedzieć się coś więcej o mężczyźnie,
który zawsze tak chował swe sekrety, jakby obawiał się, że
ktoś mógłby go zranić z tego powodu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
To proste, oficerowie uznawani byli za tych okrutnych, którzy
wysyłali zwykłych żołnierzy jako mięso armatnie, nigdy nie
należałem do ludzi rozmyślnie złych. Brzydziłem się tym, co
miałem, dlatego stawałem do walki na równi z nimi. Tak
właśnie poznałem Lucasa, choć wtedy on sam nie wiedział, że
jest księciem. Nie znał ani swego ojca, jedynie matkę, która
była jakąś tam tandetną aktorką w podrzędnym teatrze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zacisnęła
usta, czując nagły przypływ współczucia dla Lucasa sprzed
dziesięciu lat. Wojna musiała być czymś potwornym, czymś, co na
zawsze wypaczyło psychikę wielu młodych mężczyzn, w tym Lucasa i
Caina.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie wiem, czy mogę o tym z tobą rozmawiać – przemówił
Cain, a Hope spojrzała nań błagalnie, bo nie chciała, aby
przerywał teraz, gdy historia zaczęła być interesująca, a ona
powoli odkrywała historię narzeczonego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Proszę, nie urywaj tej opowieści. Opowiedz mi coś, bo ja nigdy nie
będę wiedziała, jaki był wcześniej, nie mam pojęcia, co nim
zazwyczaj kieruję, a wiem, że jego przeszłości nie dowiem się do
niego. Nigdy mi tego nie opowie, a ja muszę wiedzieć. - Była
gotowa błagać go na kolanach, byle tylko nie porzucał przerwanego
wątku. Tak bardzo jej zależało na tym, by dowiedzieć się
cokolwiek o Lucasie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Cain
przez chwilę zastanawiała się, aż w końcu kiwnął głową,
wypuszczając cicho powietrze z płuc, jakby ciążyło mu od dawna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
No dobrze, ale obiecaj mi, że nie powiesz Lucasowi skąd to wiesz.
Najlepiej będzie, jeśli będziesz udawała, że nic nie wiesz, bo
nie chcę mieć w nim wroga.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Obiecuję ci! Nigdy nie dowie się, że coś o nim wiem –
przyrzekła, poprawiając się na swoim miejscu. Przygładziła fałdy
sukni i zaczerpnęła tchu, aby przygotować się na opowieść.
Spodziewała się samych najgorszych rzeczy, dlatego już teraz
próbowała uspokoić niespokojny oddech – No więc? Jaki
był? - Cain podrapał się po brodzie, szukając odpowiednich słów,
a potem wolno zaczął swą opowieść.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Cóż, twój narzeczony to dość specyficzny człowiek,
wtedy też taki był. Z jednej strony nienawidził miejsca, w którym
się znajdował, ale z drugiej, nie widział siebie nigdzie indziej.
Jak sam mi powiedział, po prostu czuł się źle w towarzystwie
ludzi. Okazało się, że ma rękę do koni, więc jak młody chłopak
i żołnierz dostał przydział do kawalerii, spędzał całe dnie i
noce między zwierzętami, aż przesiąkł ich zapachem i trudno go
było mu zmyć, dlatego stał się pośmiewiskiem niemal całego
regimentu, ale nikt nie odważył się go zaczepić. Mimo swego
młodego wieku był wyrośnięty jak młody byk i bardzo silny,
potrafił się bić jak stary pięściaż. Łamał nosy i żebra,
wykręcał ręce ze stawów i nabijał guzy, wszyscy woleli
trzymać się od niego z daleka, chociaż budził we wszystkich
rozbawienie. Ja sam przyłączyłem się do niego zaraz po tym, jak
wykupiłem patent i razem zajmowaliśmy się końmi. W zasadzie nie
było żadnych wojen, więc i wojsko nie było tak potrzebne, ale
jednak, oficerowie i reszta dowództwa lubiła znęcać się
nad swymi podwładnymi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
słuchała tego z rosnącym niedowierzaniem, czuła w sercu
rozdzierający żal. Wyobraziła sobie młodego chłopaka jak
troskliwie opiekuje się zwierzętami, a wszyscy wokół
pokazują go palcami, naśmiewają się z jego miłości do
niewinnych stworzeń. To było okropne i nie spodziewała się, że
ktoś kiedyś wytykał go palcami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
I co dalej? - ponagliła swego rozmówcę, gdy zamilkł nagle,
myśląc nad czymś intensywnie. Oczy lekko mu pociemniały, a
dziewczyna zdała sobie sprawę, że przypomina sobie owe czasy, gdy
musiał brać udział w bitwie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Szybko staliśmy się nierozłączni, choć żaden z nas nie
traktował tego drugiego jak przyjaciela na dobre i na złe. Mieliśmy
zbyt różne charaktery, no i każdy miał już swoje plany na
przyszłości, więc żaden z nas nie przywiązywał się do nikogo.
Kiedy wybuchła bitwa, podążyliśmy pod Waterloo, nigdy wcześniej
nie mieliśmy do czynienia z wojną, dlatego, gdy potyczka dobiegła
końca, każdy z nas był przerażony ogromem śmierci, bólu i
cierpienia. Jęki ludzki, kwik koni – to wszystko było okropne i
przez kolejne lata nawiedzało nas w najgorszych koszmarach. Lucas
zmienił się, zamknął się w sobie, a potem, kiedy dowiedział się
kim jest jego ojciec, zaczął nienawidzić cały świat. Musiał
poradzić sobie z wojną, bo nie wyglądał na kogoś, kogo dręczą
koszmary, chociaż jak tam myślę nad tym, to nie chcę mi się w to
wierzyć. Zapewne do tej pory musi źle spać z powodu wojny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Czy źle był traktowany przez waszych przełożonych? - zapytała,
ciekawa, czy Lucas padł ofiarą dowódcy-sadysty. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
W zasadzie to chyba jak każdy inny. Raz widziałem, jak sprzeciwił
się generałowi, który kazał zastrzelić mu swego ogiera
bojowego. Nie zgodził się, bo uważał, że koń zdoła z tego
wyjść, ale generał się uparł. Lucas był nieugięty, więc
generał skazał go na chłostę. Tak długo go bili, aż padł
zemdlony. Nie pozwolili go opatrzeć, przez niemal całą noc leżał
w kałuży własnej krwi, ale po tym wydarzeniu Lucas zrobił się
bardzo zły. Wpadał w szał i bił każdego na oślep, a do bitwy
szedł z myślą, że już nie wróci do Anglii.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
słuchała tego z niedowierzaniem. Kręciła głową, kiedy Cain
odkrywał nowe fragmenty życia księcia i nie mogła uwierzyć, że
tak po prostu ktoś go wychłostał. Na szczęście powieść się
skończyła, Cain nie powiedział jej nic więcej, ponieważ tuż po
bitwie każdy udał się w swoją stronę, lecz kilka lat później,
Cain poprosił go o pomoc, gdyż nie chciał już żyć jak syn
księcia. Ukrywał się i miał nadzieję, że nigdy już nie będzie
musiał znosić swych „przyjaciół”. Ale stało się
inaczej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
nie mogła dojść do siebie przez następnie dni, odmawiała
spotkania z każdym kto chciał ją zobaczyć. Nawet Charity prosiła
ją o rozmowę, lecz się nie zgodziła. Musiała przetrawić to, co
usłyszała, dlatego zamknęła się w pokoju, a służąca od czasu
do czasu sprawdzała, co się z nią dzieje. Opowieść Caina
wyprowadziła ją z równowagi i nie wiedziała, jak sobie z
tym poradzić. W końcu Lucas był człowiekiem i nawet, jeśli
kiedyś potrafił kochać, to teraz wyzbył się wszelkich uczuć.
Uznał je za słabość, której się obawiał, tak jak wtedy,
gdy bronił konia. Czy gdyby nie Waterloo i cała ta wojskowa
otoczka, to dziś byłby innym człowiekiem? Może nawet umiałby ją
pokochać tak, jak tego pragnęła? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Łzy
same jej leciały, kiedy wyobrażała sobie wychłostanego Lucasa.
Żal ściskał jej serce żelazną dłonią i nie chciał puścić.
Biedny Lucas, myślała rozpaczliwie, próbując poskładać
się w całość. Biedny, kochany Lucas. Nie wiedziała, czy będzie
wystarczająco silna, gdy ten spojrzy na nią. Rozpłaczę się,
rozsypie w drobny pył, bo nie będzie w stanie myśleć już o nim
tak, jak poprzednio. Nie mogła. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Może
Cain nie powinien był jej tego mówić? Teraz nie będzie już
potrafiła utrzymać tego dystansu. Będzie mógł zrobić z
nią, co będzie chciał, bo nieustannie będzie wiedziała, co się
z nim działo dziesięć lat temu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ukryła
twarz w poduszce i załkała głośno, próbując zwalczyć w
sobie chęć pobiegnięcia do młodego księcia i powiedzenia mu tego
wszystkiego, co tkwiło w jej sercu. Ale nie mogła tego zrobić, bo
nie wiedziała jak zareaguje na wieść, że próbowała
dowiadywać się coś o jego przeszłości. Może w końcu kiedyś
sam zechce jej o tym opowiedzieć? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Usnęła
zmęczona płaczem i żalem nad losem księcia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pukanie
do drzwi przedostało się przez ciemną ścianę snu i powoli
wyrywało ją z obięć Morfeusza, jakby ktoś nagle postanowił
odebrać jej tę chwilę ulgi. Otworzyła oczy, zamrugała
kilkakrotnie, a potem zdała sobie sprawę, że do drzwi dobija się
Faith. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Hope, otwórz na litość boską! - krzyknęła wytrącona z
równowagi młodsza siostra i załomotała w drzwi. Hope
podniosła się szybko i nie zawracając sobie głowy własnym
wyglądem, wpuściła siostrę do środka. Faith wpadła w jej
objęcia z płaczem. Łkała przez kilka minut, aż wyczerpana niemal
osunęła się na ziemię.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Obie
w końcu usiadły na łóżku, a Faith wznowiła swoje
zawodzenie. Hope głaskała ją po głowie i uspokajała cichym,
pocieszającymi słowami. W zasadzie nie wiedziała, co skłoniło
Faith do takiego płaczu, ale musiało się stać coś strasznego,
dlatego powoli próbowała ją wyprowadzić z tego szlochu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Faith, siostrzyczko kochana, co się stało? Cain zrobił ci krzywdę?
- zapytała łagodnie, głaszcząc ją po włosach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie, to nie to – odparła drżącym głosem i pociągnęła
nieelegancko nosem. Spojrzała na Hope i wyprostowała się
gwałtownie. - Hope, ty płakałaś? - wykrztusiła, gdy płacz nagle
wezbrał jej w gardle. - Dlaczego?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Nie przejmuj się, czasem muszę sobie ulżyć. Zbyt wiele uczuć
gromadzi się we mnie – odparła, lekceważąc siostrzaną troskę.
W końcu w tej chwili, to Faith potrzebowała jej troski.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
To wszystko moja wina. Nie płakałabyś, gdyby nie ja. Zbyt wielu
trosk ci dostarczam, a ty robisz, co możesz, żeby mnie
uszczęśliwić. Jestem niewdzięczna. Przepraszam. Jeśli to cię
pocieszy, to wyjdę za księcia Cainbridge. - Faith wyrzucała z
siebie słowa, nawet nie zaczerpując powietrza. Hope była
zaskoczona jej słowami i przez chwilę nic nie mówiła,
myśląc przypadkiem, czy Faith nie żartuje, bo i tego nie
wykluczała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Mówisz poważnie? - odważyła się zapytać, a zapłakana
siostra pokiwała głową wzdychając ciężko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Całkiem poważnie. Nie będę już tą wiecznie rozkapryszoną i
złośliwą Faith, muszę się zmienić, bo niedługo zostanę sama i
nie będę mieć nikogo.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Głuptasie, przecież zawsze będziesz mieć mnie. Jak mogłaś nawet
tak pomyśleć?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">-
Ty wyjdziesz za księcia, a ja co? Popełniam błąd, wiem o tym
doskonale, więc teraz muszę przyjąć konsekwencje tego, co
zrobiłam. Przepraszam jeszcze raz – odparła i odsunęła się od
siostry. Złapała w palce suknię i zaczęła ją delikatnie
ugniatać, próbując zająć czymś palce. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Cała
ta sytuacja ją przerastała, dlatego zachowywała się w ten sposób,
ale gdy Charity powiedziała, że Hope zamknęła się w pokoju i nie
chce nikogo widzieć, to zrozumiała, że zachowuje się jak głupia
gęś, która nie baczy na uczucia innych. W końcu jej starszą
siostrę dręczyły wyrzuty sumienia. Pragnęła również jej
szczęścia, dlatego nie powinna mówić i robić tak, jakby to
wszystko było jej wina. W końcu Hope pozwoliła się pocałować
Lucasowi w złym momencie, a ona? Ona oddała się mężczyźnie,
dała mu swą cnotę nawet nie zastanawiając się, co będzie dalej.
Prawda i tak wyszłaby na jaw, dlatego nie było sensu upierać się
dalej, a to, że Lucas jakimś cudem zorientował się w sytuacji
jedynie przyspieszyło działania.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Hope
w końcu została sama, czując wielką, niemal fizyczną ulgę.
Sprawę z Faith miała już z głowy, chociaż miała wyrzuty
sumienia, że pozwoliła jej myśleć, iż płakała właśnie z jej
powodu. Po namyśle doszła do prostego wniosku – nie ma tego
złego, coby na dobre nie wyszło. Ostatecznie Faith zgodziła się
poślubić Caina. Zaczną w końcu planować śluby i zaręczyny. </span>
</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Uśmiechnęła
się, chociaż w sercu szalała burza.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-26386899257902335622015-12-13T16:41:00.000+01:002015-12-13T16:41:22.744+01:00Rozdział 30<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=NWJb-eNvMPs" target="_blank">Michael Ortega - The Journey</a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Chociaż
Hope nie dotyczyła osobiście ta sytuacja, to jednak szła do
gabinetu księcia na miękkich nogach. Obawiała się tego, co
usłyszą. Uścisnęła ramię młodszej siostry. Weszły cicho do
gabinetu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cainbrige! Do jasnej cholery, albo się zgłosisz po ten cholerny
tytuł albo sam to za ciebie zrobię. Dość ukrywania, dość
kłamstw! - krzyknął Reabourn najwyraźniej wyprowadzony z
równowagi. Siostry stanęły jak wryte, słuchając dalszych
wyrzutów. - Odebrałeś mojej podopiecznej niewinność, więc
teraz powinieneś wziąć się z konsekwencjami za bary, a jedną z
nich jest ujawnienie się! Na litość boską, miejże sumienie, daj
znać własnemu ojcu, że żyjesz!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Że co proszę?! - powiedziała oburzona Faith i nim Hope zdołała
ją powstrzymać wkroczyła na środek pokoju. Aż cała się
trzęsła, tak była wściekła. Na policzki wypełzły jej okropnie
czerwone rumieńce. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, Faith – zaczęła Charity, ale młodsza panna Winward w ogóle
jej nie słuchała. Z ogromną złością wbijała wzrok w McRoy'a.
Gdyby jej wzrok miał jakiekolwiek nadprzyrodzone moce, pewnie
zabiłaby nim biednego mężczyznę, który wyglądał na
całkowicie zagubionego. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
O co tu chodzi? Kim jesteś McRoy?! - warknęła wściekle, nawet nie
próbując zachować jakiekolwiek pozory spokoju. Nie chciała
nawet być miła, a Hope miała tylko nadzieję, że jednak ugryzie
się w porę w język i nie zdoła obrazić wszystkich wokół
jakąś nieodpowiednią uwagą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Powiedz jej, Cain – zażądał nagle Wilcott. Hope odwróciła
się w jego stronę i poddając się nagłemu impulsowi podeszła do
niego. Coś na jego twarzy zadrgało, jakiś mięsień – może
chciał się uśmiechnąć, ale spojrzał na nią tylko w milczeniu i
lekko wykrzywił usta – nie było w tym jednak ani grama radosnego
gestu. Wolała jednak nie roztrząsać tego. Bała się tego, co
mogłoby to oznaczać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cóż, wygląda na to, że będę księciem lub coś w tym
stylu, więc, moja miła, nie musisz się obawiać, że towarzystwo
będzie z ciebie drwić. Nie jestem lokajem. - Jego słowa wypaliły
całą masę innych słów. Pustka jaka powstała między nim a
Faith sprawiła, że na chwilę całe towarzystwo zapomniało, o czym
była mowa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak mogłeś mnie tak okłamać?! Jesteś podły i obrzydliwy!
Wstrętny! - krzyczała bez opamiętania Faith. I tylko Hope
wiedziała, jak w tej chwili ona się czuła. Była okropnie
zraniona, cierpiała na pewno, dlatego wyładowywała swe uczucia w
krzyku i obelgach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nigdy cię nie okłamałem. Nie powiedziałem niczego, co nie miałoby
prawa bytu w życiu – odparł tylko i spojrzał na nią chłodno.
Faith nie była mu dłużna, jej oczy ciskały gromy, sprawiała
wrażenie wściekłej – ledwie trzymającą swą furię w ryzach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
No jasne! Bo nic nie mówiłeś, a dla mnie to samo, co
kłamstwo! - burknęła tylko i skrzyżowała ramiona na piersi,
czekając na dalsze jego wyjaśnienia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dzieci, nie kłóćcie się, proszę was – wtrąciła się w
końcu Charity. - Stało się to, co się stało, musimy więc teraz
pomyśleć o tym, co dalej. Oczywiście wszyscy wiedzą czym to się
skończy, dlatego może lepiej będzie, jeśli ustalimy datę ślubu,
tak? - zaproponowała ugodowo, ale bardzo się pomyliła, co do
Faith, która ani myślała się zgadzać na to, co wymyślą
dla niej inni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Na
pewno nie była tak, jak starsza siostra – nie miała zamiaru dać
sobą kierować tylko dlatego, że obowiązywały kobiety pewne normy
narzucone na ich postępowanie. Nie była potulna, nigdy nie musiała
się stosować do takich bzdur i nigdy tego nie zrobi. Będą musieli
siłą ją zaciągnąć przed ołtarz. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie – odpowiedziała tylko, ale wszyscy wiedzieli, o co jej chodzi.
- Nie wyjdę za tego podłego kłamcę, choćby kat stał nade mną z
wielkim toporem. Nie pozwolę sobą manipulować. Nie mam tak dobrego
charakteru jak Hope. Moja siostra jest zdecydowanie łagodnego
uspokojenia i chce, by wszyscy byli szczęśliwi, ale ja nie pozwolę
niszczyć swojego życia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Gdybyś choć trochę zastanowiła się nad tym, co mówisz, to
może w końcu przestałabyś ranić swoją siostrę – odezwał się
nagle Lucas, nie wyglądał na zadowolonego. Jego ciemne oczy jakby
jeszcze bardziej pociemniały. - Najbardziej czego nie lubię, to
niewdzięczności osoby, która jest kochaną przez
najbliższych. Jeśli chcesz być niezależna, to proszę, rób,
co uważasz za słuszne, ale pomyśl, czy Hope przypadkiem nie
ucierpi. - Jego głos brzmiał twardo i nieustępliwie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
spojrzała na niego zdumiona. Nie chciała odbierać tego w ten
sposób, ale stanął w jej obronie, choć to była tylko
Faith. Znała swą siostrę na wylot, nie czuła się urażona, ale
on uznał, że powinien coś powiedzieć. Poczuła ciepło na sercu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jeśli sprawisz, że moja siostra będzie z tobą szczęśliwa, to
wtedy porozmawiamy o mnie, w porządku? -rzuciła drwiąco, dając
wszystkim jasno do zrozumienia, że w to nie wierzy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
zrobiło się przykro, ale nie chciała zabierać głosu w tej
sprawie. Faith mogłaby to źle odebrać, a gdyby próbowała
zaprzeczyć słowom Lucasa, na pewno on poczułby się urażony.
Sytuacja była dość niekomfortowa dla wszystkich. Milczała więc u
boku księcia, czując promieniujące od niego ciepło. Czuła się
przy nim tak absurdalnie bezpiecznie, a przecież był zdolny ją
zranić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wezmę ślubu z Cainem, czy jak mu tam na imię. Nie i koniec! -
odparowała i odwróciła się na pięcie. Wyszła z gabinetu
Gabriela, ostentacyjnie trzaskając drzwiami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jest charakterna jak młode źrebię – powiedział z przekąsem
Wilcott.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wyrośnie z tego, nosi ją temperament – uzupełniła Charity.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przepraszam za nią, jest nieobliczalna – mruknęła Hope, patrząc
na wszystkich z wyczekiwaniem. Cain się skrzywił, Charity i Gabriel
po prostu uśmiechnęli się i potrząsnęli głowami, a jej
narzeczony prychnął zirytowany.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie przepraszaj w jej imieniu, bo ty nie jesteś niczemu winna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
się skrzywiła. Nie podobało jej się to, że wszyscy ją
wybielają, a z Faith robią kogoś złego. Ona taka nie była, czuła
się zagubiona i przede wszystkim oszukana przez Caina, dlatego
zachowała się w ten sposób. Chciała to jakoś wytłumaczyć,
poprosić ich o wyrozumiałość, ale wszyscy już zwrócili
się do McRoy'a.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Doskonale wiesz, co zrobiłeś. Odebrałeś jej cnotę, chociaż była
debiutantką i nie wolno było ci ją tknąć! - przemówił w
końcu książę Reabourn. Podobnie jak Charity – wyglądał na
złego, rozczarowanego i chyba nawet rozbawionego, ale tego nie była
pewna. Cóż, ona nic nie widziała zabawnego w sytuacji, w
której właśnie znalazła się Faith. Jeśli zaszła w ciążę,
to będzie problem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jestem gotowy wziąć na siebie całą winę. Uwiodłem ją, ożenię
się z nią i przyjmę tytuł. Ujawnię się ojcu. Cóż innego
mi pozostało? - zapytał ironicznie i westchnęł, skierował wzrok
na Hope i uśmiechnął się do niej w tak uroczy i smutny sposób,
iż ścisnęło jej się serce i była nawet gotowa wybaczyć mu to,
że uwiódł jej siostrę. - Przykro mi, panno Hope, że ta
cała sprawa dotyczy także pani. Uwielbiam panią i podziwiam, bo
rzadko zdarza się, by..</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cain – zaczął ostrzegawczo Lucas. - Hope nie jest tą kobietą,
którą powinieneś obsypywać komplementy, oszczędź sobie
język dla Faith.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ależ Wasza Książęca Mość, nie ma potrzeby się tak złościć –
odparła Hope, czując wyrzuty sumienia z powodu lekkiej ironii. Nie
powinna była, ale coś jednak ją skusiło. Jakby czaiła się w
niej natura złośliwego rudzielca. Stanął w jej obronie, a ona tak
mu się odwdzięczyła. On jednak nie przejął się tym, co
powiedziała. Uśmiechnął się i pokiwał głową, jakby w myślach
odpowiedział sobie na jej uwagę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Czy
kiedykolwiek uda jej się wyprowadzić go z równowagi? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak przekonać Faith do ślubu? - zapytał zmartwiony Reabourn. -
Jest uparta i nieobliczalna, nawet nie wiem, jak trafić do jej
umysłu, aby podjęła decyzję bez żadnych kłótni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To nie jest możliwe. - Hope potrząsnęła głową ze smutkiem. -
Faith ma silny charakter i nie lubi, gdy ktoś narzuca jej to, czego
nie chce. Po prostu musimy zaakceptować jej decyzję.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie możemy! - zawołała przerażona Charity. Nawet nie wyobrażała
sobie, by po prostu pozostawić tę sytuację bez jakiegokolwiek
zakończenia. - To byłby ogromny skandal, gdyby Faith nie wyszła za
mąż za Caina.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale przecież prócz nas nikt tego nie wie, prawda? Może
gdyby...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, niestety, ale naprawdę nic się z tym nie da zrobić, przykro
mi...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
nie mogła uwierzyć, że Faith postąpiła tak lekkomyślnie, że
dała się uwieść chwili. Pozwoliła Cainowi na tak wiele, a
przecież tak się kłócili. Nie mogła sobie wyobrazić tego,
jak teraz czuła się biedna siostra. Musiała z nią porozmawiać, a
choć wiedziała, że dotarcie do niej będzie teraz okropnie trudne,
ale będzie musiała się postarać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zostawiła
wszystkich w gabinecie i poszła na Faith. Wolałaby, aby tej
sytuacji nie było, ale co miała zrobić? Jak miałaby ją ustrzec
przed tym? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Znalazła
ją w pokoju. Nie płakała. Stała pod oknem i wyglądała na
zewnątrz. Jej blada twarz i drżące dłonie splecione w koszyczek
powiedział Hope w jakim jest stanie. Minę mała dość
nieszczęśliwą, ale jednocześnie wyrażała swój upór.
Jeśli postanowiła, że nie wyjdzie za mąż za Caina, to nie
wyjdzie i nic było w stanie ją do tego zmusić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith, możemy porozmawiać? - zagadnęła ją łagodnie. Chciała ją
nieco udobruchać, sprawdzić jaki ma humor, żeby potem nie toczyć
z nią głupiej wojny. Podeszła powoli do siostry. Faith kiwnęła
głową, lecz nie podeszła do niej, stała twardo w miejscu, jednym
tylko spojrzeniem oznajmiając jej, że nie chce, by podchodziła
bliżej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ostrzegam cię, jeśli wysłali cię jako rozjemcę, to lepiej już
stąd wyjdź. Nie mam ochoty tego słuchać – odparła tylko,
wzdychając ciężko, nieco może smutno. Hope zmarszczyła czoło i
podeszła do niej, ignorując wszelkie ostrzeżenia. Miała to w
nosie, czas najwyższy wziąć się za barki z własną siostrą. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A jeśli mnie wysłali, to co z tego? - nie pozwoli się stłamsić i
zaszczuć. Musiała porozmawiać z Faith, ale na jej warunkach,
inaczej do niczego nie dojdzie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Już powiedziałam to, co myślę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Doskonalę cię rozumiem. Ślub z mężczyzną, którego nie
znasz, z którym do tej pory darłaś koty, nie może być
zapowiedzią szczęścia, ale jeśli spółkowałaś z nim...
To co innego. Dopuściłaś się tego samego, co ja. Obie złamałyśmy
zasady panujące w Anglii, dlatego musimy dostosować się do tego,
chcąc czy nie. Mnie również się to nie podoba, ale co
innego mi zostało? Nic chyba. Uległyśmy uczuciom, które do
tej pory były nam całkowicie obce – urwała nagle, zaczerpując
nieco tchu. - Co czułaś, gdy z nim byłaś? - zapytała nagle,
ciekawa, czy tylko ona ma takie dziwne odczucia przy Lucasie, czy
może jest raczej nienormalna. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
milczała przez chwilę, tępo wpatrując się w starszą siostrę.
Zastanawiała się nad odpowiedzią, ponieważ nie spodziewała się,
iż Hope zada takie pytanie, ale ciekawość jaka biła z jej
spokojnych oczu, niemal była namacalna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Sama nie wiem, było tego tyle. Na początku byłam w szoku, a
potem... To eksplodowało we mnie takim gorącem. Straciłam
kontrolę, nie panowałam nad emocjami i czynami... - zająknęła
się i oblała rumieńcem. Hope wiedziała, co dzieje się z Faith.
Przypomina jej się to wszystko, co wydało się między nią, a
Cainem. Całkiem zrozumiałe, że ją to zawstydza. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
I dlatego stało się to, co się stało – mruknęła głośno Hope
i westchnęła, zdając sobie sprawę, że tak naprawdę Faith
wpakowała się w tą samą sytuację, co ona, że będzie musiała
wziąć ślub z kimś kogo nie zna. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Gdyby nie książę Wilcott zapewne nikt by nie dowiedział się o
całej sytuacji. To wszystko jego wina! - zawołała z ogniem w
oczach. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith, nie możesz zrzucać winy na niego za to, co zrobiliście... -
zaczęła Hope, ale urwała, gdy młodsza siostra warknęła
zirytowana.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przestań być taka naiwna, Hope! Nie widzisz jaki on jest? To
pozbawiony serca, nieczuły książę, który w nosie ma to,
czy ty staniesz po jego stronie czy nie. Krzywdzi cię za każdym
razem, a ty jeszcze go bronisz! Nie udawaj, że tak nie jest, bo
jest. Widzę jak na niego patrzysz i boli mnie to, że potrafisz tak
bezkarnie pozwalać się ranić temu łajdakowi! - krzyczała w
furii, a Hope stała bezradnie i słuchała oskarżeń. Nie miała
siły zaprotestować, bo część z tego była prawdą. Obudziło się
w niej jednak poczucie lojalności wobec narzeczonego. Lucas nie był
ideałem, ale nie zasługiwał na takie słowa. Przecież tak wiele
mu zawdzięczała. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Kogo pani nazywa łajdakiem? - padło ostre pytanie od strony drzwi.
Hope drgnęła zaskoczona, jednocześnie walcząc ze łzami.
Odwróciła zarumienioną od wstydu i złości twarz w stronę
Lucasa. Popatrzył na nią przelotnie, a potem zwrócił się
do jej siostry, jak do jadowitej żmii.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pana! - zawołała, nawet nie odczuwając skruchy. - Jest pan
łajdakiem bez serca. Rani pan moją siostrę, a ona jeszcze pana
broni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy to prawda, moja słodka? Broniłaś mnie? - zapytał, uśmiechając
się do niej z rozbawieniem, którego ona nie rozumiała, a
które wyprowadziło ją z równowagi. Czy to było takie
zabawne?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Poczuwałam się do takiego obowiązku. Nie jesteś kryształowym
człowiekiem, ale to, co dla mnie zrobiłeś jest... dobre –
dodała, nieco wahając się przy ostatnim słowie, nie mogła
znaleźć odpowiedniego. - Uznałam, że...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, przestańcie! Po prostu przestańcie – jęknęła
rozzłoszczona Faith. Ich zachowanie było głupie i dziwne,
zwłaszcza Hope wydała jej się taka dziwnie speszona, jakby
rzeczywiście była zakochana w księciu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Panno Faith, rozumiem pani złość, ale nie widzę powodu, żeby
krzyczeć na Hope. Mimo wszystko pani siostra chce dobrze. Dlaczego
nie chce pani przyjąć Caina?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bo nie! Wyjdźcie stąd, chcę zostać sama – powiedziała w końcu,
gdy zrozumiała, że będą próbowali przekonać ją zmiany
zdania. Oboje. Poczuła się przegrana i zdradzona przez Hope.
Liczyła na jej sojusz i wsparcie, a tymczasem jej starsza siostra
stała po ich stronie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
złapał Hope za rękę i delikatnie zmusił ją do opuszczenia
pokoju. Nie wyglądała dobrze. Rozmowa z siostrą nie należała do
przyjemnych, dlatego wcale nie dziwił się, że była taka blada i
zmartwiona. Zapragnął nagle ją pocieszyć, ukoić jej ból i
przywołać na jej usta uśmiech. Lubił, gdy się śmiała, miał
wtedy wrażenie, że lód okalający jego serce powoli
topnieje, a grube kawałki odpadają powoli. Otwierał się na Hope,
czekał na każdy jej gest, by stanąć przy jej boku, niczym
wymarzony rycerz w lśniącej zbroi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chodź, Hope. Powinnaś trochę odpocząć – powiedział, gdy
wyszli z sypialni Faith. Hope pokręciła jednak głową w milczeniu
i rzuciła mu szybkie, niepewne spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zignorował
to i poprowadził ją wprost do sypialni. Usadowił na fotelu i kazał
jej cierpliwie czekać. Odwrócił się na pięcie i wyszedł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
siedziała i czekała na niego, choć nie była pewna czy wróci.
Zjawił się po kilku minutach z tacą wypełnioną po brzegi
słodkościami. Kiedy zobaczyła to wszystko poczuła mdłości.
Uwielbiała słodycze, ale było ich zbyt wiele i sam ich widok nie
wyglądał zachęcająco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Tuż
za Lucasem zjawił się lokaj z kolejną tacą. Odetchnęła z ulgą,
gdy dostrzegła filiżanki i imbryczek z zaparzoną już herbatą.
Cała procedura ustawiania i rozstawiania odbyła się w milczeniu.
Hope przyglądała się wszystkiemu z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Kiedy zostali sami, nagle zdała sobie sprawę, że teraz została
sam na sam z narzeczonym, a to było niedozwolone i złe. Zwłaszcza,
że dostrzegła nagły, chwilowy błysk w oku księcia. To było
nieco przerażające, bała się, że znów zacznie ją
całować, a jej uczucia nagle eksplodują w niej gwałtownym ogniem.
Odsunęła się, choć wciąż siedziała w miękkim fotelu,
uwięziona między podłokietnikami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie możemy...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście, że możemy. Nikt nie będzie mi mówił, co mogę,
a co nie mogę robić z moją narzeczoną. Jesteśmy narzeczeństwem,
chwile sam na sam mogą się nam przytrafić – odparł, wpadając
jej w słowo, jednocześnie idealnie odgadując to, o czym myślała.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przełknęła
ślinę i spiorunowała go wzrokiem, zastanawiając się nad tym,
którą kwestię powinna poruszyć najpierw. Nie podobało jej
się to, że cała ta rozmowa miała motyw. Wszystko wskazywało na
to, że Lucas znów myślał w kategorii: moja. Drugą sprawą
było to, że z takim lekceważeniem podchodził do zasad, co prawda
głupich i niepisanych, ale zasad, których powinni się
trzymać. On jednak nie był kimś, kto przestrzegał ustalonych
reguł, dlatego zachowywał się w tak arogancki sposób. A ona
tego nie lubiła. Bardzo tego nie lubiła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy ty zawsze musisz mówić o mnie tak, jakbym była rzeczą?
Jestem twoją narzeczoną, ale nie należę do ciebie, rozumiesz? -
powiedziała łagodnie, starając się zapanować na rosnącą
irytacją.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jesteś moją narzeczoną, nikogo innego, tylko moją, jasne? Nie
traktuję cię jak rzeczy, wręcz przeciwnie. Bardzo lubię cię
rozpieszczać – uśmiechnął się przebiegle, po czym z błyskiem
w oku dodał – I pieścić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
poczerwieniała nagle zawstydzona jego słowami. Był naprawdę
przebiegłym draniem! I lubił ją zawstydzać! Poznała to po jego
leniwym uśmiechu rozlewającym się po całej jego twarzy, rysy mu
złagodniały, a oczy błyszczały jak u małego psotnego chłopca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucasie, nie mów mi takich rzeczy. Ja naprawdę nie muszę
tego wiedzieć. Porozmawiajmy o czymś innym, dobrze? - zaproponowała
łagodnie. Gdyby się zirytowała, on na pewno tak łatwo nie
odpuściłby tego tematu i dręczyłby ją wyuzdanymi słowami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie podoba ci się ten temat? Jest całkiem przyjemny – zakpił
lekko i sięgnął po ciastko z kremem. Wsunął je sobie do ust i
oblizał wargi. Zerknął na nią. Hope szybko sięgnęła po takie
same ciastko, zupełnie przypadkiem, i powoli zaczęła ja skubać,
jakby obawiała się, że jest zatrute. Smakowało jej, ale jakoś
nie mogło przejść przez gardło. Obecność Lucasa w jej pokoju,
jego słowa o pieszczotach sprawiły, że cała jakby zawiązała się
w nerwowy węzeł i próbowała się otrząsnąć z tego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">A
nie było to łatwe przy księciu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Proszę cię, naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Czy chociaż raz
mógłbyś nie ignorować moich próśb? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
wiedziała, co wywołało w nim nagłą zmianę, ale po wypowiedzeniu
tych słów książkę nagle zamilkł, spoważniał, rysy
twarzy wyostrzyły się, a oczy jakby pociemniały. Nie był zły,
raczej poirytowany. Odetchnęła głęboko, aby nie tylko nabrać
powietrza w płuca, ale także uspokoić się i nabrać dystansu.
Było jej to potrzebne, aby prowadzić rozmowę z narzeczonym, w
końcu był wymagającym rozmówcą i nie miała zamiaru wciąż
robić z siebie kompletnie zielonej gęsi, która wciąż się
na niego złościła. A przecież tak było i nawet, jeśli próbowała
to zmienić, to on zdecydowanie jej to utrudniał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, mam wrażenie, że ty po prostu boisz się o tym rozmawiać.
Sądzisz, że to, co mówię jest tylko po to, by cię dręczyć?
- Jego głos wibrował w jej wnętrzu, rozkołysał jej stabilne
serce i sprawił, że poczuła suchość w gardle – był chropowaty
i przyjemny dla ucha, lecz zupełnie przeczył temu, co widniało na
jego twarzy, dlatego spuściła wzrok, bojąc się, że jego oczy
przeszyją ją na wylot.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ja nie wiem, po co to jest. Naprawdę. Ja cię nie rozumiem, Lucasie,
dlatego czasami mówię to, co mówię... Nie chcę, byś
uważał mnie za głupią gęś, bo zależy mi na tym, by nasz
związek był oparty na wzajemnym szacunku, ale jeśli ty będziesz
zachowywał się w ten sposób, to właśnie tak będziemy się
zachowywać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przez
chwilę milczał, aż w końcu wstał. Wsunął dłonie do kieszeni i
powolnym krokiem zaczął spacerować po pokoju. Wyglądał na dość
zamyślonego, ale nie wiedziała czy to dobrze czy źle. Chyba
nadszedł czas na kolejną poważną rozmowę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mam gdzieś rozmowę – burknął i nagle, jednym susem znalazł się
tuż przy niej. Hope odskoczyła gwałtownie do tyłu, przylegając
całym ciałem do fotela. Zapatrzyła się w jego wspaniałe oczy i
wstrzymała oddech, oczekując dalszego rozwoju. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
Lucas ją pocałował, poczuła się tak, jakby nagle przeszyło ją
dziwne, paraliżujące uczucie. Gorąco natychmiast zalało ją i
pozbawiło woli. Mógł robić z nią co chciał i wcale nie
miała zamiaru protestować. Objęła dłońmi jego twarz,
przyciągnęła ją bliżej do siebie i niemal westchnęła wprost w
jego usta, gdy odsunął się od niej w końcu. Na ustach igrał mu
uśmieszek zadowolenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Uwielbiam cię całować – mruknął i wyprostował się w końcu.
Wsunął dłoń w kieszenie bryczesów i spojrzał na nią z
góry, wzdłuż nosa, mierząc ją z dziwnie nieodgadnionym
wyrazem twarzy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odchrząknęła
cicho i wyprostowała plecy, jakby połknęła kij od szczotki. Była
zakłopotana jego zachowaniem i słowami, choć niewątpliwie
podobało jej się to, co przed chwilą zrobił.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W porządku – odpowiedziała i kiwnęła głową. Lucas roześmiał
się rozbawiony jej sztywną odpowiedzią. Nie tego się spodziewał
ale wiedział, że na więcej nie może liczyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mam nadzieję, że się podobało, moja pani?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jakiej odpowiedzi ode mnie oczekujesz? Czy mam ci paść do stóp
i wielbić twe gorące usta?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie chcę, byś składała mi hołd, nie mnie on się należy, lecz
tobie. Powiedz tylko tak lub nie, tylko tyle – odparł i w końcu
usiadł na drugim fotelu, wciąż ją obserwując.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie rozumiem, dlaczego ci na tym zależy? - Naprawdę ją to
interesowało, bo nie wierzyła, by jej słowa mogłyby podbudować
jego już i tak wystarczająco wielkie ego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chcę wiedzieć – rzekł z naciskiem i czekał, aż w końcu
odpowie. Hope myślała chwilę nad odpowiedzią. Pragnęła, by jej
słowa były wyszukane i nie brzmiały zbyt głupio, ale jedyne, co
przychodziło jej do głowy to tylko „cudownie”. Nie mogła tego
powiedzieć. Takie myśli powinna zachować dla siebie i napawać się
nimi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hmm, może być.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
zaśmiał się szaleńczo, ubawiony jej odpowiedzią. Hope nie
zrozumiała tego, ale nie pytała o nic. Powiedziała to, by ostudzić
jego zapał i ego. I żeby się nie wygłupić. Czuła, że wyszłaby
a głupią, zbyt chętną gąskę, a pasowała jej rola niedostępnej
damy. Przynajmniej taką była, dopóki książę nie zaczynał
jej dotykać lub całować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ach, moja księżno, potrafiłabyś ostudzić zapał nawet słynnego
Casanovy. No dobrze, porozmawiajmy o czymś innym. Jak sprawuje się
Beza?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Rozmowa
gładko potoczyła się na temat koni, aż Hope zaczęła go
wypytywać o hodowlę i ulubione rasy. I nawet nie spodziewała się,
że Lucas może pałać do czegoś taką namiętnością. Uwielbiał
konie, stanowiły dla niego ważną część, której nie
potrafił się wyrzec. I nie zaprzeczał, że bardzo kochał trenować
i ujeżdżać te piękne stworzenia.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-2969845603664410942015-10-29T11:44:00.000+01:002015-10-29T11:52:03.586+01:00Rozdział 29<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=cJLwBHFVb7k" target="_blank">Michael Ortega - October Song</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
zrozumiała, że gdyby nie odwiedziny Lucasa, który prowadził
ją do stajni, aby przekonać ją do koni oraz wizyty i rewizyty
Cassie, ona i jej siostra nudziłyby się śmiertelnie przez następne
tygodnie. Również wizyty księżny-wdowy były pewną
rozrywką, choć dziewczęta czuły się w jej obecności
onieśmielone i mówiły niewiele. Jednak dystyngowana dama
ciągnęła je za języki, wypytując o wszystko, co związane było
z ich matką. I księżna-wdowa życzyła sobie wizyt wnuczek u
siebie w rezydencji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
uwierzyła, że księżna po prostu chciałaby się dowiedzieć czy
matka była szczęśliwa, dlatego mówiła dużo o tym jak
często się śmiała, jaka była radosna każdego dnia. Opowiadała
wszystko to, co widziała i czego była świadkiem pomijając
oczywiście kilka poważnych kłótni i lekko zasępionego
ojca, jaki czasem się jej wydawał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kolejne
wizyty różnych ludzi wprawiały ją w różne nastroje,
lecz to właśnie odwiedziny narzeczonego sprawiały, że czuła całą
masę uczuć, które mieszały się ze sobą, doprowadzając ją
tym samym niemal do szału. Koniecznie chciała wiedzieć, co czuje
do niego, wtedy wiedziałaby jak się zachowywać wobec niego.
Czasami była gadatliwa, pytała go o wszystko, co ją ciekawiło lub
frapowało, ale czasami zdarzało się tak, iż nie była wstanie
wykrztusić z siebie słowa, bo albo była zła albo zawstydzał ją
samym tylko spojrzeniem. To, co czuła było po prostu absurdalne i
niezrozumiałe dla tak niewinnej dziewczyny, nie kontrolowała swoich
odruchów, które zawsze były szczere i często
infantylne. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mam coś dla ciebie – powiedział któregoś dnia książę,
gdy siedzieli w salonie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Biszkopt
zamerdał ogonem, gdy książę wstał i podał rękę Hope.
Dziewczyna podniosła się ze swego miejsca, lekko ściskając jego
palce. Lubiła siłę, która biła od niego, wyczuwała ją
nawet przez materiał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie, proszę, nie mogę dostawać już prezentów-
zaprotestowała, poczerwieniała ze wstydu i irytacji. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie chcę ci dać czegoś nowego... Przyprowadziłem ci Bezę.
Jesteśmy na takim etapie, że mogłabyś teraz bez przeszkód
wsiąść na konia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
musiała mu przyznać rację. Oczywiście uważała, że sprowadzanie
Bezy było zbyt kłopotliwe, ale jednocześnie ucieszyła się, że
klacz teraz będzie tylko do jej użytku. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Rzeczywiście
była na takim etapie, że już nie bała się podejść do konia i
pogłaskać go, poklepać i nakarmić. Czasami miewała napady
strachu, ale szybko udawało jej się go zwalczyć, dzięki czemu na
powrót mogła cieszyć się końmi i ich uspokajającą
obecnością. Nadal jednak nie wiedziała, czy jest w stanie odzyskać
dawną śmiałość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
O – zająknęła się w końcu, nie kryjąc zdumienia. Książę
Wilcott pod każdym względem ją zaskakiwał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wyszli
na zewnątrz. Jeden ze stajennych trzymał Bezę, a Nocny Tancerz
pasł się niedaleko, nie pilnowany przez nikogo. Siwa klacz była
już osiodłana i przygotowana do jazdy. Jak zwykle wyglądała
pięknie i zachwycająco z falującą grzywą i długim ogonem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mała przejażdżka? - zapytał książę i podprowadził ją do
klaczy. Z lekkim wahaniem wyciągnęła dłoń i palcami musnęła
śnieżnobiały pysk Bezy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wiem, Lucasie, to trochę za wcześnie. Nie potrafię jej zaufać
tak, jakbym chciała. To nie wyjdzie nam na dobre. Może się
spłoszyć... - urwała nagle, gdy podszedł do niej blisko. Kątem
oka zerknęła jak stajenny wycofuje się i znika z pola widzenia.
Zostali sami, a ona doskonale pamiętała, co spotkało ją, gdy
książę porzucił „przepisowy” dystans między nimi i ją
pocałował, choć nie miała pojęcia, czy znów by to zrobił.
On także dostał burę, inna rzecz, że w ogóle się nie
przejął, a wręcz przeciwnie – był rozbawiony!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie spłoszy się, jest dzielną klaczą, nie bój się. Zaufaj
mi tak, jak wiele razy to robiłaś. Udało nam się częściowo
pokonać twój strach, uda nam się sprawić byś cieszyła się
z jazdy. Beza nosi miękko, sam ją trenowałem, więc wiem na co ją
stać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Słowa
narzeczonego nieco ją uspokoiły i dodały otuchy. W końcu to on tu
znał się na koniach lepiej, dlatego podeszła do siwej klaczy.
Miała zamiar ją dosiąść, ale tylko przez chwilę. Nie martwiła
się, że ma nieodpowiedni strój, bo dzienna suknia wcale nie
przeszkadzała, w końcu ta do jazdy konnej skrojona była w ten sam
sposób. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wsunęła
stopę w strzemię, przytrzymała się siodła i z pomocą księcia
wskoczyła na koński grzbiet. W chwili, gdy poczuła na biodrach
dłonie Lucasa, zadrżała niespodziewanie i jej ciało nagle oblało
się gorącem. Starając się ukryć rumieńce na policzkach,
opuściła głowę i poklepała klacz po szyi. Nie czuła się zbyt
bezpiecznie, nagle ogarnęły ją złe przeczucia. Spadnie i mocno
się potłucze lub skręci kark. Czarne myśli nie ustępowały i
musiały wpłynąć na jej mimikę twarzy, bo nagle książkę złapał
ją za rękę i lekko ją ścisnął.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie bój się, będę tuż obok ciebie – obiecał jej, a
potem podszedł do własnego konia. Płynnym ruchem wskoczył na
Nocnego Tancerza. Koń postąpił kilka niespokojnych kroków,
ale został szybko uspokojony przez pewną rękę mężczyzny. Książę
podjechał do niej i uśmiechnął się pokrzepiająco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wyglądał
zachwycająco na karym ogierze. Obaj imponowali wzrostem i posturą.
Obaj jednak tak samo ją przerażali i fascynowali jednocześnie.
Mimo wszystko musiała przyznać, że Lucas robił wrażenie swą
urodą, był męski i bardzo pociągający, nie umiała się oprzeć
jego magnetyzmowi, którym emanował. Przełknęła ślinkę i
skupiła się na jego bordowym fularze, starannie zawiązanym pod
szyją. Nie było to łatwe, kusiło ją, by zlustrować go od stóp
po sam czubek kędzierzawej głowy. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ruszamy? - zapytał, gdy milczenie przedłużało się zbytnio. Hope
kiwnęła głową, ścisnęła lejce i pamiętając o tym, by
utrzymać się prosto, docisnęła łydkę do boku klaczy. Zrobiła
to dość lekko, niepewnie, ale Beza zareagowała błyskawicznie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tęskniłam za tym – szepnęła, gdy przejechali kawałek, do
bramy, która prowadziła do głównej drogi. - Cieszę
się, że nie czuję takiego strachu jak przedtem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Byłaś zdeterminowana przez ostatnie tygodnie. Podoba mi się to.
Jestem z ciebie bardzo dumny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dziękuję – odparła onieśmielona. Zapragnęła nagle
zagalopować, lecz nie potrafiła poruszyć nogą. Jeszcze za
wcześnie, pomyślała i zacisnęła palce na skórzanych
wodzach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dojechali
do bramy i Lucas zarządził powrót. Obiecał Hope, że wróci
do niej za kilka dni i pojadą na dłuższą przejażdżkę tak, by
mogła nacieszyć się Bezą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope! Ty jeździsz! - krzyknęła nagle Faith, gdy wyszła przed dom.
Stała u podnóża schodów i najwidoczniej wyszła z
domu z zamiarem przespacerowania się po ogrodzie. Ubrała się w
lekką suknię spacerową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To bardzo duże osiągnięcie i myślę, że udało nam się zwalczyć
strach w twojej siostrze. Jest świetną amazonką – pochwalił
narzeczoną, co wywołało u niej dość widoczny rumieniec wstydu.
Faith skrzywiła się lekko, ale kiwnęła głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Młodsza
z sióstr dostrzegała między tą dwójką pewną
zażyłość, która wytworzyła się podczas tych licznych
spotkań. Hope mogła zaprzeczać, ale Faith widziała jak starszą
siostrę ciągnie do księcia. Powoli ją traciła, widziała do
doskonale, ale nie potrafiła to powstrzymać, nawet nie mogła. Może
będzie z nim szczęśliwa? Sugerowałoby to jej dziwnie miękkie
spojrzenie skierowane na Wilcotta, którego ona sama darzyła
dość głęboką niechęcią. Nie mogła winić Hope za to, że
chyliła się ku mężczyźnie, skoro w tej chwili tylko on był w
stanie jej pomóc.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przez
chwilę poczuła się niepotrzebna, ale wcale nie była tym
zaskoczona. W końcu ona, jako młodsza siostra, przysporzyła jej
wiele trosk. Powinny się wspierać, a tymczasem zamiast pomóc
siostrze walczyć z traumą, dołożyła jej jeszcze więcej
zmartwień. Zrobiło jej się potwornie głupio, więc postanowiła
zniknąć siostrze z oczu. Pożegnała się i udała się na spacer.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
narzeczeństwo zostało same, Hope zmarszczyła brwi i wbiła wzrok w
plecy siostry. Faith wyraźnie posmutniała, miała skwaszoną minę
i dość niechętnie z nimi rozmawiała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie martw się, na pewno jej przejdzie – pocieszył ją Lucas, gdy
dostrzegł jej minę. Hope pokręciła głową. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Znam ją bardzo dobrze, tak szybko jej nie przejdzie. Chciałabym dla
niej jak najlepiej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, dam ci jedną radę. Nie możesz starać się wszystkich
uszczęśliwić, bo tym samym unieszczęśliwiasz siebie. Dawno temu
nauczyłem się, że jestem tylko człowiekiem i nie jestem w stanie
dać szczęście każdej osobie jaką spotkam na swej drodze.
Zazwyczaj znajdzie się ktoś, kto będzie wymagał ode mnie więcej
niż powinien. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale to moja siostra, jestem teraz jej jedyną rodziną. Muszę...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie, nie musisz. Twoja siostra, da sobie radę. Twoim obowiązkiem
jest tylko jej dobrze radzić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiesz, to ona zawsze była tą rozsądniejszą. Ma głowę na karku,
choć ciągle pakowała się w kłopoty. Ja bujałam w obłokach i
starałam się jej pomóc – westchnęła w końcu, starając
się przyswoić słowa Lucasa. Może miał rację? Może Faith zdoła
uporać się ze swoim problemem, ona może jedynie ją pocieszyć,
wysłuchać. Ale wciąż miała wątpliwości. Tak nie powinno być.
Chciała być dla niej jak najlepszym wsparciem!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cieszę się, że to ty zostaniesz moją żoną. Faith jest zbyt
charakterna, oboje pozabijalibyśmy się nim skończyłby się nasz
miesiąc miodowy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
mimowolnie roześmiała się, ale szybko umilkła, nagle zdając
sobie sprawę, że cieszy się, że to nie Faith jest jego
narzeczoną, lecz ona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Bal
u hrabiny był niezwykłym wydarzeniem wśród socjety, choć
sama dama traciła powoli na świetności. Hrabia Cadogan roztył się
i rozpił, a jego małżonka zrobiła się zwykłą wszetecznicą:
wskakiwała z jednego łóżka do drugiego, przebierała w
dżentelmenach jak w ulęgałkach, jednocześnie kropiła jadem całą
socjetę i raczyła ją całą masą kąśliwych, aczkolwiek
wyszukanych uwag. Była zdecydowanie gorsza niż hrabina Kilbourn,
ale warto było mieć ją wśród przyjaciół, choćby
po to, by oszczędzić sobie poniżających słów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope,
Faith oraz księstwo Reabourn zamierzali wybrać się na przyjęcie.
Dziwnym trafem otrzymali zaproszenia od mściwej hrabiny, dlatego
Charity uznała, że nie powinni robić afrontu tej kobiecie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jak
zwykle starszej pannie Winward towarzyszył Lucas, Faith prowadzona
była przez księcia Sussex'a, a księstwo Reabourn kroczyli z tyłu.
Tylko Wilcott wchodził na salę balową z pewnością siebie. Reszta
miała mieszane uczucia i nie była pewna czy ich obecność tutaj
jest dobrym pomysłem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jednak
ku ich zaskoczeniu całe przyjęcie przebiegło bez większych wpadek
czy drobnych skandali, dlatego wracali do domu uspokojeni. Hope
patrzyła przez okno powozu i w zasadzie nie myślała o niczym.
Kilkakrotnie tylko jej myśli nawiedził hrabia Westburn, który
mignął jej gdzieś wśród tłumu, ale dzięki nieustannej
obecności narzeczonego nie odważył się do niej podejść. Już
sam jego widok wprawił ją w obrzydzenie i niechęć do jego
poczwarnej postaci. Każdy człowiek miewał jakieś mankamenty w
swej urodzie, ale w przypadku starego arystokraty jego wygląd
doskonale odzwierciedlał podły charakter. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jak
można było urodzić się takim wstrętnym człowiekiem? Jak w ogóle
mógł podejść do młodej dziewczyny i nagabywać ją w tak
ohydny sposób? Czy sam nie zdawał sobie sprawy z tego, że
wcale nie był ani przystojny, ani nawet pożądany przez kobiety?
Nikt nie zwracał na niego uwagi. Widziała jak ludzie patrzyli na
niego, co sugerowało, iż wcale nie był lubiany przez wielu ludzi,
chyba że ktoś miał podobny do niego charakter. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
O czym myślisz? - zapytał książę Wilcott, który dostrzegł
zmarszczone czoło narzeczonej. Dzięki dwóm lampom
zawieszonym tuż pod sufitem powozu, mógł spokojnie
obserwować jej drobną twarz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
O niczym, jestem bardzo zmęczona – odpowiedziała tylko i
przymknęła lekko powieki. Czuła się nieco zawstydzona tym, że
książę tak bacznie ją obserwował i tym, że oprócz w nich
w powozie jechał także książę Reabourn. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poczuła
jak powóz przez chwilę przechyla się i kołyszę. Otworzyła
oczy i ujrzała narzeczonego jak sadowi się na ławie obok niej.
Próbowała się odsunąć, ale nie zdążyła. Zagarnął ją
w ramiona. Siedziała cała zesztywniała, ale w końcu uspokoiła
się, gdy Gabriel całkowicie ich zignorował. Hope sądziła, że to
on przegoni Lucasa, ale mężczyzna miał przymknięte powieki i
spał. Westchnęła i w końcu pozwoliła sobie na nieco więcej
poufałości. Ułożyła głowę na prężnym ramieniu i przymknęła
powieki. Walczyła z sennością, próbowała wyrwać się z
otępienia, ale w końcu zasnęła ukołysana przez powóz i
zapach Lucasa. Poczuła się lekko i bezpiecznie, dlatego sen szybko
ją pokonał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Powozy
zatrzymały się tuż przed rezydencją księcia Reabourn. Charity i
Faith wysiadły dzięki pomocy stangretowi. Natomiast wciąż śpiącą
Hope wyniósł Lucas. Z łatwością manewrował w niskim,
małym powozie i na schodkach, nie upadł, ani się nie zachwiał,
był pewny siebie i opanowany, choć słodki ciężar, który
niósł na rękach burzył jego samokontrolę i wzniecał
okropny ogień w lędźwiach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Niósł
ją jednak dzielnie, po schodach do domu, a potem prowadzony przez
Faith do jej pokoju. Ułożył ją na łóżku i odsunął się
na bok, aby przez chwilę patrzeć na śpiącą dziewczynę. Łagodne
rysy twarzy, przymknięte powieki i drobna kibić obudziła w nim
dość osobliwe uczucia, dlatego, by nie roztrząsać ich zbytnio
postanowił szybko uciec. Lepiej będzie, jeśli zachowa odpowiedni
dystans, bo naprawdę zależało mu na tym, by utrzymać się z niej
dala aż do nocy poślubnej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dobranoc, Faith – pożegnał się i wyszedł. Tuż przed wyjściem,
Reabourn zaprosił go na kieliszek dobrego porto, ale odmówił.
Życzył księstwu dobrej nocy i wyszedł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kolejne
dni płynęły wolno i spokojnie, Hope zupełnie odcięta od socjety
nie miała pojęcia, że ludzie na nowo snują irracjonalne domysły.
Westburn, który od ostatniego ich spotkania w ogrodzie milczał
jak zaklęty, powoli zaczął ujawniać plan uknuty wraz z kurtyzaną,
która jeszcze nie tak dawno grzała łoże Wiloctta. W
zasadzie miał niewiele do zrobienia. Musiał tylko przypomnieć
reszcie, że Hope jest taka sama jak jej matka, rozpuszczona do
granic możliwości. Rozsiewał więc potworne kłamstwa na prawo i
lewo, ciesząc się z osiągniętych wyników. Niektórzy
zaczęli posuwać się do tego, by pytać między sobą, kogo w swym
łożu mogłabym gościć panna Hope Winward. Plotkom i spekulacjom
nie było końca, a zmogły się jeszcze bardziej, gdy księstwo
Reaburn ogłosiło datę przyjęcia zaręczynowego. Ostatni dzień
października wypadał w sobotę. Nikt nawet nie wiedział, kto
zostanie zaproszony na to przyjęcie, księstwo nie zdradzało nic,
dopóki wybrani nie otrzymali zaproszenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
z ciekawości przejrzała listę gości ułożoną przez Charity i
odetchnęła z ulgą, gdy nie dostrzegła nazwiska Westburna. To
byłaby katastrofa, gdyby zobaczyła go na własnym przyjęciu
zaręczynowym. Wierzyła teraz, że będzie się dobrze bawić, jakże
mogło być inaczej? Nie zamierzała zatruwać sobie myśli tym, jak
bardzo wielkim błędem będzie jej ślub z księciem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
ostatnim czasie, pomimo kilku sprzeczek, dogadywała się z
narzeczonym całkiem nieźle. Zbliży się do siebie dzięki temu, że
próbowali pokonać jej traumę. Była mu wdzięczna, ale
skrupulatnie unikała sytuacji, w których mogliby zostać
sami. Wciąż pamiętała słowa Charity. Ciężko jednak było jej
zachować wewnętrzny spokój, gdy w obecności księcia nagle
nachodziły ją wspomnienia ich intymnych chwil: nocy, jaką spędziła
w ramionach księcia w Silverstonie oraz pocałunek sprzed kilkunastu
dni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przymiarki
do sukni na przyjęcie zaręczynowe trwały przez cały tydzień.
Hope czuła, że nie wytrzyma tego dłużej i zacznie krzyczeć.
Krawcowa oraz jej dwie młode pomocnice nieustannie dopinały do niej
nowe materiały, sprawdzały w jakim kolorze będzie jej najlepiej.
Księżna, jako strażniczka moralności, postawiła na jasne,
kolory: blado żółty, kremowy lub różowy, natomiast
natchniona krawcowa upierała się, by pójść trochę
bardziej do przodu i ubrać młodą damę w coś bardziej
wyrazistego. Koniecznie chciała uszyć jej szmaragdową suknię z
brokatowymi dodatkami zamiast nudnych koronek i wstążek. Panie
spierały się w najlepsze, w ogóle nie biorąc pod uwagę
tego, co sama zainteresowana chciałaby włożyć. Chodziło tylko o
to, by Hope pokazała się w oszałamiającej sukni, której
pozazdroszczą jej wszystkie damy na balu. Czuła się zmęczona
dwugodzinnym spotkaniem, dlatego poczuła ulgę, gdy krawcowa
oznajmiła w końcu, że przyjdzie tu jutro, aby ostatecznie wybrać
materiały i krój. Kobieta wyglądała na zdenerwowaną, ale
nie pozwoliła, by jakakolwiek negatywna nuta przedostała się do
głosu lub wypłynęła na twarz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Musimy zdecydować się w końcu na jakąś suknię, bo w końcu
zostaniemy z niczym – odparła znużona księżna i z uwagą
przyjrzała się zamyślonej dziewczynie. - Jak twoje postępy z
końmi? - wypaliła nagle, wprawiając swoją rozmówczynię w
zakłopotanie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
D-dobrze, idzie mi coraz lepiej – odparła. Uspokoiła się nieco i
westchnęła, gdy Charity sięgnęła po filiżankę herbaty.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A gdzie jest Faith? Od dwóch godzin jej nie widziałam.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
zmarszczyła czoło, bo nagle zdała sobie sprawę, że i ona nie
widziała siostry. Nie miała pojęcia, co się z nią dzieje. Nie
widziały się od śniadania. Rano każda poszła w swoją stronę i
od tamtej chwili nawet nie zamieniły ani słowa. To było dziwne, że
dziewczyna zniknęła tak bez słowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Może jej poszukam? - zaoferowała się. Mimo niepokoju jaki
odczuwała zniknięciem siostry, cieszyła się, że wyrwie się z
domu i trochę pospaceruje. Potrzebowała tego, bo głowa pękała
jej od nadmiaru myśli. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szybko
pobiegła do sypialni po czepek, rękawiczki i płaszczyk, ubrała
się i wyszła na zewnątrz. Nawet nie spodziewała się, że tuż
przed schodami ujrzy księcia Wilocott. Właśnie wysiadał z
otwartego powoziku zaprzężonego w Tancerza. Westchnęła, gdy ich
spojrzenia się skrzyżowała, lecz gdy ujrzała jego nieco ironiczny
uśmieszek i błyskające drwiną oczy, zacisnęła mocno wargi i
przyjrzała mu się nieco chłodno.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Moja pani, naprawdę nie musiałaś wychodzić mi naprzeciw. -
Uniosła wysoko brwi zaskoczona jego tonem, który całkowicie
przeczył gestom. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Doprawdy, nie musi sobie pan schlebiać. Wcale nie wyszłam po pana.
Szukam Faith, gdyż zniknęła kilka godzin temu i do tej pory
jeszcze się nie zjawiła. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Rozumiem. Pomogę ci w poszukiwaniach – odparł, szybko przechodząc
schodząc z formalnych grzeczności.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie trzeba, naprawdę. W salonie jest Charity, a Gabriel siedzi w
gabinecie, dołącz do nich – zaproponowała Hope, ale doskonale
wiedziała, że płonne były jej nadzieję na samotny spacer. Książę
był uparty, dlatego wzruszyła zaraz ramionami i zeszła po
schodach. Kiedy stanęła przed nim, zadarła wysoko głowę i
spojrzała w jego chłodne oczy. Cóż mógł kryć za
nimi? Dręczyła się podobnymi pytaniami za każdym razem, gdy ich
spojrzenia spotkały się na dłużej. Wyglądał tak, jakby chciał,
ale nie mógł wyjawić tajemnic schowanych na dni serca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poruszył
się i nagle przestała mieć to dziwne wrażenie. Narzeczony był
tak skryty, że nawet nie myślała, że kiedykolwiek przebiję się
przez ten mur, który wokół siebie wzniósł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego myślisz, że byłbym chętny spędzić czas z nimi, jeśli
mam możliwość towarzyszyć tobie? Chętnie poszukam Faith.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucasie... - zaczęła, ale urwała, gdy kątem oka dostrzegła ruch
gdzieś na ścieżce prowadzącej od stajni. Szła nią Faith, a za
nią kroczył Cain. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zwróciła
twarz w ich stronę i przyglądała im się w oczekiwaniu. Z każdym
kolejnym krokiem Faith, Hope patrzyła na nią zaskoczona. Szła
uśmiechnięta od ucha do ucha, głębokie rumieńce wylały jej się
na policzki i szyję, a włosy miała w kompletnym nieładzie.
Speszyła się, gdy podeszła do nich już bliżej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith! Gdzieś ty była?! - krzyknęła oburzona. Faith wzruszyła
ramionami i uśmiechnęła się lekko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cain, chyba wiesz co teraz powinieneś zrobić, prawda? - zapytał
nagle Wilcott. Hope spojrzała na narzeczonego, a potem na lokaja.
Była zdumiona, że Lucas znał z imienia służącego Reaburnów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Znasz go? - wymsknęło jej się, a gdy dostrzegła dziwne spojrzenie
Faith, spąsowiała. Nie powinna zwracać się do niego w ten sposób.
Obowiązywały ich pewne normy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Idziemy do Gabriela. Natychmiast! - zaordynował Wilcott i nie
czekając na jakąkolwiek reakcję sióstr, złapał lokaja za
ramię i skierowali się do domu. Dziewczęta popatrzyły po sobie
zdumione, ale w końcu Hope postanowiła się dowiedzieć, o co
chodzi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Możesz mi to wyjaśnić? - napadła na nią, gdy tylko panowie
zniknęli za drzwiami. Rozejrzała się wokół i dostrzegła
stajennego, który właśnie zmierzał w ich kierunku. Miał
zaopiekować się powozem, dlatego złapała ją za rękę i
pociągnęła w przeciwną stronę. - Gdzie zniknęłaś na parę
godzin? Dlaczego Cain z tobą był? I dlaczego...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, przestań! - zawołała nagle Faith wytrącona całkowicie z
równowagi. - Byłam z Cainem, jasne? Byliśmy razem... On i
ja... Pogodziliśmy się, ale...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale co? - ponagliła ją Hope, tracąc powoli cierpliwość. Nic nie
rozumiała z tego, co mówiła siostra, chociaż podejrzewała,
że cokolwiek zrobiła, wynikną z tego kłopoty i to dość spore.
Nawet jej narzeczony był zły! I chyba więcej wiedział niż ona, a
przecież była z Faith bliżej, niż książę z lokajem. Obaj
panowie nigdy się nie spotkali... Ale czy aby na pewno?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cain odebrał mi cnotę! Zadowolona?! - krzyknęła wściekła do
granic możliwość, aż Hope zachłysnęła się z wrażenia.
Bardziej zaskoczył ją podniesiony głos, niż słowa, lecz gdy
wszystko do niej dotarło, zrozumiała, co się stało. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Świadomość
uczynku Faith była tak niewyobrażalnie szokująca, iż przez chwilę
miała kompletną pustkę w głowie. Zapomniała jak się mówi
i oddycha, a na pewno nie było mowy o myśleniu. Wgapiała się w
młodszą siostrę z rosnącym niedowierzaniem. Nie sądziła, że
kiedyś do tego dojdzie. Chociaż Faith była niespokojną duszą i
ciągnęło ją czasami do kłopotów, to nawet w najgorszych
koszmarach nie spodziewała się, że wywinie taki numer.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szok
nie mijał, a milczenie przedłużało się w krępującą ciszę.
Faith stała z opuszczoną głową i zwieszonymi ramionami. Wyglądała
na smutną i nieszczęśliwą, choć jeszcze parę minut wcześniej
niemal promieniała. Na pewno nie spodziewała się, że jej wyprawa
do lasu z Cainem zakończy się w taki sposób. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mój Boże, Faith... Co ty zrobiłaś?! - krzyknęła w końcu
Hope, nie była w stanie dłużej tego wytrzymać. Była wściekła
jak nigdy wcześniej i była skłonna powiedzieć bardzo wiele
rzeczy, ale nie chciała ranić siostry. Jeszcze mogła myśleć
racjonalnie, dlatego zacisnęła usta i czekała na odpowiedź.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Sama nie wiem, jak to się stało! Naprawdę nie wiem. Poszłam na
spacer i wtedy zobaczyłam Caina w lesie. Stał zamyślony i
wpatrywał się w jeden punkt. Wyglądał na smutnego i samotnego.
Chciałam odejść, naprawdę chciałam odejść, ale coś mnie
powstrzymało. Podeszłam do niego, pokłóciliśmy się, a
kiedy próbowałam go spoliczkować... Nie wiem jak to się
stało, że zaczął mnie całować. Byłam zaskoczona i wściekła,
ale zaraz potem poczułam coś innego... Takie gorąco. Rozlało się
po całym moim ciele i nie potrafiliśmy przestać. Niedaleko była
chatka gajowego... Boże, tak mi wstyd! - dodała z nagłym ogniem w
oczach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
patrzyła zatroskana i nie wiedziała, co robić. Doskonale jednak
zdawała sobie sprawę, czym zakończy się ta sprawa. Ślubem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chodźmy lepiej do środka – odpowiedziała z westchnieniem. Czuła,
że posypią się na ich głowach grady. I nie tylko Faith oberwie,
ale i ona. Księstwo może uzna, że obie są warte tych plotek, o
których słyszała kiedyś. Tak przecież myślał Westburn.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zadrżała,
ale uśmiechnęła się pocieszająco do znękanej Faith. Przejęła
się tym, co się stało, choć przecież jeszcze nie tak dawno szła
roześmiana i zarumieniona od niedawnych pocałunków. Zrobiło
jej się żal, bo doskonale pamiętała to, co ona czuła, gdy
nakryli ją z Lucasem i wynikła z tego afera. Nie przypuszczała, że
to przytrafi się jej młodszej siostrze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wspięły
się na schody i z bijącymi sercami udały się do gabinetu, jak
poinformował je od razy kamerdyner. Z dziwną miną spojrzał na
nie, ale uśmiechnął się lekko i pokiwał głową.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-64944848541341141142015-09-29T12:08:00.000+02:002015-09-29T12:08:59.673+02:00Rozdział 28<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=lBwECpU-vUA" target="_blank">Michael Ortega - Behind Colors</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
wziął ją pod rękę i poprowadził długim korytarzem, po obu jego
stronach konie wychylały kształtne łby i przypatrywały się
przybyszom. Chrupały siano i stawiały uszy. Hope czuła na ich
widok mieszaninę strachu, radości i niepewności. Różnorodność
ras i maści tych zwierząt sprawiła, że przez chwilę poczuła się
przytłoczona ich obecnością. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dość
niechętnie przyznała, że gdyby nie obecność narzeczonego na
pewno uciekłaby, gdzie pieprz rośnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
prowadził ją jeszcze przez chwilę, aż w końcu udało im się
odnaleźć jednego ze stajennych. Odezwał się do niego z taką
niewymuszoną władczością i stanowczością, aż Hope poczuła
nieprzyjemne mrowienie w dole kręgosłupa. Trochę ją to
przerażało, to że Lucas tak świetnie pasował do roli księcia.
Nie wiedziała tylko, czy ona będzie pasowała na jego żonę,
ponieważ nie potrafiła wydawać rozkazów. Nie była ani
stanowcza, a władza ją w ogóle nie pociągała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wyjdźmy na zewnątrz. Stajenny zaraz przyprowadzi nam konia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poszła
za nim milcząca i pełna wątpliwości. Nie powinna się
zastanawiać, ale wpadła jej do głowy myśl. Jak będzie między
nimi, gdy już się pobiorą? Czy będzie musiała podporządkować
się jego poleceniom? Tego będzie od niej wymagał? Wzdrygnęła się
na samą myśl o tym. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nim
się zorientowała znaleźli się na podwórzu z drugiej
strony. Doskonale pamiętała to miejsce. To właśnie tu zaatakował
ją Ares. Spojrzała za zagrodę, która przysłaniała jej
miejsce, w którym upadła. Zadrżała. Wspomnienia zalały ją
ryczącą falą. Miała dziwne wrażenie, że jest świadkiem sceny,
że obserwuje jak gniadosz biegnie za nią, próbując roznieść
na kopytach. To było straszne. Serce waliło jej w piersi, a oddech
uwiązł w gardle. Zapatrzyła się w jeden punkt, a kończyny
sparaliżował strach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope? Hope, słyszysz mnie? - Poprzez mgłę wspomnień, przedarł
się zdecydowany, szorstki głos księcia Wilcotta. Nie potrafiła
oderwać zmartwiałego wzroku od tego skrawka ziemi niedaleko lasu,
gdzie niemal zginęła. Spod śmiercionośnych kopyt oszalałego
Aresa uratował ją Lucas. Zawdzięczała mu tak wiele.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
ostatnim czasie nie była zbyt miła dla niego, rozpamiętywała
słowa, które wypowiedział w gniewie, ale miał przecież do
tego prawo. Został postawiony przed faktem dokonanym, więc nikt nie
powinien był się mu dziwić, że wypowiedział kilka gorzkich słów.
Była potem dla niego tak bardzo nieuprzejma i choć młody książę
wygłaszał swe cyniczne uwagi, którymi często ją ranił,
nie robił tego po to, aby pogłębić rozdźwięk między nimi.
Wiedziała, że w porównaniu do niego, była młoda i naiwna.
Kłóciła się z nim, choć to on miał przewagę wiekową i
doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji. A teraz chciał pozbyć
się jej strachu, nawet podarował jej wspaniałą klacz, której
nie chciała przyjąć, a przecież uwielbiała konie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope! - Poczuła lekkie szarpnięcie. Odwróciła spojrzenie i
w końcu oprzytomniała, wydobywając się z obłoku myśli. Lucas
przyglądał jej się uważnie. Uśmiechnęła się do niego słabo i
wyswobodziła się z uścisku silnych dłoni i odsunęła w bok.
Potrzebowała swobody i przestrzeni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wszystko mi się przypomniało... - urwała, gdy z boku usłyszała
stukot końskich kopyt. Odwróciła się i z mroku stajni
wyszedł stajenny prowadząc na długim uwiązie gniadą arabską
klaczkę. Szła raźnie obok mężczyzny i rozglądała się na boki.
Hope przełknęła gwałtownie ślinkę i cofnęła się kilka
kroków, jakby klacz miała ją pożreć. Nic się takiego nie
stało. Arabka stała spokojnie, bardziej zainteresowana stajennym.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak ma na imię? - zapytał książkę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dama – oznajmił stajenny, po czym podał uwiąz Lucasowi.
Mężczyzna podziękował służącemu i odprawił go skinieniem
głowy. Zostali w trójkę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy to jest konieczne? Czy nie ma innego sposobu? - jęknęła.
Książę podszedł do niej i wyciągnął dłoń.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chodź, moja księżno, inaczej nie pokonasz swego strachu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tylko nie moja księżno! - zawołała buntowniczo. Jej strach
oddalił się w okamgnieniu, nie było śladu po nim, ani także po
łzach. Hope mierzyła księcia zagniewanym wzrokiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
uniósł wysoko brew i patrzył na nią z lekką kpiną. Coś
jednak zmieniło się w jego postawie, bo po chwili smagnął ją
złośliwym spojrzeniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To może wolisz „mały tchórzu”? Lepiej? - pytał, drwiąc
bezlitośnie z jej strachu. Dziewczyna poczuła wzbierającą złość.
Jak śmiał w ogóle tak z niej szydzić?! Nie widział jak
bardzo się bała? Przecież jej strach nie brał się znikąd! Miała
podstawy, aby unikać koni i on o tym doskonale wiedział, ale teraz
uznał, że ma prawo wytykać ją palcami i naśmiewać się.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie jestem tchórzem! - zaperzyła się, zaciskając drobne
dłonie w pięści. Wyglądała naprawdę wspaniale z iskrzącymi się
od złości oczami, zarumienioną od gniewu twarzą. Wilcott nie
potrafił oderwać od niej oczu, zbyt zafascynowany widokiem
rozjuszonej piękności. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jesteś. Uciekasz, boisz się, i nie umiesz stanąć twarzą w twarz
ze swoim strachem. Dlaczego? Bo jesteś tchórzem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
była zbyt ogarnięta złością, by zorientować się, że postawa
narzeczonego, jego słowa i gesty były jedynie zwykłym podstępem.
Wzbudził w niej złość, doskonale wiedząc, że zareaguje na jego
słowa gniewem. Duma nie pozwoli jej przyznać mu racji. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dlatego
właśnie poczuł triumf, gdy panna Winward podeszła do Damy i
wyciągnęła dłoń, aby zanurzyć ją w gęstej grzywie. Przesunęła
rękę i dotknęła jedwabistej sierści lśniącej w słońcu. Była
piękna, zgrabna, o długich, szczupłych nogach, wąskim pysku i
skośnych łopatkach. Hope niemal wstrzymała oddech z wrażenia.
Dama zasługiwała na to imię. Wyglądała jak prawdziwa dama,
egzotyczna piękność, która nie jest świadoma swego uroku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Głaskała
ją cały czas, dotykała i przesuwała palcami po szyi, aby dotrzeć
do charakterystycznego pyska. Miękkie chrapy ruszały się powoli,
klacz dmuchała w jej dłoń ciepłym powietrzem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
No widzisz? To nie było takie trudne – zakpił. Spojrzała na
niego oszołomiona. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Rzeczywiście,
to wcale nie było takie trudne. W końcu podeszła do konia bez
większej obawy, kierowana złością pozbyła się strachu, który
dodatkowo ją odpowiednio zmotywował. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wciąż
głaskała klacz, gdy książę nagle przysunął się do niej i
położył dłoń na jej dłoni. Nie włożyła rękawiczek, więc
poczuła ciepło bijące z jego skóry. Westchnęła i nie
namyślając się zbyt długo kciukiem przesunęła po wierzchu
szorstkiej skóry.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie masz dłoni księcia – szepnęła, z uwagą przyglądając się
ich połączonym dłoniom. - Masz dłonie ciężko pracującego
mężczyzny. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie obijam się całe dnie, jak robią to twoi wierni adoratorzy –
odpowiedział sucho i nagle zerwał tę więź, która
wytworzyła się między nimi przez chwilę. Wsunął rękę do
kieszeni, jakby obawiał się, że Hope będzie próbowała po
nią sięgnąć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Myślisz, że mi to imponuje? Że zachwycam się ich bogactwem i
tytułami? Wielu z nich nawet nie ma pojęcia, co to ciężka praca.
Bawią się za pieniądze, które zarabiają dla nich inni
ludzie. Wcale mi się to nie podoba, więc nie rozumiem, dlaczego
miało być inaczej?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odwróciła
się na pięcie i odeszła, czując na sobie palący wzrok księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
była zła na siebie, że znów dała się sprowokować, ale
tak ciężko było utrzymać uczucia w ryzach, gdy książę był
blisko, dotykał ją, a potem wszystko niszczył cierpką uwagą. Nie
znosiła tego, bo nawet najpiękniejsza chwila spędzona z księciem
sprowadzała się na końcu do kłótni i złości. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Unikała
siostry, a także lokaja, w którym Faith się zadłużyła.
Nie zachowywał się wobec niej źle, wręcz przeciwnie, miała
wrażenie, iż służący patrzy na nią w łagodny sposób.
Posunęła się nawet do tego, by przypuszczać, że otoczył ją swa
opieką.</span> <span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Za
każdym razem, gdy przebywała w salonie lub bibliotece dopytywał
się, czy czegoś jej nie brakuje. Wiernie dotrzymywał jej
towarzystwa w salonie, gdy przyjmowała, któregoś z
adoratorów, a także zgłaszał się na ochotnika, by
towarzyszyć paniom jako przyzwoitka w trakcie wyprawy do miasta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cóż, wygląda na to, że masz wiernego adoratora – syknęła
Faith, gdy razem postanowiły udać się do miasta na zakupy.
Oczywiście Cain udał się z nimi i młodsza panna Winward
zauważyła, że lokaj uważnie wpatruje się w jej siostrę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To znaczy? - zapytała, nie bardzo rozumiejąc jej pytanie.
Kompletnie nie wiedziała, o jakiego wielbiciela jej chodzi. A jej
uszczypliwy ton wcale jej w tym nie pomagał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Podobasz się Cain'owi – znów syknęła, nawet nie
ukrywając, że jest zazdrosna. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith, czy ty przypadkiem nie przesadzasz? Jestem zaręczona...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
No właśnie, jesteś zaręczona, a nie chora na trąd, więc to nie
oznacza, że nie możesz się podobać mężczyznom. A Cain
najwidoczniej jest zapatrzony w ciebie jak w obraz. - Hope zmierzyła
tylko siostrę uważnym spojrzeniem i westchnęła bezradna. Z
zaciętej miny siostry wnioskowała, że nic nie było w stanie
przemówić jej do rozumu. Ubzdurała sobie, że jej ukochany
wzdycha akurat do kogoś innego. To było niedorzeczne, ale ze strony
Faith mogło wydawać się całkiem logiczne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Boże, Faith, on wcale nie jest moim wielbicielem. Nie przesadzaj
już, dobrze? - poprosiła ją łagodnie i spojrzała na nią
karcąco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To jak wytłumaczysz jego zachowanie? Myślisz, że nie zauważyłam,
jak gania za tobą? Brakuje, żeby zaczął merdać ogonem i drapać
się za uszami jak Biszkopt - bąknęła Faith i spiorunowała służącego wzrokiem. </span><span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Zdumienie
odebrało Hope e mowę, ale wkrótce parsknęła
urywanym śmiechem. Nie powinna się śmiać, uraza widoczna w oczach młodszej siostry była aż nadto widoczna, ale jej porównanie lokaja do
psa było komiczne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith, nie zachowujesz się racjonalnie. Jesteś okropnie zazdrosna!
I nawet nie masz ku temu powodów. Zresztą, o co ty mnie w
ogóle posądzasz? Ostatnio w ogóle nie możemy się
porozumieć. Dlaczego zachowujesz się w ten sposób? - Młoda dama zmieszała się odrobinę i umknęła wzrokiem w bok, gdy Hope
spojrzała na nią z przyganą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
wiedziała, jak jej wytłumaczyć, że Cain w ogóle
jej nie interesuje. Była zaręczona, nawet jeśli tym człowiekiem
był mężczyzna, z którym w żaden sposób nie mogła
się porozumieć. Nie interesowali ją inni. Lucas dostarczał jej
wystarczająco dużo rozrywki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przepraszam – szepnęła w końcu pełna skruchy. - Ostatnio
zachowuję się wobec ciebie okropnie. Zamiast cię wspierać i
kochać, ja tylko dokładam ci zmartwień i cierpienia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
milczała ciekawa tego, co powie młodsza siostra, ale najwidoczniej
Faith nie miała zamiaru dodawać nic więcej, dlatego złapała ją
za ramię i lekko je uścisnęła, starając przekazać jej w tym
uścisku jak najwięcej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie gniewam się, ale pamiętaj, że działam zawsze dla twojego
dobra, choć może rzeczywiście wtedy nie powinnam wypytywać o tego
służącego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nazywa się McRoy. Cain McRoy. Jest Szkotem. Kilka razy udało mi się
z nim porozmawiać normalnie, to znaczy bez wzajemnych zarzutów
i oskarżeń. - dodała z goryczą, zerknęła do tyłu. Wyprostowała
dumnie głowę i przyspieszyła kroku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bardzo często ci tak dokucza?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak tylko ma okazję, ale daję sobie radę. Wiesz, że jestem
złośliwa i potrafię użądlić boleśniej niż osa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
zaśmiała się nie bardzo wiedząc, czy współczuć Cainowi,
czy życzyć mu powodzenia. Faith, gdy chciała, potrafiła być
uciążliwa i naprawdę dać się człowiekowi we znaki. Jeśli
podbije jego serce, to na pewno szczerością, ponieważ nie bawiła się
w udawanie, więc jeśli mówiła, że kochała, to kochała
naprawdę - całą sobą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zakupy w mieście zakończyły w księgarni. Hope wybrała dwie książki:
jedną z nich był tomik wierszy miłosnych, a druga z gatunku
płaszcza i szpady. Faith zdecydowała się na coś przygodowego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Cain
oczywiście wiernie im towarzyszył, a gdy wróciły już do
posiadłości, szybko umknął do swoich zajęć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, dobrze, że już jesteś! - zawołała Charity, która
tego dnia nie czuła się zbyt dobrze, dlatego została w domu, ale
widząc ją ubraną w dzienną suknię, Hope pokryła szerokim
uśmiechem zaskoczenie. Księżna nadal była blada, lecz jej twarzy
nie wykrzywiła grymas bólu. - Masz gościa – poinformowała
ją, szeroko się uśmiechając. Natychmiast poczuła jak serce wali
jej jak oszalałe. Wiedziała kto do niej przyszedł, dlatego czym
prędzej zdjęła czepek i rękawiczki, oddała je służącej, i z
wdziękiem udała się do salonu, mając nadzieję, że nie widać po
niej tego podekscytowania jakie czuła w środku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ku
jej ogromnemu rozczarowaniu w salonie nie zastała narzeczonego. Na
sofie siedziała drobna blondynka w bladożółtej sukience z
muślinu. Na kolanach spoczywała mała, wełniana torebka oraz
rękawiczki. Kiedy weszła do salonu, gość odwrócił twarz
w jej stronę i Hope od razu rozpoznała dziewczynę. Pamiętała jej
imię i nazwisko. Była córką księcia Tresham, Cassandra
Burton. To ona któregoś wieczoru napadła na nią bez powodu,
to właśnie na tamtym balu zobaczyła Lucasa z jakąś kobietą, w
dość intymnej rozmowie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dzień dobry – przywitała się, wstając gwałtownie. Hope
uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco, bynajmniej nie chciała,
aby gość czuł się niezręcznie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dzień dobry – przywitała się z nią uprzejmie i na chwilę
zapadła niezręczna cisza, którą przerwała Charity.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Porozmawiajcie sobie w spokoju. Zaraz przyślę do was Faith.
Chciałabym, żebyście się zaprzyjaźniły. Hope prócz
siostry nie ma nikogo w swoim wieku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Księżna
wyszła, pozostawiając młode damy same sobie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chciałam cię przeprosić – wypaliła nagle Cassandra, przy okazji
bardzo się czerwieniąc. Wyglądała na onieśmieloną i
wystraszoną. - Nie zachowywałam się wobec ciebie zbyt uprzejmie,
to znaczy, głównie wtedy na balu... Przepraszam. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Powiem ci szczerze, że mnie zaskoczyłaś swoim zachowaniem, bo nie
spodziewałam się, że po prostu przyjedziesz mnie przeprosić, tym
bardziej, że nie myślałam o tym, co się wtedy wydarzyło.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Naprawdę? To ulżyło mi. Mam nadzieję, że mimo wszystko
zostaniemy przyjaciółkami. Nie chcę sobie robić wrogów
z kobiet, które... Cóż, które wydają mi
się być normalnymi w porównaniu do innych debiutantek. -
Panna Winward uśmiechnęła się słysząc ten niewymuszony
komplement. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie jestem próżna, ale nieskromnie muszę przyznać, że tak
się właśnie czuję. Nie bywam tak często w towarzystwie, bo nie
zależy mi na tym, ale gdy widzę tych wszystkich ludzi zachowujących
się tak... sztucznie, nie mogę uwierzyć, że to wszystko jest
spowodowane niepisanymi zasadami. I w dodatku, te plotki o mnie i
mojej siostrze. To wszystko mnie odstręcza od socjety. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zgadzam się z tobą w zupełności! - zawołała uradowana
Cassnadra, w jej błękitnych oczach błysnęła radość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
chwili do salonu weszła Faith. Hope przedstawiła obie dziewczyny i
w trójkę zaczęły rozmawiać o tym, co nie podoba im się w
towarzystwie. Zdumiewająco szybko okazało się, że Cassie, bo tak
kazała na siebie mówić, podzielała poglądy dziewcząt. Ich
znajomość z każdą chwilą pogłębiała się, aż w końcu obie
strony dowiedziały się o sobie wystarczająco dużo, aby szczerze
się polubić. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wybaczcie mi, ale muszę już wracać. Po południu przychodzi do
mnie krawcowa, robimy przymiarki do sukni na bal u hrabiny Cadogan,
który odbędzie się za kilka tygodni. Będziecie tam? - Panny
Winward spojrzały po sobie nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć.
Nie przypominały sobie, by Charity wspominała im o tym balu,
dlatego nie wiedziały, czy dostały takie zaproszenie i czy
rzeczywiście pójdą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wiemy – odpowiedziała w końcu Faith. - Najwidoczniej nie
dostałyśmy jeszcze zaproszenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, to w takim razie pomówię z moją matką, na pewno
szepnie o was słówko hrabinie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie, nie musisz. Naprawdę. Czułybyśmy się niezręcznie,
gdybyśmy... - zaczęła Hope niezdarnie. Nie wiedziała, co
powiedzieć, bo i nigdy wcześniej nie spotkała się z tym, by ktoś
tak otwarcie zechciał wyświadczyć jej przysługę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ależ to żaden problem. Hrabina Cadogan lubi wpływowych ludzi,
takich jak księżna Reabourn, więc na pewno szybko naprawi swój
błąd.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
wyjściu Cassandry, Hope i Faith popatrzyły na siebie, a potem
szczerze się roześmiały. Bardzo polubiły pannę Burton, wydawała
się spokojną, wyważoną osobą z lotnym umysłem i ciętym
językiem. Na pewno czuła się osamotniona pośród tłumu,
podobnie jak one. Pragnęły towarzystwa dziewcząt w ich wieku, bo
przebywanie z osobami znacznie starszymi na dłuższą metę było
męczące. Oczywiście miały siebie, ale w ostatnim czasie nie mogły
się porozumieć. Trzymały się blisko siebie i ich wspólne
towarzystwo stało się nieco uciążliwe. W wiosce każda miała
dzień wypełniony zajęciami, szyły, prasowały, sprzątały.
Zawsze było coś do zrobienia, ale tu, w Anglii, we wszystkich tych
czynnościach wyręczała je służba. Czuły już przesyt własną
obecnością. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
zostały same, do salonu weszła Charity. Miała dość groźną
minę, co mocno zaniepokoiło obie siostry. Pierwszy raz widziały ją
taką niezadowoloną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Coś się stało? - zapytała ostrożnie Faith i czekały na
odpowiedź księżnej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith, czy mogłabyś nas zostawić same? - słowa Charity zabrzmiały
bardziej jak rozkaz, niż pytanie, dlatego młodsza panna Winward
wstała, kiwnęła głową i posłała siostrze niespokojne
spojrzenie. Hope zacisnęła dłonie w pięści, domyślając się
tylko powodów, dla których Chairty tu przyszła i
życzyła sobie rozmowy w cztery oczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego jesteś taka zdenerwowana? - rzekła w końcu Hope. Odważyła
się spojrzeć na opiekunkę i dostrzec jak wyraz jej twarzy
łagodnieje z każdą chwilą. - Co zrobiłam źle?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiesz, chyba ty niczemu nie jesteś winna... Tu chodzi głównie
o Lucasa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak? - ponagliła księżnę, czując coraz większy niepokój
i wstyd. Zapewne służba doniosła Charity, że całowali się pod
oknami posiadłości. Oboje zachowali się dość nierozważnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie powinnam być na ciebie zła, jesteś jeszcze młoda i niewinna,
ale następnym razem, gdy twój narzeczony będzie chciał cię
pocałować w miejscu publicznym kategorycznie mu tego zabroń. Nie
jestem przeciwniczką publicznej czułości wobec współmałżonka,
ale jednak narzeczeni powinni miarkować okazywanie drugiej osobie
zainteresowania. Wiem, że pocałunek wynika z inicjatywy Lucasa, ale
ty, Hope, również w tym uczestniczyłaś. Nie czuj się
winna, bo rozumiem doskonale, że jesteś młoda, krew ci się burzy
i ciekawość popycha cię do spróbowania czegoś zakazanego.
Mimo wszystko powinniście przestrzegać zasady, które
obowiązują wszystkich.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
w trakcie tej przemowy odczuwała całą masę różnych uczuć
i wszystkie były one ze sobą tak połączone, że trudno jej było
określić. Była zła na Lucasa za to, że postawił ją w takiej
sytuacji – ponownie. Byli już po słowie, ale to i tak nie
zwalniało ich to z obowiązku przestrzegania zasad. Była również
rozżalona oraz urażona tym, że Charity skierowała do niej te
słowa. Dobrze wiedziała, że to książę Wilcott wyszedł z
inicjatywą, ona pozostała bierną w tej sytuacji. Jak mogło być
inaczej, skoro dobrze wiedziała, co czuje do księcia?
Niejednokrotnie była świadkiem ich sprzeczek, więc nie powinna
mieć żadnych wątpliwości i pretensji. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przez
wzgląd na doświadczenie, wiek i przede wszystkim relacje jakie je
łączyły, pokornie schyliły głowę i zgodziła się cicho z
księżną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Postaram się, by już nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cieszę się. Ufam ci i wiem, że nie posuniesz się dalej w tej
znajomości, choć muszę przyznać, że zaskoczyło mnie to, gdy
usłyszałam, że książę cię całuję. Spodziewałam się, że
będziesz nastawiona do niego bardzo negatywnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bo jestem – odparła butnie, lecz poczerwieniała, gdy księżna
roześmiała się dobrodusznie i posłała jej znaczące spojrzenie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
uwierzyła jej, a najgorsze w tym wszystkim było to, że ona sama
sobie przestawała już wierzyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ku
rosnącej irytacji, a także nieco perwersyjnej radości, Lucas
zaczął coraz częściej ją odwiedzać, co oczywiście poruszyło
ogromną lawinę plotek w towarzystwie. Wszyscy byli zaskoczeni tym,
że ich zaręczyny w końcu zostały potwierdzone pierścionkiem,
jaki lśnił na palcu panny Winward. Oczekiwano również
przyjęcia, na którym zostanie wszystko potwierdzone, dlatego
gdy minął sierpień, a po nim pierwsze tygodnie września, wszyscy
zaczęli coraz głośniej wyrażać swe wątpliwości, jednak nikt ze
strony książęcej, a także samych narzeczonych nie miał zamiaru
rozwiązać wątpliwości. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
przeszywał nazbyt ciekawych dżentelmenów jednym z tych
swoich złowrogich spojrzeń. Jedyną osobą z towarzystwa, która
zasłużyła na szczerość był lord Sutton, jego wspólnik w
interesach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucasie, musisz w końcu ukrócić to milczenie, bo nie mogę
wejść do klubu White'a spokojnie. Wszyscy mnie wypytują o twoje
zaręczyny, a ja nawet nie wiem, co im mam powiedzieć – rzucił w
połowie żartobliwie, w połowie karcąco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Powiedz, że to nie jest ich pieprzony interes. Hope jest moją
narzeczoną, a oni i tak nie będą zaproszeni na ślub! - warknął
zirytowany. Miał dość tego nagabywania, plotkowania i
insynuowania, balansował na granicy zimnej furii i złowrogiego
milczenia. Nie miał już siły odpierać te wszystkie pytania,
którymi go zarzucona nieustannie od kilkunastu tygodni. Czy
naprawdę było to konieczne? I czy kiedyś umilkną plotki na ich
temat?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nieoczekiwanie
poczuł żal. Było mu żal Hope, która była wszystkiego
nieświadoma. Próbowali ją chronić przed tym szumem jaki
wywołał ich związek. On, Sussex i księstwo Reaburn starali się
trzymać siostry Winward jak najdalej od plotkarzy. Odgradzali je od
socjety żądnej skandalu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W porządku, nie unoś się tak. Nie ukrywam, że sam jestem
zainteresowany waszym związkiem, bo nie wiem, czego się spodziewać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Spodziewaj się zaproszenia na ślub, a wcześniej na przyjęcie
zaręczynowe.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Sutton
uśmiechnął się do Lucasa i poklepał go po ramieniu, bardzo
zadowolony z przebiegu ich dyskusji. Oczywiście nie miał zamiaru
nikomu nic wspominać o tej rozmowie, ponieważ doskonale znał
towarzystwo i wiedział, że z takiej informacji wiele złośliwych
dam, mogłyby przekształcić to w kłamliwe plotki. Nie mógł
do tego dopuścić, bo cenił i szanował księcia, a także polubił
jego małą narzeczoną. Oboje, według jego mniemania, pasowali do
siebie. Uzupełniali się w każdy możliwy sposób, choć
żadne z nich, jak zdążył zauważyć, ani myślało przyznać się
do tego, że to drugie znaczyło coś więcej, a przecież nie mógł
uwierzyć, że Hope nie wzbudziła w tym mężczyźnie ciepłych
uczuć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
wiedział jak to było z Hope, bo nie znał jej na tyle dobrze, by
rozeznać się w jej uczuciach, ale wierzył, że było z nią tak
samo jak z Lucasem. Wolała unosić się dumą i pokazywać butę,
zaprzeczać wszystkiemu, co związane z jej narzeczonym.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-53158254123438403332015-08-05T20:59:00.000+02:002015-08-05T20:59:13.671+02:00Rozdział 27<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=I3q3ThaKfss" target="_blank">Michael Ortega - Inception</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
echo spotkania z księciem minęło, a Hope udało się dojść do
porządku z uczuciami, z sypialni wychyliła głowę jej młodsza
siostra. Miała dość zacięty wyraz twarzy, co nie spodobało się
starszej pannie Winward.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Możesz pozwolić na chwilę, siostro? - dodała z naciskiem i weszła
do pokoju, nim starsza siostra zdążyła do niej podejść.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
w końcu obie stanęły twarzą w twarz, Hope odczuła niepokój.
Faith przybrała „bojową” postawę: stanęła w lekkim rozkroku,
a dłonie oparła na biodrach. Brodę zadarła dość wysoko i
mierzyła ją gniewnym spojrzeniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jakim prawem wypytujesz służących o Caina? - napadła na nią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
przez chwilę tylko nie wiedziała, o co chodzi. Szybko jednak
uzmysłowiła sobie, że Faith mówi o tym służącym, w
którym się zakochała. Więc miał na imię Cain.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Byłam po prostu ciekawa, chciałam się dowiedzieć coś o nim i
tyle.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
No właśnie! Przez twoją ciekawość Cain miał pretensje do mnie,
że nasyłam ciebie na niego. Po co w ogóle poszłaś do
kuchni? Przecież cię o to nie prosiłam! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Może i nie, może masz rację, że tak się na mnie złościsz, ale
nie robiłam tego, by ci dokuczyć lub ośmieszyć. Martwię się o
ciebie. Nie chcę, żebyś cierpiała z jego powodu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie musisz się o mnie troszczyć! Nie jesteś naszą matką. Jestem
już wystarczająco duża, by poradzić sobie z czymś takim. Lepiej
będzie, jeśli po prostu ty zajmiesz się swoimi sprawami, a ja
swoimi. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
była zbyt oszołomiona, by powiedzieć cokolwiek. Faith powiedziała
coś, czego na pewno nie myślała. Była zła i rozczarowana,
dlatego nie panowała nad słowami, ale to i tak nie miało
znaczenia. Zabolało ją to, co powiedziała i nie była w stanie
przejść nad tym do porządku dziennego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith! Jak możesz tak mówić? - szepnęła drżącym głosem.
Siostra najwidoczniej zrozumiała, co zrobiła i skonfundowana
próbowała przeprosić ją. Hope jednak pokręciła głową i
odsunęła się od niej. Naprawdę czuła się okropnie rozczarowana
jej zachowaniem. - Może lepiej będzie, jeśli pójdę już do siebie.
Chcę odpocząć po wizycie Lucasa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, przepraszam, bardzo cię przepraszam. - Ręce złożyła jak do
modlitwy, błagając siostrę o przebaczenie. I choć siostra
zapewniła ją, że to nic takiego, młodsza panna Winward widziała
w jej oczach urazę, dlatego przeprosiła ją raz jeszcze, obiecała
poprawę i po prostu uciekła z własnego pokoju.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
wróciła do siebie i położyła się na łóżku. Oczy
zamknęła tylko na chwilę, która przemieniła się w
dwugodzinną drzemkę. Kiedy się obudziła, głowa pulsowała jej
okropnym bólem – migrena. Miała wrażenie, że świat wokół
pociemniał, a każdy ruch sprawiał, że w czaszce tuzin wielkich
młotów wybijało jakiś okropny rytm. Jęknęła i opadła na
łóżko, poddając się bólowi. Leżała bez życia w
pościeli i czekała, aż wszystko ustanie, ale nic takiego się nie
działo, więc po około godzinie leżenia i cichego pojękiwania
zeszła na dół w poszukiwaniu Charity, która posiadała
niezwykle skuteczne środki do zwalczania podobnych dolegliwości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Migrena
była skutkiem zaistniałej sytuacji, która wytrąciła ją z
równowagi. Najpierw przyszedł Lucas, który wręczył
jej pierścionek serwując przy okazji cyniczne uwagi na temat ich
małżeństwa, a potem kłótnia z siostrą. O ile w pierwszym
wypadku nic nie było jej winą, to w drugim rzeczywiście zasłużyła
na złość siostry. Nie powinna była mieszać się do jej spraw
uczuciowych, naraziła ją na złość ukochanego. Lepiej będzie,
jeśli zajmie się własnym narzeczonym, który był trudny w
obyciu. Musiała sobie z nim poradzić, a Faith zostawić w spokoju.
Przecież mogła jej służyć dobrą radą. Jej młodsza siostra
była rozsądna i sama będzie wiedzieć, co robić dalej, dlatego
nie będzie ją wypytywała o jej sprawy sercowe, choć bolało ją
to i poniekąd czuła się odrzucona, to wolała już nie prowokować
kłótni między nimi. W końcu, tu w Anglii miały tylko
siebie i powinny żyć w zgodzie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Opiekunkę
znalazła w gabinecie z mężem. Gabriel siedział za biurkiem i
pracował, a Charity czytała książkę na fotelu przed kominkiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przepraszam, że przeszkadzam – powiedziała, całkowicie
zapominając o pukaniu. Zresztą nie była w stanie nawet unieść
ręki i zastukać w drzwi. Miała wrażenie, że głowa pulsuje jej
coraz bardziej i bardziej. Przed oczami zaczęły pojawiać się
ciemne plamki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada – zauważyła
zaniepokojona Charity i podeszła do niej. Hope skorzystała z jej
wyciągniętego ramienia i oparła się na nim ciężko. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bardzo boli mnie głowa. Czy byłabyś tak dobra i podała mi
proszek? Nie mogę wytrzymać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście, zaraz zawołam służącą – odparła posłusznie
księżna i zabrała ją z gabinetu. Po drodze poprosiła
kamerdynera, by posłał kogoś po jej proszki na bóle.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Powoli
wspięły się na schody. Charity ulokowała cierpiącą Hope w
łóżku. Szybko zasunęła zasłony i zamknęła okno.
Dziewczyna jęknęła cicho, ale leżała bez ruchu i czekała na
zbawienne medykamenty. Księżna usiadła na łóżku i
spojrzała z troską na dziewczynę, która była niezwykle
blada z powodu migreny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
chwili do pokoju weszła służąca z tacą, na której
przyniosła niewielką paczuszkę oraz szklankę i dzbanek z wodą.
Charity wzięła od pokojówki tacę i postawiła ją na szafce
nocnej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To na pewno ci pomoże – zapewniła ją cicho Charity i wyjęła z
paczuszki jeden papierowy woreczek, zawartość wsypała do szklanki
i zalała wodą. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
w ogóle nie była świadoma tego, co działo się wokół
niej. Nie pamiętała, kiedy Charity zmusiła ją do wypicia całej
szklanki obrzydliwego lekarstwa. Nie pamiętała także tego, jak
księżna wraz z pokojówką rozebrały ją z sukni i ułożyły
w łóżku. </span><span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Budziła
się tylko na chwilę, kilka razy rozejrzała się wokół, a
potem znów zapadała w sen. Ostatnim raz, gdy otworzyła oczy
było już ciemno, przekręciła się więc na bok i zasnęła
owinięta w pościel.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poprzez
spokojny sen przebijała się seria cichych popiskiwań. Nie miała
pojęcia, co je wydaje, ani skąd się wzięły w jej sypialni.
Poruszyła się i otwarła oczy. Uniosła się na łokciach i jej
oczom ukazał się zaskakujący widok. Oto na samym środku
łóżka stał koszyk. Poruszał się gwałtownie i piszczał,
skamlał jak szczeniak. Powoli, wciąż słaba, podniosła się do
pozycji siedzącej. Była osłabiona i nadal bolała ją głową, ale
w porównaniu do tego, jak czuła się wcześniej, uznała, że
jednak nie było z nią już tak źle.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Podniosła
klapę koszyka piknikowego, nie zdążyła się jednak przyjrzeć
temu, co tak błagało o wypuszczenie, ponieważ mała, biała kulka
wyskoczyła na nią, śliniąc ją i pogryzając. To był
rzeczywiście szczeniak. Mały, puchaty, o grubych łapkach i lekko
zawiniętym w sprężynkę ogonkiem. Hope niemal roześmiała się,
gdy wielka, czerwona kokarda zsunęła się szczeniakowi pod
pyszczek. Zaplątał się we wstążki i upadł na mordkę. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wzięła
go na ręce i tuląc go do siebie, powoli odplątała go z tej
pułapki. Zdjęła ozdobę i położyła ją obok. Mały psiak zaczął
głośno i radośnie szczekać, podskakiwać i merdać skręconym
ogonkiem. Był uroczy i miękki jak puchowa kulka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
wiedziała tylko kto dał jej tego psa, bo nie miała wątpliwości,
że to był prezent dla niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Podoba ci się? - padło pytanie. Odwróciła głowę w stronę
skąd dochodził głos. Uśmiechnęła się niepewnie, widząc
młodszą siostrę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, jest słodki, ale nie musiałaś, naprawdę – zapewniła Faith
i wzięła psiaka na ręce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, bardzo bym chciała, ale to nie ja ci go dałam.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Naprawdę? A kto? - zapytała zaciekawiona i powoli zsunęła się z
łóżka, by wstać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Twój narzeczony. Charity poinformowała go, że leżysz
rozłożona w łóżku przez migrenę, a on w odpowiedzi
przysłał szczeniaka. Powinien być też list. Nie czytałam –
dodała szybko, gdy Hope spojrzała na nią zaintrygowana, aczkolwiek
na policzki wypłynęły jej czerwone plamy wstydu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W porządku. – Kiwnęła głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przynieść ci coś do jedzenia? - zapytała usłużnie. Wciąż
jeszcze stała między nimi ostatnia kłótnia, dlatego Faith
wyglądała na niepewną i skonfundowaną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, jeśli możesz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
wyszła, uśmiechając się do siostry.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
Hope została sama, rzuciła się w stronę koszyka, dopiero po
chwili zdając sobie sprawę z tego, co robi. Odchrząknęła i
udając sama przed sobą, że wcale nie obchodzi ją, co napisał
Lucas, wyjęła list. Włożony do białej koperty, z pieczątką z
rodowym herbem. Westchnęła tylko i nerwowymi ruchami otworzyła
list.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poszarpaną
kopertą zainteresował się pies, a ona zagłębiła się w krótką
wiadomość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Moja
zbuntowana księżno, mam nadzieję, że szczeniak Ci się podoba i
podbił Twoje serce. Mam też nadzieję, że poprawi Ci humor
i ukoi Twój ból, choć nie wyobrażam sobie, by ten
szczekający malec mógłby w jaki sposób ulżyć Ci w
chorobie.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Moja
zbuntowana księżno?! Na litość boską, co to ma znaczyć?,
pomyślała zaskoczona, nie bardzo wiedząc, czy być złą czy
raczej śmiać się z tego zwrotu. Książę Wilcott naprawdę był
nieprzewidywalny i potrafił mówić takie rzeczy, od których
robiło jej się gorąco nie ważne, czy z powodu gniewu czy z zawstydzenia. W tym jednak przypadku odczuwała jedynie irracjonalne
poczucie, że jednak książę nie jest taki bezduszny. Przysłał
jej szczeniaka, aby ten poprawił jej humor. Mogłaby go uznać za
romantyka, gdyby nie wiedziała jaki bezlitosny potrafił być.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Schowała
list pod poduszką, koszyk postawiła na ziemi, a szczeniaka wzięła
na łóżko, aby zaprzyjaźnić się z nim i przy okazji
poczekać na siostrę. Na ramiona zarzuciła szlafrok.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
zjawiła się dopiero po piętnastu minutach, niosąc tacę
wypełnioną po brzegi przeróżnymi smakołykami. Za nią szła
pokojówka, która niosła herbatę. Kiedy usadowiły się
wygodnie w fotelach przed kominkiem. Faith postawiła tacę na
stoliku i obie przysunęły się do niej, aby w spokoju spałaszować
to, co się na niej znajdowało. Faith pamiętała o zimnej
wołowinie, chrupiącym chlebie, owocach, serach, a także
słodyczach: ciastkach, cukierkach i ciastach. Hope miała ochotę na
coś słodkiego, ale wmusiła w siebie dwa kawałki zimnego mięsa
oraz chleb, który pachniał wprost cudownie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak go nazwiesz? - zapytała Faith, gdy szczeniak zaczął
interesować się jej sukienką. Hope uśmiechnęła się, widząc
jak piesek próbuję walczyć z poruszającą się fałdą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wiem. Masz jakiś pomysł?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Może Puszek?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Odpada, to zbyt oczywiste... Wymyślmy coś oryginalnego. Powiedz
pierwszą myśl, która przyjdzie ci do głowy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Biszkopt – wypaliła i spojrzała na ręce, w której
trzymała biszkopta. Hope zaśmiała się i pokiwała głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Podoba mi się. Biszkopt! - zawołała szczeniaka, lecz ten był zbyt
zajęty sukienką Faith. Niewiele rozumiał, ale Hope uznała, że
jeszcze zdąży się przyzwyczaić do nowego imienia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Powinna
mieć wątpliwości, powinna też z czystej przekory oddać prezent,
ale nie mogła tego zrobić. To nie był pierścionek, lecz żywe
stworzenie, mały piesek, który natychmiast podbił jej serce.
I nie tylko jej, ale także jej młodszej siostry oraz Charity.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książkę Reaburn,
który lubił spokój, ład i porządek, nie potrafił
obdarzyć ruchliwego szczeniaka głębszym uczuciem. Nie rozczulał
się za każdym razem, gdy mały psotnik próbował pożreć
dywan lub nogę biurka. Wynosił go wtedy za drzwi i przykazał
lokajowi pilnować tego hultaja i nicponia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wystarczyło
trzy dni, by Biszkopt przewrócił spokojny dom księcia
Reabourna do góry nogami. W dzień szalał, trochę spał, a w
nocy wył rozpaczliwie swym cienkim, piskliwym głosikiem. Hope nie
wiedziała, co zrobić. Czuła się głupio i miała wyrzuty
sumienia, że przyjęła szczeniaka, ale jakże mogłaby postąpić
inaczej?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Oczywiście
chciała podziękować narzeczonemu za ten prezent, ale na razie nic
nie wskazywało na to, by miał się zjawić u księstwa. Postanowiła
więc napisać do niego krótką wiadomość, odpowiedzieć
również na zaczepną formułą jaką wystosował w jej
kierunku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Nie
jestem zbuntowana, a już na pewno nie jestem księżną. Nigdy nią
nie będę.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Dziękuję
Panu za szczeniaka. Razem z Faith nazwałyśmy go Biszkopt. Jest
słodki. </i></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Arkusik
papieru włożyła do śnieżnobiałej koperty, którą, jak
się kiedyś dowiedziała od Charity, powinna spryskać swoimi
perfumami - tak robiło wiele dam, ale nie zależało jej na tym, by Lucas padał z
uwielbienia dla jej perfum, więc po prostu zapieczętowała liścik
i postanowiła go wysłać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Właśnie
nadchodził służący ten sam, którego tak uwielbiała Faith.
Przystanęła z niepewną miną, na co zareagował skinieniem głowy,
w jego twarzy nie było jednak śladu uległości. Zawsze, gdy
rozmawiała ze służbą, wszyscy odnosili się do niej z pokorą i
chorobliwą służalczością przez co wzbudzali w niej wyrzuty
sumienia. Ale on, Cain, służący z okropną, szarpaną blizną na
pół twarzy, był inny i nigdy nie wyglądał tak pokornie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy mógłbyś... Chciałabym wysłać list... - jąkała się,
czerwieniąc przy tym. Onieśmielał ją, gdy tak patrzył tymi
błękitnymi, lodowatymi oczami. Kompletnie nie wiedziała, jak miała
się do niego zwracać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście, panienko. Coś jeszcze? - zapytał uprzejmym, łagodnym
głosem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie, to wszystko, dziękuję – odpowiedziała i odwróciła
się na pięcie, aby odejść.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Właśnie
potwierdziłaś to, co napisałem wcześniej. Buntujesz się
przeciwko tytułowi. Dlaczego? Jesteś kobietą, a kobiety pragną
wyjść za mąż za księcia.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Cieszę
się, że Ci się podoba. Biszkopt to bardzo trafne imię.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Liścik
przyszedł jeszcze tego samego dnia, wysłany poprzez umyślnego.
Jedenastoletni chłopiec czekał na odpowiedź, bo tak kazał książę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Wysługujesz
się dziećmi? Rozkazujesz im? Wstydziłbyś się. Jesteś silnym,
zdrowym mężczyzną, który może na własnych nogach przyjść
do mnie i porozmawiać.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wysłała
chłopca z tym listem i nie kazała mu czekać, w rękę wcisnęła
mu także kilka monet. Chłopiec najwidoczniej bardzo się ucieszył
z takiej zapłaty. Podziękował jej najszerszym i najszczerszym
uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziała, dlatego uznała, że książę
po prostu nie zapłacił posłańcowi. Ale miała nadzieję, że
zrobi to, gdy list do niego dotrze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Sama
nie wiedziała, dlaczego to napisała. Miała nadzieję, że
sprowokuje go do przyjścia tutaj, choć nie liczyła na zbyt wiele,
w końcu miał masę obowiązków, a ona nie chciała mu
zabierać niepotrzebnego czasu. I czuła irracjonalny strach przed
tym, że znów tu przyjdzie i zacznie zasypywać ją cynicznymi
uwagami. Bała się tego, a jej serce instynktownie zamierało, gdy
tylko przypomniała sobie, co wygadywał. Zacisnęła wargi i zaczęła
zastanawiać się nad tym, czy zawsze tak będzie. Będzie się bała
własnego męża i jego ostrych słów na temat jej podejścia
do życia i miłości? Czy może lepiej będzie unikać tych tematów? Ale o czym miałaby z nim rozmawiać? Nie znała się na polityce,
kochała konie, ale nie znała się na ich hodowli. Czytywała
książki, ale nie takie, które zainteresowałyby Lucasa. Z
przerażeniem uświadomiła sobie, że tak naprawdę nic ich nie
łączy, nic, co mogłoby sprawić, by zapełnili ożywioną dyskusją
długie godziny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
tkwiła w niej pewna cząstka, która czerpała perwersyjną
przyjemność z tego, co napisała, że możliwe, iż zawita u progu
i przywita ją tym nonszalanckim, niewymuszonym półuśmieszkiem
oraz spojrzeniem przenikliwych oczu. Musiała zwariować, skoro
naprawdę chciała go zobaczyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jej
podświadomemu życzeniu stało się za dość, gdy na drugi dzień
około południa w idealnym momencie na herbatę, zjawił się w
zielonym salonie książę Wilcott. Hope poczuła nagłe bicie serca
oraz gorąco. Poruszyła się
niespokojnie, chcąc ukryć swoje zawstydzenie, a także ekscytację.
Nie była ona jednak zbyt duża, ale jednak, coś w niej tkwiło,
skoro serce zabiło radośnie na widok postawnego księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Witaj, Lucasie – przywitała go Charity. Uprzednio zaanonsowany
książę nie wzbudził popłochu wśród zebranych pań, ale
Hope właśnie tak się poczuła. Jakby wparował nagle do pokoju bez
uprzedzenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Witam, <i>madame. </i>Dzień dobry,
Hope – przywitał się z nią, ich spojrzenia spotkały się na
jedną krótką chwilę, ale to wystarczyło, by zapomniała
jak się oddycha. Szybko wróciła jej pamięć, gdy książę
przeniósł spojrzenie na jej siostrę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Głupia
gęś, prychnęła w duchu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak miło cię widzieć. Długo cię u nas nie było. To
niewybaczalne – zganiła go łagodnie księżna i zerknęła na
wyjątkowo spokojną Hope. Uśmiechnęła się do siebie i wróciła
spojrzeniem do księcia. - Zaniedbujesz swoją narzeczoną, Lucasie.
Ładnie to tak?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wybacz mi, moja droga, księżna ma rację – powiedział, zwracając
się ku zaskoczonej narzeczonej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, nic się nie stało, ja... To znaczy, oczywiście, wybaczam panu
– zająknęła się cicho, bo kompletnie nie wiedziała, co mogłaby
jeszcze powiedzieć. Nie potrafiła zebrać myśli.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Głupia
gęś, znów zganiła się w myślach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith, moja droga – przemówiła nagle księżna. - Mam do
ciebie prośbę, czy mogłabyś iść na górę? W mojej
sypialni jest książka, którą chciałabym przeczytać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
posłała zdumione spojrzenie księżnej, ale nic nie odpowiedziała.
Posłusznie wstała, dygnęła przed księciem i wyszła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mój Boże, ależ jestem zapominalska! - zawołała nagle, gdy
młodsza panna Winward wyszła już z salonu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co się stało? - zapytała zainteresowana Hope, która
kompletnie nie zdawała sobie sprawę z tego, że właśnie padła
ofiarą niewinnej intrygi. Wilcott natomiast domyślił się wszystkiego i posłała ciotce złośliwy uśmieszek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zapomniałam powiedzieć Faith, że ta książka schowana jest w
szafce. Nie znajdzie jej. Muszę jej o tym powiedzieć. Przepraszam
was na chwilę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
wyszła, w salonie zapanowało kłopotliwe milczenie. Hope wpatrywała
się w swoje dłonie, a książę stukał butem o wypolerowane
panele. Nie mogła jednak znieś takiego napięcia, które
rosło z każdą chwilą coraz bardziej. Miała pustkę w głowie,
ale musiała coś powiedzieć, cokolwiek. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dziękuję za szczeniaka – wykrztusiła w końcu, oblewając się
przy tym głębokim rumieńcem. Kompletnie nie miała pojęcia, co
się z nią działo. To było straszne, irytujące i głupie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Proszę bardzo, <i>mademoiselle. </i>-
Kiwnął głową z uśmiechem i skrzyżował ramiona na piersi,
uważnie ją obserwując.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucasie, dlaczego wysługujesz się małymi dziećmi? - zapytała w
końcu, choć miała wrażenie, że nie to chciała powiedzieć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wysługuję się dziećmi...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A ten chłopiec wczoraj? On miał zaledwie dziesięć lat! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pozwól mi się skończyć, księżno. Ten chłopiec jest synem
jednej z pokojówek, za jego usługi dorzucam jego matce kilka
funtów więcej. Czasami też dostaje ode mnie parę centów.
To nie jest tak, że biorę obcego chłopaka z ulicy i siłą zmuszam
go wypełnienia moich poleceń. Każdy, kto zasłużył na zapłatę
dostaje ją.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
umilkła, kolejny raz tego dnia zawstydzona. Źle go oceniła, nie
powinna była zarzucać mu niewypłacalność.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przepraszam. Myślałam, że... Cóż, źle myślałam.
Przepraszam jeszcze raz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przyjmuję twoje przeprosiny, ale chciałbym, żebyś mi coś
obiecała, dobrze?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiwnęła
głową, wsłuchując się w jego łagodny, cichy głos, To do niego
niepodobne. by przemawiać w ten sposób. W ogóle nie
pasował do niego ten ton.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chciałbym, żebyś w przyszłości, już jako moja żona, nie osądzała
mnie zbyt pochopnie, a jeśli będziesz mieć jakiekolwiek
wątpliwości, co do mnie i mojego zachowania, nie będziesz w stanie
czegoś zrozumieć, to, proszę cię bardzo, zwracaj się do mnie
bezpośrednio, dobrze? Hope, obiecaj mi to, bo jest to bardzo ważne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dobrze, Lucasie, obiecam ci, jeśli ty obiecasz mi, że nie będziesz
wobec mnie taki arogancki, że powstrzymasz się od każdej cynicznej
uwagi na tematy, o których ja myślę inaczej niż ty. Obiecaj
mi to.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Obiecuję – odpowiedział spokojnie, nieco tylko chrapliwym głosem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dobrze, więc i ja obiecuję.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
salonie zapadła cisza, której jakoś nie miała ochoty
przerwać. Skoro obiecał, że będzie dla niej dobry, wiedziała
już, że teraz wszystko będzie mogło odbywać się inaczej i nie
będzie bała się jego wizyt.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przespacerujemy się? - zapytał nagle i wstał, podając jej dłoń.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, bardzo chętnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
był zły na samego siebie, ponieważ za nic w świecie nie mógł
opanować tego cholernego pożądania. W zasadzie zadziwiało go to,
że potrafił czuć coś takiego. To zupełnie nowe doznanie,
sięgające bardzo głęboko, choć wciąż fizyczne. I jakim
szaleńcem musiał być, by prowadzić ją do stajni? Stajenni na
pewno nie będą się kręcić po całym budynku, będą sam na sam.
I wcale nie wierzył w swoje opanowanie. Po chwili w głowie pojawił
mu się dość wyraźny obraz Hope w pustym boksie na miękkim
sianie, a on nad nią... Potrząsnął głową i odrzucił od siebie
te erotyczne wyobrażenia. Nie tknie jej przed ślubem. Już raz to
zrobił i na własne życzenie pozbawił się spokojnych nocy. Więcej
nie popełni tego błędu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego idziemy do stajni? - zapytała, niepewnie, ale wyczuł w jej
głosie coś więcej; strach, panikę. Bała się, ale nie mógł
pozwolić na to, by całe życie podporządkowała strachowi
wobec koni. Kochała te zwierzęta, a on chciał, by jak najszybciej
pozbyła się traumy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pamiętasz, że mamy zwalczać twój strach? Im szybciej
zaczniemy działaś tym lepiej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale ja nie chcę – jęknęła przestraszona. Złapał ją
delikatnie za dłoń. Kciukiem zaczął gładzić nadgarstek. Zaczęła
lekko wyrywać dłoń z jego uścisku, ale nie pozwolił, by wywinęła
się i uciekła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiem, że nie, boisz się, ale musisz w końcu się przełamać.
Małymi krokami zdobędziesz się w końcu na odwagę i mam nadzieję,
że wkrótce wsiądziesz na konia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
patrzyła na niego błagalnie, stała już spokojnie, a on czuł jak
jej oczy świdrują go na wylot. Zdecydowanie źle się czuł, gdy
był pod tak baczną obserwacją. Cóż mogła wyczytać z jego
spojrzenia? Szaleńcze pożądanie? Obłęd z jej powodu?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucasie... - powiedziała cicho, na co on zareagował dość
instynktownie, choć nie powinien, byli zbyt widoczni. Miał jednak
gdzieś, co sobie pomyśli służba. Pochylił się nad nią i
delikatnie ją pocałował. Miał zamiar jedynie przyłożył wargi
do jej ust, ale efekt był taki, że po prostu przyciągnął ją do
siebie, całując namiętnie. Kiedy przywarła do niego, niezupełnie
świadoma tego, co robi, odsunął się od niej, doskonale zdając
sobie sprawę z następstw tego pocałunku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Cholera!,
pomyślał wściekły na siebie. Czy po prostu mógłby ją
zostawić w spokoju i nie całować jej na widoku? To chyba nie było
możliwe, zważywszy na jego obecny stan.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego... Nie powinien pan!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cóż, uznałem, że jest pani zbyt zdenerwowana, a taki
pocałunek na pewno wprawi panią w doskonały nastrój.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odwrócił
się na pięcie i ruszył przed siebie. Tuż za plecami usłyszał
coś, co przypominało jęk i śmiech jednocześnie. Uśmiechnął
się do siebie i zerknął przez ramię, a potem przystanął,
czekając aż Hope do niego podejdzie. Miała oszołomiony wyraz
twarzy, którą dodatkowo pokrył głęboki rumieniec wstydu.
Uśmiechnął się zadowolony i wsunął dłonie do kieszeni jasnych
bryczesów. Naprawdę był dobry w uwodzeniu własnej
narzeczonej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szła
blisko niego, doskonale wyczuwał jej ciepło poprzez warstwy ubrań,
co zdecydowanie mu się nie podobało. Zacisnął zęby, gdy Hope
przysunęła się do niego jeszcze bliżej, jakby obawiała się, że
któryś z koni ucieknie z boksu i ją zaatakuje.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co się stało z Aresem? Gdzie on jest? - zapytała i przystanęła
przed pustym boksem ogiera. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
wiedział, czy powinien mówić jej prawdę. Szalony ogier
został zastrzelony tego dnia, gdy ją zaatakował. Była zbyt
wrażliwa na takie sensację. Zmagał się przez chwilę z sobą, ale
gdy spojrzała na niego wyczekująco, samym tylko spojrzeniem
wypraszając u niego prawdę, westchnął poddając się jej urokowi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ares został zastrzelony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
O Boże... - wyszeptała zszokowana Hope i odwróciła się do
niego plecami. Po chwili dostrzegł jak drobne ramiona dziewczyny
zaczynają drżeć. Zrobiło mu się jej żal. Nie powinien był jej
mówić. - To moja wina, na pewno. Gdybym wtedy...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przestań! - przerwał jej stanowczo. Złapał ją delikatnie za
ramiona i odwrócił do siebie. Podniosła na niego załzawione
oczy, w których oprócz łez błyszczało także
poczucie winy. Zagarnął ją w ramiona, czując się jak ostatni
głupiec. Nie doszłoby do tej sytuacji, gdyby ją okłamał. Mógł
powiedzieć cokolwiek. Akurat w tym przypadku to nie miało tak
dużego znaczenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
On się wtedy przestraszył, rozproszył się, a ja zaczęłam
uciekać – zacisnęła mocno usta, walcząc ze szlochem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
nigdy nie spotkał się z czymś takim. Hope winiła siebie za to, że ogier uciekł z zagrody, miała z tego powodu koszmary, ale mimo to, czuła wyrzuty sumienia, że został zastrzelony. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, Ares... Ares miał być koniem wyścigowym, ale miał w sobie
za dużo agresji. Konie na torze cierpiały z jego powodu, bo je
gryzł. Nie mogliśmy go wystawiać na żadne wyścigi, ponieważ wielu ludzi
sprzeciwiało się jego występom. Nie wiń się za to, że źle go
poprowadziliśmy. Był młody i narowisty, nikt nie był w stanie
przewidzieć tego, co zrobi. Kiedy uciekł, stajenni znaleźli go ze
złamanymi nogami. W lesie lisy wykopały nory, w które wpadł.
Nie byłby w stanie już normalnie funkcjonować. Lepiej dla niego,
że pozbawiliśmy go życia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Każdy zasłużył na to, by żyć. On nie mógł wam
powiedzieć, że nie powinniście tego robić – zaszlochała cicho
wprost w jego pierś. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">To,
co robili według socjety było niewybaczalne, zakrawało na skandal,
ale Lucas miał to gdzieś. Hope była jego narzeczoną, która
w tej chwili potrzebowała pocieszenia. Jeśli ktoś spróbowałby
podważyć jej reputację, na pewno miałby z nim do czynienia.
Książę był przekonany, że jego wpływy, władza i pieniądze
ochronią Hope tak, jak na to zasłużyła. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Niestety, człowiek w podobnych sytuacjach musi decydować za kogoś,
pozbawić lub ocalić życie. Nie wiń się za to, co się stało.
Znalazłaś w złym miejscu i o złym czasie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
przez chwilę milczała, wpatrując się w gors jego koszuli, a
potem, najwidoczniej zdając sobie sprawę z sytuacji w jakiej się
znalazła, odsunęła się od niego gwałtownie. Poczerwieniała
zawstydzona i już na niego nie patrząc kiwnęła głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, masz chyba rację, choć żal mi go, bo był piękny –
odpowiedziała cicho lekko ochrypłym od szlochu głosem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Piękny i niebezpieczny. Chodźmy, może w stajni Gabriela znajdzie
się łagodny koń, który pomoże zwalczyć ci twój
strach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
poszła więc za księciem, nie bardzo wiedząc, czy w ogóle
istnieje taki koń, do którego mogłaby się przekonać.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-25959551042025266532015-06-23T20:51:00.002+02:002015-08-04T13:37:47.889+02:00Rozdział 26<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=JKEnVdaGIK8" target="_blank">BrunuhVille - Aeternum</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
powrocie z Hyde Parku każda udała się do własnego pokoju. Hope
zaszyła się w sypialni i wzięła książkę do ręki. Zaczęła
czytać, lecz nie mogła skupić się na lekturze. Nie mogła jej
wyjść z głowy rozmowa z Charity. Całe życie potrzebuje na
poznanie drugiego człowieka... A jaką miała pewność, że w ogóle
jej się to uda? Lucas nie dzielił się z nią obawami i marzeniami,
w ogóle nie wyglądał na takiego, co chciałaby z nią
porozmawiać o tym, co czuje i czego pragnie. Tak naprawdę znała
tylko jedno jego życzenie: dziedzic. Chciał mieć dziedzica, ale i
tak wiedziała, że ze względów praktycznych, by nie utracić
majątku na rzecz kogoś innego. To on go rozbudował i sprawił, że
obecnie wszystko wyglądało tak wspaniale. Był człowiekiem
majętnym, ale jakby w ogóle nie zależało mu na tym. Nie
popisywał się pieniędzmi, chociaż odniosła wrażenie, że
podczas ich odwiedzin w jego rodowej posiadłości, Lucas był wobec
niej aż nadto opiekuńczy: dał jej najlepszą sypialnię, podarował
piękną klacz, próbując w ten sposób przełamać jej
traumę i jedli wspaniałe posiłki. Ale wcale jej na tym nie
zależało! Nie chciała, by ktoś składał jej hołdy i zachwycał
się jej urodą! Nie wychowywała się na damę, która
oczekuje pochwał, zainteresowania i poklasku. Pragnęła miłości,
a nie pieniędzy i zbytku, który wcale jej nie uszczęśliwiał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Leżała
tak i rozmyślała. W końcu bieg myśli przerwała jej Faith.
Siostra weszła do sypialni, wyglądała na niepewną i cichą. Hope
zaprosiła ją gestem ręki i poklepała łóżko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chodź, Faith. Chcę w końcu z tobą porozmawiać! - zapowiedziała
siostrze i podniosła się do pozycji siedzącej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
kiwnęła głową, zdjęła buty i usiadła obok Hope, opierając się
plecami o wezgłowie. Milczały przez chwilę, aż w końcu Faith,
uznając, że starsza siostra nie da jej spokoju, wypaliła prosto z
mostu:</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zakochałam się – mruknęła cicho. Hope spojrzała zaskoczona na
siostrę i w milczeniu przypatrywała się jasnowłosej dziewczynie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W kim? - szepnęła w końcu z przejęciem. W końcu jej młodsza
siostra ujawniła się. Teraz rozumiała jej dziwne zachowanie!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W służącym, chociaż wcale tak nie wygląda – westchnęła Faith
i popatrzyła żałośnie na starszą siostrę, szukając u niej rady
i wsparcia. Hope poczuła w końcu, że ich więź znów wraca
na właściwe tory.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mówisz o tym z blizną? - Kiedy Faith pokiwała głową, już
wiedziała, dlaczego zakochała się w tym mężczyźnie. Po prostu
urzekły ją jego piękne, błękitne oczy i tajemnicza
powierzchowność.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
wyglądał jak lokaj i Hope miała wrażenie, że ten człowiek,
ubrany w rodową liberię dusił się i wyglądał trochę nie na
miejscu. Fatih musiała w nim dostrzec coś, co obudziło w niej
miłość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mam wrażenie, że masz jakieś „ale”. Dlaczego? - przemówiła
w końcu Hope, gdy na chwilę zapadło milczenie. Faith wyglądała
na zmieszaną. Nigdy przecież nie obdarzyła żadnego mężczyzny
choćby chwilowym zainteresowaniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
On jest zwykłym służącym – westchnęła i popatrzyła na
wyraźnie zszokowaną Hope.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mój Boże, Faith, od kiedy to jesteś snobką?! To taki sam,
normalny człowiek jak ty i nie wierzę, że...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie o to chodzi! - zaprotestowała gwałtownie młodsza z sióstr,
nieco tylko podnosząc głos. Hope umilkła natychmiast. - Chodzi o
to, że ty wychodzisz za mąż, za księcia i teraz, jakby na to nie
patrzył, to wejdziesz w środowisko arystokracji, będziesz księżną,
a co za tym idzie, ja również stanę się kimś
ważniejszym... Będę siostrą księżnej Wilcott. Charity
powiedziała, że nieważne jak bardzo odcinałabym się od ciebie i
twojego przyszłego męża, to zawsze ludzie będą mnie postrzegać
przez pryzmat twojego tytułu. Właśnie o to chodzi, o to, że nie
będę mogła po prostu zakochać się w byle kim. <i>Ton </i>będzie
oczekiwał, że tak samo jak moja starsza siostra, wyjdę za mąż za
księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
Faith umilkła, Hope zastanowiła się nad słowami siostry. Miała
rację, arystokracja niestety będzie patrzeć na nią i jej młodszą
siostrę jako osobo wysoko postawione, tak czy siak, były córkami
hrabiny, która zbiegła, okryła hańbą nazwisko, ale jednak
była hrabiną, a teraz ona, Hope, miała wyjść za księcia.
Rozumiała jej dylemat, ale w każdej sytuacji znajdowało się
wyjście i choć nie widać go było na pierwszy rzut oka, to jednak
ono gdzieś tam było. Teraz jednak istniał inny problem, nie
chodziło o tytułu, tym mogły zająć się później.
Interesowało ją to, co myślał ten człowiek o jej siostrze i czy
Faith z nim rozmawia. Na pewno nie zakochała się w nim tak od razu,
bez żadnego werbalnego kontaktu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Rozmawiałaś z nim kiedyś? - zapytała więc, ciekawa tego, co
powie jej Faith, ale ta jakoś nie garnęła się do tego, by
udzielić jej odpowiedzi, więc dopiero po chwili opowiedziała jej
wszystko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pewnie, na samym początku wciągałam go w rozmowę, ale on zawsze
jest taki mrukliwy i opryskliwy, nie zachowuje się jak lokaj, to
znaczny, nie zachowuje jak ci, którzy pracują dla księstwa.
Jest trochę arogancki i kiedyś nazwał mnie rozpieszczoną pannicą,
która raczej unieszczęśliwiłaby mężczyznę niż dałaby
choćby jeden dzień szczęścia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To dlatego zaczęłaś nas wypytywać o to, czy jesteś
rozpieszczona! Teraz już wszystko rozumiem i mogę z całą
pewnością powiedzieć, że nie jesteś rozpieszczona i na pewno,
każdy mężczyzna, którego poślubisz będziesz
najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi, zobaczysz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
kolejny raz pokiwała głową w milczeniu, ale Hope dostrzegła na
jej twarzy wahanie, jakby sama nie była pewna tego, czy to
rzeczywiście może być prawda. Ten człowiek sprawił, że Faith
zaczęła zastanawiać się nad sobą i swoim postępowaniem, a
przecież to ona z ich dwójki, była tą rozsądniejszą i
lepiej radziła sobie z ludźmi, nie owijając w bawełnę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie powinnaś mieć wątpliwości, wiesz, że tak nie jest. Nie
myślałaś o tym, gdy mieszkałyśmy w Ameryce i nie myśl teraz,
gdy jesteśmy tu, w Anglii. Jesteś dokładnie taka sama, jaka byłaś
w Bostonie. Kocham cię, jesteś cudowną dziewczyną i nie pozwól
sobie wmówić, że jesteś jak te młode dziewczyny,
wychowywane w luksusie, rozpieszczone do granic... Wiesz, że taka
nie jesteś. Ten mężczyzna, którego pokochałaś, na pewno
tak nie myśli. Zdenerwowałaś go czymś i po prostu nie zapanował
nad językiem, ale wydaję mi się, że widząc cię na co dzień,
doskonale wie jaka jesteś naprawdę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
tej wyczerpującej przemowie, przepełnioną wiarą i miłością do
siostry, Hope przytuliła ją do siebie, starając się jeszcze w
uścisku przekazać to, co powiedziała: że ją kocha. Że zawsze
będzie obok niej, bez względu na to, co ich poróżni lub
gdzie będą w danej chwili.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co mam teraz zrobić? - padło w końcu pytanie zadane niepewnym,
cichym głosem. Hope zastanowiła się przez chwilę. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Co
musiały teraz zrobić? Nie wiedziała kim jest ten mężczyzna, ale
Faith nie zakochałaby się w kimś niepokojącym albo w kimś, kogo
nie obdarzyłaby zaufaniem, dlatego wiedziała, że człowiek,
którego obdarzyła uczuciem zasługiwał na nie i śmiało
mogła mieć nadzieję, że i on odwzajemni jej uczucia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A co chcesz robić? Po prostu bądź sobą, niech zakocha się w
tobie taką, jaką jesteś naprawdę – poradziła, starając się
włożyć w ten słowa jak najwięcej przekonania, choć sama miała
trochę wątpliwości, ale tylko trochę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
Faith wyszła, Hope uznała, że musiała przyjrzeć się temu
mężczyźnie, dlatego wyszła z pokoju. Udała się na spacer po
domu. Może spotka go tu i po prostu sprawdzi, czy rzeczywiście jest
taki arogancki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zeszła
na dół, potem skierowała się do kuchni, leżącej całkiem
z tyłu, za schodami. Drzwi były skromne, białe, z pozłacaną
klamką. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
weszła do środka, zobaczyła duże, kwadratowe pomieszczenie z
dużym oknami i licznymi drzwiami między kredensami i szafkami.
Meble były jasne i czyste, pomimo panującego rozgardiaszu i
przygotowań do kolejnego posiłku, było czysto, a kucharki i
pomocnice kroiły, siekały, mieszały coś w dużych metalowy
rondlach. Pomieszczenie kuchenne miało dwa piece i oba się paliły,
dlatego było tu bardzo gorąco. Hope poczuła jak pot spływa jej po
plecach, między łopatkami. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
została zauważona, prace zostały bezwiednie wstrzymane. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dzień dobry – przywitała się cicho i lekko skinęła głową. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wszyscy
odpowiedzieli skłonami i skinieniami. Potraktowali ją nie jak równą
sobie, lecz jak kogoś wyżej postawionego, a przecież nie urodziła
się taka! Była córką kowala i kobiety z wyższych sfer,
która postanowiła porzucić wygodne życie i uciec z
mężczyzną bez jakichkolwiek koneksji. Czuła się jak ci ludzi,
normalna i prosta. Potrafiła ciężko pracować, na równi z
nimi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Rozejrzała
się pospiesznie, ale nigdzie nie dostrzegła mężczyzny, którego
poszukiwała, dlatego postanowiła tu zostać i trochę wkupić się
w łaski ludzi pracujących dla księstwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy mogłabym z wami tu posiedzieć? Mogę pomóc, w domu
zawsze pomagałam mamie przy gotowaniu, więc chętnie coś pokroję
– powiedziała z łagodnym uśmiechem i spojrzała na kobietę,
która musiała tu rządzić, ponieważ ubrana była nieco
inaczej od pozostałych. Nosiła długą, granatową suknię,
przepasaną obszernym, białym fartuchem, a siwe włosy wystawały
spod okrągłego, białego czepka. Reszta podkuchennych miała czarne
suknie i białe fartuszki, a włosy chowały pod zwykłymi chustkami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wiem, co na to księstwo, panienko – zaczęła kobieta w
granatowej sukni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, dajmy już temu spokój. Nie jestem żadną panienką,
urodziłam się w chatce nad oceanem i mój ojciec był
kowalem, a księstwo na pewno nie będzie miało mi za złe, że
byłam w kuchni. Może nie potrafię tak świetnie gotować jak pani,
ale wydaję mi się, że nie odkroję sobie palca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
kuchni rozległ się cichy, rozbawiony szmer. Najwidoczniej coś w
jej spojrzeniu lub zachowaniu skłoniło kobietę w granatowej sukni
do podjęcia decyzji. Po chwili dostała fartuch, deskę, nóż
i talerz warzyw do pokrojenia. Robiła to powoli i starannie, aby
wypaść w oczach kucharek jak najlepiej. Oczywiście przy okazji
starała się porozmawiać z dziewczętami, które usiadły
obok niej i chętnie z nią rozmawiały. Okazało się w końcu, że
wcale nie jest taka zła i że naprawdę jest taka jak one.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
końcu musiała się dowiedzieć coś o tym służącym, który
tak namącił w głowie Faith. Młodsza siostra nie mogła sobie
poradzić z tym uczuciem z racji tego, że nie była tak podatna na
miłość jak ona – Hope.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zawsze
zastanawiała się, dlaczego ona, jako starsza, miała zupełnie inne
podejście do życia i do miłości. Faith wykazywała się większym
rozsądkiem i patrzyła na świat trzeźwo. Ona natomiast wszystko
odbierała poprzez pryzmat uczuć, dlatego trochę zazdrościła jej
tego, że nie kierowała się uczuciami i mogła jasno ocenić
sytuację.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy mogę was o coś zapytać? - przemogła się w końcu, a kiedy
wszystkie osoby w pomieszczeniu umilkły, nabrała powietrza w płuca,
a potem je wypuściła. Musiała ich zapytać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście – kiwnęła kucharka i podeszła do niej bliżej. W jej
ciemnych oczach zabłysła ciekawość. Hope zawahała się przez
chwilę, a potem zebrała się na odwagę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co wiecie o tym służącym z blizną? Kto to jest? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
kuchni zapadła chwila ciszy, wszyscy przez chwilę wpatrywali się w
nią, jakby zastanawiali się nad odpowiedzią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nic o nim nie wiemy – odpowiedziała po chwili dziewczyna siedząca
naprzeciwko niej. Hope spojrzała na nią i już wiedziała, że
kłamała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Może
rzeczywiście coś wiedziała, ale nie chciała dzielić się tymi
informacjami, które miała. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
nie wiedziała, że mimo wszystko służba zawsze trzymała ze sobą
i nawet, jeśli pan ich był dobry i rozsądny, nigdy nie zdradzali
sekretów, o których wiedzieli. Byli ludźmi, którzy
pracowali na swoje utrzymanie jako służba, dlatego nie mogli bratać
się z kimś, kto tak naprawdę w ich mniemaniu obija się i nic nie
robi cały dzień.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poczuła
się trochę zawiedziona, ale nie mogła mieć do nich pretensji, w
końcu nie znali jej, a ona tak po prostu nie powinna wypytywać ich
o lokaja.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Skroiła
warzywa, wrzuciła je do drewnianej miseczki i pożegnała się z
nimi, czując że musi się dowiedzieć coś o tym mężczyźnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dwa
dni po rozmowie z Faith, odwiedził ją Lucas. Minę miał poważną,
niemal zaciętą. Przyjęła go w salonie, choć wcale nie miała na
to ochoty. Nadal gniewała się na niego za to jak potraktował
Aleksandra. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Długo będziesz się na mnie gniewała? - zapytał na wstępie, gdy
lokaj opuścił zielony salon. Hope popatrzyła na niego udając
zaskoczenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie gniewam się – odparła nieco zbyt oschle. Wilcott obrzucił ją
rozbawionym spojrzeniem i wyciągnął się na fotelu, który
zajął na wprost niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie ważne. Przyszedłem tu w innej sprawie, ważniejszej niż twoje
humory.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie mam żadnych... - zaperzyła się, ale uciszył ją jednym tylko
spojrzeniem. Zamilkła, dumnie unosząc głowę. - Słucham, co to za
ważna sprawa? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Twój pierścionek zaręczynowy, a raczej jego brak. Mogłem
pomyśleć o tym na początku tej farsy, ale mam masę innych rzeczy
na głowie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
zrozumiała, że cała ta wypowiedź miała być pstryczkiem w nos.
Zacisnęła mocno wargi. W tym samym momencie wszedł lokaj z
herbatą. Podziękowała mu i sama zajęła się obsługiwaniem
gościa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie pijam herbaty, Hope – odparł, gdy nachyliła porcelanowy
czajniczek nad filiżanką przeznaczoną dla niego. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiwnęła
głową i zapełniła swoją filiżankę ciemnobrązowym płynem.
Nasypała dwie łyżeczki cukru i zamieszała lekko. Kiedy odstawiła
filiżankę na stolik, drgnęła, widząc jak narzeczony świdruje ją
spojrzeniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, możesz mi powiedzieć, o co ci chodzi? Dlaczego zachowujesz
się w ten sposób? - zapytał, cedząc słowa przez zęby.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
starała się opanować gniew. O co jej chodzi? O to, że zachowuje
się tak jakby w ogóle jej nie potrzebował. Od początku ich
zaręczy, a raczej od momentu, w którym dowiedziała się o
ich istnieniu, nie traktował jej poważnie, jakby w ogóle nie
mogła nic powiedzieć, bo była młoda i niedoświadczona. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przeszkadza ci to, że na twój widok nie kładę się przed
tobą i nie całuję twoich stóp? Nie mogę być na ciebie
zła? - odpowiedziała w końcu, gdy udało jej się opanować złość
na tyle, by mogła przemówić bez obawy, że głos zadrży jej
niebezpiecznie i zdradzi jak bardzo przejęła się jego przyjściem
i słowami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie potrzebuje twojego uwielbienia, Hope. Może twoi adoratorzy
właśnie tego od ciebie oczekują, ale ja nie jestem jednym z nich,
więc nie jest mi to potrzebne do szczęścia. Ważniejsze jest to,
że nie masz pierścionka, a ja chciałem naprawić ten błąd. - Po
tych słowach wyjął czerwone puzderko z kieszeni surduta i postawił
je na stole.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
w milczeniu patrzyła na pudełeczko, a potem poczuła łzy pod
powiekami, co wytrąciło ją z równowagi. Nie tak wyobrażała
sobie zaręczyny, nie tak to miało wyglądać, ale odkąd tu
przypłynęła, całe jej życie zaczęło odbiegać od tego, co
założyła będąc w Ameryce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zacisnęła
wargi w obawie, że za chwilę wybuchnie głośnym płaczem. Już nie
chodziło o ten cholerny pierścionek! Chodziło o to, że on
podchodził do tego tak bezemocjonalnie, że w głębokim poważaniu
miał to, co ona czuła. Czy on naprawdę nie posiadał serca?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Otwórz – poprosił niespodziewanie łagodnym głosem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
zamrugała kilkakrotnie, by odgonić niechciane łzy i spojrzała w
końcu na księcia. Miała zaczerwienione oczy, takie nieszczęśliwe
i smutne. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
końcu sięgnęła po puzderko obite czerwonym zamszem i zajrzała do
środka. Na białej poduszeczce leżał najwspanialszy pierścionek
zaręczynowy jaki kiedykolwiek widziała. Piękny szmaragd w
kształcie łzy otoczony był małymi diamentami, tworząc w ten
sposób lśniącą kombinację drogich kamieni. Pierścionek
zachwycał swą urodą. Urzekał swą elegancją i prostotą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To stary pierścionek, należy do tytułu Wilcott. Przekazywany z
pokolenia na pokolenie – odparł jakby próbował przekonać
ją do biżuterii. Sama się broniła, a teraz wiedząc jak cenną
była pamiątką, Hope wyciągnęła starą biżuterię z pudełeczka.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jest bardzo piękny – odparła cicho, bojąc się, że głośniejsze
rozmowy mogłyby uszkodzić tak kruchy przedmiot.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
się poruszył, wstał z fotela i usiadł obok niej. Poczuła
znajome gorąco, policzki zapłonęły i w jednej chwili przypomniała
sobie noc poprzedzającą jej wyjazd. Próbowała się odsunąć,
ale nie miała wielkiej możliwości. Siedziała w kącie szezlongu,
a on był tak blisko niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Złapał
ją za dłoń, w której trzymała pierścionek, a potem wyjął
go delikatnie. Miał ciepłe dłonie. Zakręciło jej się w głowie,
gdy musnął jej nadgarstek. Nie powinna tak na niego reagować! To
źle wróżyło na przyszłość, bo jeśli teraz tak miękła
w jego bliskiej obecność, to bardzo szybko może się w nim
zakochać, bez względu na to jaki on jest. Czy taka miłość była
w ogóle możliwa? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nasunął
pierścionek na serdeczny palec. Gdy podniosła oczy, by przyjrzeć
się twarzy narzeczonego, dostrzegła z zaskoczeniem, że książę
nie spuszcza z niej oczu. Wpatrywał się w nią intensywnie, niemal
władczo. Zadrżała i oswobodziła dłoń z jego uścisku. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Teraz żaden mężczyzna nie będzie miał wątpliwości, że
należysz do mnie – powiedział, psując tę cudowną chwilę
arogancją.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
wstała gwałtownie i spiorunowała go wzrokiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chyba pan żartuje! - odpowiedziała oburzona i odsunęła się na
parę kroków, gdy Lucas wstał, patrząc na nią z góry.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie. Hope, nie pozwolę sobie przyprawiać rogów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie o to mi chodziło! Nie jestem twoją własnością! Ile razy mam
ci powtarzać, że nie będę do ciebie należeć?! - Była na skraju
wybuchu. Lada moment krzyknie wściekła tak, że usłyszy ją pół
Londynu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ten
człowiek robił tak niewiele, by wyprowadzić z równowagi,
natomiast jej jeszcze nie udało się wzbudzić w nim żadnych
gwałtownych uczuć. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, ja nie będę traktował cię jak rzecz, lecz jak kobietę
godną szacunku. Będziesz księżną, moją księżną, i nie chcę,
by inni dżentelmeni, nazwijmy ich tak, kręcili się wokół
ciebie, rozumiesz? Nie toleruję żadnych zdrad.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
była zbyt oszołomiona jego słowami, aby powiedzieć cokolwiek. To
zabrzmiało jak poważna, uczuciowa deklaracja, gdyby rzeczywiście
książę coś do niej czuł. Lucas jednak miał tak beznamiętny
wyraz twarzy, jakby przed chwilą opowiadał o pogodzie, a nie o tym,
że będzie „jego księżną”. Co prawda nie brzmiało to jak
„kocham cię”, ale takie słowa z ust zatwardziałego mężczyzny
brzmiały jak wyznanie. Deklarował się, mówił, że jest
jego. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego myślisz, że mogłabym cię zdradzić? Wierzysz w te
plotki? Że jestem niemoralnie prowadzącą się Amerykanką? -
zapytała, dziwnie łamiącym się głosem, choć ochota na płacz
już dawno jej minęła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jeśli myślisz, że obchodzi mnie to, co mówią inni, to
jesteś w błędzie. Każdy głupiec, których choć raz miał
przyjemność rozmawiać z tobą, nie uwierzy w te brednie. Jak złe
o mnie musisz mieć zdanie, skoro tak mówisz? - zapytał
gniewnym tonem, ale tylko ton miał taki. Cała reszta nadal
przypominała białą maskę, na której nie było żadnych
uczuć. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A jakie ty masz o mnie zdanie, skoro zarzucasz, że mam ochotę cię
zdradzać?! Od razu stwierdziłeś, że będę miała ochotę na
przygodę z jakimś innym mężczyzną. Możesz sobie wyobrazić, że
nie! Nigdy nie miała i mieć nie będę. Zostałam wychowana w
poszanowaniu sakramentu małżeńskiego. Mimo wszystko Boston nie
jest takim złym miastem, bo u nas szanuje się współmałżonka
– warknęła, kończąc swą tyradę. Naprawdę była wciekła na
Lucasa za to, co powiedział i za to ciągle robił.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W jakim ty świecie żyjesz? Hope, wszędzie jest tak samo. Każde
małżeństwo zawarte lekkomyślnie lub z rozsądku jest takie samo! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
odwróciła twarz i zacisnęła mocno wargi. Czuła gniew,
który pulsował w całym ciele. Dłonie zaczęły drżeć,
podobnie jak wargi. Naprawdę nie chciała tego słuchać. Nie
rozumiała, po co jest ta rozmowa, skoro i tak do niczego nie
doprowadzi. Ona wierzyła, że można stworzyć normalne, szczęśliwe
małżeństwo, a Lucas twierdził coś innego. Oczywiście, nie mogła
go o to obwiniać, w końcu mógł myśleć tak z jakichś
powodów, ale nie pojmowała, po co próbuje ją
przekonać do własnego zdania. Naprawdę sądził, że nagnie się
do jego woli i będzie myśleć tak, jak on? Był w poważnym
błędzie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ty tak twierdzisz. Ja mam na ten temat inne zdanie i nie próbuj
mnie przekonywać, że jest inaczej. - Spiorunowała go wzrokiem i
zacisnęła dłonie na fałdach sukni. Nie powiedziała nic więcej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W porządku – westchnął w końcu Lucas. - Nie będę się z tobą
kłócił na ten temat. Po prostu weź ten pierścionek,
przyszedłem tylko z tym. - Jego głos był oschły i nieprzyjemny, a
oczy wręcz porażały swym chłodem. Zadrżała nieświadomie,
patrząc na niego i widząc go takim odpychającym.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dobrze – odpowiedziała, nie patrząc na niego. Skupiła wzrok na
pięknej ozdobie lśniącej na palcu. Dotknęła jej opuszkami
palców.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
tak wyobrażała sobie zaręczyny, ale nie mogła oczekiwać niczego
innego. W końcu ich relacja była bardzo nietypowa, wręcz
nienormalna, dlatego nie mogła marzyć o pięknych, romantycznych
oświadczynach. Musiała zadowolić się starym, bardzo pięknym
pierścionkiem. To i tak wiele.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
poczuła na sobie spojrzenie narzeczonego i uniosła oczy, starając
się przebić przez tę obojętność, która malowała się na
jego twarzy. Tamtego wieczoru w bibliotece widziała przez parę
sekund te wszystkie uczucia, które ciągle ukrywał głęboko
w sobie. Nałożył na swoje serce bardzo gruby pancerz i nie
dopuszczał do siebie nikogo. Odsłonił się na moment, na jeden
moment dostrzegła jego prawdziwe oblicze, ale teraz miała
wątpliwości, czy rzeczywiście wydarzyło się to naprawdę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego w tamtej chwili mogłam zobaczyć ciebie takim, jakim
powinieneś być? - zapytała w przypływie chwilowej odwagi. Musiała
mu zadać to pytanie, ale nie wiedziała czy dostanie odpowiedź.
Lucas najwidoczniej zrozumiał, o co pytała i o jaki wieczór
jej chodziło, bo wstał gwałtownie i zmierzył ją z góry
rozbawionym spojrzeniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, podczas erotycznych uniesień ludzie widzą zazwyczaj to, co
chcą widzieć – odpowiedział i wyszedł, nawet się z nią nie
żegnając. Siedziała oszołomiona przez chwilę, aż w końcu
wstała i wybiegła za nim na zewnątrz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Służący
właśnie podprowadzał Nocnego Tancerza. Kary ogier zatańczył
niespokojnie wokół służącego. Książę szybko wskoczył
na niego i jednym ruchem okiełznał ogiera. Zeszła powoli na dół
i czekała, aż stajenny odejdzie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wierzę w to – pokręciła głową. - Nie wmówisz mi
tego, chociaż wiem, że nie jestem doświadczona i mało wiem o tych
sprawach, to jednak nie zamącisz mi w głowie wmawiając, że to, co
widziałam w twoich oczach to tylko wytwór mojej wyobraźni. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wierz w co chcesz, ale lojalnie cię ostrzegam. Kilka kobiet
próbowało zabawić się w poznanie mnie, ale im się nie
udało, dlatego uważaj, bo możesz się rozczarować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
chciała coś odpowiedzieć, uraczyć go swoimi przemyśleniami na
ten temat, ale Wilcott spiął konia i kary ogier ruszył galopem.
Patrzyła jeszcze przez chwilę na dwie tak dzikie i niezrozumiałe
istoty. Pasowali do siebie idealnie. Obaj zachowywali się tak, jak
chcieli i nikt nie był w stanie ich opanować.</span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-22731053373071590962015-05-17T11:46:00.000+02:002015-05-17T11:46:27.326+02:00Rozdział 25<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=mJ_fkw5j-t0" target="_blank">ThePianoGuys - Beethoven's 5 Secrets</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
miała wrażenie, że bal trwał w nieskończoność, a książę
Wilcott nigdy nie poprosi ją do tańca, lecz w końcu to zrobił i
rozbrzmiały pierwsze takty walca. Była to spokojna, pełna
romantycznych uniesień melodia, od których aż kręciło się
w głowie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mam nadzieję, że dobrze się bawisz? - zagadnął po chwili książę,
gdy zapadło między nimi milczenie, lecz Hope wcale nie czuła
dyskomfortu, bo okazało się, że mogą milczeć i czuć się ze
sobą dobrze. Cieszyła się obecnością księcia, choć przecież
zawsze tak złorzeczyła, ale to sytuacja z hrabią uzmysłowiła
jej, że tak naprawdę księciu nie powinna zarzucać tylu złych
uczynków. Nie był wcieloną dobrocią, ale nie był także
zły.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie do końca. Nie mogę znieść tego hałasu, tego zgiełku.
Jedzenie jest pyszne, ale... - Chciała, pragnęła powiedzieć
Lucasowi jaki wpływ na nią miało Silverstone, ale nie była aż ta
odważna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale co? - dopytywał się Wilcott, nie spuszczając z niej oka.
Zarumieniła się i zawstydziła, ale nie oderwała wzroku od jego
hipnotyzujących oczu. Po prostu nie mogła tego zrobić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Spokój w Silverstone sprawił, że nie mogę przestać myśleć
o ogrodzie, w którym lubiłam przesiadywać, o lesie
otaczającym majątek i trawiastych pagórkach... To piękne
miejsce – rozmarzyła się, cicho wzdychając. Książę patrzył
jej w oczy z głęboką, przyprawiającą o dreszcze, powagą.
Próbowała się uśmiechnąć, ale zastygła w pół
uśmiechu i nie potrafiła oderwać od narzeczonego wzroku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dziękuję – odpowiedział w końcu, akurat w chwili, gdy robili
obrót. Tańczyli walca, powolny, pełen miłości taniec,
który mógł być taniecem zakochanych.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wiem za co mi pan dziękuję, ale proszę bardzo – odparła,
uśmiechając się radośnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dziękuję za to, że jesteś, że mimo wszystko nie zmieniłaś się
i pozostałaś dalej tą kobietą, która przypłynęła z
Ameryki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przed
godziną pierwszą w nocy, Charity zarządziła powrót do
domu. Hope odczuła z tego powodu ulgę. Miała wrażenie, że bal,
choć obfitował w kolorowe towarzystwo, stoły uginały się od
smakołyków, a rozmowy ciągnęły się w nieskończoność,
był dla niej istną torturą, zwłaszcza że hrabia kręcił się w
jej pobliżu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gdy
Lucas odprowadził ją do księżnej, stanął tuż za nią, dzięki
temu mogła czuć się bezpieczna. Ciepło bijące z jego ciała
okazało się niezwykle kojące. Nie mogła się nadziwić, że
wystarczyła jedna przykra sytuacja, by jej uczucia tak całkowicie
uległy deformacji. Już w ogóle nie myślała o księciu źle,
może nadal zarzucała mu to, że chce zrobić z niej przedmiot do
urodzenia dziecka. Może i myślał praktycznie, może i tak robiły
wszystkie małżeństwa w Anglii i w wielu innych krajach, ale to nie
oznaczało, że powinna się na to godzić. Potrzebowała jego
uczucia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Za
każdym razem, gdy była proszona do tańca, książę mruczał coś
pod nosem i sztyletował spojrzeniem jej partnerów. Był o nią
zazdrosny? Ciągle chodziło jej to po głowie. Nawet gdy kładła
się już do łóżka, wciąż zastanawiała się nad tym i
naprawdę chciała, żeby tak było.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Panienko Hope? - usłyszała głos nad sobą. Obudziła i dojrzała
nad łóżkiem pochyloną Sam.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak? - szepnęła jeszcze zaspanym głosem i zamrugała kilkakrotnie
powiekami, starając się przegonić resztki snu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ma panienka gościa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Proszę? O tej porze? - zapytała zaskoczona i uniosła się na
łokciach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dochodzi jedenasta, dawno minęła pora śniadania – przypomniała
cicho. Hope westchnęła, ubolewając nad tym, że zaczyna zachowywać
się jak rozpieszczona angielska paniusia. Spała do późna,
choć wcześniej zdarzało się, że wracali zdecydowanie później
z przyjęć, i nie miała problemu z obudzeniem się przed
śniadaniem. Była rannym ptaszkiem i często witała się ze
wschodem słońca. Teraz jednak spała... spokojnie. Nie śniły jej
się żadne koszmary! W końcu była wypoczęta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zarumieniona
pomyślała, że od ich małej, niezaplanowanej schadzki, spała
zdecydowanie lepiej i tylko Lucasowi zawdzięczała zdrowy sen.
Będzie musiała mu o tym powiedzieć i podziękować, choć nie
wyobrażała sobie, aby mogła porozmawiać z nim wprost. O czymś
takim? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Z
pomocą Samanthy ubrała się w jasnoniebieską suknię z koronką
udrapowaną na staniku i uczesała włosy, zaplatając je w piękny
warkocz, który połyskiwał jak miedź w promieniach słońca.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wiesz, kto na mnie czeka? Mój... narzeczony, czy może
ktoś inny? - zapytała, udając obojętność. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Na
myśl o tym, że książę Wilcott czeka na nią na dole o tej porze
wprawiło ją w lekkie drżenie. Z nerwów. Z radości. Sama
nie wiedziała, co nią targało. Jedno było pewne. Obecność
Lucasa o tej porze miała tylko jeden powód: chciał
porozmawiać z nią o tym, co wydarzyło się u niego w bibliotece.
Oblała się rumieńcem, ale szybko zbladła, gdy wkroczyła do
saloniku i jej oczom ukazał się nie książę Wilcott, którego
się spodziewała, lecz książkę Ashbrook. Młody mężczyzna
szybko podszedł do niej i pochylił się, aby ucałować jej dłoń.
Hope jednak nie wciągnęła jej, była zbyt zaskoczona, aby zrobić
cokolwiek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ci-cieszę się, że pa-pani już przy-przyjechała – wyjąkał,
oblewając się rumieńcem. Nawet próbował się uśmiechnąć,
ale wyszedł mu tylko krzywy grymas.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
wskazała mu dłonią szezlong, na którym mogliby usiąść,
ale młody książę pokręcił tylko głową. Stanął oparty o
gzyms kominka i przez chwilę patrzył na nią uważnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak się pan miewa? - zapytała w końcu, gdy gość nie odzywał się
do niej ani słowem. Kompletnie nie wiedziała, co mogłaby
powiedzieć, ponieważ bardzo ją zaskoczył swoją obecnością
tutaj.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ashbrook
był miły i łagodny, i lubiła jego obecność, ale traktowała go
jak przyjaciela, jak brata, na którego mogła liczyć, jednak
nic poza tym. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, do-doskonale... - wydukał, patrząc na nią nieśmiało. Panna
Winward nie wiedziała, czego mógł od niej chcieć
Aleksander, ale odczuwała niepokój. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">To
musiało być coś niezwykle ważnego, skoro przyszedł do niej o tej
porze i zachowywał się w ten sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
O co chodzi? Dlaczego pan tu przyszedł? - zagadnęła pogodnie,
chcąc mu w ten sposób dodać więcej odwagi, zachęcić go,
by w końcu wyznał jej powód, dla którego tu
przyszedł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
jednak pokręcił głową, westchnął spazmatycznie, przygotowując
się do odpowiedzi, dlatego więc zaskoczył oczekującą Hope, gdy
padł przed nią na kolana, chwycił jej dłonie i ścisnął je
lekko. Szarpnęła się odruchowo. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Uczy-ni mi pa-pani zaszczy-yt i zo-o-ostanie moją żo-oną? - wyjąkał,
gdy w końcu odważył się przemówić. Książę Ashbrook
patrzył na nią w tak błagalny sposób, iż gdyby nie to, że
była po słowie z innym mężczyzną, nie wahałaby się ani chwili.
Jeszcze nigdy nie miała do czynienia z człowiekiem, który
tak bardzo pragnąłby czegoś i powiedział to samym tylko
spojrzeniem. Poczuła pod powiekami łzy, gdy zorientowała się, że
mimo wszystko zrani księcia. Nie wiedziała jednak jak bardzo, ale
miała nadzieję, że jakoś dojdzie do siebie po tej odmowie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bardzo mi przykro, Wasza Książęca Mość, ale nie mogę przyjąć
pańskich oświadczyn. Jak pan wie, moim narzeczonym jest książę
Wilcott... - przemówiła doń spokojnym, opanowanym głosem,
choć w środku aż cała się trzęsła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Starała
się przemówić sobie, że przecież nie chce go ranić, to
nie jej wina, że ten mężczyzna chce pojąć ją za żonę.
Przecież w żaden sposób go nie zachęcała. Nie karmiła go
złudnymi nadziejami, nie mówiła nic, co mogłoby sugerować,
iż jest zainteresowana nim jako mężczyzną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To-o co-o? Niech pa-ni go zo-ostawi! - zawołał gwałtownie,
odsuwając się od niej, lecz wciąż pozostając na klęczkach. Hope
czuła coraz większą bezsilność, złość i łzy, które
lada chwila spłynął jej po policzkach. Tak bardzo nie lubiła
ranić ludzi, którzy okazywali jej tyle ciepła i
serdeczności. Miała nadzieję, że Aleksander nie obrazi się na
nią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ashbrook, odsuń się od mojej narzeczonej - padł
rozkaz wydany ostrym jak brzytwa głosem. Hope podskoczyła
przestraszona i zarumieniła się ze wstydu, choć nie zrobiła nic
złego. Ashbrook wstał, wyprostował się i podszedł od Wilcotta.
Lucas stał oparty o framugę i mierzył go pogardliwym wzrokiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie ko-kocha jej pan! - rzucił mu prosto w twarz, wymierzając w
niego palcem. Wilcott uniósł brew i tym razem jego brązowe
oczy zalśniły od kpiny.</span> <span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Nie
mogła uwierzyć w to, że Wilcott po prostu naśmiewa się z
Ashbrooka. Co go w nim tak rozbawiło? To, że poprosił ją o rękę?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jesteś naiwny, Ashbrook, jeśli myślisz, że małżeństwa zawiera
się tylko z miłości. Wyjdź stąd i nie chcę cię więcej widzieć
w pobliżu mojej narzeczonej, a potem mojej żony, jasne? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przez
chwilę mierzyli się gniewnymi spojrzeniami, aż w końcu Aleksander
ustąpił i wyszedł, żegnając się z Hope cichym „do widzenia”.
Młoda kobieta stała jeszcze przez chwilę w oszołomieniu, ale szok
szybko minął, gdy uzmysłowiła sobie, że nie stanęła w obronie
Aleksandra. Zrobiło jej się potwornie głupio i przykro. Usiadła,
czując piekące policzki</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego zachowałeś się tak okropnie? - zaatakowała go, gdy Lucas
po wyjściu księcia podszedł do fotela</span><span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">, stojącego najbliżej
szezlongu, na którym siedziała i spoczął na nim, patrząc
na nią w zamyśleniu. Mimo tego, nadal widać w nim było złość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, on nie miał prawa ci się oświadczać. Jesteś moją
narzeczoną i żaden inny mężczyzna już nie może starać się o
twoją rękę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jestem twoją narzeczoną, ale nie twoją własnością! - krzyknęła
oburzona jego arogancją. Książę jednak wcale nie przejął się
jej wybuchem i zaśmiał się cicho pod nosem, jakby ubawiła go
myśl, skryta głęboko w umyśle. - Co cię tak bawi? - zapytała
zjadliwie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ty. Jesteś równie naiwna, co Ashbrook.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przykro mi to słyszeć – powiedziała tylko, walcząc z rosnącą
gulą w gardle. Łzy już powoli wyłaniały się spod powiek. Nie
była w stanie zapanować nad uczuciami, które nią w tej
chwili targały, dlatego poprosiła cicho księcia, by opuścił dom,
ponieważ nie czuła się najlepiej i chciała się trochę położyć
przed obiadem. Patrzył na nią przez chwilę, jakby się wahając, a
potem skinął lekko głową. Wyszedł. Nawet nie wiedziała z jakiego powodu się tu zjawił.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
Hope została sama, mogła w końcu pozwolić łzom płynąć. Było
jej okropnie źle z powodu Ashbrooka, choć sama przecież nie
zachowała się wobec niego tak gburowato jak jej narzeczony, to
jednak nie uwalniało ją od poczucia winy. Żałowała za nich
dwoje. Lubiła młodego księcia, bardzo współczuła mu wady
wymowy, ale nie mogła nic poradzić na to, że książę Wilcott był
jej narzeczonym. Gdyby było inaczej, to pewnie dziś przyjęłaby
jego oświadczyny. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Mimo
wszystko z takim człowiekiem, jak książę Ashbrook mogłaby wieść
spokojne, bezproblemowe życie. I nudne, zaszeptał jakiś złośliwy
głosik w głowie. Oburzyła się, starając się wyprzeć go z
głowy, ale niestety, prawda właśnie była taka. Ashbrook, choć
miły i łagodny, w żadnym calu nie przypominał pełnego werwy
Lucasa i musiała przyznać sama przed sobą, że naprawdę
potrzebowała tego zastrzyku emocji, jakie czasem jej fundował. Albo
zwariowała albo była masochistką.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
niespodziewanej i zakończonej fatalnie wizycie księcia Ashbrooka,
Hope nie widziała go przez kolejne dni. Nie pojawił się na żadnym
balu i stwierdziła w końcu, że nie ma sensu go wypatrywać.
Chciała go przeprosić za to, co powiedział jej narzeczony. Za
siebie również. Nie okazała mu tyle zrozumienia na ile
zasługiwał. Chciała to naprawić i zaproponować przyjaźń.
Naiwnie wierzyła, że Aleksandrowi to wystarczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jednak
podczas poszukiwań księcia, udało jej się poznać bardzo
wyjątkową osóbkę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
spacerowała tak między ludźmi na balu u lady Celeste, w pewnej
chwili podeszła do niej Charity i przedstawiła jej księżne
Tresham oraz jej córkę Cassandrę. Dziewczyna była jej
wzrostu. Miała jasne włosy, które zwisały grubymi puklami
wokół twarzy. Oczy były duże, w kształcie migdałów
o pięknym, lazurowym odcieniu. Hope uśmiechnęła się do niej i po
chwili w jej umysł wbiło się wspomnienie. Pamiętała ją! To było
na jednym z bali. Usiadła na krześle obok niej, lecz ta nie
zachowała się wobec niej uprzejmie, wyjaśniła jej także wtedy, z
kim rozmawiał wówczas książę Wilcott. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dziewczyna
też musiała ją sobie przypomnieć, bo przez chwilę w jej pięknych
oczach pojawił się błysk zrozumienia. Kiwnęła głową, a potem z
jej łagodnego spojrzenia poczęła bić niechęć. Cóż jej
takiego zrobiła, że tak sztyletuje ją spojrzeniem? Nie miała
okazji jej zapytać, bo po chwili obie udały się w swoje strony.
Jak zauważyła Hope, Cassandra stanęła przy matce, księżnej
Tresham. Ona natomiast przystanęła przy Faith i księżnej
Reabourn. Wkrótce także pojawili się Gabriel i Lucas. Na
widok tego ostatniego przyjęła zacięty wyraz twarzy. Księżna
popatrzyła na nią karcąco, ale Hope nie zmieniła swej postawy
wobec księcia. Nie miała zamiaru tego robić, nie po tym jak
zachował się kilka dni wcześniej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
rzuciła jeszcze kilka spojrzeń w stronę księcia, a potem
całkowicie go zignorowała. Lucas również zachowywał się
podobnie. Milczał i stał blisko niej, jakby obawiając się, że
zaraz ucieknie. Nie uciekała, miała na to ochotę, ale jednak
została i cierpliwie czekała na kolejne tańce. Jednym z jej
partnerów został lord Sutton. Mężczyzna średniego wzrostu,
nieco starszy od Lucasa. Prezentował się doskonale w granatowym
stroju wieczorowym: w dobrze skrojonym fraku, srebrnej kamizelce i
spodniach wyprasowanych w kant. Czarne buty lśniły w świetle świec
i lamp gazowych.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pani – kiwnął uprzejmie głową i podał jej rękę. Hope
przyjęła ją z wdzięcznością i razem udali się na parkiet. Pary
ustawiały się w szeregach, czekając aż muzycy zaczną grać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
muzyka wypłynęła spod palców skrzypków, Hope
rozluźniła się nieco i pozwoliła, aby spokojny i milczący
partner prowadził ją pośród tłumów ludzi. Tańczyli
przez chwilę, nic nie mówiąc, ale w końcu odezwał się
Sutton.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czemu jest pani zła na Lucasa? - zapytał, patrząc na nią uważnie,
wręcz surowo. Niemal westchnęła z irytacji. Jego słowa zabrzmiały
dla niej tak, jakby to ona była wszystkiemu winna, choć przecież
lord nie znał jej i przyczyn jej złości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Poskarżył się panu? - zapytała, starając się zabrzmieć wesoło,
uśmiechając się do mężczyzny łagodnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście, że nie, ale znam trochę Lucasa, może nie do końca
tak dobrze, ale jednak... Zdążyłem zauważyć, że książę
Wilcott to bardzo honorowy człowiek i bardzo pracowity. Razem
budujemy stocznię i wiążemy z nią śmiałe plany.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To wspaniale, ale co ja mam z tym wspólnego? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chciałem tylko powiedzieć coś na jego obronę. Wiem, że nie
zaręczyła się pani z własnej woli, lecz z powodu knowań
Sussex'a.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie nazwałabym tego w taki sposób, ale to właśnie ojciec
księcia miał znaczący wpływ na te zaręczyny – odparła tylko,
patrząc na lorda. Nie wiedziała, czego się spodziewać po swoim
rozmówcy, ale nie wyglądał na człowieka złośliwego i nie
sądziła, że cokolwiek powie mu o narzeczonym wypłynie z jego ust.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Sutton
roześmiał się cicho, potrząsając głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bardzo dyplomatyczna odpowiedź. - Kiedy uspokoił się, spoważniał
i dobrze przyjrzał się Hope. - Jest pani bardzo piękna, podobna do
swej matki, ale tylko z wyglądu, ponieważ charakter musiała pani
odziedziczyć po ojcu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Znał pan mojego ojca? - zapytała zaskoczona. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie, ale znałem pani matkę i wiem jaka była, będąc młodą panną
na wydaniu. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego stary Sussex chciał się
z nią ożenić. Była rozpieszczona, złośliwa i w ogóle nie
obchodzili ją inni ludzie. Zawsze szła do celu po trupach, dlatego
twierdzę, że pani i pani siostra musicie mieć charakter po ojcu.
To musiał być święty człowiek, skoro wytrzymał tyle lat z
Mirabellą. Święty lub szalony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
niemal zachłysnęła się z oburzenia po usłyszeniu tych słów.
Natychmiast zmieniła zdanie, co do tego człowieka i przestała się
odzywać, aż do zakończenia tańca. Krótkim skinieniem głowy
podziękowała za tę uprzejmość, jaką jej okazał i odeszła
dumna niczym królowa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Pokój,
w którym siedzieli mężczyźni pękał w szwach. W powietrzu,
tuż nad głowami angielskich dżentelmenów, unosiły się
ciemne kłęby dymu z cygar. Gwar rozmów zagłuszał
dobiegające z sąsiedniej sali dźwięki muzyki. Panowie rozprawiali
wesoło na ważne tematy, głównymi była polityka oraz
pieniądze. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przy
jednym ze stolików rozmawiano jednak o czymś innym, o czymś,
co zirytowało księcia Wilcotta, ponieważ głównym tematem
był on i jego narzeczona. Najwidoczniej jego zaręczyny stanowiły
nie lada gratkę, nawet dla panów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Twoja narzeczona, Wilcott, jest doprawdy śliczna i ciągle kręci
się wokół niej Ashbrook. Nie boisz się, że ci ją
ukradnie, zwłaszcza że obie z siostrą mają taką opinię?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A jaką opinię ma moja narzeczona i jej siostra? - warknął wściekle, gdy
uzmysłowił sobie, że baron Montford pije do tego, co myśli o niej
<i>ton</i>: że jest rozpustną
Amerykanką. Gdy to sobie uzmysłowił, zapłonęła w nim wściekła
furia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Montford, zamknij swoją brzydką mordę, bo za dużo kłapiesz jak
na takie wyliniałego wymoczka – padła ostra odpowiedź. Z tyłu
stał lord Sutton i musiał od jakiegoś czasu przysłuchiwać się
tej rozmowie, bo przyszedł z odsieczą swemu wspólnikowi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Sutton, ostrzegam cię – zaczął urażony baron, lecz zamilkł,
gdy napotkał lodowaty wzrok Lucasa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To ja cię ostrzegam, lepiej będzie dla ciebie, jeśli zejdziesz mi
z oczu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Właśnie, Montford – poparł go Sutton. Reszta panów
milczała jak zaklęta, z przejęciem obserwując scenę. Oczywiście
spodziewali się innej, znacznie ostrzejszej wymiany słów,
ale ich płytkie upodobania zadowoliło także i to.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
nic im nie wyjaśnił, ale część panów i tak już wyrobiła
sobie zdanie na temat relacji Hope Winward – Lucas Westland. Prawda
była dla nich oczywista. Książę z jakichś powodów nie
chciał przyznać się, że tak naprawdę zaręczyny z Amerykanką
były tylko formalnością. Gdyby naprawdę chciał się z nią
ożenić, to już dawno na jej placu zalśniłby pierścionek
zaręczynowy. Młody książę najwidoczniej nie spieszył się z
oficjalnymi oświadczynami, a reszta rodziny miała wobec starszej z
sióstr ukryte zamiary. Nikt nie wiedział, co chcieli tym
osiągnąć, ale część z towarzystwa pomyślała, że Lucas nie
jest jeszcze dość dobrą partią dla małej hrabianki i czekają na
kogoś lepszego, lecz nikt nie spodziewał się, że Hope Winward
wyjdzie za kogoś skoligaconym z dworem, dlatego tym bardziej
narastało coraz więcej wątpliwości, a ludzie coraz częściej
utwierdzali się w przekonaniu, że książę Wilcott po prostu
kolejny raz wymigał się od małżeństwa, nawet jeśli jego
domniemana wybranka była śliczna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Sprawa
z pierścionkiem szybko wróciła do Lucasa, gdy ten siedząc
przy obiedzie, czytał raport z podróży do Indii. Jego
przedstawiciel wykonał wszystkie zadanie i dzięki jego sprytowi
podpisał jeszcze jedną umowę. Hidnusi dużo płacili za kubańskie
cygara, owczą wełnę i angielskie konie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Właśnie
kończył posiłek, gdy kamerdyner zaanonsował księcia Sussex'a.
Westchnął zirytowany, ale pozwolił gościowi wejść. I tak nie
było sensu udawać, że go nie było.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Sussex – warknął cicho, gdy postawny, starszy pan pojawił się w
drzwiach jego jadalni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mnie również miło cię widzieć, synu – odparł z
przekąsem i nie proszony zasiadł na jednym z krzeseł. Na jego
twarzy odmalował się lekki grymas, ale Lucas zignorował to i zajął
się powodem, dla którego zjawił się w jego pałacyku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Do rzeczy. Czego chcesz?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ludzie plotkują. Coraz więcej osób zaczyna mieć
wątpliwości, co do waszych zaręczyn.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Z jakiego powodu? - głos księcia był cichy, lecz stanowczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope nie ma pierścionka zaręczynowego. Nie dałeś jej tego
cholernego pierścionka! - zakrzyknął stary książę, jednak wnet
się opanował. Nie powinien podnosić głosu, przecież to nie Lucas
aranżował te zaręczyny, więc nie miał prawa złościć się na
niego. Mógł zapomnieć o pierścionku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
I to ma być problem? - wytknął mu młody książę, lecz ojciec
dostrzegł w oczach syna coś na kształt niepokoju. Uśmiechnął
się nieznacznie i postanowił kuć żelazo póki gorące, a
nuż Lucas opamięta się i przestanie robić z tych zaręczyn farsę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak. Jeśli chcemy oszczędzić tej dziewczynie kolejnych plotek, to
pierścionek zamknie usta wielu plotkarzom w Londynie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co zrobisz, jeśli ci powiem, że nic mnie to nie obchodzi? Że nie
dbam o to? - zapytał wojowniczo mężczyzna i przyjrzał się swemu
ojcu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
ulegało wątpliwości, że był synem tego człowieka, którego
od wielu lat skrupulatnie unikał i nienawidził. Wiele osób,
w tym Charity, prosiło go, by w końcu pogodził się z nim, lecz on
nie potrafił tego zrobić. Miał swoją dumę, pamiętał przez co
przechodził jako mały chłopiec.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dlaczego
więc powinien mu to wybaczyć? Ignorował go przez lata, a teraz
próbował odkupić swoje winy, o trzydzieści dwa lata za
późno.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucasie, nie wierzę w to, że możesz być tak obojętny na Hope.
Rozumiem, że daleko ci do romantyka, nikt nie oczekuje od ciebie,
byś zakochał się w niej, ale jednak odrobina uczucia należy się
tej dziewczynie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przecież wy wszyscy ją kochacie. Po co jej jeszcze moje
uwielbienie? - zapytał sarkastycznie. Stary książę nic nie
odpowiedział. Wzruszył ramionami, czując, że nie wygra z nim,
nawet jeśli jego argumenty byłby logiczne i potwierdzone przez
wiele osób. Postanowił więc uderzyć z innej strony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Słyszałem, że Ashbrook jej się oświadczył, a tu go przegoniłeś
jak kundla.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak – potwierdził tylko i odkroił kawałek wołowiny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Po co? Skoro ci nie zależy, to powinieneś jej dać sposobność do
poznania innych dżentelmenów...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie będzie żadnych innych dżentelmenów! - przerwał
gwałtownie Wilcott, nieco tylko unosząc się na krześle, by móc
spojrzeć na ojca z góry.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie rozumiem, dlaczego...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wyjdź – zażądał stanowczo i ponownie opadł na krzesło.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Mężczyźni
przez chwilę mierzyli się wzrokiem, aż w końcu Sussex kiwnął
synowi głową i wyszedł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Mimo
końcowej wymiany zdań był zadowolony. Lucas, choć zachowywał się
gburowato, nieświadomie odpowiedział na ważne pytanie, które
dręczyło starego księcia od jakiegoś czasu. Najwidoczniej
zależało mu na Hope, skoro zachowywał się w ten sposób.
Może i to było dość pokręcone, to jednak wierzył, że istniała
szansa na to, by panna Winward miała bardzo udane małżeństwo.
Jeśli jego syn był zazdrosny, to zrobi wszystko, aby jego młoda
żona była szczęśliwa i nawet nie próbowała myśleć o
innym mężczyźnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Cóż,
mimo wszystko Lucas uwielbiał Hope, nawet jeśli wypierał się tego
i próbował wmawiać wszystkim wokoło, że jest inaczej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kilka
dni po balu, Hope wraz z siostrą i Charity wybrały się do Hyde
Parku. Spacer pośród soczystej zieleni skąpanej w
promieniach porannego słońca okazał się bardzo zbawiennym. Mogła
oderwać się od myśli i skupić na błahych sprawach. Głównie
mówiła księżna, wciąż wprowadzając dziewczęta w różne
tajniki <i>ton, </i>opowiadała o
skandalach i tłumaczyła, że angielskie małżeństwa, w ogóle
chyba wszystkie małżeństwa nie zawsze są szczęśliwe, a
małżonkowie nie potrafią się porozumieć. Nie potrafiła nie
odnieś się do jej sytuacji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
I wy chcecie, żeby spędziła resztę życia z księciem Wilcottem?
To jest właśnie ta sama sytuacja, którą opisujesz! -
powiedziała oburzona, wciąż jednak pamiętając o tym, by nie
podnosić zbytnio głosu. Po parku, alejkami spacerowali ludzie i do
ich uszu nie powinny dotrzeć żadne słowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Moja droga – zaczęła stanowczo księżna, patrząc na nią
surowo. - Czy tamtego wieczoru zostałaś do czegokolwiek zmuszona
przez księcia? Czy siłą próbował skraść ci pocałunek? -
padły pytania, zadane ostrym głosem. Hope poczerwieniała i
zawstydzona opuściła głowę. - Odpowiedz mi – poprosiła już
łagodniej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie, nikt mnie do niczego nie zmuszał – bąknęła cicho i
odwróciła głowę. Przed oczami zamajaczyła jej srebrzysta
woda Sepertine. Jezioro błyszczało w słońcu, mrugało wesoło do
spacerujących ludzi i zapraszało ich do wycieczki po nim w
kolorowych łódkach. Kilka par odważyło się wypłynąć na
środek jeziora i zachwycać się okolicą ze swego miejsca. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Rozumiem, że małżeństwo z moim bratankiem wcale nie zachęca,
stąpa twardo po ziemi i nie myśli o głupotach, jak to ma w
zwyczaju większość angielskich dżentelmenów. Powinnaś mu
jednak dać szansę, może uda się wam porozumieć. Nie skreślaj go
tak od razu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Może
Charity miała rację, ale nie wiedziała jak będzie żyła z
człowiekiem, który patrzy na nią jak na rzecz, a nie jak
osobę z uczuciami i marzeniami. Czy miała być taka sama jak on?
Pozbyć się uczuć i wszystko poddawać chłodnej kalkulacji?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tata zawsze twierdził, że obie z Faith znajdziemy kogoś, kto nas
pokocha i uczyni nas szczęśliwymi... Wierzyłam w to, bo widziałam
wokół siebie ludzi szczęśliwych. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope ma racje – odezwała się w końcu do tej pory milcząca
Faith. Ostatnio zbyt często zdarzało jej się milczeć i jakby
złagodniała. Hope nie mogła się temu nadziwić i zastanawiała,
co spowodowało w niej taką zmianę. Dopytywała ją, ale Faith
kręciła tylko głową i mówiła, że nic, żeby się nie
martwiła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ludzie potrafią stwarzać pozory, moje drogie. Nie zawsze jest tak,
jak coś widzimy. Czasami trzeba wejrzeć głębiej, aby zobaczyć,
co tak naprawdę się dzieje. Pamiętajcie, że nigdy nie zdołacie
poznać człowieka do końca. Całe życie spędzicie na odkrywaniu
nowych rzeczy, które na pewno was zaskoczą w ukochanej
osobie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Charity
miała rację. Czyli wygląda na to, że poznanie Lucasa zajmie jej
całe życie, w końcu miał bardzo złożoną osobowość, a ona nie
potrafiła go zrozumieć.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-68606408602013542242015-04-18T20:55:00.002+02:002015-04-18T20:56:00.944+02:00Rozdział 24<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=IefRXMKVR-A" target="_blank">Adrian von Ziegler - Nightfall's Embrace</a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dla </i><b><i>depraved</i></b><i> z okzji urodzin. Przepraszam za opóźnienie. Wszystkiego najlepszego! <3</i></div>
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nim
otworzyła powieki, poczuła palący w środku wstyd. Nie dowierzała
temu, co działo się parę godzin wcześniej w bibliotece. Nie
spodziewała się, że jest zdolna do czegoś takiego! Że w ogóle
pozwoli Lucasowi na coś takiego jeszcze przed ślubem! Była
rozpustna do granic możliwości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Z
jękiem przewróciła się na bok, marząc o tym, by pozwolono
jej zostać w tej sypialni do końca życia, by nikt jej tu nie
odwiedzał. Nie mogła tak po prostu wyjść z pokoju i udawać, że
nic się nie stało. Bo przecież stało się! Na samo wspomnienie
tych bezeceństw, w których brała udział kilka godzin
wcześniej, poczuła mrowienie w całym ciele i to uczucie nie miało
nic wspólnego ze wstydem. Wręcz przeciwnie. Miała ochotę
powtórzyć to jeszcze raz, i jeszcze raz. I tak bez końca.
Doskonale pamiętała to wrażenie, gdy Lucas dotknął ją ustami w
tym jakże intymnym miejscu. Jak miała teraz po tym wszystkim tak po
prostu spojrzeć mu w oczy i udawać, że nic się nie wydarzyło?
Przecież to było absolutnie niemożliwe! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Usłyszała
cichy stukot butów. Przez chwilę sądziła, że to Lucas
postanowił ją odwiedzić z samego rana i poczuła mdlący strach.
Co mogłaby mu powiedzieć? Na pewno musiałaby go wyprosić z
sypialni, nie była jeszcze gotowa na taką konfrontację. W ogóle
nie była gotowa na rozmowę, na przebywanie w pobliżu księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Do
pokoju weszła Samantha, podeszła do okna i odsunęła długie
zasłony. Ku rozczarowaniu Hope, słońce nie próbowało
przebić się przez firankę i szyby w oknie. Na zewnątrz panowała
ponura pogoda.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Panienko Hope? - usłyszała cichy, niepewny głos służącej. Hope
zwróciła oczy ku kobiecie i westchnęła ciężko. Czas
wstawać, pomyślała niechętnie i z jękiem dźwignęła się z
łóżka, opierając się na łokciach, ale gdy tylko spojrzała
na Sam, upadła na poduszki, czując wstyd. - Źle się panienka
czuje? - padło pytanie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak – jęknęła głucho. Czuła się fatalnie, chciała zapaść
się pod ziemię i już nigdy stamtąd nie wychodzić. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, to w takim razie zawołam księżnę! - Samantha odwróciła
się na pięcie z zamiarem wyjścia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie! - zawołała gwałtownie dziewczyna, unosząc się na łokciach.
- Nie trzeba – dodała łagodniej, gdy pokojówka spojrzała
na nią zdezorientowana. Westchnęła ciężko i w końcu usiadła
prosto. Zsunęła się na skraj posłania i zerknęła na lśniącą
podłogę. Wysunęła stopę spod ciepłej kołdry i w końcu
postawiła stopę na dywanie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ubrała
się w wygodny strój podróżny składający się z
ciemnoniebieskiej spódnicy, białej koszuli z obfitymi
żabotami oraz żakiet w kolorze spódnicy. Włosy zaplotła w
elegancki, niezbyt ciasny kok, z którego przy lekkich ruchach
głowy wysunęło się kilka pasm. Kręciły się wokół
twarzy i podskakiwały radośnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Spojrzała
na swoje odbicie w lustrze. Zmieniła się. Nie, to raczej Anglia
zmieniła ją tak, że już nie poznawała dawnej Hope, która
do niedawna jeszcze beztrosko śmiała się z Faith w niedużym
saloniku w ich domku. Co się z nią stało? Pragnęła wrócić
do siebie sprzed roku, ale już nie potrafiła. Nie mogła cofnąć
się w czasie. Była teraz inna, wiedziała i widziała więcej, i
nie mogła tego zmienić. Była panną Hope, a nie tylko Hope.
Ubierała się w lepsze suknie, choć przyjechała tu z własnymi,
tańczyła i opanowała maniery, co oznaczało, że stała się damą
taką, jaką kiedyś była jej matka, taką jaką jest księżna
Reabourn czy księżna-wdowa, jej babka. Czy rzeczywiście nią była?
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">A
może rzeczywiście była kobietą upadłą tak, jak mówił to
<i>ton</i>? Może tkwiła w niej
zdeprawowana część, która teraz wydostała się na wierzch?
Bo inaczej nie potrafiła tego określić. Zachowała się
bezwstydnie i nawet jeśli ktoś próbowałby jej wmówić,
że jest inaczej, nie uwierzyłaby mu. To, co działo się w
bibliotece nie można była inaczej określić jak niemoralnością. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czas na śniadanie – ponagliła ją służąca, gdy Hope wciąż
tkwiła przed lustrem i wpatrywała się w swoje odbicie z
nieodgadnionym wyrazem twarzy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Panna
Winward skrzywiła się, ale wyszła z sypialni. Czuła się tak, jak
skazaniec idący na ścięcie. Przerażenie odbierało jej oddech,
racjonalne myślenie, a członki miała jak sparaliżowane, choć
poruszała nimi na tyle sprawnie, by nie paść na twarz na środku
korytarza.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Powoli
schodziła na dół, a rosnąca w gardle gula byłą coraz
większa, zabierała coraz więcej powietrza. Poczuła nawet łzy i
zapragnęła w jednej chwili odwrócić się i uciec do
sypialni. Poczekać, aż wszyscy zbiorą się na zewnątrz i wyjść
w chwili, gdy wsiądą już do powozu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Im
bliżej była jadalni, tym lepiej słyszała gwar rozmów.
Miała nawet wrażenie, że padło jej imię, ale była zbyt
zdenerwowana, aby być pewną swego słuchu. Weszła do środka,
nawet się nie rozglądając na boki. Przywitała się z wszystkimi i
wślizgnęła się na swoje miejsce, starając się jak najmniej
patrzeć na księcia Wilcotta, który siedział już na swoim
miejscu i jadł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dobrze, że już jesteś – powiedziała Charity. - Przed wyjazdem
chcę jeszcze ustalić w końcu jaką suknię ubierzesz na ślub.
Zaraz po powrocie do Londynu musimy odszukać dobrą krawcową. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie musimy nic ustalać. Suknia będzie biała – powiedziała
twardo Hope, spodziewając się, że za chwilę jej narzeczony
zaprotestuje, ale okazało się, że jej odpowiedź pozostała bez
echa. Lucas nie odezwał się ani słowem, co mocno ją zaskoczyło,
ale nie odważyła się spojrzeć w jego stronę. Zacisnęła mocno
usta, a dłonie na krawędzi stołu. Czuła pulsowanie w dole
brzucha, ale stanowczo powiedziała sobie, że nie podda się temu
uczuciu i po prostu je zignoruje. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Śniadanie
trwało i trwało, a Hope nie mogła oprzeć się wrażeniu, że
wszyscy wpatrują się w nią z zaciekawieniem, co tylko sprawiało,
że każdy kolejny gest kończyła niewielką gafą. Widelec wypadł
jej z dłoni, gdy Lucas odezwał się do Gabriela głębokim głosem,
rękawem sukni zawadziła o łyżkę, a ta spadła na ziemie z
łoskotem, wychlapując po drodze owsiankę, kiedy odstawiła talerz
z wędlinami, zrobiła to krzywo w wyniku czego część mięs
zsunęła się na obrus zostawiając po sobie plamy. Na koniec
posiłku wylała niemal całą szklankę z sokiem. Na szczęście
nikt nie ucierpiał z jej powodu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Była
cała czerwona na twarzy, wiedząc, że książę bacznie ją
obserwuje, ale nie potrafiła ukryć rumieńców, musiała
także znieść zaskoczone pytania Charity i dziwne, ciekawskie
spojrzenia Faith. Siostra nie miała pojęcia, co się z nią działo.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Była
po prostu zdenerwowana i zawstydzona, czuła się okropnie z tym, co
zrobili w bibliotece. A przecież byli narzeczeństwem i wkrótce
mieli stać się małżeństwem, to w żaden sposób nie była
przygotowana na to, co wyczyniał książę. Gdyby choć była
świadoma tego, co dzieje się pomiędzy kobietą i mężczyzną,
teraz reagowałaby inaczej. Nie mogła spojrzeć w oczy księciu,
który stał nieopodal.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, na litość boską, co się dzisiaj z tobą dzieje? - fuknęła
w końcu Charity, gdy wychodząc z jadalni dziewczyna potknęła się
o dywan. Instynktownie złapała się najbliższego oparcia, a było
to ramię Lucasa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Mocno
zacisnęła dłonie na jego przedramieniu, starając się odzyskać
równowagę nie tylko ciała, ale także ducha. Dłoń, która
nakryła jej zdrętwiałe palce była ciepła i szorstka, ale dawała
jej poczucie bezpieczeństwa. I była to ta sama dłoń, która
w nocy zanurkowała między jej uda. Wstrzymała oddech, a potem
szarpnęła się lekko. Książę nie puścił jej tak gwałtownie,
więc wyprostowała się dumnie i w końcu odważyła spojrzeć na
narzeczonego. Ten jednak stał wyprostowany, usta miał mocno
zaciśnięte. Rysy twarzy wyostrzyły się, nadając mu jeszcze
bardziej surowego wyglądu. Nie widziała jego oczu, lecz
podejrzewała, że zagościł w nich lód. Co sprawiło, że
był taki? Czyżby to ona zrobiła coś nieodpowiedniego? Nie mogła
sobie przypomnieć, czy zrobiła coś nie tak, prócz tego, że
całkowicie oddała się księciu i zapomniała o dobrych zasadach na
kilka chwil. To miał jej za złe? Że mimo wszystko poddała się i
nie walczyła?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Pomimo
braku doświadczenia wydało jej się to całkiem bezsensu, dlatego
wychodząc z pałacu miała mętlik w głowie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Powóz
ze służbą i bagażami już pojechał, więc na podjeździe czekał
tylko jeden pojazd zaprzężony w czwórkę wypoczętych
gniadoszy. Konie niespokojnie wierciły się, rozgrzebywały kamyki
podkutymi kopytami i unosząc wysoko kształtne łby, rżały
donośnie, pragnąc już ruszyć w podróż. Goście już
wytoczyli się z pałacu i usytuowali się przy schodach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dziękujemy ci, Lucasie, za wspaniałą gościnę – powiedziała
księżna, przy okazji lekko szturchając milczącą Hope. Dziewczyna
podniosła w końcu głowę i zajrzała wprost w pociemniałe oczy
księcia. Wstrzymała oddech. Patrzył na nią wyczekująco, jakby
oczekiwał od niej czegoś, ale sama nie wiedziała, co mogłaby mu
powiedzieć, kiedy jego wyraz twarzy nie zachęcał do rozmowy. -
Hope? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
T-tak, dziękuję bardzo za zaproszenie. Pański pałac jest naprawdę
wspaniały, a całe otoczenie wprost niewiarygodnie pięknie.
Dziękuję za wszystko – mruknęła i niemal cofnęła się o krok,
gdy Lucas popatrzył na nią w tak bardzo znaczący sposób, iż
doskonale wiedziała, co w tej chwili pomyślał. Myślał, że
dziękowała mu za to, co działo się w nocy. Czy rzeczywiście
powinna to zrobić? Podziękować mu? Chyba nie bardzo miała za co,
nie zrobili nic dobrego, to było deprawujące, więc nie zasługiwało
nawet na cień przychylności. Oboje powinni zostać potępieni. Nie
tylko Lucas, ale i ona, bo pozwoliła mu na to wszystko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy mógłbym cię prosić, moja droga, na słówko? -
zapytał w końcu młody książę, który musiał coś
wyczytać z jej twarzy. - Na kilka minut, zaraz możecie ruszać w
drogę – dodał jeszcze głębokim, poważnym głosem, od którego
zadrżała z niespodziewaną rozkoszą, tak na nią działał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczy... Oczywiście – bąknęła i rzuciła przepraszające
spojrzenie reszcie towarzystwa, które zgodziło się dość
niechętnie, zwłaszcza Faith, która zmrużyła oczy i
przeszyła Wilcotta zimnym spojrzeniem. Książę jednak nie przejął
się tym i podał ramię zaskoczonej i nieco przestraszonej
dziewczynie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
chciała z nim nigdzie iść, bo wiedziała, o co chodziło księciu.
Chciał rozmawiać o tym, co się działo w bibliotece, a ona
zdecydowanie wolała przemilczeć ten temat. Lepiej, żeby już nie
miała z tym nic wspólnego. Niestety, to jednak utkwiło w
niej i obawiała się, że będzie w niej aż do końca życia...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
powiódł ją tą samą ścieżką, którą kiedyś
wybrała się do lasu i zmokła. Nie uszli jednak daleko, ponieważ
musiała szybko wracać do siostry i księstwa. Przystanęli w takiej
odległości, aby nikt ich nie usłyszał, ale żeby byli widoczni.
Chociaż tyle, pomyślała i odsunęła się od mężczyzny na kilka
kroków, aby nie odczuwać tego nieznośnego gorąca, które
w niej płonęło. Obawiała się, że dalsza bliska obecność
Lucasa może wpłynąć na nią destrukcyjnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Słucham? - zapytała najspokojniejszym tonem na jaki ją było stać
w tej chwili. Książę milczał przez chwilę, popatrując na las,
który szumiał łagodnie pod wpływem wiatru. Znów
zbierało się na deszcz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak się czujesz? - padło zaskakujące pytanie. Hope spojrzała na
niego nie bardzo rozumiejąc, o co pytał. Jak się czuła? Fizycznie
– doskonale, wypoczęła i jechała do Londynu z nową siłą
witalną. Jeśli jednak pytał o psychikę, to nie wiedziała, co
odpowiedzieć, ponieważ sama nie miała pojęcia, jak się czuła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chyba dobrze – odparła tylko i wzruszyła ramionami. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chyba dobrze? Hope... - Przez chwilę miała wrażenie, że powie coś
zaskakująco miłego, na przykład, że coś do niej czuje, ale
książę nic nie odpowiedział, potrząsnął tylko głową i
wyciągnął dłoń w stronę jej policzka. Palcem dotknął rumianej
skóry, która powoli zaczęła nabierać głębokiej
barwy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mam nadzieję, że nie żałujesz tego, co stało się w nocy? -
zapytał cicho, jakby obawiał się, że ktoś mógłby ich
usłyszeć. Nie wiedziała, co mogłaby odpowiedzieć. Podobało jej
się to, co robił, ale jednocześnie nie chciała się przyznawać
do tego, bo nie chciała zabrzmieć jak kobieta upadła. - Hope, mam
nadzieję, że nie żałujesz, bo ja sam cały pulsuje pożądaniem.
Jeśli moje starania, nazwijmy to tak, nie sprawiły ci żadnej
radości, to chętnie je powtórzę, ale finał będzie
wyglądał inaczej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
spojrzała na niego zaskoczona jego tonem i słowami. Czy on zawsze
musiał być tak niewiarygodnie szczery? Przynajmniej w tej chwili
mógłby sobie darować!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie musisz być taki szczery! - oburzyła się i skrzyżowała
ramiona pod biustem. - Rozumiem, że pojmujesz tę sytuację inaczej
niż ja, ale to nie oznacza, że możesz mówić do mnie w ten
sposób!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie oburzaj się tak. Dałem ci powód, dla którego
warto czekać na nasze małżeństwo...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Powód?! To miał być powód? Czy to jakiś żart? -
Niemal zakrztusiła się własną śliną, tak była zdenerwowana. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co w ogóle
wydarzyło się wczoraj? Chyba nie bardzo, a więc pozwól, że
ci wytłumaczę. Wczorajszej nocy sprawiłaś, że niemal straciłem
nad sobą kontrolę. Czy pojmujesz, co mogłoby się stać, gdybym w
porę się nie powstrzymał?! - powiedział zirytowany. Odwrócił
się do niej plecami i przeczesał włosy dłońmi. - Straciłabyś
dziewictwo przed ślubem i całą odpowiedzialność za to poniósłbym
ja, bo to ja nie okazałem się wystarczająco wytrzymałym
dżentelmenem, więc proszę cię, aniele, nie mów mi o
żarcie, bo wszystko traktuję śmiertelnie poważnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
stała zszokowana i brakło jej słów. Nie wiedziała, co
powiedzieć. Nie mogła wydobyć z ust żadne słowa, język stanął
kołkiem i tylko patrzyła na wyprostowane, sztywne plecy księcia,
który najwidoczniej zmagał się ze sobą. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
znała się na mężczyznach tak, jakby chciała, ale uznała, że
to, co powiedział musiało być dla niego bardzo ważne. Podeszła
więc doń i oparła opuszki palców o jego ramię. Drgnął
nieznacznie, gdy poczuł jej dotyk.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przepraszam – odpowiedziała chropowatym głosem i odsunęła się
od narzeczonego, gdy ten spojrzał na nią z płonącymi oczyma. Nic
innego nie przychodziło jej do głowy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
potrząsnął głowę, śmiejąc się bezgłośnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie przepraszaj za to, że jesteś niewinna, nie przepraszaj za to,
że wczoraj pozwoliłaś mi się dotykać, po prostu nie mów
tak, jakbym nie poważał ciebie, twoje uczucia i honor, dobrze? -
zapytał, uśmiechając się wyrozumiale. Pogłaskał ją po ramieniu
delikatnie, a potem odsunął się od niej i podał jej ramię. Hope
oparła na nim swoją trzęsącą się dłoń i pozwoliła się
poprowadzić ku czekającym w powozie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dobrze – zgodziła się w końcu, gdy udało jej się wykrztusić
coś z zaciśniętego mocno gardła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ta
rozmowa wywołała w niej niezwykłą burzę myśli, ale chciała ją
uspokoić póki nie znajdzie się w powozie. Lucas pomógł
jej wsiąść, ucałował na odchodnym jej dłoń odzianą w atłasową
rękawiczkę i pożegnał słowami, które wprawiły w
zdumienie jej siostrę, księżnę i nawet ją samą, choć mogła
spodziewać się, że odważy się powiedzieć coś w tym stylu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Do zobaczenie, mój aniele. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zatrzasnął
drzwiczki, zostawiając ją ze ściśniętym gardłem. Pomachał im
jeszcze, gdy wyjrzała przez niewielkie okienko, a kiedy zniknął
jej z pola widzenia, nie wiedzieć czemu poczuła pod powiekami łzy.
Już tęskniła za tym miejscem. I za księciem też.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="font-size: small;"><i>***</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Podróż
przebiegła w miarę szybko i sprawnie, prócz kilku incydentów
z deszczem, nie przytrafiło im się nic niepokojącego. Wymienili
konie tam, gdzie je zostawili z listem polecającym dla służących,
którzy potem po nie wrócą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
przez kilka dni podróży odzywała się niewiele, wciąż
myślała o tym, co powiedział jej tuż przed wyjazdem Lucas. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Udawał
twardego, niedostępnego i wcale nie zależało mu na zdaniu innych,
ale jednak zdradził się kilkoma słowami. Nie chciał, by myślała,
że nie szanuje jej uczuć, co kłóciło się z wizerunkiem
jaki tkwił jej w głowie niemal od początku ich znajomości.
Wypracowała go sobie już wtedy, gdy pierwszy raz go zobaczyła, a
potem zweryfikowała, gdy usłyszała, co mówił do księcia
Sussex'a. A teraz znów miała inny obraz księcia Wilcott i
nie wiedziała, który jest prawdziwy. Dlaczego tak grał,
bawił się w jakieś gierki, których ona nie pojmowała? Czy
mogła mu zaufać, kiedy nie pokazywał swe prawdziwej twarzy? Skąd
mogła wiedzieć, że postawa narzeczonego, którą prezentował
w ostatnie dni ich pobytu w Silverstone nie była po to, by uśpić
jej czujność?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Miała
mnóstwo pytań, na które nie znała odpowiedzi, a gdy
próbowała sobie odpowiedzieć, okazywało się, że całość
wcale nie była od tego jaśniejsza, wręcz przeciwnie. Wszystko
stawało się jeszcze bardziej pogmatwane, niejasne, splątane.
Musiała go szybko rozgryźć, bo po ślubie będzie za późno
na to, by bawić się w podchody. Po ślubie Lucas może zmienić się
i zachowywać się jeszcze inaczej, a ona kompletnie pogubi się w
domysłach i zatraci jasność widzenia. Jeśli tak dalej pójdzie,
to niedługo popadnie w obłęd przez swoje domysły. Po namyśle
doszła do wniosku, iż plan w tej sytuacji będzie dobrym
posunięciem. Musi to być coś, co zaskoczy Lucasa, co każe mu
działać impulsywnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Na
pewno był człowiekiem hojnym, więc jeśli poprosi go jakiś
prezent, jakiś drogi, a on go jej podaruje, to w sumie i tak niczego
nie rozwiążę... Westchnęła zrezygnowana, bo tak czy siak jej
plan potrzebował ciekawego pomysłu. Co miała zrobić, żeby książę
Wilcott w końcu ujawnił swoją prawdziwą twarz?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Do
jakich skrajnych emocji jest zmuszona doprowadzić tego wspaniałego
mężczyznę, by w końcu odsłonił część siebie? Zamarła,
przypomniawszy sobie nagle sytuacje sprzed kilku dni, gdy byli w
bibliotece i oddawali się dekadenckim pieszczotom. Przez chwilę
ujrzała jego wspaniałą twarz i oczy naznaczone emocjami, których
nigdy wcześniej nie widywała na jego twarzy. Czy podczas tych
krótkich chwil spędzonych w jego ramionach, mogła dostrzec
to, co chował głęboko w sobie? Smutek, żal, rozgoryczenie, a
także tęsknotę i rezygnację. Skąd rezygnacja błyszcząca w jego
pięknych oczach? Przecież to taki silny mężczyzna, który
na pierwszy rzut oka nie ugina się pod byle wiatrem...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Czy
to był ten moment, w którym książę pokazał jej część
siebie? Jeśli tak, to dobrze rokowało na przyszłość, bo
spodziewała się, że będzie więcej takich chwil, w których
odsłoni swe prawdziwe oblicze. Ale czy mogłaby mu pozwolić raz
jeszcze dotykać się i całować w ten sposób, by móc
przez chwilę spojrzeć w jego oczy? Wcale nie zaniepokoiły ją te
myśli. Bardziej przestraszyła się odpowiedzi, która
brzmiała jednoznacznie – tak, mogłaby.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Powrót
do Londynu, do tłumów gości i sal balowych okazał się
znacznie trudniejszy niż się tego spodziewała. Po takiej ciszy,
jaka panowała w Silverstone głośne rozmowy na balu u markizy
Argyll były kakofonią dźwięków, która raniła jej
uszy i wprawiała ją w irytację.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Gdzie jest twój narzeczony? - zapytała w pewnym momencie
Faith, która również nie wyglądała na zachwyconą
tymi tłumami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wiem, przecież za nim nie chodzę! - warknęła wściekła Hope
i odeszła od młodszej siostry. Ona również ją irytowała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
zaczęła się dziwnie zachowywać. Zaraz po przyjeździe zaczęła
zasypywać ją pytaniami o rozmowę, którą przeprowadziła z
księciem tuż przed odjazdem, ale zdecydowała, że nie powie jej
nic. Po prostu nie chciała wtajemniczać młodszej siostry w sprawę,
która była cokolwiek deprymująca. Potem jej siostra zupełnie
przestała się odzywać, błądziła myślami daleko i nikt nie
potrafił ściągnąć ją na ziemię, a na samym końcu zaczęła
zadawać pytania, czy jest rozpieszczona, czy nadaje się na żonę i
tym podobne. Hope nie umiała odpowiedzieć, dlaczego jej młodsza
siostra postępowała w ten sposób, ale jedno było pewne: nie
można było z nią wytrzymać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przecisnęła
się przez tłum, pozostawiając siostrę z tyłu i podeszła do
szeroko otwartych drzwi balkonowych. Zaciągnęła się powietrzem
lepkim i słodkim od bujnego kwiecia rosnącego tuż pod drzwiami.
Obejrzała się przez ramię, a potem zeszła go ogrodu, powoli
spacerując po oświetlonej alei. Niewiele dostrzegła poza obrębem
lampionów i lamp, ale stwierdziła, że lady Alice lubowała
się w prostocie i kształtach geometrycznych, gdyż większość tui
przycięta była na kształt kul lub kwadratu. Hope szła powoli,
ciesząc się z chwili spokoju, jaką mogła tu otrzymać. Mimo
dobiegających z oddali dźwięków, mogła odetchnąć z ulgą.
Uwolniła się od tego zgiełku, od tłoku i nagrzanej sali. Było w
niej naprawdę gorąco i nie mogła już wytrzymać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
tylko gorąco działało jej na nerwy, ale także te wszystkie
znaczące, taksujące spojrzenia, których nie mogła już
wytrzymać. Nie była aż tak naiwna i nie wierzyła w to, że <i>ton
</i>zainteresował się jej
obecnością tylko dlatego, że była nowa. Była już na tylu
balach, iż rozpoznawała kilka osób, zwłaszcza jedną osobę,
a dokładnie mężczyznę, który wzbudzał w niej niebotyczne
obrzydzenie. Nie wiedziała, dlaczego został zaproszony na bal, ale
hrabia Westburn zdecydowanie nie powinien pojawiać się tutaj, w
chwili, gdy już o nim zapomniała. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gdy
tylko przypomniała sobie jego małe, świdrujące oczka, poczuła
wstręt. Jego wygląd wskazywał na to, że lata rozpusty, pijaństwa
i obżarstwa uczyniły z niego paskudną, sapiącą kreaturę
człowieka. Doskonale pamiętała jak potraktował ją przy pierwszym
spotkaniu. Spodziewał się, że jest rozpustną Amerykanką i odda
mu swe wdzięki w ogrodzie. Nigdy w życiu! Prędzej odebrałaby
sobie życie, niż pozwoliła dotknąć się hrabiemu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Aby
odwołać przykre myśli, przypomniała sobie innego mężczyznę.
Księcia. Wspaniałego, tajemniczego i przystojnego. Jego dotyk
sprawiał, że cały świat tracił na znaczeniu, a ona sama budziła
się do życia jako kobieta świadoma swego ciała. Jak to się
stało, że księciu oddałaby swe ciało już teraz, skoro do tej
pory tak bardzo go nie lubiła? Teraz chyba coś się zmieniło.
Chyba? Na pewno! Zmieniło się. Hope pragnęła, aby jej uczucia
wyklarowały się tak, by mogła jednoznacznie powiedzieć, co czuje.
W tej chwili kłębiło się w niej wiele sprzecznych myśli i
emocji, aby mogła odciąć się od nich grubą kreską.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ciężko
było określić, czy w tej chwili bardziej go lubiła, czy może
raczej darzyła antypatią, uzasadniając ją, słowami, które
wypowiedział oraz późniejszym zachowaniem. Nie mogła tak po
prostu odrzucić to i zakochać się w nim, nie pamiętając o tym,
co między nimi się wydarzyło. Nie wątpiła też, że już więcej
nic się nie stanie. Byli zbyt różni, aby tak łatwo mogli
się poddać, nie walcząc już. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przystanęła
nagle. Rozejrzała się wokół i zrozumiała, że zbyt
pogrążona w myślach nie zauważyła jak zawędrowała główną
aleją do najdalszego zakątka. Tutaj nie dochodziły żadne dźwięki,
nie dostrzegała także świateł sali, dlatego szybko zawróciła.
Nie mogła tu zostać zbyt długo. Nie chciała dostarczać kolejnych
plotek, które mogłyby wpłynąć jakoś na zachowanie Lucasa.
Zmarszczyła brwi, przystając na chwilę. A co to miało znaczyć?
Dlaczego znów myślała o tym, by zadowolić księcia? Czy
rzeczywiście powinno jej zależeć na jego zdaniu? Sam jednak mówił,
że jest niewinna w porównaniu do niego, więc chyba jednak
nie miała się czego obawiać? Potrząsnęła głową. Nie, musiała
przestać pytać, czas zacząć działać, poznawać. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szła
zbyt szybko, aby dostrzec cień, który nagle oderwał się od
grupki kolistych krzewów. Stanął jej na drodze i czekał, aż
podejdzie. Odciął jej drogę na salę, którą widziała już
w oddali. Znała otyłą postać, która tarasowała przejście.
Przełknęła ślinkę i rzuciła spłoszone spojrzenie w kierunku
mężczyzny. Ten najwidoczniej czekał, aż podejdzie, lecz ona stała
w miejscu, oddalona od niego o jakieś piętnaście kroków.
Była gotowa do ucieczki na przełaj.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nareszcie – zaczął znaczącym tonem, wzbudzającym w Hope
odrazę. Zrobiła kilka kroków do tyłu, lecz zatrzymała się
gwałtownie, gdy Westburn znów do niej przemówił. -
Jeśli teraz uciekniesz, ja wrócę na salę i zacznę roznosić
bardzo ciekawe plotki. Zastanawiam się, jakby zareagowało
towarzystwo na wieść, że panna Hope Winward oddawała się
skandalicznym uciechom w ogrodzie z obcym mężczyzną. Jak
zareagowałby twój narzeczony?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie ośmieli się pan! - zawołała oburzona, czując zimną falę
paniki zalewające jej serce i rozum. Co miała teraz zrobić? Uciec,
czy pozwolić temu gadowi wygadać się i odejść jak najszybciej? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chcesz się przekonać? - zapytał i dziewczyna bardziej wyczuła niż
zobaczyła, że hrabia uśmiecha się szyderczo. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czego pan ode mnie chce? - zapytała więc drżącym, wystraszonym
głosem, nad którym nie miała władzy. Panika przejęła jej
ciało. Nie mogła się nawet ruszyć, dlatego cieszyła się, że
stary hrabia nie miał pojęcia o tym, że w tej chwili była po
prostu bezbronna i mógłby ją zabrać gdziekolwiek chciał...
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nic wielkiego – powiedział lekko, a swą obojętność podkreślił
wzruszeniem ramion. Hope poczuła jak robi jej się niedobrze, gdy
Westburn podchodzi do niej, łapie ją mocno za ramię i ściąga z
alejki, wprost w chłodną noc ogrodu. Posłusznie szła za nim, choć
wszystko w niej protestowało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szli
kilka chwil, aż hrabia zatrzymał się w pobliżu rozłożystych
świerków i zaatakował ją niespodziewanie, przyciągając do
siebie. Jego miękkie, szerokie wargi poczęły miażdżyć drobne
usta Hope. Wyrywała się jak tylko mogła, ale stary zbereźnik
trzymał ją za ramiona i uniemożliwił jej ruchy. Poczuła jak w
żołądku wszystko jej się przewraca, gdy nagle wargi hrabiego
przylgnęły do jej szyi. Po chwili odsunął się od niej i niemal
pchnął ją do tyłu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odszedł,
zostawiając Hope samą, przerażoną i wściekłą. Pochyliła się
i zwymiotowała całą zawartość żołądka, gdy w końcu uspokoiła
nerwy. Niemal zapłakała, gdy uświadomiła sobie, co się stało.
Ależ była głupia! Przecież mogła odejść. Hrabia nie ośmieliłby
się rzucać na nią kalumnie, gdy była na balu z księstwem. Wolała
zmierzyć się z plotkami, niż teraz walczyć z torsjami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Musiała
wrócić na bal, gdyż dłuższa jej nieobecność w końcu
zostanie dostrzeżona, a plotki towarzystwa powstaną, niezależnie
czy hrabia coś szepnie kilku osobom na jej temat, czy nie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Chyłkiem
wpadła na salę wejściem przeznaczonym dla służby, a potem
skierowała się do pokoi przeznaczonych dla pań, gdzie stały
lustra. Musiała szybko doprowadzić się do porządku. Poprawiła
fryzurę na tyle ile potrafiła, suknia wyglądała dobrze, nie
widziała żadnych zagnieceń. Jedynie twarz była blada, oczy
wystraszone i rozbiegane, ale zawsze będzie mogła powiedzieć, że
czuje się źle i boli ją głowa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
końcu pojawiła się w sali, a choć kilka osób zwróciła
na nią uwagę, uznała, że nikt nie przypatrywał jej się dłużej
niż kilka sekund. Odszukała Faith oraz Charity i stanęła za nimi,
w kącie, aby po prostu zniknąć towarzystwu z oczu. Nie mogła
liczyć na powrót do domu, ponieważ było zbyt wcześnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Z
niewielkiej, płóciennej torebki wyjęła karnet, zapełniony
był po brzegi. Pierwszy taniec miała już za sobą, drug i trzeci
także, czekał ją teraz czwarty. Spojrzała na pozycję, przy
której podpisał się książę Wilcott. Poczuła przyjemne
dreszcze, gdy wyobraziła sobie jak trzyma ją lekko w ramionach i
oboje po prostu suną po parkiecie. Uśmiechnęła się do siebie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Grosik za twoje myśli – usłyszała nad sobą czyjś łagodny
głos. Uniosła głowę i wstrzymała oddech z wrażenia, gdy
napotkała spojrzenie brązowych oczu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
wyglądał oszałamiająco w wieczorowym stroju. Czarny kolor jedynie
podkreślał jego postawę, i zdaniem Hope, także charakter.
Przygryzła lekko wargę, by nie uśmiechnąć się do niego szeroko.
Opuściła skromnie powieki i pokręciła głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wybacz mi, moja słodka, że nie towarzyszę ci tego wieczoru.
Interesy mnie zatrzymują – powiedział, przybliżając się do
niej lekko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
poczuła się irracjonalnie szczęśliwa, iż mogła znaleźć się w
pobliżu księcia, ponieważ wiedziała, że jego obecność
odciągnie od niej wielu nieproszonych adoratorów. Przy nim
czuła się wyjątkowo bezpieczna i wiedziała, że nic jej nie grozi
ze strony Westburna. </span>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-52906711241133145912015-04-04T17:46:00.002+02:002015-04-04T18:05:28.662+02:00Rozdział 23<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=AMo55BQBK9w" target="_blank">Adrian von Ziegler - Sacrament of Tears</a></div>
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
z rozkoszą podziwiał nieśmiałą piękność, stojącą pod oknem
jego salonu. Wyglądała oszałamiająco w białej, prostej sukni i
warkoczu przerzuconym przez drobne ramię. Nabrał przerażającej
ochoty, by porwać ją na ręce i zanieść do sypialni, gdzie mógłby
zatracić się w niej i bez końca całować jej usta i całe ciało.
Z dziką przyjemnością zrzuciłby z niej te fatałaszki i sycił
się widokiem jej nagości ułożonej w atłasach i jedwabiach. Tego
pragnął: Hope w jego łożu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lucasie? - Czyjś niepewny głos przebił się przez jego myśli i
sprowadził go z powrotem na ziemię. Otrząsnął się i przytomnym
już wzrokiem spojrzał na kobiety stojące pod oknem. Westchnął,
ostatni raz rzucił rozpłomienione spojrzenie w stronę narzeczonej
i w końcu ruszył się ze swego miejsca, aby przywitać się z
paniami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Cała
kolacja przebiegła gładko, temat sukni sprzed kilku godzin został
pominięty, ale Lucas chciał postawić na swoim. Tu chodziło o
zasadę, że zawsze wszystko robi przeciw towarzystwu, nie poddaję
się dopóki nie dopnie swego. Nigdy nie robił tego, co
uważano za słuszne i nie zrobi tego teraz. Hope musi nauczyć się
zgadzać się z jego zdaniem, tak będzie lepiej, bo on wie, co jest
dobre. Dla niej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Cały
pobyt u księcia okazał się być nad wyraz spokojny. Oczywiście
nie licząc tych sporów o suknię oraz te drobne przepychanki
słowne, o których wiedziało tylko narzeczeństwo. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
nie chciała zmienić zdania w stosunku do sukni i miała zamiar o to
walczyć rękami i nogami. Dla niej liczyła się tradycja i nie
chciała z nią zrywać dla fanaberii księcia. Jeśli chciał, aby
miała kolorową suknię, to niech sam ją założy, bo ona tego nie
miała zamiaru zrobić. Gdy to powiedziała, książę patrzył na
nią przez chwilę oszołomiony, a potem ryknął głośnym śmiechem,
który potoczył się po całym pomieszczeniu, na chwilę
zatrzymał się w jej sercu, wibrując w każdej cząsteczce jej
ciała. Patrzyła na śmiejącego się Lucasa i syciła oczy tym
niezwykłym widokiem. Nie spodziewała się, że książę potrafi
się śmiać. Widziała jego szeroki uśmiechy, półuśmieszki
i nikłe uniesienie kącików warg, ale te gesty były puste
podobnie jak jego oczy. Uśmiech obejmował jedynie usta, a oczy
nadal pozostawały bezdenną przestrzenią, w której kotłowało
się wiele tajemnic. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Cieszę się, że zostaniesz moją żoną – powiedział w końcu,
gdy zdołał się uspokoić. Wszyscy siedzieli w milczeniu i nawet
zaprzestali jedzenia, by spokojnie móc posłuchać śmiechu
księcia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A ja nie – odpowiedziała i wróciła do posiłku, cicho
pobrzękując sztućcami po talerzu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Rozpamiętywała
tamten dzień i nie mogła zrozumieć, dlaczego w tamtej chwili jej
serce zabiło gwałtownie na dźwięk jego słów,
wypowiedzianych łagodnym głosem. Nie powinna tak reagować na
kogoś, o kim źle myśli.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Od
tamtego dnia starała się unikać Lucasa na tyle, na ile było to
możliwe, zwłaszcza, że Wilcott najwidoczniej zapragnął, by stała
się głównym ośrodkiem jego rozmów. Ciągle zwracał
się do niej z pytaniem, czy się z tym zgadza albo co o tym myśli.
Nie chciała brać w tym udziału, bo nie chciała się do niego
przywiązywać. Pobyt w Silverstone kompletnie odmienił księcia,
był dobry, troskliwy i ujmujący, i zawsze się starał, by niczego
jej nie brakowało. W pokoju miała codziennie nowe kwiaty. Widziała
długie szklarnie, w których rosły wspaniałe okazy róż,
tulipanów, goździków i wielu innych kwiatów.
Oczarował ją ten widok i zapachy jakie wokół się unosiły.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Na polecenie księcia codziennie ucinamy kilka najładniejszych róż
i wysyłamy do panienki pokoju – poinformował ją ogrodnik
zajmujący się tą częścią ogrodu, w której akurat
przebywała. Zarumieniona podziękowała za fatygę i szybko uciekła
do pałacu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Najwidoczniej
książę robił wszystko, by zdobyć jej zaufanie i nawet poświęcał
piękne kwiaty, aby dopiąć swego. Ale nie miała zamiaru iść na
ugodę w sprawie sukni. Nawet gdyby otrzymała od niego wszystkie
róże hrabstwa Northamptonshire. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kolejne
dni płynęły tak szybko, aż w końcu stanęła przed wizją, że
opuszcza posiadłość Lucasa, nie na zawsze, ale do momentu ślubu.
Nie wiedziała, czy tutaj przyjdzie jej żyć, ale spodziewała się,
że ta posiadłość będzie przez nią bardzo często odwiedzana.
Bardzo pasowała jej atmosfera panująca tu: cisza, spokój,
pałac stał w otoczeniu gęstego lasu, między niewysokimi
pagórkami, więc mogła w spokoju wędrować po posiadłości,
myśleć i odpoczywać. Mogła też nauczyć się jak prowadzić dom
przy pomocy kamerdynera lub ochmistrzyni, a także układać menu.
Nie było to coś, o czym zawsze marzyła, bo dawniej, dorastając w
pobliżu Bostonu, żyła w przekonaniu, że to ona kiedyś będzie
gotowała, sprzątała, a także cerowała ubrania męża i dzieci.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Teraz
jednak jej proste marzenia posypały się jak lekki domek z kart,
runęły na ziemię i leżały pośród ostrych kamieni. Nie
sądziła, że tak to wszystko się skończy, ale życie zaskoczyło
ją tak, że poddała się temu i pozwoliła poprowadzić dalej.
Dlaczego? Dlaczego nie walczyła o siebie i swoje szczęście? Byłoby
zdecydowanie lepiej, gdyby miała tak buntowniczy charakter jak jej
młodsza siostra. O wiele lepiej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zawsze
miała pokojowe nastawienie, starała się słuchać i być dobrą
dla ludzi, a czasami miała wrażenie, że to źle, że przez to
traci wolną wolę i staje się więźniem własnego serca, bo nie
chce nikogo ranić. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Późnym
wieczorem, w ostatni wieczór w Silverstone, Hope postanowiła
poszukać alkoholu, chciała ukoić nerwy i przespać spokojnie noc,
bo na drugi dzień czekała ją długa podróż, a sen w
kołyszącym się powozie jest tylko możliwy, gdy droga jest równa,
bez głębokich bruzd i błota.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ubrana
w białą, długą koszulę, zeszła na dół, gdzie mieściła
się wspaniała biblioteka, a także gabinet księcia Wilcotta. Na
tle oświetlonych lampami gazowym ścianach wyglądała jak zjawa,
jak dama-duch, mieszkająca w tym domostwie od pokoleń. Boso
przeszła przez korytarz, a potem cicho wsunęła się do
pomieszczenia, w którym paliło się kilka świec.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Biblioteka
była duża. Ściana po lewej była półokrągła, okno, w tej
chwili lekko otwarte, wychodziło na podjazd. Tuż przy oknie i
drzwiach stały wysokie drewniane gabloty. Za szklanymi drzwiczkami
pyszniła się broń palna oraz broń biała: miecze, sztylety oraz
szable. Cała broń wyglądała pięknie, zabytkowo i niezwykle
drogo, ponieważ w rękojeściach tkwiły wspaniałe rubiny,
szmaragdy lub diamenty. Pośrodku gabinetu stał długi, okrągły
stół, a wokół niego ustawiono kilka krzeseł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wchodząc
dalej, Hope dostrzegła kominek w kącie oraz sofę, fotele i stolik.
Za meblami zaczęły się wysokie półki z całą masą
książek. Regały ciągnęły się aż do przeciwległej ściany. Po
prawej miała wielkie biurko, na którym panował niezwykły
porządek, tuż przed nim ustawiono trzy fotele. Przy biurku stało
krzesło, a za nim dostrzegła kolejne drzwi. Nie wiedziała jednak,
co za nimi się kryję. Jednak w tej chwili bardziej interesował ją
barek, który ustawiono po prawej stronie, tuż obok drzwi.
Podeszła do niego, odstawiła świecę i wzięła jedną ze
szklanek. Na wysokim stoliku postawiono kilkanaście butelek z różną
zawartością. Był koniak, burbon, wino, whiskey, likiery o różnym
kolorze i konsystencji, a także nalewki domowej roboty. Zamyśliła
się na chwilę, a potem sięgnęła po szkocką. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Możesz mi powiedzieć, co ty wyprawiasz? - usłyszała nagle ostry,
nieprzyjemny głos. Przestraszona próbowała odstawić szkło
na swoje miejsce, ale wypadło jej z rąk i roztrzaskało się u jej
stóp. - Odsuń się! - warknął książę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Podszedł
do niej szybko, a Hope w panice zrobiła krok w bok, by zejść z
drogi księciu, a także znaleźć się jak najdalej od potłuczonego
szkła, jednak butelka roztrzaskała się na wiele dużych kawałków,
a także mniejszych i całkiem małych, więc gdy w końcu postawiła
stopę na podłodze, poczuła jak ostra krawędź przebija skórę.
Krzyknęła z bólu i zachwiała się na jednej nodze. Drugą
trzymała w górze, próbując zajrzeć pod spód. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wilcott
warknął gardłowo i porwał ją na ręce. Hope protestowała przez
chwilę, ale potem uspokoiła się, gdy zmierzył ją tak lodowatym
spojrzeniem, aż poczuła je w sercu. Zadrżała i opuściła wzrok.
Ułożył ją wygodnie na sofie, a sam odszedł bez słowa. Hope
uniosła się, przytrzymując oparcia i dostrzegła, że Lucas
wyszedł z biblioteki. Po kilku minutach wrócił z naręczem
bandaży i maści. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pokaż nogę – zażądał stanowczo i wyciągnął rękę w stronę
stopy, z której sączyła się krew. Hope pokręciła głową,
co Lucas skwitował jedynie sfrustrowanym spojrzeniem. Złapał ją
za kostkę w dość stanowczy sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co ty robisz? Zostaw mnie – mruknęła, starając się wyswobodzić
nogę z jego uścisku. Lucas trzymał ją mocno i nie zamierzał
puścić. Biała koszulka nocna powoli zaczęła zsuwać się w dół,
odsłaniając coraz więcej ciała, aż w końcu oczom księcia
ukazało się cała noga. Przesunął palcami po zgrabne łydce. -
Lucasie... - szepnęła Hope, czując jak całe ciało zaczyna drżeć
od tego dotyku, a myśli zaczynają niknąć. Gorąco objęło
miejsca, które dotykał. Oddech uwiązł jej w gardle. Czuła
jak wszystko w niej zaczyna budzić się do życia, choć przecież
nie była martwa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Krwawisz – zauważył książę, gdy w końcu zdołał się
opamiętać. Nadal jednak trzymał jej stopę w dłoniach i nie
zamierzał puszczać. A ona chciała uwolnić się od tego ucisku w
piersiach i tam, na dole, gdzie czuła to wilgotne gorąco. Czuła
się tym upokorzona i zniesmaczona. Było coś z nią nie tak.
Szarpnęła nogą i w końcu udało jej się wyrwać z uścisku
Lucasa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Usiadła
wyprostowana i czując płonące policzki, starała poprawić koszulę
nocną. Chciała się okryć i odciąć od jego uważnego spojrzenia.
Wilcott usiadł obok niej i ponownie złapał za kostkę. Podniósł
ranną stopę i oparł ją o swe kolano.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
dostrzegła, że nadal jest ubrany, choć godzina była późna.
Miał na sobie brązowe bryczesy, i rozchełstaną pod szyją
koszulę. Był boso, podobnie jak ona. To dlatego nie słyszała go
jak szedł po podłodze! Kolejną rzeczą, którą zauważyła,
to to, że wyglądał na zmęczonego. Miał potargane włosy, a oczy
lekko przymrużone. Dlaczego tu spał? Dlaczego tu siedział? Na
pewno miał wygodne łóżko, ciepłe i miękkie, więc czemu
chciał spędzać noc w fotelu? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Obserwowała
każdy jego ruch, bała się, że książę zrobi coś nie tak,
dlatego widziała, co robił. Był niezwykle delikatny, miał
wspaniałe, ciepłe, acz szorstkie dłonie. Mimo nieprzyzwoitości
sceny, czuła się bezpieczna, a Lucas wydał jej się bardzo
opiekuńczy. Miała nawet wrażenie, że był zatroskany jej stanem.
Rana jednak nie bolała, aż tak bardzo, tylko piekła, a krew raczej
sączyła się cienką strużką, niż wypływała z rozcięcia.
Lucas szybko obmył rankę, oczyścił ją zwilżonym ręcznikiem,
potem nałożył jakiś śmierdzący specyfik z drewnianego
pudełeczka, na koniec założył bandaż. Robił to tak sprawnie,
jakby miał w tym doświadczenie i miał do czynienia z ranami od
lat. Pomyślała jednak, że praca przy koniach nauczyła go coś o
opatrywaniu ran. Poczuła się przez chwilę jak klacz i szarpnęła
nogą tak, że niemal poleciała na plecy. Zebrała się szybko i
odsunęła od niego, kuląc się w kącie. Podwinęła pod siebie
stopy i nakryła je koszulą. Chciała zasłonić się cała, bo
czuła się przy nim zupełnie naga. Jakby pozbawiono jej
wierzchniego nakrycia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dziękuję – mruknęła tak cicho, że książę odwrócił
się w jej stronę. Oparł plecy o pikowany podłokietnik i spojrzał
na nią zaciekawiony. - Dziękuję za opatrzenie rany – powiedziała
nieco głośniej, uprzednio chrząkając, aby pozbyć chrypy w głosie
spowodowanej wstydem i uczuciami, które nadal w niej płonęły
rozbudzone przez dotyk księcia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Proszę cię bardzo, moja pani, ale następnym razem uważaj.
Skaleczenie nie jest głębokie, nie wyczułem w nim żadnego kawałka
szkła, ale po prostu stój w miejscu, gdy wokół będzie
pełno szkła – poprosił ją. Jego brązowe oczy błyszczały, nie
wiedziała tylko, czy od blasku świec , czy może od czegoś innego,
ale nie podobał jej się wzrok, który spoczął na niej i w
jednej chwili zapragnęła uciec, ale to samo spojrzenie
przygwoździło ją do skórzanej sofy i nie pozwoliło zrobić
żadnego ruchu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego nie śpisz? - zapytała, starając się brzmieć normalnie,
jakby wcale nie siedziała niemal rozebrana w gabinecie księcia w
jego obecności.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie mogłem zasnąć – odparł lakonicznie i wzruszył ramionami.
Uciął tym samym temat, który chciała ciągnąć, aby
odwrócić jego uwagę od siebie. Nie udało jej się, więc
musiała stąd wyjść. Musiała pozbyć się tego uczucia, które
przygniatało ją w środku, sprawiając, że nie mogła normalnie
oddychać. - Lepiej ty mi powiedz, dlaczego baraszkujesz w bibliotece
i tłuczesz butelki z alkoholem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przestraszyłeś mnie! Skąd mogłam wiedzieć, że tu jesteś?! Nie
widziałam cię. Myślałam, że biblioteka jest pusta – broniła
się słabym głosem. Lucas przeszył ją uważnym spojrzeniem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Siedziałem w fotelu przed kominkiem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
spojrzała w kierunku wskazanym głową i zrozumiała, dlaczego nie
mogła dostrzec swego rozmówcę. Oparcie fotela było wysokie
i szerokie, więc bez problemu mogło ukryć człowieka. Nawet tak
barczystego i postawnego jak on.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przykro mi, że rozbiłam butelkę, szkoda trunku. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
machnął na nią ręką i potrząsnął głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bardziej szkoda twojej stopy. Jest zraniona, a alkohol, to alkohol,
nie warto przejmować się czymś tak nieistotnym.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie rób tego – poprosiła cicho i usiadła prosto. Nie
patrzyła na niego, skupiła się na swych dłoniach, które
złożyła na podołku jak do modlitwy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czego?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie staraj się być aż nadto miły, nie udawaj, że mnie lubisz...
- Nie patrzyła na niego, ale usłyszała jak poruszył się, a po
chwili poczuła jego zapach: mieszanina mydła i alkoholu, niby coś
zwyczajnego, ale dla niej niezwykle pociągającego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie rozumiem. Nie chcesz, żebym był dla ciebie miły? Wolisz, abym
był dla ciebie okrutny? Śmiał się z ciebie, drwił i szydził?
Tego chcesz? - zapytał złowieszczo spokojnym tonem. Nie wróżyło
to nic dobrego, ale Hope była zbyt zamyślona, aby baczyć na to, co
mówi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie dawaj mi nadziei, że mógłbyś mi dać więcej, niż
tylko odrobinę przyjaźni. Nie zniosłabym rozczarowania, gdybym...
- urwała w połowie i zacisnęła mocno wargi, aby powstrzymać się
od wypowiedzenia o kilka słów za dużo.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Najwidoczniej nagrabiłem sobie więcej, niż przypuszczałem. Twoja
niechęć do mnie i do naszego małżeństwa jest aż nadto widoczna.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie rozumiem, dlaczego cię to dziwi? - zapytała oburzona. - Jak do
tej pory nie miałam powodów, aby ci ufać, a nie mówiąc
już o tym, by przełamać swą niechęć...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Podniosła
oczy i dostrzegła Lucasa, który niespodziewanie zmienił
pozycję. Teraz siedział zdecydowanie zbyt blisko niej, co bardzo ją
niepokoiło. Odchyliła się do tyłu, plecami wspierając na
podłokietniku. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Brak ci powodów? Zaraz dam ci jeden... - mruknął głębokim,
miękkim głosem, który odezwał się w niej słabą wibracją,
gdzieś w sercu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Był
tak blisko niej, iż czuła ciepło atletycznego ciała. Kompletnie
wyleciało jej z głowy temat ich rozmowy, a jego miejsce zajęły
jego brązowe oczy i wąskie usta. Wzrokiem podążała od oczu do
ust, i w górę: od ust do oczu. Nie mogła się zdecydować na
co patrzeć, ale Lucas wkrótce podjął za nią decyzję.
Pochylił się w jej stronę tak, że jego twarz znalazła się
blisko jej i mogła doskonale policzyć ciemne plamki w oczach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Uderzyła
w nią fala gorąca, poczuła mrowienie w różnych częściach
ciała. To było dla niej nowe doznanie. Przeraziło ją i gdy tylko
próbowała wstać, Lucas sięgnął do niej, ramieniem
otaczając kibić i powoli przysunął ją do swego torsu. Hope
zaparła się dłońmi. Nie chciała takiej bliskości. Nie teraz,
gdy jej uczucia do niego wahają się między nienawiścią, a
miłością.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odwróciła
głowę, nie chciała na niego patrzeć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie – szepnęła, ale wydało się to księciu mało przekonujące,
ponieważ ustami musnął rumiany policzek narzeczonej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dam ci powód, o którym nie będziesz mogła przestać
myśleć... </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
spojrzała na niego oszołomiona, nie bardzo rozumiejąc jego słowa.
Książę natychmiast wykorzystał jej chwilową dekoncentrację i
przywarł do niej gorącymi, spragnionymi wargami. Przez kilka sekund
nie wiedziała, co się dzieje i co powinna zrobić, dlatego gdy
Wilcott całował ją powoli, dokładnie, czuła narastające w ciele
napięcie: jakieś pragnienie, które było jeszcze zbyt
niewyraźne, aby mogła je sprecyzować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
poruszył się nieznacznie i pociągnął ją za sobą tak, że teraz
leżała na plecach. Nad sobą miała księcia, a obok jego ramiona.
Niespiesznie układał się między jej udami. Nie chciała tego,
chciała uciec, ale powolne pocałunki mężczyzny wyrzuciły z jej
umysłu takie pragnienia, a zastąpiły je nowymi, gorącymi i
lubieżnymi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Narzeczony
oderwał się od niej na chwilę i spojrzał na nią. Oddychał
ciężko, a jego oczy przypominały płynną czekoladę, dlatego
westchnęła lekko i rozchyliła usta, napawając się widokiem
oszołomienia widocznym na przystojnej twarzy księcia. Ledwie
wydobyła z siebie głos, gdy znów przywarł do niej ustami,
tym razem był to pocałunek stanowczy, władczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Otwórz usta – mruknął miękko, zawieszony tuż nad jej
wargami, a gdy Hope wykonała jego polecenie, wtargnął do środka
językiem, wyrywając z gardła dziewczyny stłumiony jęk. Zacisnęła
uda, czując poniżającą wilgoć między nimi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
wiedziała, co się z nią dzieje, dlaczego pozwala się całować,
skoro nie powinna, ale to, w jaki sposób została obdarzona
nowymi doznaniami, sprawiło iż jej umysł kompletnie przestał
pracować. Nie było już żadnych myśli, a tylko ta potworna
tęsknota za dotykiem. Pierwsza fala uczuć już dawno odeszła,
przyszła kolejna, znacznie bardziej intensywna, bardziej
pociągająca. Hope poczuła się w tej chwili jakby odkryła coś
całkiem nowego, co do tej pory ukrywano przed nią, a ona
nieświadoma istnienia tego, szukała czegoś w swym życiu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
potrafiła nazwać tych uczuć, które kłębiły się w niej,
tam na dole, ale podejrzewała, że mają one więcej wspólnego
z dotykiem księcia, niż z tym, co działo się w jej sercu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Książę
całował ją zachłannie, a ona niewprawnie próbowała
dotrzymać kroku, starając się naśladować ruchy jego języka.
Kiedy poczuła na sobie dłonie mężczyzny, próbowała
zaprotestować, ale nie udało jej się wymknąć z ciasnych objęć,
więc pozwoliła pokornie na to, by Lucas badał każdy skrawek
okrytego w lekką koszulę ciała. Jedna z dłoni zsunęła się z
kibici i spoczęła na udzie, wprawne palce podwinęły długą szatę
i odsłoniły zgrabną nogę dziewczyny. Zachłysnęła się z
wrażenia i palącego pożądania, gdy poczuła jak przesuwa rękę i
jego palce muskając wewnętrzną część nogi, jakby badały ją i
szukały czegoś konkretnego. Druga ręka księcia zatonęła w jej
włosach, złotorudych puklach, potem szybko się przesunęła i
spoczęła na drobnej, pełnej piersi. Wrażenie jakie wywołało w
niej to nowe doświadczenie było piorunujące. Wygięła się lekko
w łuk, pragnąc, by zdjął z niej koszulę nocną i dotknął tego,
czego broniło mu okrycie. Drżała pod wpływem doznawanych uczuć,
pod wpływem dotyku. Działy na nią także pocałunki księcia,
który nieustannie przynaglał ją do żywszej reakcji, by
całowała go z równą gwałtowną namiętnością, której
sam doświadczał. Jęknęła kilkakrotnie, gdy ruchliwe palce
Wilcotta odsunęły dekolt stroju i uwolniły pierś spod materiału.
Bordowa sutka nabrzmiała, zrobiła się sztywna i twarda. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Niemal
brutalnie przerwał pocałunek, dysząc ciężko. Jego oczy żarzyły
się jak dwa węgle, a usta rozciągnęły w lekkim pół
uśmiechu. Patrzył na nią z wyczekiwaniem, czekał na jakiś znak.
Kiwnęła głową, choć nie miała pojęcia na co się zgadza, ale
była zbyt oszołomiona pocałunkiem i zbyt ciekawa, aby teraz się
wycofać. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Patrzyła
jak Lucas pochyla się nad jej nabrzmiałą piersią i ustami dotyka
naprężoną sutkę. Jęknęła cicho, czując nową falę gorąca
rozlewającą się po całym ciele. Cała drżała i nie mogła
opanować tego, choć bardzo chciała. Nie było jej zimno, ale
niemal cała pokryta była gęsią skórką. To przez księcia.
To przez jego usta, które muskały jej piersi, znacząc na
nich mokre ślady. Językiem przesuwał między dwiema mlecznymi
półkulami, wzdychał, a jego gorący oddech niemal ją
parzył. Ale było to, czego pragnęła najbardziej na świecie. W
tej chwili nie liczyło się nic, prócz Lucasa, jego ust i
tych cudownych, zniewalających uczuć, jakie płonęły w niej
potężnym ogniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
wyczuła jak książę odsuwa się od niej i nagle poczuła na skórze
chłodne powietrze, gdy zsunął z jej ramion koszulę, obnażając
ją aż do pasa. Jednym szarpnięciem pozbył się z niej odzieży,
odplątując ją z nóg. Rzucił ją gdzieś za siebie i
wiedziała, że nie było już nic, co mógłby ją osłonić
przed pożądliwym wzrokiem narzeczonego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
przypływie wstydu jaki ją ogarnął uniosła się do pozycji
siedzącej, starając się osłonić rękoma przed mężczyzną. Był
tak blisko niej, jej twarz znalazła się zaledwie kilka milimetrów
od porośniętej ciemnym włosem klatki piersiowej mężczyzny.
Wilcott przysiadł na piętach i patrzył na jej pochyloną głowę,
a ona czuła, że nie jest w stanie dłużej mu się opierać. Była
naga, pozbawiona nie tylko ubrań, ale maski, którą ubierała
przy nim. Pożądała go, chciała, aby między nimi było tak, jak w
tej chwili, by książę zawsze zachowywał się wobec niej tak
delikatnie i czule. Potrzebowała jego łagodności i troski.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie chowaj się przede mną. Masz piękne ciało, Hope. Pokaż mi się
– poprosił cicho ochrypłym głosem, w którym pobrzmiewała
prośba i tęsknota.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
uniosła na niego oczy i zamarła widząc jego wzrok. On pewnie nie
zdawał sobie z tego sprawy, ale w brązowych oczach błyszczała
cała gamma uczuć: od niepewności, po czułość i tęsknotę.
Widziała także smutek, tak przeszywający i bolesny. Poczuła łzy
pod powiekami i spełniła jego ciche błaganie. Otworzyła się
przed nim, prezentując swe filigranowe ciało. Poczuła się taka
mała i krucha wobec tego potężnego księcia, który swymi
brakami przysłaniał jej niemal cały świat. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Objął
ją w pasie i mocno do siebie przytulił. Jedna dłoń spoczywała na
biodrze, druga natomiast wędrowała po całym ciele, głaszcząc i
muskając. W końcu położył ją delikatnie tak, że jej głowa
spoczywała na miękkim podłokietniku. Lucas tymczasem napawał się
jej widokiem, błądząc spojrzeniem po całym ciele. Wstydziła się,
ale nie czuła strachu. Nie chciała stąd uciekać, jej świat
zacieśnił się do tej sofy i do tego mężczyzny. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
narzeczony zajęty był obserwacją jej ciała, ona skupiła się na
jego ciele, sycąc swe młode i niewinne oczy widokiem pół
nagiego mężczyzny. Koszulę miał rozpiętą, nawet nie wiedziała,
kiedy to zrobił. Spod ubrania wystawały barki, szeroki tors i
płaski brzuch. Oblizała wargi patrząc na jedwabiste zwoje mięśni,
falujące pod skórą, gdy pochylał się nad nią. Oparł się
silnymi ramionami o podłokietniki i spojrzał z góry na jej
usta. Przywarł do niej zachłannie, odrywając jej myśli od niego i
pozostawiając pustkę w głowie. Znów rozpoczął swój
taniec, całując ją raz szybko, raz powoli, raz zagłębiając się
językiem w jej usta, raz cofając go. Wtedy jęczała cicho,
bezgłośnie prosząc go, by nie droczył się z nią w ten sposób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Znów
przerwał pocałunek, ale jego wargi spoczęły na jej szyi. Poczuła
dreszcze w całym ciele, a jego usta i język zsuwał się niżej, aż
spoczęły na lewej piersi, potem przesunęły się na prawo,
wprawiając ją w rozkoszne wibracje, które rozchodziły się
gwałtownymi falami po całym ciele.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zachłysnęła
się, gdy Lucas znacząc mokrą ścieżkę wzdłuż brzucha,
obrysował językiem pępek. Zanurzyła dłonie w jego gęstych
włosach, przyciskając jego głowę do rozedrganego ciała. Jęknęła,
a on uczynił to samo. Ich oddechy przyspieszały z każdą minutą
coraz bardziej. Hope miała wrażenie, że zaraz eksploduje ze
szczęścia i czegoś jeszcze, czegoś co wibrowało w niej na dole,
sprawiało, że była mokra. Nie dbała jednak o to, liczył się
Lucas i jego dłonie przesuwające się wzdłuż jej bioder,
docierające do ud. Zesztywniała, czując jego zwinne palce na swej
kobiecości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zaczęła
protestować, prosić go, by tego nie robił, ale Wilcott był głuchy
na jej prośby. Palce wsunęły się w nią gładko, sprawiając iż
eksplodowała, jednocześnie będąc kompletną. Pożar jaki w niej
zapłonął, zapłonął mocniej, silniej, wyrywając ją z tego
świata, rzucając w ciepłe morze doznań. Całkowicie straciła
kontrolę nad sobą, już nie jęcząc cicho, lecz pokrzykując
głośniej, gdy usta mężczyzny dotknęły jej lekko, w tym
najbardziej intymnym miejscu. Wstrzymała oddech, szeroko otwierając
usta i oczy. Jego język tańczył między różowymi płatkami,
pieścił ją delikatnie i powoli, poruszając rytmicznie głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ale
Hope nie dostrzegała tego, oczy zaszły jej czerwoną mgłą
pożądania, w uszach szumiała krew, a głośny jęk wyrywał się z
suchego gardła. Krzyczała, unosząc biodra w górę, dłońmi
przeczesując włosy kochanka. W dole brzucha narastało wibrujące
napięcie, które ścisnęło ją mocno, jakby w oczekiwaniu na
jakiś moment. W końcu pękła jak bańka mydlana, niezbyt głośno
wykrzykując imię Wilcotta. Zacisnęła mocno uda, nie zwracając
uwagi na to, że książę wciąż tkwił między nimi. Językiem i
ustami doprowadził ją do burzliwej kulminacji. Pierwszy raz w życiu
szczytowała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
całym ciele czuła niewysłowioną rozkosz, ulgę i coś jeszcze.
Leżała z przymkniętymi oczyma i walczyła o każdy haust
powietrza, starając się dojść do siebie po tych niesamowitych,
bardzo grzesznych przeżyciach. A kiedy udało jej się dojść do
siebie, zasnęła pierwszy raz tak spokojnie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">**</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;"><i>Moi drodzy, życzę Wam wesołych, pełnych radości i rodzinnego ciepła świąt Wielkanocnych, kolorowych pisanek, zająca z koszykiem pełnym prezentów oraz mokrego Dyngusa!</i></span></div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-34525906489935628622015-03-22T19:07:00.000+01:002015-03-28T13:42:07.312+01:00Rozdział 22<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=3gIqjT35DPo" target="_blank">Adrian von Ziegler - Innocence</a></div>
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
jeszcze przez kilka dni leżała w łóżku, kaszląc,
pociągając nosem i milcząc z powodu obolałego gardła. W czasie
choroby dopadła ją również miesięczna przypadłość, tak
więc młoda dama cierpiała podwójnie, jakby jej organizm
zmówił się z jej wyrzutami sumienia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Miała
dobre serce i nie lubiła być złośliwa czy przykra, dlatego nie
mogła pogodzić się z tym, że zachowała się wobec Lucasa źle.
Mimo że on wcale nie był lepszy, proponując jej, by z małżeństwa
zrobić kontrakt handlowy. Nie potrafiła być tak, jak jej
narzeczony, który nie dbał o uczucia. Przejmowała się tym,
co ludzie o niej myślą, a także ich uczuciami, gdy mówi coś
złego. Nie chciała nikogo ranić i choć podświadomie wiedziała,
że młody książę jakoś nie specjalnie przejął się jej ostrymi
słowami, to jednak ona sama czuła się z tym okropnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
udało jej się wydostać z sypialni, poczuła ulgę. Leżenie w
łóżku sprawiło, że do głowy wkradały jej się dziwne, a
czasami przerażające myśli.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pogoda dopisuje, więc wybierzmy się na mały spacerek, co? -
zaproponowała Faith, która zdążyła już przemierzyć
główną część ogrodu wzdłuż i wszerz. Było już dawno po śniadaniu, więc mogły dzięki temu spacerować po posiadłości, aż
do obiadu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
na własne oczy przekonała się, że to miejsce mogło konkurować z niebem. Ogród był zadbany i przepełniony przeróżnymi
zapachami, a różnorodność roślin sprawiła, że
spacerujący po tym zacisznym zakątku miał wrażenie, że znalazł
się w egzotycznym kraju. Ogród poprzecinany był wąskimi,
wysypanym białym kamieniem alejkami, które rozchodziły się
w różne strony. Każda ze ścieżek obsadzona była gęstymi
krzewami róż, jaśminu lub wierzbą płaczącą, a na skraju
stały wysokie lampy gazowe. Ruszyły jedną z alejek prowadzącą do
fontanny, którą można było dostrzec spod furtki. Podeszły
tam i zaskoczone zauważyły, że rzeźba wykonana była z kamienia.
Postaci były rozebrane i znajdowały się na wysokim podeście.
Kobieta leżała na plecach i wyciągała dłonie w stronę stojącego
z tyłu mężczyzny, anioła z uniesionymi skrzydłami. Anioł
trzymał kobietę w pasie jedną ręką, druga natomiast spoczywała
na obnażonej piersi. Na niższym stopniu znajdowały się dwa
łabędzie, które wypuszczały z dziobów strużki wody.
Wyglądało to pięknie, ale kobieta i mężczyzna byli rozebrani, co
było przede wszystkim nieprzyzwoite, ale zbyt fascynujące, by
przejść obok tego z oburzeniem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Podoba się? - usłyszały ciche pytanie, wypowiedziane z lekką
ironią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jest... niemoralne – bąknęła zmieszana Hope i zerknęła w
stronę rozebranej pary. - To Eros i Psyche?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, doskonale. Zna pani ten mit? - Lucas popatrzył na nią
wyczekująco. Zarumieniona dziewczyna kiwnęła głową i odwróciła
się od fontanny. Faith nadal patrzyła na parę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lubię mitologię grecką.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
uśmiechnął się do niej, lecz Hope nie odpowiedziała i odwróciła
się do niego bokiem. Chciała go zignorować, ale jej ciało
zdecydowanie nie mogło. Czuła go całą sobą, mimo że stał kilka
metrów dalej, poza zasięgiem jej ramion, ale wiedziała, że
tam był i miała wrażenie, że cała drżała od ciepła bijącego
z tego silnego ciała. Chciała odwrócić się do niego i
wykrzyczeć mu w twarz cały żal, ale nie potrafiła. Bała się i
wstydziła. Wolała zachować te uczucia dla siebie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego postawił pan tę fontannę właśnie w tym miejscu? -
zapytała Faith, odwracając się do księcia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Gdy przejmowałem ten majątek fontanna już tu stała. Nie chciałem
jej rozbierać i zmieniać na inną, bo jest bardzo stara i żal mi
było ją burzyć. Zresztą, podoba mi się, a cały ogród
należy do mnie, więc mogę ustawiać w nim, co mi się żywnie
podoba – odparł łagodnie, ale mimo to jego słowa zabrzmiały
nieco arogancko, co Hope skwitowała uniesioną wysoko brwią i
kpiącym uśmieszkiem. </span><span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Odwdzięczył
jej się tym samym, co kompletnie zbiło ją z tropu, ponieważ nie
wiedziała, co uczynić dalej. Najwidoczniej nigdy nie będzie jej
dane wyprowadzić go z równowagi. Będzie próbowała,
aż w końcu jej się to uda.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To wszystko tłumaczy – odparła z przekąsem i złapała siostrę
za rękę. - Pan wybaczy, ja i Faith spacerujemy po ogrodzie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
kiwnął głową, lecz w jego oczach błysnęło rozbawienie i
odszedł stawiając długie, energiczne kroki. Patrzyła w ślad za
nim, aż mężczyzna zniknął za rogiem budynku. Westchnęła i
powróciła do siostry. Faith patrzyła na nią z ciekawością.
Zignorowała ją i poszła dalej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, czy ja o czymś nie wiem? - usłyszała pytanie. Odwróciła
się do siostry i spojrzała na nią niepewnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Niby o czym? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Coś się kroi między tobą i księciem, ale nie wiem co. Zaleca się
do ciebie jak rasowy bawidamek – odpowiedziała i usiadła na
ławeczce w cieniu jarzębiny. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
przystanęła przed młodszą siostrą i zamyśliła się na chwilę.
Co miała jej powiedzieć? Faith nie znosiła księcia, a chciała
jej powiedzieć o tym, co jej zaproponował, że chciał zrobić z
ich małżeństwa kontrakt handlowy. To tylko pogłębiło jej
nienawiść i skłoniło do szybszego wyjazdu, a nie mogła na to
pozwolić, więc musiała przemilczeć ich ostatnią rozmowę, ale
uznała, że opowie jej o jego wizycie w sypialni tej nocy, gdy znów
miała koszmary.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Książę był u mniej pierwszej nocy. Śniły mi się koszmary....
Krzyczałam... </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiem – wpadła jej w słowo Faith i popatrzyła na nią ze skruchą.
- Słyszałam, że krzyczałaś, chciałam do ciebie wejść, ale
wtedy pojawił się książę i kazał mi wrócić do pokoju.
Tak po prostu! Byłam na niego wściekła, ale powiedział, że ma
dla ciebie coś, co ci na pewno pomoże się uspokoić. Nie dopuścił
mnie do ciebie i kazał wrócić do pokoju. Niemal wyrzucił
mnie z salonu i zamknął drzwi przed nosem. Co mogłam zrobić? Nic
- burknęła niechętnie i wygładziła fałdy sukni na kolanach. -
Bałam się, że robię błąd wpuszczając go do pokoju, ale z
drugiej strony byłam bezradna wobec twych koszmarów. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
była bardziej zaskoczona, niż zawiedziona postawą Fatih. Tak po
prostu ustąpiła Lucasowi i wpuściła go do sypialni? Najwidoczniej
Wilcott miał większą siłę perswazji niż się spodziewała. Nie
mogła winić młodszej siostry za to, że poległa w walce na
charaktery z Westlandem. Nikt nie miał z nim szans w takim starciu,
bo był to mężczyzna silny, agresywny i nieustępliwy, a także
dumny, co w połączeniu z jego posturą i urodą było po prostu
niemożliwością, aby go przekonać do czegoś, co jemu nie
odpowiadało. Nie sądziła, by zmienił zdanie w jakiejkolwiek
sprawie. Dobrze wiedział, czego chciał i oczekiwał od ludzi
również takiego podejścia. Wyczuwała to w nim i bała się,
że w przyszłości jego trudny charakter będzie przyczyną wielu
sprzeczek. Zresztą, już nią był, więc to, co działo się teraz
było jedynie wstępem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jesteś na mnie zła? - usłyszała cichy, niepewny głos Faith,
która patrzyła na nią wyczekująco, jakby z obawą. Hope
uśmiechnęła się pocieszająco do siostry i pokręciła głową.
Usiadła obok niej i wzięła jej dłoń w swoje, uścisnęła ją
lekko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Głuptasie, nie jestem zła. Oczywiście, że nie. Książę Wilcott
to naprawdę trudny człowiek i wcale się nie dziwię, że wróciłaś
do pokoju. Nie jestem na ciebie zła. Cóż, najwidoczniej
Lucas poradził sobie z twoim krnąbrnym charakterem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
prychnęła lekceważąco. Hope wiedziała, że jej siostra należała
do tych kobiet, które potrzebują równie silnego
mężczyzny, więc będzie miała z tym poważny problem, ponieważ w
Anglii nie spotkała jeszcze nikogo, kto utemperowałby charakter
dziewczyny. Oczywiście Hope zdecydowanie wolała, aby jej młodsza
siostra nie zmieniała się nigdy, ale na pewno życzyła jej miłości
i kochającego męża. Ona sama raczej mogła już porzucić marzenia o
kimś, kto ją pokocha bezwarunkowo. Z Lucasem to na pewno nie
wyjdzie i nie mogła liczyć na to, że kiedykolwiek ten mężczyzna
spojrzał na nią inaczej, niż jako kobietę zdolną urodzić mu dziedzica.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Żachnęła
się w duchu. Nie mogła przecież zapomnieć o tym jaki bywał dla
niej miły. Książę Lucas przecież ostatnio zachowywał się dość
uprzejmie: prawił jej komplementy i podarował piękną klacz, chcąc
w ten sposób pokonać jej fobie. Dał jej najlepszy pokój,
podarował wspaniałe klejnoty, a także sprawił, że jedną noc
spała spokojnie. Przywołała w pamięci także jego czułe
spojrzenia, lekki uśmiech i łagodny głos... To wszystko sprawiło,
że jej serce zabiło dwa razy mocniej. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
miał dwie twarze, a ona dostrzegła część tej, którą tak
skrupulatnie ukrywał. Nie mógł być zły, przekonywała się
wciąż i wynajdywała powody, za które mogłaby go pokochać,
gdyby nie ta trudna sytuacja w jakiej się znaleźli. Skazani byli
na siebie, jako dwójka obcych sobie ludzi. Nic o nim nie
wiedziała, oprócz tego, że hodował konie, był księciem, a
jego majątek był bardzo pokaźny. Musiał być tak zaradny, gdyż
tego wieczoru, gdy ją odprowadził, powiedział iż pod jego
skrzydłami Silverstone rozkwitło. Czy miała prawo kłócić
się o wygląd ich małżeństwa? Przecież tak właśnie wyglądały małżeństwa w Anglii. Wyższe sfery nie dbały o uczucia drugiej
osoby. Każdy doszukiwał się w takim związku korzyści.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">A
gdzie miłość? Zrozumienie? Gdzie podziały się uczucia? Czy ona
też będzie musiała o tym zapomnieć i po prostu stać się żoną
idealną? To znaczy kobietą gotową urodzić swemu panu dziecko i
bez słów protestu wypełniać jego polecenia? Z przerażeniem
stwierdziła, że tego właśnie będzie od niej wymagał książę
Wilcott. Przecież to nie może tak wyglądać!, pomyślała
oburzona. Nie miała jednak wielkiego wpływu na to, co i jak będzie
wyglądało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Posiedziały
z Faith w ogrodzie aż do późnego popołudnia. Słońce po
kilku dniach deszczu i chmur, było wspaniałą odmianą. Dziewczęta
cieszyły się piękna pogodą póki były w stanie. Wiedziały,
że to tylko chwilowa odmiana.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Obiad podano w grodzie, do którego wchodziło się przez szerokie
drzwi balkonowe. W tej części posiadłości nie posadzono zbyt
wielu krzewów i kwiatów. Jedynie kilka skalniaków
i parę drzewek przyozdabiało połacie trawnika. Reszta była
niekończącą się łąką z równo skoszoną trawą. W górze
gdzieś śpiewały wesoło ptaki, a lekki wietrzyk sprawiał, że
grzejące słońce nie było tak dokuczliwe.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
jadła powoli, przeżuwając każdy kęs i walczyła z własną
ciekawością, a także ciałem, w którym obudziła się ta
dziwna, cielesna tęsknota, której nie mogła zrozumieć. Chciała spojrzeć na Lucasa, ale
obawiała się jego wzroku. Bała się, że zobaczy w nich złość i
pogardę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dlaczego
w ogóle zależało jej na jego zdaniu? Przecież nic ją nie
obchodził. Nic a nic.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Za
każdym razem, gdy patrzyła w jego stronę, starała przekonać samą
siebie, że ten mężczyzna wcale nie jest dobry. Jest zły,
bezduszny, zgorzkniały... Mogła tak wymieniać w nieskończoność,
ale kolejny raz tłumaczyła sobie, że wcale taki nie jest. Miała
bardzo ciężki orzech do zgryzienia i kompletnie nie wiedziała, jak
do tego podejść, bo z jednej strony nienawidziła go, ale z
drugiej... Cóż, musiała być szczera przed samą sobą i po
prostu przyznać się, że polubiła Lucasa, wbrew zdrowemu
rozsądkowi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Pod
powłoką aroganckiego księcia dostrzegła mężczyznę szczerego.
Nie bawił się w żadne gierki, po prostu mówił to, co
myślał i nie mogła go winić za to, że postawił sprawę jasno.
Gdyby tak dłużej nad tym pomyśleć, to powinna być wdzięczna za
jego szczerość. Przynajmniej wiedziała na czym stoi i nie musiała
udawać, że może ich małżeństwo będzie inne, niż ta cała
reszta angielskich, w których kobiety traktowane są jak
rzecz, a nie jak istota posiadająca uczucia. Czy będzie jej źle? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Spojrzała
na księcia. Przyjrzała mu się uważnie i uznała, że nie może
być okrutny, skoro wobec koni jest tak łagodny. Przecież widziała
jak trzymał Bezę, gdy próbował ją przekonać do klaczy:
był delikatny i niezwykle troskliwy, więc czy byłby zdolny do
jakiegokolwiek okrucieństwa? Nie mogła przecież go w ten sposób
osądzać. I chociaż powiedział jej kilka dni wcześniej, że w
młodości był skłonny do agresji, to teraz, siedząc obok niego nie
czuła się zagrożona. Wręcz przeciwnie. Miała wrażenie, że
nigdy nie będzie jej bezpieczniej, niż przy boku Lucasa Westlanda,
księcia Wilcott.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
pewnym momencie drgnęła, gdy napotkała spojrzenie narzeczonego.
Patrzył na nią badawczo, poważnie. Nie uśmiechał się, a w jego
spojrzeniu nie błyszczały żadne emocje. Twarz miał jakby wykutą
z kamienia. Nim odwróciła wzrok, rzuciła w jego stronę
spojrzenie pełne żalu i wróciła do posiłku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Do
końca obiadu czuła mrowienie w całym ciele, ponieważ mężczyzna
obserwował ją bacznie: widziała to za każdym razem, gdy uniosła
oczu ku niemu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
skończonym posiłku, Hope wraz z Faith i Charity udały się na
taras, gdzie na drewnianym stoliku o grubych, plecionych nogach,
stały filiżanki i herbata, a na talerzyku pyszniły się wspaniałe
biszkopty i tarta. Hope odmówiła ciasta, ale Faith chętnie
poczęstowała się słodkościami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Skoro data ślubu już ustalona, to może pomyślimy nad suknią.
Poślę zaraz po papier i coś ci zaprojektujemy – przemówiła
w końcu ich opiekunka. Charity miała zdolności malarskie, więc Hope nie była zaskoczona, że to księżna zechce naszkicować projekt sukni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Starsza
panna Winward kompletnie nie miała ochoty na żadne projektowanie,
ale wiedziała, że to i tak ją nie ominie. Lepiej mieć to za sobą
i udawać, że w ogóle ją to cieszy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Charity
poprosiła o papier i pióro. Kiedy służący przyniósł
przybory, księżna wzięła się za szkicowanie, pytając obie
dziewczyny o zdanie. Suknia nabierała kształtów i zaczęła
przypominać stój weselny: biały, koronkowy z dekoltem w
kształcie serca i bardzo długim, kilkumetrowym trenem. Na głowie
będzie mieć wianek oraz cieniutką, ręcznie zrobioną woalkę.
Całość prezentowała się bardzo ładnie. Kreacja wydawała się lekka i zwiewna, ale Hope doskonale zdawała sobie sprawę, że
materiał będzie ważył bardzo dużo.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co robicie, drogie panie? - padło pytanie. Trzy damy odwróciły
głowę w stronę schodów prowadzących do ogrodu i ujrzały
na nich księcia Rebaourna, a także Wilcotta. Obaj stali w cieniu i
przyglądali im się badawczo. </span><span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Charity
pokazała strój, w którym Hope miałaby wystąpić na
ślubie. Mężczyźni podeszli bliżej i spojrzeli na kartkę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Starsza
panna Winward przyjrzała się narzeczonemu z ciekawością. Nie
widziała w jego twarzy ani niechęci czy pogardy. Patrzył na
rysunek z uprzejmym zainteresowaniem, aż w końcu spojrzał na nią,
uniósł wysoko brew, a potem jeszcze raz przyjrzał się
rysunkowi i w końcu uśmiechnął się lekko, kiwając głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wspaniała kreacja. Hope będzie wyglądała w niej jak królowa...
Ale mam jedno żądanie – przemówił w końcu i przyjrzał
się Hope z namysłem. Ta opuściła głowę zawstydzona jego
taksującym spojrzeniem. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jakie? - zapytała niespokojna Charity.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chcę, by suknia Hope była w kolorze głębokiego błękitu lub
szmaragdowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Chyba pan kpi! - zaprotestowała gwałtownie starsza z sióstr i wstała,
mierząc księcia wrogim spojrzeniem. Oparła dłonie o blat stołu i
zajrzała mu w oczy, chcąc w ten sposób wyperswadować jego
pomysł z kolorową suknią. No bo jak to tak? Ślub ma wziąć w
sukni innej niż biała? - Nie wezmę ślubu w zielonej sukience! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">To
było niedorzeczne. Całkowicie poddała się jego woli. Nie chciała
się wtrącać do przygotowań do ślubu, bo to księstwo Reabourn
oraz książę Wilcott płacili za wszystko, ona miała jedynie ubrać
się w suknię i powiedzieć „tak” przed kapłanem. Nie
spodziewała się jednak, że Lucas zapragnie decydować również
o kolorze sukni ślubnej. Oczywiście od początku przyjęła, że
wystąpi w śnieżnobiałej kreacji. Nawet jeśli wielu ludzi z
towarzystwa myślało o niej jak o kobiecie upadłej, to naiwnie
wierzyła, że gdy zobaczą ją w bieli, przynajmniej część z tych
napuszonych hipokrytów zmieni o niej zdanie lub chociaż się
zastanowi, czy rzeczywiście jest tą osobą, za jaką ją uważają.
A książę Wilcott, jej narzeczony, chce aby poszła w kolorowym
stroju. Nie mogła na to pozwolić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Moim zdaniem kolor nie ma znaczenia. Ważne, by panna młoda robiła
wrażenie, a biel jest taka powszechna i nudna, a to do ciebie nie
pasuje – zawyrokował młody książę, na co Hope zatrzęsła się
z powstrzymywanego gniewu. Miała ochotę go uderzyć i on o tym
doskonale wiedział, dlatego odsunął się z lekkim uśmiechem
na ustach i spojrzał na nią wyzywająco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat. Nie pójdę do
ołtarza w zielonej sukience i już! Nie pozwolę, by ktoś pomyślał,
że biorę ślub w takiej sukni, bo jestem kobieta upadłą! -
krzyknęła w końcu wyprowadzona z równowagi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
nie dostrzegła uczuć grających w oczach Lucasa, gdyż odwróciła
się gwałtownie i weszła do pałacu. Pobiegła do siebie, aby tam
pozbyć się targających nią uczuć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
odejściu Hope w towarzystwie zapanowała cisza. Po chwili odezwała
się jednak Faith.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Osobiście stoję po stronie mojej siostry, choć pomysł z niebieską
lub zieloną suknią przypadł mi do gustu, to ze względu na Hope...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Powinnaś ją przekonać do tego pomysłu – wszedł jej w słowo
Wilcott i usiadł na miejscu, gdzie jeszcze kilka chwil wcześniej
siedziała jego narzeczona i sięgnął po kawałek ciasta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego? Przecież, jeśli ona tego nie chce, to po co ją do tego
zmuszać? W ogóle nie obchodzi pana, co ona czuje?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście, że obchodzi, ale chcę, by tego dnia przyćmiła te
wszystkie głupie panny, które szkoli się po to, by usidlić
bogatego księcia. Chcę, by o niej mówiono, by ją
podziwiano...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
I dlatego zależy panu na sukni w innym kolorze, niż biały? Moim
zdaniem, to tylko jedynie sprowokuje plotki – zauważyła logicznie
Faith. - Nie chcę, by moja siostra cierpiała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Doprawdy? - zapytał znacząco, samym tylko spojrzeniem przypominając
jej, że przecież chce wyjechać. Faith naburmuszyła się i już
więcej się nie odezwała. Księstwo Reabourn natomiast
przysłuchiwali się tej wymianie zdań i kiwali głową, popierając
pomysł Lucasa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Panny
młode ubierały się w białe suknie, chcąc w ten sposób
podkreślić swą niewinność, ale wiele z nich jeszcze przed ślubem
pozbywało się cnoty, więc Wilcott uważał takie zachowanie za
czystą hipokryzję. W przypadku Hope gołym okiem widać było, że
jest niewinna i jeszcze żaden mężczyzna nie zdołał ją
pocałować, a nie mówiąc o tym, by wprosić się do jej
łoża. Chciał, by narzeczona wystąpiła w takiej kreacji, a nie
innej, bo zależało mu na tym, by każdy z przebywających na ślubie
panów, pozazdrościł mu i przede wszystkim pożałował
swoich słów na jej temat. Chciał zerwać z tradycją i
pokazać, że kobieta nie musi wystąpić w bieli, by udowodnić swą
niewinność.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
stała przy oknie, ale po chwili odeszła od niego. Usiadła na łóżku
i zapatrzyła się na zwinięte w pięści dłonie. Siedziała w
ciszy, nie myślała. Po prostu patrzyła na swe dłonie i odcięła
się od świata zewnętrznego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
odwiedziła ją po około godzinie od jej wyjścia z tarasu. Przyszła
do niej i zapytała jak się czuje. Hope odpowiadała, starając się
robić to jak najbardziej radośnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A co do tej sukni... - zaczęła Faith, gdy temat pogody został
wyczerpany. Starsza panna Winward spojrzała na jasnowłosą
rozmówczynię i czekała na dalszy ciąg wypowiedzi. - Sądzę,
że twój narzeczony może mieć rację. No wiesz, chodzi mi o
kolor. Uważam, że musisz zrobić wrażenie na tych nadętych
bubkach i pokazać im, że jest najpiękniejszą, najmądrzejszą...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith! Nie pójdę do ołtarza w takiej sukni! Nie rozumiesz,
że tu nie chodzi o wrażenie? Chcę, by ten ślub choć w połowie
przypominał coś o czym marzę, a biała suknia jest właśnie
jednym z szczegółów mojego pragnienia. Czemu książę
chce to wszystko zniszczyć?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Powiedziałaś mu o tym? Nie lubię go i nigdy nie polubię, ale
jeśli masz już za niego wyjść, to chcę, żebyś była
szczęśliwa. Nie wiem na czym polega miłość, małżeństwo i cała
ta reszta, ale wydaję mi się, że rozmowa pomaga. Nam, siostrom,
pomogła, prawda?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
słuchała siostry z niedowierzaniem. Nie sądziła, że Faith mimo
wszystko weźmie stronę księcia, za którym, delikatnie
mówiąc, niezbyt przepadała. Co się w takim razie stało?
Dlaczego tak nagle przypadł jej do gustu pomysł, który
wyszedł od Lucasa? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To nie to samo. My się kochamy, od samego początku darzyłyśmy się
siostrzanym uczuciem i potrafimy sobie wybaczyć wiele, ale sprawa z
księciem jest bardziej skomplikowana.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Już
nie chodziło o różnicę charakterów i podejście do
życia, ale o to, że ją i Lucasa nie łączyło praktycznie nic,
prócz tego jednego, krótkiego pocałunku. To było
naprawdę niewiele.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Faith
nic nie odpowiedziała. Wyszła bez słowa z sypialni. Odwróciła
się jeszcze w drzwiach i posłała starszej siostrze niespokojne
spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
wiedziała, że to źle wyglądało, ale ta sytuacja była tak
skomplikowana, że nie wiedziała, co z tym zrobić. I jeszcze ta
sprawa z suknią! Dobre sobie, naprawdę sądził, że zechce
wystąpić na własnym ślubie w kreacji innego koloru, niż biała?
Kpił z niej w żywe oczy, a jeszcze Faith przyklasnęła jego
pomysłowi. Co się w ogóle dzieje?!, pomyślała zmartwiona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Samatha
przyszła do niej na godzinę przed kolacją i pomogła w
przygotowaniach. Panna Winward przyzwyczaiła się do tego, że wokół
niej pracowali ludzie i byli na każde jej skinienie, a przecież do
niedawna sprzątała w hotelu Skaczącej Niedźwiedzicy. Człowiek
szybko przyzwyczaja się do luksusów, a ona stała się
naprawdę wygodna. Życie w Anglii zmieniło ją, ale dostrzegła, że
przez tylu leniwych arystokratów cała masa ludzi miała
pracę, mogli się z czegoś utrzymać. Oczywiście nie miała
pojęcia, że większość utytułowanych osób nie dbała o
służbę: mało płacili, wymagali za dużo, a czasami hrabia lub
książę gwałcił swe służące. Kazali spełniać swe ordynarne
zachcianki młodym służkom, które potem wyrzucane były z
majątku z powodu ciąży. Rzadko kiedy dziecko takiej dziewczyny
było uznawane, a same panny po prostu skazane były na samotność i
biedę, bo nikt nie chciał kobiety, którą już ktoś
wcześniej miał.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
żyła złudzeniami, nie miała pojęcia o takim życiu, bo nikt
wcześniej jej o tym nie powiedział. Dopóki nie postawiła
stopy na brzegu Tamizy żyła w zupełnie innym świecie. Świecie,
gdzie takie problemy w ogóle jej nie dotyczyły. Nie miała
też pojęcia o aranżowanych małżeństwa, niechcianych
narzeczonych, a także o mężczyznach podobnych do Lucasa Westlanda.
Była głupia i niedoświadczona, a to tylko mogło sprawić, że
zrobi coś naprawdę nieodpowiedzialnego. Bała się nawet myśleć
co, chociaż i tak wplątała się przez to w małżeństwo z
księciem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Weszła
do jadalni spokojna i opanowała. Czuła się znacznie pewniejsza po
gorącej kąpieli, uczesana i ubrana w białą suknię podarowaną
przez Charity. Sam uczesała jej włosy i zaplotła w gruby warkocz.
Oczywiście pokojówka nie mogła wyjść z zachwytu, ponieważ
kilka pasemek tycjanowskich włosów wysunęło się z
koafiury i stworzyło dla jej okrągłej twarzy złotorudą otoczkę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
pomieszczeniu znajdowała się tylko Charity. Hope zajrzała do
Faith, ale ta była jeszcze nie gotowa do posiłku, więc poprosiła,
by na nią nie czekać. </span><span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Księżna
siedziała na jednym z foteli przy kominku i marszczyła czoło. Hope
podeszła do niej cicho i niepewnie. Kobieta w końcu zwróciła
na nią uwagę i sądząc po jej minie, dziewczyna wywnioskowała, że
jej wygląd ją ucieszył.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Och, ślicznie wyglądasz w tej sukni! Tak się cieszę, że ją
ubrałaś. - Księżna wzięła ją za ręce i podprowadziła do
okna, by lepiej się jej przyjrzeć. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Panna
Winward w milczeniu znosiła dokładne oględziny damy. Kątem oka
jednak dostrzegła ruch przy drzwiach, więc odwróciła głowę
w tamtą stronę i zesztywniała. Zrobiło jej się sucho w ustach, a
w gardle wyrosła duża kula, nie mogła jej przełknąć. W progu
stał ubrany w czarny, wieczorowy strój książę Wilcott. Gdy
przyjrzała mu się dokładnie, poczuła jak miękną jej kolana na
widok tego wspaniałego mężczyzny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zakochanie
się w nim będzie największym błędem jaki popełni, ale było to
tak pociągające, że nawet nie wyobrażała sobie, iż nie spróbuje
otworzyć serca na niego.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-54020410803921808042015-03-03T20:01:00.000+01:002015-03-03T20:01:51.676+01:00Rozdział 21<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=iSn2tc7pPBs" target="_blank">Adrian von Ziegler - Your dying Heart</a></div>
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
resztę dnia spędziła u siebie, starając się przegonić ten
horrendalny strach. Udało jej się akurat, gdy Faith do przyszła z wizytą. Mimo ich aktualnego spięcia, martwiła się o
nią i widziała jak podziałała na nią wizyta w stajni. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
No nieźle, też chciałabym dostać taką sypialnie – westchnęła,
gdy udało jej się zajrzeć do każdego zakamarka. - O, a dokąd
prowadzą te drzwi? - zapytała młodsza siostra, gdy usiadły w
saloniku. Drzwi znajdowały się między oknem, a wysoką, oszkloną
gablotką, w której stały książki. Przysłonięte były
długą, zieloną kotarą. Hope nie zwróciła wcześniej na
nie uwagi, dlatego po słowach Faith wstała i podeszła do nich. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie mam pojęcia. Może to jakaś garderoba? - Nacisnęła klamkę,
ale były zamknięte, więc zrezygnowana usiadła z powrotem na swoim
miejscu i wróciła do rozmowy z siostrą. - Dziękuję ci za
dzisiaj. Twoja obecność tam przy Bezie bardzo mi pomogła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie ma sprawy, nadal cię kocham i zawsze będziemy się wspierać –
mruknęła cicho. Popatrzyła na starszą siostrę i przygryzła
wargę. Ewidentnie biła się z myślami, ale w końcu westchnęła i
zrezygnowana wygodnie rozłożyła się na fotelu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy nie możemy poprawić jakoś naszych stosunków? Nie kłóćmy
się, bo mamy tylko siebie. Tylko ty mi zostałaś. - Hope była
przekonana, że Faith znów zareaguje agresywnie na jej prośbę
i zażąda zerwanie wszelkich kontaktów z Lucasem, ale ta
popadła w zadumę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tęsknie za Great Cove, tam mieszkałyśmy całe życie. Nie możemy
tak po prostu zostawić tego i zamieszkać tu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiem. Codziennie myślę o naszej wiosce, naszym małym domku, w
którym się wychowałyśmy. Myślisz, że ja też nie tęsknie?
Oczywiście, że tak! Tylko że znalazłyśmy się w nowej sytuacji,
która wymaga od nas, zwłaszcza ode mnie, podjęcia pewnych
kroków. Może małżeństwo z księciem nie będzie takie złe? Będziesz mogła teraz śmiało marzyć o własnym domu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jasne, przecież nie mam pieniędzy, żeby go wybudować, czy kupić!
- krzyknęła zirytowana młodsza z sióstr. Hope uśmiechnęła
się do niej i pokręciła głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Ale Lucas ma i na pewno ci pomoże – odparła. Faith spojrzała na
nią, przygryzła wargę i westchnęła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie potrzebuję jego pieniędzy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Faith, jesteś okropnym uparciuchem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wiem, ale i tak mnie kochasz, co?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zawsze będę cię kochała. Rozejm?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Rozejm!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
po tej rozmowie zyskała pewność i nadzieję. Skoro pogodziły się
z Faith, to na pewno teraz łatwiej jej będzie znieść okres
narzeczeństwa z młodym księciem. Wiedziała, że miała
sojuszniczkę w młodszej siostrze i to dodawało otuchy. Przezornie
przemilczała propozycję Lucasa. Jej siostra nie darzyła go wielką
sympatią, dlatego wolała nie pogłębiać jej jeszcze bardziej, bo
gdyby dowiedziała o jego przedmiotowym podejściu do rzeczy, Faith
skłonna byłaby opuścić Anglię w jednej chwili. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zeszły
na obiad. Przywitała ich Gabriel i kręcąc się bez celu w salonie,
przylegającym do jadalni czekali na wezwanie na obiad. Po chwili do
pomieszczenia weszła Charity, a za nią wkroczył książę Wilcott.
</span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
jak zwykle poczuła mrowienie wzdłuż kręgosłupa, ale starała się
opanować to uczucie, przywołując w pamięci jego słowa i jego
postawę wobec ich małżeństwa, więc gdy tylko wyciągnął dłoń,
aby poprowadzić ją ku jadalni, wstała z dumnie uniesioną głową
i zaciętą miną. Podała mu dłoń bez patrzenia i z zachwycającym
wyrafinowaniem spojrzała na kamienną twarz księcia. Dostrzegła w
jego oczach podziw. Uśmiechnęła się oszczędnie i
skierowali się do jadalni. Ku jej zaskoczeniu książę poprosił,
by usiadła po jego prawicy. Bez słowa spełniła jego prośbę,
posyłając siostrze tylko uspokajające spojrzenie. Usiadła powoli
i przyjęła od lokaja, który stał za jej krzesłem, serwetkę.
Rozłożyła ją na kolanach i poczekała, aż służący naleje jej
pachnącą zupę do głębokiego talerza.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gdy
wszyscy już zajadali się pierwszym daniem, Hope mogła w końcu
odetchnąć i zamknąć się w swych myślach, ale nieustępliwe
spojrzenie księcia irytowało ją, przez co nie mogła skupić się
na własnym wnętrzu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Słucham? - zapytała w końcu, lekko drżącym głosem. Wilcott
uśmiechnął się do niej, a w orzechowych oczach coś błysnęło.
Drwi ze mnie, pomyślała i nabrała zupy na łyżkę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Podziwiam tylko twoją urodę, moja słodka – kiedy przemówił
do niej, jego głos brzmiał jakby polany miodem: gładko i słodko. Poczuła dreszcze, a serce na chwilę zamarło. Czy
mogła się w końcu opanować?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Doprawdy? I co, znalazł pan już jakąś skazę? - warknęła
nieprzyjemnie, sztyletując go spojrzeniem. Niestety, jej agresywne
zachowanie wcale nie wywarło na nim wrażenia, wydawać by się
mogło, że nawet nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi.
Musiała w końcu to zrobić, odrzeć go z tej grubej powłoki w
jakiej się chował, bo nie nie ulegało wątpliwościom, że książę
ma dwie twarze, tą drugą, prawdziwą, chowa przed ludźmi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Absolutnie żadnej; czyste, nieskalane piękno – mruknął,
nachylając się w jej stronę, w oczach zaigrały mu osobliwe
iskierki, a na ustach zatańczył szelmowski uśmiech. Speszyła ją ten komplement. Tak naprawdę nigdy nie zastanawiała się czy jest
ładna. Ot, po prostu twarz, którą dostała i tyle. Zresztą,
próżność nie leżała w jej naturze, więc nawet jeśli
myślała o sobie jak o pięknej, to były to naprawdę rzadkie
chwile przed lustrem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zwykła przesada – burknęła niedbale, udając, że wcale nie
przejęła się jego wypowiedzią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope, czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę jak porażająca
jest twoja uroda? I jak niewinna jesteś w stosunku do mnie? -
wyszeptał. Dziewczyna rzuciła szybkie spojrzenie w stronę
pozostałych zebranych przy stole, ale nikt niczego ani nie słyszał,
ani też nie widział. Płonęły jej policzki, a piekący wstyd
sprawił, że nie była w stanie odwrócić twarzy w stronę
swego rozmówcy. To, co mówił przechodziło ludzkie
pojęcie! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
N-nie rozumiem – odparła, tracąc swą początkową
hardość. Skuliła się w sobie i starała zapanować na gorącem
rozlewającym się po całym ciele. Potrafiła przyjąć jego
aroganckie zachowanie, ale ta przesadna uprzejmość i te komplementy
sprawiały, że czuła się zagubiona. Ten mężczyzna był taki
zmienny w swych nastrojach!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">- Kiedyś na pewno zrozumiesz – powiedział i wyprostował
się, zerkając na nią kątem oka. Wrócił do posiłku, a
Hope uznała jego słowa raczej za groźbę, niż obietnicę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Obiad
przeminął, a po nim panie udały się do swoich pokoi. Lucas
obiecał im, że jutro po śniadaniu wybiorą się na przejażdżkę.
Chciał im pokazać posiadłość, a była ona na tyle rozległa, że
musieli wziąć odkryty powóz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
zaszyła się w sypialni, ale po chwili zrozumiała, że przecież do
kolacji jest mnóstwo czasu i musi zagospodarować swój
czas tak, aby nie zanudzić się na śmierć. Wyjrzała na korytarz i
rozejrzała się po nim. Ciągnął się w nieskończoność. Kusiło
ją, by zwiedzić pałac, ale interesowały także ogrody usytuowane
za pałacem. W końcu wróciła do sypialni, zarzuciła na
głowę czepek, a ramiona przykryła pelisą. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szybko
opuściła korytarz. Przez chwilę tylko chciała zapytać Faith, czy
nie zechciałaby z nią pójść, ale porzuciła ten pomysł.
Musiała pobyć choć przez chwilę sama. Potrzebowała świeżego
powietrza, ciszy i spokoju. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zeszła
z szerokich, marmurowych schodów i skierowała się jedną z
alejek z lewej strony. Kompletnie nie wiedziała, co tam zastanie,
ale ścieżka obsadzona była drzewami. Pośród gęstych koron
drzew śpiewały ptaki, radując się słońcem. Po kilku minutach
spaceru pożałowała pelisy, dlatego ściągnęła okrycie z ramion
i przerzuciła przez bark. Czepek również zsunęła z włosów,
uwalniając tym samym jej rudozłote loki. Odetchnęła z ulgą,
czując się wolna jak ptaki, które urządziły sobie konkurs
śpiewu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szła
alejką i podziwiała bujną przyrodę, tętniącą życiem i
zapraszającą do spaceru. Nie mogła nacieszyć oczy widokiem
soczyście zielonych krzewów, wijących się wokół
pnia wysokiej topoli. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
kilkunastu minutach dotarła do rozwidlenia. Wybrała lewą odnogę i
ruszyła nią, zachęcana przez naginające się w jej stronę
płaczące wierzby. Drzewa zagęściły się, co oznaczało, że tym
razem człowiek nie miał w tym żadnego udziału, a to, co widziała
było najpewniej zaczątkiem lasu. Ładnie wypielęgnowana alejka
szybko przeobraziła się w leśną ścieżkę. Nie spieszyła się,
spacerowała powoli, aż weszła do lasu i dróżka poszerzyła
się. Leśny dukt prowadził teraz nad niewysokim wąwozikiem, w
którym płynął szemrzący strumyk. Zachwycona stanęła
przez chwilę i przyglądała się krajobrazowi. Po drugiej stronie
wąwóz był znacznie niższy, a drzewa rzadsze. Postanowiła
odszukać most i przejść na drugą stronę. Tam na pewno znajdzie
odpowiednią dla siebie kryjówkę, gdzie będzie mogła usiąść
i chwilę pomyśleć. Jakąś mile dalej odnalazła kładkę
przerzuconą w najwęższym miejscu. Szybko przebiegła na drugą
stronę i puściła się biegiem w las, aż dotarła niemal do
gęstwiny, która uniemożliwiła ją dalszą wędrówkę.
Odwróciła się i rozejrzała wokół. Nigdzie nie
dostrzegła żadnego powalonego drzewa, dlatego wyszła z lasu i idąc
brzegiem ruszyła w górę strumienia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
końcu odnalazła przewrócone drzewo, trochę omszałe i
spróchniałe, ale usiadła, a plecy oparła o jeden z konarów
i odchyliła głową w stronę słońca, które usilnie starało
się przedrzeć przez korony drzew. Cisza jaka panowała wokół
sprawiła, że dziewczyna w końcu mogła zebrać myśli i zastanowić
się nad wszystkim.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Natura
swoim cichym śpiewem, skrzypieniem starych drzew i szelestem liści
wyprosiła z jej głowy niepożądane myśli. Hope starała się
skupić na słowach Lucasa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Chciał
sprowadzić ich małżeństwo do takiego stanu, w którym żona
będzie traktowana jak przedmiot, a nie jak człowiek, który
ma swoje uczucia. To źle o nim świadczyło. Bardzo źle. Ale jakoś
ten wizerunek bezdusznego, pozbawionego skrupułów księcia
kłócił się z tym mężczyzną, który obiecał jej,
że wyciągnie ją z traumy. Jak mógł się zachowywać w ten
sposób, jednocześnie odkrywać kompletnego łajdaka? Może to
ich narzeczeństwo wyzwalało w nim tak podłe słowa? Nie pasowało
jej to, że człowiek, który dobrze odnosi się wobec
zwierząt, a miłość do koni była tego potwierdzeniem, może być
jednocześnie tak brutalny wobec drugiej osoby? </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Lucas
Westland niewątpliwie posiadał dwie twarze i jak już wcześniej
myślała o tym na obiedzie, udowodni sobie, że skrywa tę
prawdziwą, która potrafi zrozumieć drugiego człowieka. Na
pewno ma uczucia. Wszyscy ludzie je mają, niektórzy jednak
odgradzają się od nich i udają, że nic nie czują. Takie życie
to nie życie, to męczarnia. Codziennie rano wstawać i zakuwać się
w zbroje, udawać, że serce to tylko organ. Nie mógł tak bez
powodu stać się oziębły i chłodny, musiało się coś wydarzyć.
Nie wierzyła w to, że on sam jej powie, bo przecież ma ją za nic,
traktuje jak narzędzie do urodzenia dziedzica.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Westchnęła
i spojrzała w górę. Zmarszczyła brwi i wstała gwałtownie,
widząc jak niebo nagle pociemniało. Zaraz będzie padać! Pędem
puściła się wzdłuż brzegu. Gdy dobiegła do kładki, którą
przeszła wcześniej na drugą stronę, pierwsze krople już spadły
na ziemię, czuła je na twarzy i dekolcie. Biegła co sił w nogach,
ale granatowa chmura zbliżała się nad Silverstone bardzo szybko i
wiedziała teraz, że jeśli nie wróci szybko do pałacu, to
przemoknie do suchej nitki!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Biegła
i biegła, i miała wrażenie, że droga nigdy się nie skończy.
Nawet nie wiedziała, że tak długo szła, była zbyt zamyślona,
aby zwrócić jak długo wędrowała. Kiedy znalazła się w
znajomej alejce, z nieba lunął deszcz. Grube, ciepłe krople znów
rosiły ziemię, a teraz i ją. Hope jęknęła wściekła i
ostatkiem sił uciekała w stronę bezpiecznego i suchego
schronienia. W końcu przed jej oczami pojawił się pałac. Wysuwał
się powoli zza drzew jakby chcąc wyjść jej na spotkanie i skrócić drogę powrotną, ale stał w miejscu i czekał na jej powrót. Z westchnieniem ulgi wpadła na okrągły
podjazd, a potem pędem przecięła schody. Złapała za kołatkę,
lecz w tym samym czasie drzwi otworzyły się i z impetem wpadła na
człowieka, który stał po drugiej stronie. Oboje po zderzeniu
stracili równowagę i dziewczyna upadła na ziemię, wraz z
Lucasem, który trzymając ją w objęciach przyjął cały impet
zderzenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Leżała
przez chwilę, starając się nie ruszać. Oddychała ciężko i
świszcząco, włosy przykleiły się do czaszki, a suknia niemal
wtopiła w ciało. Byłą cała mokra, trochę zziębnięta. Gdyby
założyła płaszcz i czepek, może wyglądałaby nieco inaczej, ale to i tak nie miało znaczenia w obliczu tego, co się stało!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope? - usłyszała cichy, niepewny głos księcia. Przywarła
policzkiem do klatki piersiowej mężczyzny i zamknęła oczy. Pragnęła umrzeć
ze wstydu! Jak mogło się to stać?! Chciała zapaść się pod
ziemię. Gdy usłyszała cicho rechot, zrozumiała, że wypowiedziała
te słowa na głos, dlatego wstała szybko. Próbując
ostatkiem sił uratować swą dumę, włosy, suknię, a także
pelisę. Czepek zginął gdzieś po drodze, ale machnęła tylko
ręką. I tak go nie lubiła. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Na litość boską, Hope! - krzyknęła Charity, wychodząc z salonu.
Rzuciła okiem na wciąż leżącego księcia i kompletnie go
zignorowała. Wokół miejsca, gdzie stała dziewczyna,
utworzyła się kałuża. Również ubranie mężczyzny nie
zostało w żaden sposób oszczędzone, choć wcale nie wyszedł
na deszcz. - Gdzieś ty się podziewała?!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przepraszam, poszłam na spacer i zgubiłam się – mruknęła,
czując jak zdradliwe rumieńce wypełzają na policzki. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope! - W jej stronę rzuciła się Faith, która podobnie jak
Charity, wybiegła z salonu. Obie wydawały się być zatroskane i
przerażone.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie gniewajcie się. Chciałam zwiedzić okolice pałacu i po chwili
zgubiłam się... </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dlaczego nikomu nie powiedziałaś, gdzie idziesz? - żachnęła się
księżna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wiem, jakoś o tym nie myślałam. Nie sądziłam, że będzie
padać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
W porządku. Zaraz każę naszykować ci wannę pełną gorącej
wody. Musisz się wysuszyć i wymoczyć. Nie możesz się przeziębić.
Swanston! - zakomenderowała kobieta i ruszyła na poszukiwania
kamerdynera. Hope pozbierała swoje rzeczy, oddała je służącemu i
razem z młodszą siostrą poczłapała do pokoju. Wchodząc na
schody czuła na sobie palące spojrzenie księcia Wilcotta. Nie
odwróciła jednak głowy, starała się iść dumnie, choć
było to trudne zadanie z powodu mokrej sukni, przyklejonej do ciała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Najpierw
grubym ręcznikiem wysuszyła się, potem przebrała w koszulę nocną
i wskoczyła do łóżka, czekając aż służący przyniosą
wodę. Przez ten moment zamyśliła się na chwilę. Bardzo szybko
przywykła do bycia tą, której się usługuję. Źle się z
tym czuła, ale z drugiej strony; ludzie mieli pracę, dach nad głową
i jedzenie. Jeśli zostanie księżną, to postara się zaprzyjaźnić
ze służbą w tej posiadłości, niech wiedzą, że nie będzie się
wywyższać, ani oczekiwać, że ktoś ze służby spełni jej myśli,
nim zdąży wypowiedzieć je na głos. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Służący
przynieśli wannę, umieścili ją w kącie na starych kocach, a
kilku innych panów przyniosło duże wiadra pełne gorącej
lub zimnej wody. Samantha przypilnowała, aby kąpiel miała
odpowiednią temperaturę i znosząc przeróżne fiolki i
puzderka, zaczęła wsypywać lub wlewać zawartość do wanny. Już
po chwili po sypialni rozniósł się wspaniały zapach, nie
potrafiła go jednak określić, ale z wielką ochotą wskoczyła do
wanny i zanurzyła się w niej po uszy. Rozkoszowała się tą chwilą
na ile tylko pozwalała jej pokojówka, która powoli
zaczęła gderać, że zaraz woda wystygnie. Umyła więc włosy i
ciało, i w końcu wyszła z wanny, po którą po kilkunastu
minutach przyszli służący. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
siedziała przed dużym zwierciadłem, a Sam rozczesywała jej włosy.
Otulona grubym szlafrokiem, w końcu pozbyła się dreszczy, które
targały nią po powrocie do domu. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mam nadzieję, że panienka się nie rozchoruje – wyraziła swe
obawy Sam. Hope kiwnęła głową, myśląc o tym, że wcale nie
byłoby takie złe. Mogłaby spokojnie unikać księcia. Może nie
odwiedziłby jej w sypialni?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dzień
po feralnej wycieczce do lasu, Hope wstała z okropnym bólem
głowy i bólem w mięśniach. Z jękiem opadła na łóżko
i pociągnęła nosem. Jęknęła, przewróciła się na bok i
próbowała zasnąć, czując jak oblewają ją siódme
poty. To tylko chwilowe, pomyślała. Jednak, gdy służąca weszła
do pokoju i zobaczyła w jakim jest stanie, aż jęknęła ze zgrozy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Panienka jest chora! - Szybko wybiegła z pokoju na dół. Po
niecałych pięciu minutach do sypialni przyszli niemal wszyscy, nie
zauważyła tylko Wilcotta, ale to nie miało dla niej żadnego
znaczenia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pokaż mi czoło – rozkazała zmartwiona Charity i przyłożyła
dłoń do rozgrzanej skóry.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Pójdę poszukać Lucasa, niech zawiadomi lekarza –
zaproponował Gabriel Hawskvill i wyszedł, zostawiając panie same.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To przez twoją wyprawę! - syknęła Faith i usiadła przy siostrze.
Mimo jej kiepskiego stanu, roześmiała się widząc jej rozżalone
spojrzenie. - Wyglądasz jak stary Frank. - Hope spiorunowała ją
szklistym wzrokiem, ale po chwili parsknęła śmiechem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Kto to jest Frank? - zainteresowała się Charity.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nasz niedaleki sąsiad w Great Cove. Jest, stary, gruby i dużo pije
i ma wielki nos, który zawsze jest czerwony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Cała
trójka chichotała cicho, gdy księżna przetrawiła słowa
Faith. Wkrótce do sypialni wszedł Lucas. Miał zmierzwione
włosy, zarumienioną twarz i błyszczące oczy. Hope nie wiedziała,
co robił, ale ta wersja jego była zdecydowanie zbyt niebezpieczna,
bo pociągająca. Zwłaszcza dzikie, skrzące się oczy, które
wpatrywały się w nią uważnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Posłałem po lekarza – powiedział na powitanie, chropowatym
głosem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dziękuję – odparła Hope, skrzeczącym głosem i z jękiem
nakryła się kołdrą, aby ukryć twarz. Naprawdę nie chciała, aby
oglądał ją w takim stanie. Wcale nie czuła się dumna, a jej
choroba tylko osłabiała jej wolę walki. Byłą gotowa nawet
wybaczyć mu wszystko, byleby tylko zostawił ją w spokoju. Musiała
odchorować swoje. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Jak się czujesz? - zapytał po chwili milczenia. Faith i Charity
spojrzały wyczekująco na Hope. Ta jedynie prychnęła i głębiej
zakopała się w pościel.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
A jak wyglądam? - odwarknęła ochrypłym od choroby głosem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">- Wprost prześlicznie – odpowiedział. Hope usłyszała
rozbawione parsknięcie Faith. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Bardzo śmieszne. Czuję się okropnie. - Spiorunowała księcia
wzrokiem i po prostu zwróciła się do Charity, by ta
przyniosła jej jakieś dodatkowe koce, bo z każdą minutą dygotała
z zimna coraz bardziej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Zostań, ja przyniosę – zaoferował się Lucas i wyszedł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
panie zostały same, Hope kilkakrotnie prychnęła z niezadowolenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie powinno go tu być! Przecież zasady surowo tego zabraniają! -
Unosiła się w oburzeniu, rzucając siostrze i opiekunce
porozumiewawcze spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Kilka minut w twoim pokoju w obecności twojej siostry i mnie, to
żaden grzech. Troszczy się o ciebie i na pewno pragnie, żebyś
była zdrowa – wyjaśniła cierpliwie Charity, co spotkało się ze
ścianą gniewnego milczenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To nieprawda, w ogóle go nie obchodzę! Książę Wilcott to
najbardziej egoistyczny, pozbawiony serca...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dość tego! Nie pozwolę obrażać Lucasa – uniosła się Charity,
przerywając Hope bezlitosną tyradę. - Od samego początku jesteś
dla niego niemiła. Obrażasz go i traktujesz jak zło koniecznie.
Nie rozumiem twojego zachowania, Hope. Mój bratanek stara się
jak może, żebyś była zadowolona i szczęśliwa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Doprawdy? - syknęła niezadowolona i uniosła się do góry.
Podparła się na łokciu i spojrzała w kierunku księżnej, która
nie miała pojęcia, co jej bratanek powiedział na początku ich
znajomości. Szybko jej to uświadomiła, dlaczego tak źle myślała
o tym mężczyźnie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Niemożliwe – szepnęła tylko i pokręciła z niedowierzaniem
głową, ale w końcu coś do niej dotarło, bo spojrzała na nią
spokojnie, choć nadal wyglądała tak, jakby nie do końca była
pewna, czy książę Wilcott rzeczywiście powiedział Hope coś
takiego. Dziewczyna to rozumiała, przecież Lucas był siostrzeńcem
Charity i znała go trochę dłużej, niż ją, więc nie spodziewała
się, że książę powie coś takiego, ale jednak, zrobił to, a ona
nie miała zamiaru tego zapominać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To prawda – westchnęła Hope i zamarła, gdy dostrzegła księcia
w drzwiach. Akurat wszedł, gdy odpowiedziała, więc istniała mała
szansa, że usłyszał wcześniejszą rozmowę. Nie chciała, by myślał, iż plotkuje na jego temat albo żali się do Charity.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Lekarz już jest, pojawi się za pięć minut. Nadal jest ci zimno? -
zapytał szczerze zatroskany, co przeciwstawiło się poprzednim
słowom dziewczyny, która nazwała księcia pozbawionym serca.
Zrobiło jej się trochę głupio, więc mruknęła tylko „dziękuję”
i położyła się na boku, aby uniknąć patrzenia mu prosto w oczy.
Dopadły ją wyrzuty sumienia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Medyk
nosił dość pospolite nazwisko i pospolicie wyglądał, ale był
uprzejmy, miał ciepłe dłonie i łagodny głos. Małe, wodniste
oczy patrzyły na nią życzliwe i Hope poczuła się jeszcze gorzej,
choć przecież pan Smith wcale nie miał nic wspólnego z
młodym księciem, to jednak dziewczyna czuła się paskudnie.
Starała się jednak ukryć swój podły nastrój i
cierpliwie znosiła badanie. Lekarz dał jej kilka specyfików,
które miały pomóc jej szybko powrócić do
zdrowia i wyszedł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gdy
została sama, poczuła wzbierające pod powiekami łzy. Ostatnio
często jej się to zdarzało. Chciało jej się płakać, bo nie
potrafiła zapanować nad wyrzutami sumienia, a także nad sytuacją,
która po prostu wymykała się spod kontroli. Im bardziej
starała się nienawidzić Lucasa, tym gorzej jej to szło, bo jej
serce nie potrafiło go obdarzyć tym wstrętnym uczuciem.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-158410649893008061.post-6656960193626236492015-02-17T17:35:00.003+01:002015-02-17T17:39:24.446+01:00Rozdział 20 <br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=NguIpRFLM4M" target="_blank">Sound of an Angel</a></div>
<br />
<br />
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szkocka
zadziała i kiedy drugi raz zasnęła, nie męczyły ją koszmary.
Poddała się błogiemu uczuciu i pozwoliła zaprowadzić się w
spokojny sen. Rano wstała trochę tylko zmęczona i skołowana. Co
Lucas robił w jej sypialni? Jego pokój musiał być bardzo
blisko, skoro usłyszał krzyki. Dlaczego nie było Faith? Przecież
jej sypialnia znajdowała się tuż za ścianą, na pewno
usłyszałaby, że krzyczy.</span> <span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%;">Będąc
u księstwa Reabourn często przychodziła do niej do pokoju i
pocieszała, teraz jednak nie przyszła i nie wiedziała, czy to
miało związek z ich obecnymi relacjami, czy może rzeczywiście
nic nie słyszała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ubrana
w ciemnozieloną sukienkę zeszła na dół. Jak się okazało,
wszyscy już byli. Jedli spokojnie śniadanie i rozmawiali na temat
pogody. Gdy weszła wszyscy przywitali się z nią i wrócili
do posiłku. Usiadła na miejscu, które zajmowała na kolacji
i zajęła się śniadaniem. Nalała soku do wysokiej szklanki, a
potem rozejrzała się po stole i zdecydowała się na owsiankę, do
niej dodała kilka owoców. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Unikała
patrzenia w prawo, gdyż bała się, że napotka wzrok księcia
Wilcotta. Nie wiedziała jak zareaguje na niego, po wczorajszych
ekscesach będzie lepiej, jeśli w spokoju przetrawi jego słowa, a
także późniejszą obecność. Nie powinien do niej wchodzi,
nawet jeśli usłyszał jej krzyk. I wcale nie chodziło o zasady
moralne, ale o jej samopoczucie, bo jego obecność w pokoju
sprawiła, iż cała ich relacja nabrała dziwnej intymności, jakby
między nimi już powstawały sekrety, z którymi nie chcieli
się dzielić. Wolała jednak nie mieć z nim żadnych sekretów,
chciała relacji czysto platonicznej, bez żadnych znaczących
gestów. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Słyszysz, Hope? - usłyszała tuż nad uchem. Z wrażenia aż
podskoczyła. Popatrzyła na Faith, a potem wzrokiem powiodła po
reszcie towarzystwa, które przypatrywało się jej z
zaciekawieniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak? Przepraszam, zamyśliłam się. O co chodzi? - zapytała
zdławionym głosem, czując jak rumieńce zaczynają wypełzać spod
sukni obejmować szyję i policzki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mówię, że mam dla ciebie niespodziankę. - Odwróciła
głowę w stronę Lucasa. Widziała jego twarz, ale nie oczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
T-tak? Jaką? - zająknęła się i w końcu spojrzała mu głęboko
w oczy. Mężczyzna uśmiechał się do niej poprzez spojrzenie.
Zaskoczył ją tym, ale poczuła także ulgę. Wyglądało na to, że
zapomniał o ich wczorajszej rozmowie. Przynajmniej na razie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Sama się przekonasz. Tymczasem życzę smacznego – mruknął i na
tym zakończyła się ich rozmowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">I
choć nic do siebie nie mówili, książę rozmawiał z
Gabrielem, a Faith ją zagadywała, Hope miała wrażenie, że
narzeczony wciąż ją obserwował. Oczywiście mogła się mylić,
bo starała się nie zwracać w tamtą stronę, ale czuła dreszcze
na całym ciele. Jej ciało doskonale zdawało sobie sprawę, że
jest obiektem obserwacji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
końcu skończyli jeść, Hope szybko dokończyła swój
posiłek, więc wyszli do foyer. Kamerdyner już czekał z
płaszczami, rękawiczkami, pelisami i parasolkami. Hope zaskoczona,
ale także targana niepokojem, ubrała się i poczekała na
pozostałych. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poranne
słońce zalało swymi promieniami cały podjazd. Był to okrągły
plac, wysypany białym kamieniem, a pośrodku tego wszystkiego
widniał duży skalniak obsadzony najprzeróżniejszymi
kwiatami. Kątem oka dostrzegła jak od podjazdu odchodziło kilka
alejek, a jedna, najszersza ginęła gdzieś za pagórkiem
obrośniętym wysokimi drzewami. Oni natomiast skierowali się inną,
biegnącą raczej na wschód. Po obu jej stronach rosły
wysokie topole i wierzby. Kamienie przyjemnie chrzęściły pod
butami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Pogoda
zdecydowanie się poprawiła. Ciemne chmury już dawno zniknęły z
nieba, a ich miejsce zajęło błękitnoszare niebo, poprzecinane
jedynie niedużymi, białymi chmurkami. Świecące słońce bawiło
się cieniami, jakie rzucały okoliczne drzewa, a lekki wiaterek
przywiewał w ich stronę zapach lasu i ogrodów. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Hope
szła z tyłu, więc przystanęła i obejrzała się za siebie. Pałac
księcia zapierał dech w piersiach. Był ogromny, przypominający
siedzibę samego króla. Frontowa część ewidentnie była
czymś, co kiedyś mogło należeć do zamku, zbudowana z szarego
kamienia, półokrągła z szerokimi, marmurowymi schodami i
prostym portykiem. Wczoraj nie miała okazji przyjrzeć się budowli,
ale dziś doskonale widziała każdy jej szczegół. Pałac
miał dwa długie skrzydła: wschodnie oraz zachodnie, kwadratowe i
wykonane również z szarego kamienia. Na ich końca dobudowano
okrągłe wieże, zakończone wysoką iglicą. Główna część
posiadała wąskie, zakończone łukiem okna, nad którymi
zwisały z szerokich gzymsów gargulce, natomiast dobudowane
skrzydła mogły się poszczycić znacznie szerszymi okiennicami. Cała monumentalna budowla była
pomieszaniem stylów i epok. Hope czuła, że w Silverstone
czai się duch średniowiecza, a gdzieś po pustych komnatach,
zapomnianych przez służbę i pana wałęsa się zbłąkana dusza
rycerza.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Hope! - krzyk Charity, prześlizgnął się między jej myśli.
Odwróciła się oszołomiona tym, że tak łatwo popadła w
zadumę i zorientowała się, że wszyscy na nią czekają.
Popatrzyła na Lucasa. Ten stał z tyłu, ale górował nad
wszystkim wzrostem, dlatego mogła bez problemu patrzeć na jego
twarz, na której malowało się napięcie. Wzruszyła
ramionami i pospieszyła do grupy. Nie mogła zostawać w tyle, tym
bardziej że to dla niej miała być niespodzianka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Jej
niepokój wzrósł, gdy szpaler drzew skończył się i
zaczęły się ogrodzenia, za którymi rozciągały się
ogromne połacie bujnie porośnięty łąk. W oddali dostrzegła las,
a także kilka jaśniejszych plamek. Zmrużyła oczy i przyjrzała
się tym niewielkim punkcikom w oddali i zorientowała się, że są
to konie. Cofnęła się przestraszona i zerknęła na księcia, lecz
ten zajęty był rozmową z Charity. Faith szła z Reabournem i
wymieniali się uwagami na temat okolicy. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dokąd idziemy? - wydukała, a choć znała odpowiedź, chciała ją
usłyszeć od Lucasa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Do stajni, chcę ci coś pokazać – powiedział stanowczo i tak
samo na nią spojrzał. Nie miała nic przeciwko spacerowi po
okolicy, która była piękna i sielankowa, ale za nic w
świecie nie chciała wchodzić do stajni, gdzie znajdowały się
konie. Mimo że często zdarzało jej przebywać w stajni u księstwa
Reabourn po wypadku, to nie oznaczało, że nie bała się koni.
Napawały ją bezgranicznym strachem, którego nie mogła w
żaden sposób kontrolować. Potrząsnęła głową i już
miała wycofać się do tyłu, gdy z boku dobiegło ich głośne
rżenie. Popatrzyła w tamtą stronę i dostrzegła nadbiegającego
konia. Srokacz cwałował w ich stronę z uniesionym pyskiem i
ogonem. Jego sprężyste kroki sprawiały, iż postronnemu
obserwatorowi wydawało się, że frunie w powietrzu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To jakiś twój nowy nabytek? - zapytał Gabriel, ewidentnie
zainteresowany koniem. Zwierzę zaorało kopytami ziemię tuż przed
ogrodzeniem i z ciekawością wyciągnęło w ich stronę szyję.
Klacz była młoda, na oko dwuletnia i narwana. Podkutym kopytem
kopała w ziemi i ewidentnie domagała się uwagi. Lucas podszedł do
niej i pogłaskał ją po ruchliwych chrapach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Co to za klacz? - zapytała Charity i również do niego
podeszła, Hope została z tyłu, obserwując wszystko z daleka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To Finezja, po Fali i Lewiatanie. Mam zamiar wystawić ją do
wiosennych wyścigów w Ascot. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">- Po tym Lewiatanie? - zapytał Gabriel i przyjrzał się
klaczy. Wilcott pokiwał głową i uśmiechnął się znaczącą.
Hope, podobnie jaki Faith kompletnie nie miały pojęcia o jakich
koniach jest mowa, ale z drugiej strony niewiele je to obchodziło. W
końcu ani nie znały się na hodowli, a Hope żywiła do nich urazę
z powodu wypadku. Faith natomiast jakoś niespecjalnie lubiła te
zwierzęta, bliższe jej sercu były koty. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
końcu zostawili charakterną Finezję w tyle i ruszyli w kierunku
stajni. Już z oddali dostrzegła długi, dość wysoki budynek z
czerwonej cegły o spadzistym dachu. Okna były wysokie i szerokie
tak, by do środka wpadało jak najwięcej dziennego światła.
Całość była ogrodzona wysokim murem. Zapewne tylko po to, aby
żaden koń nie zdołał się wydostać z terenu stajni. Całość
otoczona była zewsząd lasem, starym i bardzo ciemnym, co dawało
złudne poczucie nadchodzącego zmierzchu. Korony drzew niemal
przysłaniały słońce. Panowała tu jednak błoga cisza, przerywana
jedynie odgłosami dobiegającymi z ceglanego budynku. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Kiedy
dotarli na miejsce, panna Winward zauważyła dość sporo osób
kręcących się po posesji. Część z nich czyściła konie
przywiązane do grubych pali wbitych w ziemię, inni czyścili
uprząż, a jeszcze inni wozili taczkami obornik i znikali gdzieś za
stajnią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W
pewnej chwili podszedł do nich wysoki, chudy mężczyzna; miał
jasne włosy i szare oczy, krzywy nos i szerokie usta. Sprawiał
jednak miłe wrażenie, uśmiechał się łagodnie, a w jego oczach
błyszczało doświadczenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przedstawiam wam Logana Morrisa. Jest zarządzą stajni, a także
doświadczonym trenerem – przedstawił towarzystwu mężczyznę.
Wszyscy przywitali się z nim i Lucas dokonał prezentacji. Na końcu
przedstawił Hope. - A to, drogi Loganie, moja narzeczona, panna Hope
Winward.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czuję zaszczycony móc panią poznać. Służba mówiła
o pani od wielu dni i cieszę się, że mogłem osobiście panią
poznać. Mam nadzieję, że okolica spodobała się pani i pani
siostrze. - Mężczyzna miał łagodny, pełen pokory głos.
Uśmiechał się do niej w taki sposób, iż nie miała
wątpliwości, że zaprzyjaźni się z nim podczas tego pobytu, a kto
wie, jeśli przyjdzie jej tu spędzać dnie także po ślubie, to
warto już teraz poznać tego człowieka. Wyglądał na oczytanego i
wyedukowanego, więc nie będzie miała problemu z nawiązaniem nici
porozumienia. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Tak, tutaj jest naprawdę pięknie – odparła, starając się nadać
swemu głosowi jak najbardziej szczery ton. Choć drżała od strachu
i niepewności, chciała wypaść dobrze przed człowiekiem, który
najwidoczniej był bliski jej narzeczonemu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przyprowadź ją – powiedział Lucas, gdy już skończyły się
uprzejmości. Hope natychmiast przysunęła się do siostry i złapała
ją za rękę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Spokojnie, Hope, jestem przy tobie – mruknęła cicho i poklepała
ją po dłoni. Mimo ich konfliktu nadal były dla siebie wsparciem i
nie opuszczały, gdy ta druga potrzebowała opieki, a Hope właśnie
teraz była w potrzebie. Wiedziała już, co za niespodziankę
przygotował Lucas. Była ciekawa tego, jak będzie wyglądało
zwierzę, które Morris miał przyprowadzić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
chwili z ciemnej stajni wyłonił się zarządca, a za nim stąpała
śnieżnobiała, niewysoka klaczka. Była wspaniała: grzywa spływała
falami po krótkiej, lecz szczupłej szyi, a długi ogon
powiewał na lekkim wiaterku. Sprężyste nogi, umięśniony zad i
skośne łopatki. Wszystko to było wyznacznikiem jej pochodzenia.
Klacz była rasowa, wspaniała i zachwycająca.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
To Beza – powiedział Lucas, a Hope nawet nie próbowała
powstrzymać uśmiechu, gdyż imię idealnie pasowało do klaczy. -
Hope, wiem o twoich lękach i chciałbym ci je pomóc
przezwyciężyć, obiecałem ci to przecież, więc mam nadzieję, że
uda mi się dokonać tego właśnie za pomocą Bezy. To stara,
łagodna klacz i nigdy nie skrzywdziła nawet muchy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie wiem, czy to dobry pomysł. Beza jest śliczna, ale... Skąd pan
wie, jak zareaguje na obcą osobę? - zająknęła się i mocniej
ścisnęła dłoń siostry. Faith spojrzała na nią z troską i
przytuliła się do jej ramienia. Dziewczyna poczuła przypływ
odwagi. Miała siostrę u boku, więc czuła się zdecydowanie
lepiej. - Pójdziesz ze mną? - zapytała młodszą siostrę,
która pokiwała głową i popchnęła ją lekko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Małymi
kroczkami zbliżyły się do klaczy, którą szybko przejął
Lucas. Dzierżył wodze w silnej dłoni, drugą głaskał konia
uspokajająco po pysku. Zachęcał ją spojrzeniem, by śmielej
podeszła do konia. Nie miał zamiaru jej przytrzymywać tak, jak
było to w przypadku, gdy pokazał jej Nocnego Tancerza. Stanęły
blisko Bezy, ale nie na tyle, by wyciągnąć dłoń i ją pogłaskać.
Stała i patrzyła, a klacz zastrzygła uszami, wyciągnęła w jej
stronę pysk. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Na pewno taka piękna klacz nie zrobi nikomu krzywdy – powiedziała
Faith i odważnie podeszła do konia, aby udowodnić Hope, że nie ma
się czego bać. Pogłaskała konia, który najwidoczniej lubił
być rozpieszczany i zadowolony potrząsnął głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Skoro
jej siostra podeszła do klaczy i bez problemu jej dotknęła, ona
też to mogła zrobić, choć nie sądziła, że Beza nagle się
spłoszy się i po prostu spróbuje ją stratować.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Śmiało, Hope. Dotknij jej – zachęcała ją Faith. Wilcott
milczał, ale patrzył na nią łagodnie i uśmiechem przekonywał ją
do wykonania gestu w jej stronę. Przełknęła ślinkę i postąpiła
krok do przodu, wyciągnęła dłoń i dotknęła miękkich chrap
klaczy. Beza nie wykazywała żadnych oznak agresji czy szału, ale
dziewczyna nie chciała przedłużać kontaktu fizycznego z koniem
dłużej niż to konieczne. Musi ograniczyć się do zbędnego
minimum. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odsunęła
się z westchnieniem ulgi i potrząsnęła głową.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Przykro mi, ale... Nie ufam jej – powiedziała, starając się
powstrzymać wzbierające łzy. Żal jej było, że nie dosiądzie
tej klaczy, na której mogłaby przeczesać posiadłość
księcia. Koń miał miękki chód, stąpał delikatnie, jakby
płynął w powietrzu. Przyciągał swą zgrabną sylwetką, ufnymi
oczami i idealnym pochodzeniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Myślę, że na dziś wystarczy – zarządziła Charity i objęła
ją opiekuńczym spojrzeniem. Panna Winward z ulgą kiwnęła głową
i nie czekając na nikogo ruszyła w stronę pałacu. Uniosła
spódnicę i już niemal biegła, aby jak najszybciej znaleźć
się w sypialni, jak najdalej od stajni.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
rozglądając się na boki biegła przed siebie, zignorowała
nawoływanie srokatej klaczy, którą wcześniej mijali. Po
prostu skupiła się na tym, by uciec, schować i się przetrawić
ten paraliżujący serce i ciało strach. Nie potrafiła sobie z tym
poradzić, ani nijak wyrzucić z życia. Strach przed końmi
zakorzenił się w niej i utkwił w sercu i umyśle. Teraz już
wiedziała na pewno, że nie zdoła się przekonać do koni, była
skreślona, a choć uwielbiała te stworzenia, to już nigdy więcej
nie zbliży się do nich bez panicznego strachu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poczuł
się zawiedziony zachowaniem Hope, ale dostrzegł w jej zielonych
oczach iskierkę zainteresowania. Klacz bardzo jej się spodobała,
bała się jednak Bezy i wolała nie ryzykować. Rozumiał to, po
tym, co spotkało ją ze strony Aresa, nikt się niczemu nie dziwił,
ale nie chciał, by spędziła całe życie chowając się przed
końmi. Chodziło też o ich wspólne życie. Niemal codziennie
pracował z końmi, układał je, trenował, w rzadkich tylko
chwilach łamał, ale właśnie to robił, dlatego będzie musiała
zaakceptować ten fakt, że konie miały w jego życiu swoje miejsce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie
wiedział tylko, gdzie umiejscowić ją po ślubie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przedstawił
jej swoją propozycję, co do wyglądu ich małżeństwa, a ona
musiała to zaakceptować. Nie chciał być wobec niej okrutny, ale
ich związek nie opierał się na uczuciu, tylko na chłodnej
kalkulacji. Przed nią wiele kobiet próbowało go usidlić, by
zdobyć tytuł księżnej Wilcott i otrzymać możliwość trwonienia
jego majątku w sklepach i na licytacjach. Czemuż więc nie chce
skorzystać z jego propozycji i cieszyć się jego pieniędzmi?
Wiedział dlaczego, a ponieważ nie w smak mu była jej wrażliwość,
po prostu będzie musiał zrobić coś, żeby uległa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ostatecznie
pokonał w sobie chęć robienie z siebie bubka i postawił na
logikę. Oczywiście nie zamierzał zaprzestać prób w
wkradaniu się w jej łaski, ale wykluczał zaangażowanie
emocjonalne. Gdyby w jakikolwiek sposób oddał się tej
sprawie, straciłby kontrole nad wszystkim, a on nie mógł
pozwolić na to, by coś wymknęło się z jego rąk. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Musiał
podjąć kolejne kroki, by zdobyć jej zachowanie, a podarowanie
klaczy było tylko wierzchołkiem góry. Musiał wymyślić
kolejne prezenty i ważyć słowa, aby zmiękła i wstąpiła w ich
związek z chęcią i oddaniem. Nie była mu przykra myśl o
poskramianiu jej, ale nie chciał cały czas walczyć. Obłaskawić
mógłby ją w tych chwilach, gdy będzie po prostu z nim
walczyła; najlepiej w łóżku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Mogę z panem porozmawiać? - Przez myśli przebił się stanowczy
głos Faith. Spojrzał na jasnowłosą dziewczynę i z uśmiechem
pokiwał głową. Dostrzegł, że księstwo ruszyli wolnym krokiem w
stronę domu. Młodsza siostra narzeczonej patrzyła na niego z
niechęcią i jawna pogardą. Nie zależało mu na jej zdaniu, ale
była siostrą Hope. Może najpierw powinien zacząć zdobywanie jej
zaufania poprzez urabiania jej młodszej siostry? Obie były ze sobą
zżyte, a śmierć rodziców jedynie scaliła ich siostrzaną
więź.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Oczywiście, pani. Logan, weź Bezę. - Odprawił zarządcę i
wysunął ramię, aby dziewczyna wsparła się na nim, lecz Faith nie
przyjęła go. Nadal sztyletowała go wzrokiem. Uśmiechnął się i
przez chwilę zastanowił, że to właśnie Faith była damą, którą
mógłby obłaskawiać. - Więc o co chodzi?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Dobrze pan wie, o co chodzi. Niech pan przestanie zgrywać takiego
hojnego pacana, bo na mnie to nie działa. Hope jest starsza,
rozsądniejsza, ale także wrażliwa, a pan to wykorzystuje. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Czy to, że chcę jej pomóc jest, według pani, godne
potępienia? - zapytał, unosząc wysoko brew w udanym zdziwieniu.
Absolutnie nie zaskoczyły go te słowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Wczoraj wieczorem pozwoliłam panu zajrzeć do niej, choć nadal mam
z tego powodu wyrzuty sumienia, ale bałam się o siostrę i nie
wiedziałam, co robić. Jej krzyki były okropne, do tej pory mam
wrażenie, że brzmią mi w uszach, ale mimo tego, nie chcę by za
pana wychodziła, jasne? Nie zasłużyła na to, co ją spotyka w
Anglii. Plotki, pomówienia i to narzeczeństwo z człowiekiem
zupełnie obcym! Przyjechałyśmy tu na kilka tygodni, a okazało
się, że jedna z nas zostanie tu na zawsze! - wykrzyknęła z
zapałem. Książę spojrzał na dziewczynę, tym razem zaskoczony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie zostaniesz z siostrą? - zapytał, mierząc ją uważnym
spojrzeniem. Jej niechęć sięgała tak głęboko, iż wolała
zostawić siostrę w Anglii i wrócić do domu? Nie mógł
w to uwierzyć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">-
Nie. Już o tym rozmawiałyśmy. Nie chcę patrzeć jak Hope cierpi z
pana powodu. Ona potrzebuje miłości, a pan, Wasza Książęca Mość,
nigdy jej tego nie da. Poza tym, to na pana zrzucam całą winę za
scenę w ogrodzie, dodam jeszcze, że Hope powiedziała mi to, co
kiedyś pan o nas mówił i za żadne skarby świata nie
przekonam się do pana, nawet ze względu na moją siostrę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po
tych słowach przyspieszyła kroku. Nie miał zamiaru jej gonić,
dlatego po chwili blond włosa dama oddaliła się od niego znacznie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Miał
ciężki orzech do zgryzienia, bo o ile Hope byłby w stanie do
siebie przekonać, to Faith nie wyrażała nawet odrobiny chęci, by
mu przynajmniej trochę zaufać, a nie wspominając o serdecznej
przyjaźni.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com5